Reklama

Służby Specjalne

Szpiegowska karuzela w USA nabiera rozpędu

Fot. Pixabay, licencja Creative Commons CC0.
Fot. Pixabay, licencja Creative Commons CC0.

Atmosfera wokół problematyki wywiadowczej zaczyna w Stanach Zjednoczonych przypominać czasy kluczowego kryzysu w relacjach z ZSRR. Wszystko za sprawą ujawnianych kolejnych wątków dotyczących aktywności rosyjskich służb specjalnych na amerykańskim terytorium lub wobec amerykańskich celów. Oczywiście, nadal na pierwszym miejscu pozostaje niekończąca się dyskusja o możliwości wpłynięcia przez Rosjan na ostatnie wybory prezydenckie w USA.

Niemal każdy tydzień w Stanach Zjednoczonych "dokłada" kolejny element do swoistej szpiegowskiej układanki, która odwołuje się do odkrytych działań lub potencjalnych aktywności rosyjskich służb specjalnych. Począwszy od tradycyjnego szpiegostwa, bazującego na źródłach osobowych, a skończywszy na współczesnym polu walki wywiadowczej w cyberprzestrzeni. Najnowszym epizodem, jest szeroko opisana na łamach magazynu Politico, sprawa prób penetracji przez służby chińskie oraz rosyjskie amerykańskiego zachodniego wybrzeża, ze szczególnym uwzględnieniem strategicznie ważnej Doliny Krzemowej.

W tym konkretnym przypadku, mamy do czynienia z nakreśleniem amerykańskiemu odbiorcy skali problemu działań obcych wywiadów naukowo-technicznych WNT w regionie, gdzie prowadzi się współcześnie jedne z najbardziej innowacyjnych badań. Warto zauważyć, że pojawiają się tam dwa aspekty. Pierwszy dotyczy klasycznego działania rezydentur obcych wywiadów – tj. chińskiego oraz rosyjskiego, ale co ciekawe również państw zaprzyjaźnionych ze Stanami Zjednoczonymi. W przypadku Rosji, wskazuje się m.in. na głośne medialnie zamknięcie przez administrację prezydenta Donalda Trumpa rosyjskiego konsulatu w San Francisco w 2017 r. Drugi aspekt dotyczy aktywności pewnych firm, o kapitale rosyjskim, które de facto wchodzą w tkankę biznesową Zachodniego Wybrzeża i mogą działać pod "legendą biznesową", także we wrażliwych rejonach amerykańskiego sektora badań i rozwoju technologii.

Trzeba przypomnieć, że informacja o Dolinie Krzemowej, pojawiała się nim zniknęła wielowątkowa sprawa Marii Butiny. Osoby podejrzewanej nie tyle o wykradanie konkretnych sekretów amerykańskiej polityki, przemysłu czy też nauki, ale o budowanie nieformalnych relacji pomiędzy prominentnymi przedstawicielami amerykańskiego establishmentu i rosyjskimi „prywatnymi” podmiotami powiązanymi z Kremlem oraz służbami specjalnymi. Jak widać, na bazie kolejnych informacji, pojawiających się w USA, sama Butina miała kanałami związanymi z wpływowymi środowiskami związanymi ze środowiskiem zwolenników broni palnej (Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego NRA) dążyć do uzyskania odpowiednich kontaktów przede wszystkim wśród Republikanów, a także zwolenników samego Donalda Trumpa. W tym przypadku pojawia się problem agentury wpływu, która miała zostać rozbudowana przez Rosjan w Stanach Zjednoczonych niejako na podobieństwo wcześniejszych operacji tego rodzaju z okresu zimnej wojny.

O skali napięcia wobec działań rosyjskich służb specjalnych lub raczej obecnego spojrzenia na problemy szpiegowskie w Stanach Zjednoczonych, świadczy także sprawa piłki, podarowanej niedawno w Helsinkach przez prezydenta Władimira Putina, prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Tuż po samym kontrowersyjnym szczycie pojawiły się bowiem doniesienia o możliwości użycia wbudowanego w piłkę chipa, do działań wywiadowczych względem amerykańskiego prezydenta. Co ciekawe, wówczas nawet republikański senator Lindsey Graham podkreślał potrzebę sprawdzenia słynnej piłki i przede wszystkim nie wnoszenia jej na teren Białego Domu.

Lecz sprawa piłki to jedynie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, gdyż w kontekście spotkania w Helsinkach pojawiają się poważniejsze obawy co do możliwości skrytego nagrania rozmowy prezydentów. Prowadzona ona miała być bez obecności mediów, a nawet we wstępnej fazie bez grupy doradców obu prezydentów. Stąd możliwość jej nagrania stanowi nie tylko element realnej gry wywiadów, ale przede wszystkim wpisuje się w dyskurs polityczny oraz informacyjny, który od początku towarzyszy administracji Trumpa jak i samemu prezydentowi.

Co więcej, w Stanach Zjednoczonych tego rodzaju atmosfera szpiegowska pogłębiana jest również przez wewnętrzną polityczną walkę pomiędzy administracją prezydencką, a częścią prominentnych funkcjonariuszy służb specjalnych, chciałoby się powiedzieć ze specjalnym udziałem Kongresu. Tym bardziej, że FBI coraz częściej odtajnia informacje, np. związane z postacią doradcy ze środowiska Trumpa, Carter Page. Lecz lista nazwisk, ściśle związanych z „wątkiem rosyjskim” jest już i tak bardzo długa. Wystarczy wspomnieć kontrowersje pojawiające się wokół, w pewnym sensie już lekko zapomnianych przez opinię publiczną, Paula Manaforta, Ricka Gatesa, Georga Papadopoulosa, gen. Mike Flynna, nie mówiąc nawet o relacjach Donalda Trumpa jr z Natalią Veselnitskaya czy też Jareda Kushnera z Rosjanami.

Do tego dochodzi coraz widoczniejsza konfrontacja w cyberprzestrzeni, która również ma tło niedawnej kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych. Amerykańscy prokuratorzy wprost oskarżyli, aż 12 przedstawicieli GRU o działania hakerskie wymierzone w amerykański system elekcji prezydenckiej. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy byłego szefa Agencji Wywiadu płk. Grzegorza Małeckiego.


Jacek Raubo, InfoSecurity24.pl: W Stanach Zjednoczonych cały czas głośno jest o wskazaniu wprost na grupę 12 Rosjan, którzy mieli aktywnie wpływać na amerykańską kampanię prezydencką z 2016 r., a przede wszystkim być zatrudnionymi przez rosyjski wywiad wojskowy GRU. Jakie znaczenie ma takie mocne wskazanie na rosyjskie służby, w tym właśnie specyficznym momencie w relacjach pomiędzy oboma państwami?

Płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu: Zgromadzony przez Amerykanów materiał pokazuje, jako już kolejny, bo pamiętajmy, że dwa czy trzy miesiące temu pojawił się przecież akt oskarżenia wobec tzw. fabryki trolli, która jest usytuowana w Petersburgu, strukturę, swoisty Modus operandi, ale też zasoby, jakimi, zarówno w sferze instrumentów działania na płaszczyźnie technologii, jak i ludzkiej, dysponują rosyjskie służby. Wskazuje również na konkretną służbę, jaką jest GRU i jej jednostki, które są zaangażowane w prowadzenie tych działań. Przedstawiając jednoznaczny dowód na to, że jest to operacja bardzo precyzyjnie przygotowana, przemyślana i zaplanowana, zarządzana odgórnie i wykorzystująca wyspecjalizowany aparat wywiadowczy Rosji. 

Czy wskazanie wprost na GRU, a więc wywiad wojskowy może nam powiedzieć coś szczególnego o charakterze rosyjskich działań?

Myślę, że nie jest to nic jakoś szczególnie odkrywczego z punktu widzenia rozpoznania czy wiedzy o działaniach aparatu rosyjskiego, a tym bardziej jakaś przełomowa wiedza. To potwierdza rozpoznanie, jakim świat ekspercki już dysponował, że GRU jest zaangażowany w działania ofensywne, przede wszystkim agresywne działania w cyberprzestrzeni. Mamy raczej do czynienia z potwierdzenie tego rozpoznania, uzupełniając je np. o nazwy konkretnych jednostek za te działania odpowiedzialnych. Jest to także potwierdzenie wiedzy, posiadanej od jakiegoś czasu, że w działania operacyjne państwa rosyjskiego wobec Zachodu  zaangażowane są w sposób maksymalnie efektywny wszystkie instytucje i podmioty także niepaństwowe, jakie ma ono w swojej dyspozycji. Patrzenie na to przez pryzmat poszczególnych służb prowadzi do błędnych wniosków i jest w efekcie przeciwskuteczne.

Mamy bowiem do czynienia z działaniami skoordynowanymi i zarządzanymi nie z poziomu poszczególnych służb, ale z poziomu centrum kierowania państwem. Po prostu, z poziomu Kremla, który w sposób maksymalnie efektywny wykorzystuje wszelkie dostępne zasoby. Dzieląc zadania w zależności od konkretnej potrzeby. Czyli nie mamy do czynienia z praktyką znaną w państwach zachodnich, gdzie poszczególne służby operują w precyzyjnie wyodrębnionej sferze, tracąc często z pola widzenia szerszy kontekst i poświęcając mnóstwo energii na rywalizację z innymi służbami o wyłączność w tej domenie. W Rosji tak nie jest, bo jak powtórzę raz jeszcze, to zarządzanie odbywa się z poziomu przywódcy państwa. Wszystkie służby bowiem (niezależnie od innych obowiązków) uczestniczą w realizacji tego jednego zadania, którym jest penetracja państw i społeczeństw zachodnich, zapewniająca rozpoznanie oraz zasoby umożliwiające skuteczne oddziaływanie, wywieranie na nie wpływu, w taki sposób, który zapewnia przewagę Rosji.

Wywieranie wpływu rozumiemy w tym przypadku jako działanie ukierunkowane na dezintegrację państw i społeczeństw zachodnich. Bo to jest w dzisiejszych czasach najskuteczniejsza metoda walki z tymi państwami, a więc osłabić je po prostu od wewnątrz.

Jeśli wiemy coraz więcej o sposobach działania strony rosyjskiej, nawet o konkretnych metodach, przyporządkowanych konkretnym celom, to czy ta swoista demaskacja, w świetle debaty medialnej, eksperckiej, itd. osłabia efektywność narzędzi strony rosyjskiej?

Zdecydowanie. Jednak to jak bardzo zwiększają się nasze możliwości, będzie zależało przede wszystkim od tego, jakie wyciągniemy konkretne wnioski. Jak przemodelujemy własny model działania. Natomiast sama świadomość, nie tylko w aparacie państwa, ale w społeczeństwie, w różnego rodzaju kluczowych środowiskach, grupach społecznych i zawodowych, już teraz daje nam ogromne atuty. Bo tego rodzaju akt oskarżenia i rozpropagowanie go w mediach, w dużo większym stopniu, buduje świadomość tych grup i środowisk, które w przyszłości lub już dzisiaj mogą być celem działań.

Myślę przede wszystkim o politykach, urzędnikach, o różnego rodzaju środowiskach opiniotwórczych, eksperckich, o środowiskach, które mają wpływ na świadomość społeczną i na podejmowanie decyzji na różnych szczeblach państwa. Mówmy również o tych środowiskach, które uczestniczą w grze politycznej, które oddziaływają na opinię publiczną, które oddziaływają na określone trendy, sentymenty, określone decyzje podejmowane na różnych poziomach. Tym bardziej, że dotychczas nie mieliśmy dowodów, a funkcjonowaliśmy w oparciu o pewne wyobrażenia, o pewne sugestie, jak takie rzeczy mogą wyglądać. Dzisiaj mamy czarno na białym zaprezentowane jakimi narzędziami, w jaki sposób te operacje wpływu są realizowane.

Powinniśmy to w bardzo bezpośredni sposób przełożyć na bieżące funkcjonowanie różnego rodzaju środowisk, instytucji, partii, stowarzyszeń w Polsce, bo wszystkie one mogą być w ten sam sposób atakowane.

Czy jednak możemy mówić, że rosyjskie działania mają granice w zakresie możliwości oddziaływania na inne państwa?

Jedną rzecz warto jeszcze sobie uświadomić, która oby nas za bardzo nie osłabiła naszej czujności. Zapoznając się ze szczegółami operacji Rosjan, widzimy jak ona jest absorbująca i angażująca. Jakiej uwagi, jakiego wyrafinowania, jakich kompetencji, jakiego nakładu sił i środków wymaga. Czyli to pokazuje nam, że prowadzenie tego rodzaju operacji nie ma charakteru rutynowego. Stąd też, można je prowadzić w stosunku do ograniczonej liczby obiektów. Zasoby Rosji nie są niewyczerpane, intelektualne i organizacyjne też mają swój kres. Stąd rosyjskie służby, analogicznie do innych, są kierowane na bardzo określone obiekty.

Teraz nasze struktury bezpieczeństwa muszą się zastanowić, jakie te obiekty mogą być w przypadku Polski. Popatrzmy na Stany Zjednoczone i jeśli uznamy, że Polska jest celem działań Rosji i jej służb, to musimy odnaleźć te miejsca, gdzie operacje tego typu mają największy potencjał destrukcyjny, dają perspektywę osiągnięcia największego efektu, np. w postaci dezintegracji społeczeństwa. Tam można spodziewać się tego rodzaju aktywności i tam trzeba podjąć środki, które pozwolą nam zidentyfikować tego rodzaju operacje i podjąć działania służące ich neutralizacji.

Jeśli jednak państwo dysponuje służbami, które można skierować w celu ochrony jego interesów, to pamiętajmy o innych graczach, uczestnikach sceny społecznej i politycznej, których działania mogą i wywołują reakcje w skali kraju. I teraz pojawia się pytanie jakie środki zaradcze należy podjąć, żeby przeciwstawić się ingerencji rosyjskiej w takich środowiskach. Trzeba się przy tym zastanowić nad modelem funkcjonowania, bo wśród tak wielu tak różnorodnych aktorów są przecież tacy, którzy nie chcą lub nie powinni nawet mieć styczności ze służbami specjalnymi. Żeby nie tworzyć wrażenia ingerencji naszych, rodzimych służb w obiektywnie istniejące, naturalne procesy społeczne, czy też gospodarcze. To zadanie niezwykle złożone i odpowiedzialne.

Model przeciwdziałania zewnętrznej ingerencji wymaga głębokich przemyśleń i rozważnych działań. To co pokazuje nam przykład ze Stanów Zjednoczonych to przede wszystkim, w jaki wyrafinowany, bezczelny, arogancki sposób służby rosyjskie mogą dojść do serca systemu politycznego, do jego najwrażliwszych miejsc i przejąć kontrolę nad konfliktami, kryzysami, mogą też podjąć rolę kreacyjną.

Amerykańskiego dochodzenia i wniosków z niego płynących nie można zlekceważyć. Dostarcza ono nam wiarygodnej i niepodważalnej wiedzy, iż operacje taki są rzeczywiście prowadzone, ale także dostarcza nam bardzo precyzyjnej wiedzy, w jaki sposób się to odbywa i kto konkretnie te działania realizuje. To jest wiedza trudna do przecenienia.

W toku zimnej wojny ZSRR też podejmował działania mające na celu wpływanie na opinię publiczną, elity polityczne, całe wpływowe środowiska na Zachodzie. Wszyscy to wiedzą obecnie, a jednak jesteśmy zaskoczeni, gdy Rosja powtarza pewne schematy. A więc skąd to obecne zaskoczenie?

Dlatego, że istniała wówczas na Zachodzie gorąca wiara, że "historia się skończyła" i że teraz po zakończeniu zimnej wojny zawsze będzie panował pokój, harmonia, nie będzie rywalizacji czy też wrogości między państwami. To było niestety naiwne podejście do sprawy i mechanizmów rządzących współczesnym światem. W efekcie niepotrzebnie świat Zachodu zdemontował pewne instrumenty, które były dosyć sprawnie funkcjonujące, niepotrzebnie zdemobilizowano państwa i społeczeństwa Zachodnie, przede wszystkim w świadomości na zagrożenia tego rodzaju. Na początku lat 90 tych w Stanach Zjednoczonych przeżywano kryzys postrzegania służb specjalnych i ich roli, pojawiały się nawet wątpliwości czy ich utrzymywanie w dotychczasowym kształcie ma sens po upadku ZSRR. W tym czasie utracono wiele kompetencji w rozpoznawaniu Rosji, z którą chciano wspólnie budować porządek światowy, międzynarodowy porządek bezpieczeństwa.

W związku z tym musimy teraz odrobić te zaległości, szczególnie, że Rosja jest niezwykle agresywna, nawet jeszcze bardziej niż ZSRR, albowiem ta agresja jest bardziej zawoalowana, zamaskowana, kryje się za cynicznymi operacjami na świadomości. Aparat rosyjski wykorzystuje potrzebę społeczeństw zachodnich do pokoju i daje im złudzenie, iluzję tego spokoju, jednocześnie montując różnego rodzaju instrumenty, które stanowią zagrożenie dla zachodniego modelu życia i systemu wartości. To jest znacznie bardzie wyrafinowane od czasów zimnej wojny, bo wówczas swego rodzaju polaryzacja była oczywista i można było wiedzieć kto jest „swój”, a kto „obcy”.

Brak ideologicznego czynnika nie pozwala nam wytyczyć jasnych linii podziału. Rosja stara się grać rolę demokratycznego państwa, co było widoczne chociażby w trakcie rozmowy w Helsinkach. Stąd bardzo utrudnionym jest zadanie budowy świadomości kontrwywiadowczej wobec zagrożeń jakie niesie aparat wywiadowczy Rosji. Szczególnie, gdy wykorzystywane są wolność wypowiedzi oraz dostęp do Internetu w celu swobodnej wymiany myśli w państwach demokratycznych.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama