Reklama

Służby Specjalne

Opóźniony efekt sprawy Skripala? Słowacja wydali rosyjskiego "szpiega"

Fot. Pixabay, licencja Creative Commons CC0
Fot. Pixabay, licencja Creative Commons CC0

Na początku tego miesiąca Słowacja poinformowała, że wydali ze swojego terytorium rosyjskiego dyplomatę, który jest podejrzewany o aktywność szpiegowską. Miał on działać pod przykrywką, w ramach tzw. legalnej rezydentury, przeciwko interesom Słowacji w NATO. Rosja, stosując retorsje dyplomatyczne uznała jednego ze słowackich wojskowych dyplomatów za persona non grata i nakazała mu wyjazd z Moskwy w ciągu dwóch dni.

Wydalony, z rosyjskiej placówki dyplomatycznej na Słowacji, Rosjanin, miał na co dzień oficjalnie pracować w tamtejszym attachacie wojskowym, zlokalizowanym przy ambasadzie. Słowacy zastrzegli, że o swoich działaniach poinformowali sojuszników, jednak opinia publiczna otrzymała jedynie oficjalny, zwięzły komunikat, mówiący o wydaleniu "dyplomaty" oraz jego szpiegowskim działaniom przeciwko słowackim interesom w NATO. Dowodów szpiegowskiej aktywności Rosjanina, wykraczającej poza akceptowany poziom tego rodzaju działań w obcym państwie, dostarczyć miał słowacki Wywiad Wojskowy podległy Ministerstwu Obrony i zarządzany obecnie przez gen. Jana Balciara.

Czytaj też: Czeski kontrwywiad ostrzega: Chiny i Rosja to główne zagrożenia

Ważnym sygnałem było przy tym to, że o całej sprawie opinię publiczną poinformował premier Słowacji Peter Pellegrini. Jak można się było spodziewać, również strona rosyjska podjęła analogiczne działania, w ramach retorsji dyplomatycznych i również wskazała oraz nakazała wyjazd z kraju jednemu ze słowackich wojskowych, pracujących w attachacie wojskowym tego państwa w Moskwie. Należy zaznaczyć, że oczywiście rosyjski MSZ określił wcześniejsze działania strony słowackiej za „nieprzyjazny akt” w relacjach pomiędzy oboma państwami, co wpisuje się w stosowaną przez Rosjan narrację w tego rodzaju sprawach. Co więcej, sam komunikat był raczej techniczny, gdyż został przekazany przez rzeczniczkę MSZ Mariję Zacharową.

Czytaj też: "Nowa zimna wojna" trwa czyli nie tylko o sprawie Skripala

Co ważne, trzeba zwrócić też uwagą na to, iż Słowacy nie dokonali żadnego wydalenia w marcu, gdy większość sojuszników zareagowała w taki sposób na sprawę próby otrucia Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii. Szczególnie, że Brytyjczycy wprost mówili o aktywności rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Na co dzień GRU, oprócz operacji specjalnych, w znacznym stopniu bazuje na aktywach ulokowanych w attachatach wojskowych.

Czytaj też: Nie żyje szef rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU

Można się zastanowić czy dziś cała sprawa, nie jest czymś w rodzaju swoistego "odprysku" po wydarzeniach zapoczątkowanych w Salisbury (red. miejsce ataku z użyciem substancji Nowiczok). W tym kontekście można domniemywać, że Słowacy mogli dostać wsparcie od sojuszników lub nie chcieli w marcu kończyć gry kontrwywiadowczej z rosyjskim szpiegiem, tylko z powodu konieczności podjęcia działań polityczno-dyplomatycznych.

Czytaj też: Efekt "sprawy Skripala" będzie miał skutki długofalowe

Tak czy inaczej, w kontekście Słowacji oraz rosyjskiej aktywności szpiegowskiej w tym kraju głośno było m.in. o próbach infiltracji środowisk paramilitarnych oraz związanych z nimi grup byłych wojskowych, okazujących sympatie prorosyjskie. Szersze ujęcie tego rodzaju problemu pojawiło się we wrześniowym komentarzu InfoSecurity24, zatytułowanym „Organizacje paramilitarne wyzwaniem dla bezpieczeństwa [KOMENTARZ]. Na Słowacji mają działać też szkoły sztuk walki, które czerpią z doświadczeń rosyjskich formacji specjalnych (specnaz).

Reklama
Reklama

Komentarze