Policja
Sąd: mamy pewność, że to nie Igor M. zastrzelił Marka Papałę
Warszawski sąd okręgowy uniewinnił we wtorek Igora M. ps. Patyk ze wszystkich postawionych mu zarzutów, w tym głównego zarzutu zabójstwa b. szefa policji Marka Papały. Prokuratura żądała dla niego kary dożywocia.
Na wtorkowym posiedzeniu sądu, które rozpoczęło się o godz. 10:30, strony kończyły jeszcze wygłaszanie mów końcowych. Wyrok po godz. 13:00 ogłosił sędzia Mariusz Iwaszko. Sąd uniewinnił Igora M. ps. Patyk od wszystkich postawionych mu przez łódzką prokuraturę zarzutów, w tym głównego zarzutu zabójstwa b. szefa policji Marka Papały. Pozostałe sześć osób oskarżonych sąd również uniewinnił bądź zdecydował o umorzeniu postępowania. Wyrok w tej sprawie zapadł po ponad 22 latach od zbrodni - jednej z najgłośniejszych w historii III RP.
Marek Papała, szef polskiej policji od stycznia 1997 r. do stycznia 1998 r. został zastrzelony przy ul. Rzymowskiego w Warszawie 25 czerwca 1998 r. w samochodzie, przed blokiem, w którym mieszkał.
Prokuratura wnioskowała o karę dożywocia wobec M. Według jej ustaleń, do zabójstwa Papały w czerwcu 1998 r. doszło w wyniku napadu rabunkowego przeprowadzanego przez kilkuosobową grupę, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały - daewoo espero - i prawdopodobnie nie wiedzieli, do kogo on należy. Podczas napadu Igor M., ps. Patyk (wcześniej Igor Ł. - zmienił nazwisko) miał oddać śmiertelny strzał do b. szefa policji.
"Zaczynając od zabójstwa i powiązanego z nim usiłowania kradzieży daewoo espero (...) Nie jest bowiem przyjęte, patrząc na doświadczenie życiowe, że złodziej kradnąc samochód i chcąc jedynie postraszyć pokrzywdzonego bronią, może tak niefortunnie jej użyć, że zabija pokrzywdzonego" - zaznaczył sędzia Iwaszko. Jak dodał, dlatego prokuratura wskazywała w związku z tym na dwa inne przypadki, gdzie M. miał dokonać kradzieży samochodów przy wykorzystaniu broni palnej.
Jednak w ocenie sądu, weryfikacja dowodów - w tym zeznań poszkodowanych w tych kradzieżach oraz policyjnych notatek - nie potwierdziła takich przypadków użycia broni. Jak dodał sędzia, "kwestia wcześniejszego używania broni przez M. nie utrzymała się procesowo". Ponadto - według sądu - zeznania głównego świadka oskarżenia, byłego członka grupy - Roberta P. - zawierały niekonsekwencje. "Nie ma najmniejszych wątpliwości, że wersja P. jest sprzeczna co do istoty z dowodami uzyskanymi tuż po czynie od świadków" - zauważył sąd, odnosząc się do zeznań świadków z miejsca zbrodni.
Dodatkowo - jak wskazał sąd - "nie stwierdzono żadnych oznak walki o ten samochód, nie stwierdzono też jakiejkolwiek rozmowy dotyczącej kradzieży, na przykład: <<Oddaj kluczyki!>>". "Jest oczywiście do pomyślenia, że M. zdenerwowany, z potocznego punktu widzenia, niechcący nacisnął na spust (...). To jest jednak samo w sobie tak mało prawdopodobne, że jest mało wiarygodne" - ocenił sędzia.
Śledztwo w sprawie przedłużano wielokrotnie, a w 2009 r. przekazano z Warszawy do Łodzi. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków. Kilkudziesięciu wiele razy. Czynności śledcze podejmowały UOP, ABW i prokuratura m.in. w USA, Szwecji, Austrii i w Niemczech. W 2009 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił pierwszy akt oskarżenia dotyczący zabójstwa gen. Papały - przeciwko Andrzejowi Z. "Słowikowi" i Ryszardowi Boguckiemu, zarzucający im m.in. nakłanianie do tego mordu. Proces Boguckiego i "Słowika" ruszył w Warszawie w 2010 r. W jego toku pojawiło się kilka sprzecznych i niepowiązanych ze sobą wersji, kto miał dokonać samego zabójstwa. Warszawska prokuratura zażądała 15 lat więzienia dla Boguckiego za obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do zabicia b. szefa policji. Wobec "Słowika" - oskarżonego o nakłanianie za 40 tys. dolarów płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego, ps. Iwan, do zabójstwa Papały - prokuratura wnosiła o 8 lat. Obrońcy i podsądni wnosili o uniewinnienie.
Czytaj też: TOPR z pozwoleniem na śledzenie telefonów
SO w lipcu 2013 r. uniewinnił Boguckiego i "Słowika", bo uznał, że zebrane dowody były "kruchymi, rozrzuconymi ogniwami, które tylko w swoim przekonaniu prokurator zestawił w mocny łańcuch". "Sąd nie wie, dlaczego zabito gen. Marka Papałę" - przyznał wtedy sędzia Paweł Dobosz. Zaznaczył jednocześnie, że wyrok nie jest porażką wymiaru sprawiedliwości, tylko porażką organów ścigania i prokuratury, bo nie dostarczyła sądowi wystarczających dowodów. "Wobec stwierdzenia braku możliwości wywiedzenia skutecznego środka odwoławczego odstąpiono od sporządzenia apelacji od wyroku uniewinniającego oskarżonych" - uznała w 2014 r. warszawska prokuratura, a wyrok się uprawomocnił.
Przypadkowa ofiara
Tymczasem - zanim zakończył się pierwszy z procesów - w 2012 r. łódzka prokuratura ujawniła, że - według ustaleń opartych na zeznaniach świadka koronnego Roberta P. - do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Papały. Podczas napadu "Patyk" miał oddać śmiertelny strzał do b. szefa policji. W maju 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia w tej drugiej ze spraw. Według tych ustaleń były szef policji był przypadkową ofiarą złodziei samochodów, którzy chcieli ukraść jego auto i prawdopodobnie nie wiedzieli, do kogo ono należy. Według śledczych "Patyk" - jeszcze przed zabójstwem - w co najmniej dwóch przypadkach kradzieży luksusowych aut także posługiwał się bronią, żeby zastraszyć kierowców.
Czytaj też: Nowa kurtka ochronna dla policji
Obciążający "Patyka" Robert P. był jego kompanem z gangu złodziei samochodów. Sam Igor M. oceniał zeznania P. jako niewiarygodne i podyktowane przez policję. Według niego zeznania P. różniły się, gdy składał je najpierw jako podejrzany, potem jako świadek koronny i w końcu na rozprawie. "Jedne zeznania przeczą drugim, m.in. co do mojego <<ćpania>> i noszenia przeze mnie broni" - oświadczał M.
PAP/IS24