Po pamiętnych zamachach w Londynie w 2005 roku, w brytyjskich służbach specjalnych wybuchło prawdziwe piekło.
MI5 było oskarżane przez polityków o całkowitą nieskuteczność w zakresie identyfikacji i neutralizacji skali potencjalnych zagrożeń terrorystycznych. W efekcie tej dyskusji, której charakter miał oczywiście mocno wewnętrzny charakter, w zasadniczy sposób przebudowano służbę, której zadaniem jest dbałość o wewnętrzne bezpieczeństwo państwa (w tym kontrwywiad).
Przed zamachami w Londynie, MI5 była stosunkowo skostniałą służbą działającą przede wszystkim w stolicy. Nie miała ani oddziałów terenowych, ani rozbudowanych źródeł informacji w kraju, choć wielokrotnie podkreślano, że skala i wachlarz zagrożeń zwiększają się. Odpowiadano jednak, że MI5 ma być przede wszystkim służbą o charakterze analitycznym a czynności operacyjne czy śledcze powinny prowadzić inne jednostki – choćby policyjne, takie jak np. Scotland Yard.
Czytaj też: Londyn - Dwóch muzułmańskich fanatyków zabiło brytyjskiego żołnierzaSytuacja diametralnie zmieniła się po zamachach w Londynie. Uznano, że konieczne jest podjęcie aktywności operacyjno-rozpoznawczej także, a może przede wszystkim poza Londynem. Utworzono i rozbudowano struktury służby w całym kraju. Zaczęto także bardziej aktywnie pozyskiwać źródła osobowe wewnątrz wytypowanych organizacji oraz w środowiskach lokalnych. Obecnie szacuje się, że aż 70% aktywności MI5 to zapobieganie aktom o charakterze terrorystycznym (głównie o zabarwieniu islamskim) i rozpoznawanie tych środowisk, choć oczywiście nie tylko. Bardzo istotnym obszarem aktywności MI5 pozostaje kontrwywiad, szczególnie wobec nasilającej się w ostatnim czasie rosyjskiej aktywności wywiadowczej oraz w mniejszym stopniu kwestie związane z Irlandią Północną.
Eliza Manningham-Buller, legendarna, wieloletnia szefowa MI5, dziś zasiadająca w Izbie Lordów, twierdzi, że kiedy w 2006 roku przeprowadzono „inwentaryzację” aktywności islamskiej w Wlk Brytanii zauważono że:
Na terenie kraju działa około 200 organizacji ekstremistycznych, z których zdecydowana większość może planować w przyszłości akty terroru.
MI5 identyfikowała ponad 1600 osób podejrzewanych o działalność ekstremistyczną (klasyfikowanych jako potencjalnie duże zagrożenie) a żyjących w Wielkiej Brytanii. Wskazywano jednak, że dynamicznie wzrastają wpływy tych osób w lokalnych środowiskach – nie tylko emigranckich.
Odnotowywano także coraz większą liczbę młodych obywateli brytyjskich „uwiedzionych” islamskim terroryzmem.
Powyższe dane pochodzą sprzed kilku lat i można jedynie domniemywać, że obecnie procesy te uległy dalszej dynamizacji. Stąd między innymi decyzja o konieczności dogłębnej infiltracji i wniknięcia w problem – nie tylko w celu jego neutralizacji, ale także rozpoznania wszystkich przyczyn i zrozumienia określonych trendów społecznych.
Czytaj też: Brytyjska MI5 rezygnuje z wartego 90 mln funtów systemu komputerowegoWedług byłej szefowej MI5, obecnie coraz większa liczba młodych ludzi, inspirowanych przez przyjaciół, rodzinę czy społeczności internetowe zaczyna sprzyjać organizacjom terrorystycznym. Przy czym wsparcie to coraz częściej przechodzi od fazy "biernej sympatii” do gotowości zaangażowania się z „aktywnym terroryzmem" włącznie.
Po zabójstwie brytyjskiego żołnierza dyskusja na temat oceny skuteczności działań MI5 powróci. Tym bardziej, że jeden z zabójców pozostawał w zainteresowaniu MI5. Nie wiadomo czy udało się go pozyskać do współpracy, ale wiadomo, że czyniono starania w tym zakresie. Warto dodać, że sprawca był już wcześniej zatrzymywany w Kenii za przynależność do grupy terrorystycznej. Jest więc bardziej niż pewne, że pozostawał także w zainteresowaniu MI6. Kwestią otwartą pozostaje więc to, w jaki sposób (i czy w ogóle) obydwie służby koordynowały swoje działania względem figuranta. Na pewno problem tego przypadku będzie szczegółowo omawiany w kierownictwie brytyjskich służb specjalnych ponieważ najwyraźniej na jakimś etapie zwiodły procedury. Możliwych jest kilka scenariuszy:
Figurant został pozyskany i błędnie uznano, że nie będzie w związku z tym podejmował żadnych radykalnych działań.
Obydwie służby podejmowały działania w celu pozyskania tego źródła, jednak nie podjęto decydującej próby czekając na ruch drugiej służby.
Organizacja – znając kryminalną przeszłość swojego człowieka niejako wystawiła go jako źródło, dezinformując tym samym służby.
Udało się zwerbować źródło, ale wobec podejrzeń (lub nie) wewnątrz organizacji, figurant chciał udowodnić (być może przed samym sobą), że wciąż pozostaje wierny organizacji.
Jest jeszcze wiele innych, możliwych kombinacji, jednak na uwagę zasługuje ostatnia z zarysowanych. Otóż często zdarza się, że pozyskane źródło – szczególnie w tego typu organizacji –obawiając się dekonspiracji, radykalizuje się. Nawet jeżeli owa groźba jest tylko teoretyczna to często figurant w ten sposób (także przed samym sobą) próbuje odsunąć pomysł, że mógłby podjąć współpracę ze służbą. Taka radykalizacja postaw ma jeszcze drugą twarz – otóż stając się bardziej brutalnym, źródło buduje swoją legendę w macierzystym środowisku, nie tylko odsuwając wszelkie podejrzenia, ale także budując własną pozycję w organizacji.
Czytaj też: Żołnierz zabity w Londynie to weteran z AfganistanuJak wyglądał ten konkretny przypadek – nie dowiemy się zapewne nigdy, natomiast nie ulega wątpliwości, że będzie on stanowił kolejny pretekst do dyskusji wewnętrznej na temat sposobu pracy ze źródłami.
Maciej Sankowski