Reklama

Polityczna burza w USA. Co kryje się w tajnym raporcie CIA o Ukrainie?

Autor. CIA/X

Odtajnione przez CIA dokumenty zapoczątkowały szeroką debatę w Stanach Zjednoczonych, obejmującą zarówno środowiska polityczne, jak i medialne. Sprawa dotyczy wizyty ówczesnego wiceprezydenta Joe Bidena w Kijowie w grudniu 2015 roku oraz raportu wywiadowczego sporządzonego w 2016 roku, który – według ujawnionych materiałów – nie został rozpowszechniony na prośbę jego biura. Wizyta Bidena i związane z nią kwestie korupcyjne doprowadziły do powstania analizy CIA, dokumentującej reakcje ukraińskich urzędników. Zablokowanie dystrybucji tego raportu, a następnie jego odtajnienie w 2025 roku, stało się punktem zapalnym politycznego sporu w USA.

Jak podał Fox News Digital, Joe Biden oraz jego doradcy mieli wywierać wpływ na CIA, aby nie udostępniała raportu, w którym odnotowano obawy ukraińskich urzędników dotyczące biznesowych powiązań jego rodziny. Według cytowanych przez Fox News dokumentów ukraińscy urzędnicy uznali te powiązania za dowód „podwójnych standardów” amerykańskiej polityki antykorupcyjnej.

Reklama

Kluczowym elementem sprawy jest wiadomość e-mail z 10 lutego 2016 roku, której temat brzmiał: „RE: Zapytanie OVP dotyczące projektu [USUNIĘTO]”. Wiadomość, pierwotnie sklasyfikowana jako „TAJNE”, została podpisana przez osobę odpowiedzialną za przygotowywanie codziennego raportu wywiadowczego dla prezydenta USA. Zawierała zdanie: „Właśnie rozmawiałem z wiceprezesem NSA i zdecydowanie wolałby, aby raport nie był rozpowszechniany. Dziękuję za zrozumienie”.

Według Fox News CIA podczas przeglądu archiwów potwierdziła, że prośba ta została spełniona. Anonimowy wysokiego rangą urzędnik agencji miał określić tę sytuację jako „niezwykle rzadką i niewłaściwą”.

Równolegle The Bureau of Investigative Journalism opublikowało artykuł, w którym wskazano, że raport dotyczył reakcji administracji ówczesnego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki na wizytę Bidena w Kijowie w dniach 7–8 grudnia 2015 roku. Ukraińscy urzędnicy mieli być „zdezorientowani i rozczarowani” tym, że wizyta ograniczyła się głównie do publicznego przemówienia o korupcji, zamiast obejmować merytoryczne rozmowy indywidualne. Według The Bureau część ukraińskich urzędników prywatnie komentowała doniesienia o powiązaniach rodziny Bidenów z firmą Burisma Holdings jako dowód „podwójnych standardów” Stanów Zjednoczonych w podejściu do korupcji i władzy politycznej.

Czytaj też

Kontekst tej sytuacji był złożony. W tym samym okresie Hunter Biden, syn wiceprezydenta, zasiadał w radzie nadzorczej Burisma Holdings, otrzymując wynagrodzenie w wysokości około 50 000 dolarów miesięcznie – co potwierdzały m.in. raporty Reuters i Politico z 2019 roku. Joe Biden, jako wiceprezydent odpowiedzialny za politykę USA wobec Ukrainy, w marcu 2016 roku naciskał na prezydenta Petra Poroszenkę, aby odwołał prokuratora generalnego Wiktora Szokina, prowadzącego śledztwo dotyczące Burismy. W 2018 roku Biden publicznie przyznał w wystąpieniu dla Council on Foreign Relations, że uzależnił przekazanie miliarda dolarów amerykańskiej pomocy kredytowej od zwolnienia Szokina.

The New York Times, The Washington Post, Brookings Institution oraz Politico podkreślały jednak, że takie działania były zgodne z oficjalnym stanowiskiem Departamentu Stanu, Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które uznawały Szokina za skorumpowanego i nieefektywnego urzędnika. Kwestia Burismy stanowiła zatem istotne tło polityczne tych wydarzeń, choć nie ma dowodów, by była bezpośrednią przyczyną decyzji o wstrzymaniu raportu CIA.

Wątek ten powrócił w 2019 roku podczas procedury impeachmentu Donalda Trumpa. Jak wynika z Congressional Record i relacji AP News, Trump naciskał w rozmowie z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim na wszczęcie śledztwa w sprawie działań Bidena i Burismy, co stało się podstawą jednego z zarzutów impeachmentu.

Reklama

W styczniu 2025 roku stanowisko dyrektora CIA objął John Ratcliffe – były kongresman Partii Republikańskiej i były Dyrektor Wywiadu Narodowego (DNI) w administracji Trumpa. Już w pierwszych tygodniach urzędowania zapowiedział szeroki program deklasyfikacji dokumentów wywiadowczych, uzasadniając to potrzebą „depolityzacji wywiadu”.

W październiku 2025 roku Ratcliffe upublicznił dokumenty dotyczące raportu z 2016 roku, przedstawiając tę decyzję jako przykład wpływu motywacji politycznych na proces analityczny agencji. Sprawa raportu stała się dla niego symbolicznym uzasadnieniem planowanych reform wewnętrznych.

Media i eksperci różnie ocenili te działania. The Guardian zwrócił uwagę, że selektywne deklasyfikacje mogą same stać się narzędziem politycznym, jeśli nie towarzyszy im pełny kontekst. Byli wysokiego rangą funkcjonariusze CIA, tacy jak Michael Morell i David Gioe, ostrzegali, że fragmentaryczne ujawnianie dokumentów może paradoksalnie pogłębiać upolitycznienie agencji. Podobne stanowisko wyrażali analitycy cytowani przez The Washington Post i The New York Times, przypominając, że Ratcliffe był wcześniej silnie zaangażowaną politycznie postacią.

Czytaj też

Z kolei John Sipher, były agent CIA, w analizie dla The Bulwark wskazał, że Ratcliffe stosuje strategię podobną do tej, którą prowadził jako Dyrektor Wywiadu Narodowego – interpretując dokumenty w sposób wzmacniający określone narracje polityczne. Shane Harris na łamach The Atlantic pisał, że Ratcliffe przedstawiał wewnętrzne przeglądy analityczne dotyczące rosyjskiej ingerencji w wybory jako podważające wcześniejsze ustalenia wywiadu, mimo że w rzeczywistości dotyczyły one procedur, a nie meritum analiz.

W sprawie raportu o Ukrainie ujawnione przez Ratcliffe’a dokumenty nie dostarczyły jednoznacznych dowodów na osobiste zaangażowanie Joe Bidena w decyzję o niewprowadzeniu raportu do obiegu wywiadowczego. E-mail potwierdzał jedynie preferencję jego biura, by raport nie był rozpowszechniany. Jak zauważa Reuters, jak dotąd brak nowych materiałów, które rzucałyby dodatkowe światło na motywacje tej decyzji.

Czytaj też

Reformy wprowadzone przez Johna Ratcliffe’a mogą w dłuższej perspektywie znacząco zmienić relacje między CIA, Białym Domem i opinią publiczną w Stanach Zjednoczonych.

Z jednej strony, formalizacja mechanizmów rejestrowania prób politycznego wpływu, zwiększenie roli analityków w procesie decyzyjnym oraz obowiązek transparentności w procedurach deklasyfikacyjnych mogą wzmocnić niezależność agencji i ograniczyć możliwość wykorzystywania wywiadu jako narzędzia bieżącej walki politycznej. Tego typu zmiany – jeśli zostaną konsekwentnie wdrożone – mogą poprawić wiarygodność analiz wywiadowczych i odbudować zaufanie między CIA a innymi instytucjami państwowymi oraz opinią publiczną.

Z drugiej strony, jak zauważają komentatorzy The Guardian, The Washington Post oraz byli wysokiego rangą oficerowie wywiadu, selektywny charakter niektórych deklasyfikacji oraz polityczne zaangażowanie Ratcliffe’a budzą obawy, że działania te mogą być odbierane jako element strategii komunikacyjnej, a nie wyłącznie techniczne reformy instytucjonalne. Krytycy ostrzegają, że bez pełnego kontekstu i rygorystycznej neutralności w prezentowaniu dokumentów proces zwiększania przejrzystości może paradoksalnie prowadzić do dalszego upolitycznienia agencji.

Reklama
WIDEO: Wiceminister finansów: wszyscy funkcjonariusze powinni być traktowani równo, jeśli wykonują te same zadania
Reklama

Komentarze

    Reklama