Za Granicą
SBU śledziła dziennikarzy. Minister sprawiedliwości Ukrainy: jest mi wstyd za służby specjalne
Jest mi wstyd za służby specjalne, które śledziły dziennikarzy – oświadczył minister sprawiedliwości Ukrainy Denys Maluska w reakcji na informacje, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) prowadziła obserwację dziennikarzy portalu antykorupcyjnego, nagranych podczas zażywania narkotyków.
„Potrzebujemy więcej kontroli nad działalnością służb specjalnych wewnątrz kraju. W pracy za granicą (szczególnie w Rosji) oraz na froncie sprawdzają się one świetnie i tutaj nie warto się ich czepiać” – napisał Maluska na Facebooku.
Do sprawy odniosło się samo SBU. W wydanym komunikacie czytamy, że „niezależne media są integralną częścią nowoczesnego społeczeństwa demokratycznego i żadne działania jednostek nie mogą rzucić cienia na żadną z redakcji, ani w ogóle na środki masowego przekazu, a wszyscy pracownicy SBU muszą działać wyłącznie w celu zapewnienia ochrony interesu narodowego państwa i społeczeństwa oraz skutecznego przeciwstawiania się wrogowi”.
Dziennikarze na podsłuchu
W poniedziałek portal Bihus.info oświadczył, że przeprowadzone przez jego dziennikarzy śledztwo wykazało, że byli oni obserwowani i nagrywani przez funkcjonariuszy SBU. Zajmował się tym departament obrony państwowości SBU.
Według źródeł portalu rozkaz śledzenia dziennikarzy wydał szef SBU generał Wasyl Maluk, który skierował wniosek w tej sprawie do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Szef państwa podpisał następnie dekret, który umożliwił prowadzenie obserwacji dziennikarzy.
Ostatniego dnia stycznia prezydent zwolnił ze stanowiska naczelnika departamentu obrony państwowości SBU Romana Semenczenkę. Źródła Bihus.info donoszą, że stało się to w wyniku akcji przeciwko dziennikarzom.
Wcześniej 16 stycznia w serwisie YouTube ukazało się nagrania, na którym widać, jak dziennikarze Bihus.info zażywają narkotyki. Opublikowano także treść rozmów, podczas których umawiali się z dilerami na temat dostawy nielegalnych substancji. „Ciekawe, jak zareagują na nie (nagrania - przyp. red.) dziennikarze, którzy tak bardzo lubią śledzić innych i robić z siebie »świętych i zasadniczych«, ale zapominają o własnych narkogrzeszkach?” – napisali autorzy materiału.
Czytaj też
W odpowiedzi założyciel i szef portalu Denys Bihus oświadczył, że jego pracownicy zostaną poddani testom narkotykowym. Zaznaczył także, że byli oni śledzeni, podsłuchiwani i nagrywani nielegalnie. „Nie jest to jednak usprawiedliwieniem tego, co zobaczyliśmy na wideo, czyli zażywania przez kilkoro naszych kolegów zakazanych substancji” – podkreślił.
SBU potwierdziła wtedy, że obserwacja dziennikarzy była bezprawna. Do sprawy dziennikarzy odniósł się wówczas sam Zełenski. „SBU rozpoczęła śledztwo i wyjaśni wszystkie okoliczności. Jakiekolwiek naciski na dziennikarzy są niedopuszczalne” – zapewniał prezydent.