Reklama

Policja

Postępowania wobec policjantów za działania na demonstracjach Strajku Kobiet i Marszu Niepodległości

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. policja.pl
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. policja.pl

Z prawie 50 postępowań po demonstracjach Strajku Kobiet i Marszu Niepodległości obecnie toczy się jeszcze pięć. W pozostałych wymierzono funkcjonariuszom jedno upomnienie – informuje w środę „Dziennik Gazeta Prawna”.

Gazeta podaje, że 28 postępowań prowadziła wobec swoich funkcjonariuszy policja, a 18 prokuratura. "To skutek listopadowego Marszu Niepodległości, gdzie doszło m.in. do postrzelenia fotoreportera oraz pałowania dziennikarzy, demonstracji Strajku Kobiet, gdy policja użyła gazu m.in. wobec posłanki Barbary Nowackiej, oraz działań funkcjonariuszy na protestach przed Trybunałem Konstytucyjnym" – pisze "DGP".

Jak zakończyły się te postępowania? "Czynności wyjaśniające, które były w toku, zostały zakończone odstąpieniem od wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec niepotwierdzenia popełnienia czynu stanowiącego przewinienie dyscyplinarne" – wyjaśnia rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji nadkom. Sylwester Marczak.

Jak pisze "DGP", "odpowiedź dotyczyła ostatnich pięciu postępowań". Już wcześniej policja informowała o tym, że z 28 postępowań sześć było postępowaniami dyscyplinarnymi, które są związane z naruszeniem dyscypliny służbowej polegającej na niedopełnieniu obowiązku służbowego, tj. braku reakcji na ujawnione czyny zabronione. "Uznano w nich winę funkcjonariuszy. W pięciu przypadkach odstąpiono od wymierzenia kar dyscyplinarnych, natomiast w ostatnim wymierzono karę w postaci upomnienia" – napisano.

Według dziennika, "nieco inaczej działa Prokuratura Okręgowa w Warszawie". "Spośród 18 postępowań pięć pozostaje w toku" – wyjaśnia rzecznik prasowy tej placówki prokurator Aleksandra Skrzyniarz.

Postępowanie umorzone

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, w związku z postrzeleniem fotoreportera podczas zabezpieczenia ubiegłorocznego Marszu Niepodległości. Doszło do niego, jak informuje prokuratura, "w sposób niezamierzony". Tomasz Gutry nie był celem funkcjonariuszy, dokumentował starcia pomiędzy policją, a agresorami i pozostał na tzw. linii ognia mimo zagrożenia. 

Postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie prowadzone było m.in. w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji w dniu 11 listopada 2020 roku przy rondzie de Gaulle’a, "polegającego na użyciu broni palnej gładkolufowej w trakcie zabezpieczania porządku publicznego, czym działano na szkodę interesu publicznego i prywatnego dwóch pokrzywdzonych". Jednym z nich był fotoreporter Tomasz Gutry, drugą 35-letni mężczyzna. Obaj w wyniku postrzału z broni gładkolufowej odnieśli obrażenia powyżej 7 dni. W połowie lipca postępowanie zostało umorzone z uwagi na stwierdzenie "braku znamion czynu zabronionego".

"Postanowienie nie jest prawomocne z uwagi na złożone w sprawie zażalenie. Powyższe uniemożliwia przekazanie bliższych informacji o sprawie do czasu rozpoznania sprawy przez sąd" - podkreśliła prok. Skrzyniarz. Z informacji do których dotarła PAP wynika, że zażalenie złożył Tomasz Gutry.

PAP/IS24

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze