Służby Specjalne
Opóźniony efekt sprawy Skripala? Słowacja wydali rosyjskiego "szpiega"
Na początku tego miesiąca Słowacja poinformowała, że wydali ze swojego terytorium rosyjskiego dyplomatę, który jest podejrzewany o aktywność szpiegowską. Miał on działać pod przykrywką, w ramach tzw. legalnej rezydentury, przeciwko interesom Słowacji w NATO. Rosja, stosując retorsje dyplomatyczne uznała jednego ze słowackich wojskowych dyplomatów za persona non grata i nakazała mu wyjazd z Moskwy w ciągu dwóch dni.
Wydalony, z rosyjskiej placówki dyplomatycznej na Słowacji, Rosjanin, miał na co dzień oficjalnie pracować w tamtejszym attachacie wojskowym, zlokalizowanym przy ambasadzie. Słowacy zastrzegli, że o swoich działaniach poinformowali sojuszników, jednak opinia publiczna otrzymała jedynie oficjalny, zwięzły komunikat, mówiący o wydaleniu "dyplomaty" oraz jego szpiegowskim działaniom przeciwko słowackim interesom w NATO. Dowodów szpiegowskiej aktywności Rosjanina, wykraczającej poza akceptowany poziom tego rodzaju działań w obcym państwie, dostarczyć miał słowacki Wywiad Wojskowy podległy Ministerstwu Obrony i zarządzany obecnie przez gen. Jana Balciara.
Czytaj też: Czeski kontrwywiad ostrzega: Chiny i Rosja to główne zagrożenia
Ważnym sygnałem było przy tym to, że o całej sprawie opinię publiczną poinformował premier Słowacji Peter Pellegrini. Jak można się było spodziewać, również strona rosyjska podjęła analogiczne działania, w ramach retorsji dyplomatycznych i również wskazała oraz nakazała wyjazd z kraju jednemu ze słowackich wojskowych, pracujących w attachacie wojskowym tego państwa w Moskwie. Należy zaznaczyć, że oczywiście rosyjski MSZ określił wcześniejsze działania strony słowackiej za „nieprzyjazny akt” w relacjach pomiędzy oboma państwami, co wpisuje się w stosowaną przez Rosjan narrację w tego rodzaju sprawach. Co więcej, sam komunikat był raczej techniczny, gdyż został przekazany przez rzeczniczkę MSZ Mariję Zacharową.
Czytaj też: "Nowa zimna wojna" trwa czyli nie tylko o sprawie Skripala
Co ważne, trzeba zwrócić też uwagą na to, iż Słowacy nie dokonali żadnego wydalenia w marcu, gdy większość sojuszników zareagowała w taki sposób na sprawę próby otrucia Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii. Szczególnie, że Brytyjczycy wprost mówili o aktywności rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. Na co dzień GRU, oprócz operacji specjalnych, w znacznym stopniu bazuje na aktywach ulokowanych w attachatach wojskowych.
Czytaj też: Nie żyje szef rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU
Można się zastanowić czy dziś cała sprawa, nie jest czymś w rodzaju swoistego "odprysku" po wydarzeniach zapoczątkowanych w Salisbury (red. miejsce ataku z użyciem substancji Nowiczok). W tym kontekście można domniemywać, że Słowacy mogli dostać wsparcie od sojuszników lub nie chcieli w marcu kończyć gry kontrwywiadowczej z rosyjskim szpiegiem, tylko z powodu konieczności podjęcia działań polityczno-dyplomatycznych.
Czytaj też: Efekt "sprawy Skripala" będzie miał skutki długofalowe
Tak czy inaczej, w kontekście Słowacji oraz rosyjskiej aktywności szpiegowskiej w tym kraju głośno było m.in. o próbach infiltracji środowisk paramilitarnych oraz związanych z nimi grup byłych wojskowych, okazujących sympatie prorosyjskie. Szersze ujęcie tego rodzaju problemu pojawiło się we wrześniowym komentarzu InfoSecurity24, zatytułowanym „Organizacje paramilitarne wyzwaniem dla bezpieczeństwa [KOMENTARZ]. Na Słowacji mają działać też szkoły sztuk walki, które czerpią z doświadczeń rosyjskich formacji specjalnych (specnaz).