Reklama

Martwy dzik z ASF w sercu polskiej hodowli trzody. „To może być sabotaż”

Autor. pixabay.com

Na terenie gminy Rozprza w powiecie piotrkowskim – jednym z najważniejszych obszarów hodowli trzody chlewnej w Polsce – odkryto truchło dzika, u którego potwierdzono obecność wirusa ASF. „Natychmiast zleciłem służbom podjęcie działań i zabezpieczenie terenu. Nie wykluczamy sabotażu, w tym wschodniej dywersji” – ocenił minister rolnictwa Stefan Krajewski. Natomiast rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński uspokoił, że na tym etapie nie ma podejrzeń dotyczących działania służb wywiadowczych państw obcych. „Oczywiście wszelkie informacje są analizowane i weryfikowane” – dodał Dobrzyński.

W czwartek w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyła się konferencja prasowa szefa resortu Stefana Krajewskiego i głównego lekarza weterynarii Pawła Meyera, która dotyczyła znalezienia na terenie gminy Rozprza w powiecie piotrkowskim zwłok dzika, u którego potwierdzono obecność wirusa afrykańskiego pomoru świń. Jak podkreślił minister rolnictwa, truchło było „częściowo oskórowane, pozbawione wnętrzności”. „Więc jest przypuszczenie, które sprawdzamy, że został on podrzucony w to miejsce” – powiedział Krajewski.

„Musimy sprawdzić wszystkie kierunki i tak naprawdę działania, które zostały prowadzone, cel tych działań” – podkreślił. Wskazał jednocześnie na wagę incydentu dla regionu – który nazwał „sercem polskiej hodowli trzody” – gdzie utrzymywanych jest ponad 436 tys. sztuk trzody w 1076 hodowlach.

Minister Krajewski nie wykluczył, że incydent może mieć charakter celowego działania dywersyjnego. „Również działania dywersyjne, być może mające swoje źródło na wschodzie, są wątkiem, który jest sprawdzany” – oświadczył.

Zwrócił uwagę, że w Polsce od lat trwa „wojna hybrydowa”, a bezpieczeństwo żywnościowe może być jednym z celów ataku. „Widzimy, co się dzieje. Różne kierunki, różne działania są prowadzone” – dodał minister.

Czytaj też

Z informacji przedstawionych przez głównego lekarza weterynarii Pawła Meyera wynika, że zgłoszenie o martwym dziku wpłynęło anonimowo poprzez Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa. Po przybyciu na miejsce służby stwierdziły brak narządów wewnętrznych oraz oskórowanie tuszy. Dodatkowo przy jednej z kończyn zwierzęcia znajdowała się linka, co – jak zaznaczył Meyer – wskazuje, że zwierzę było transportowane.

Główny lekarz weterynarii podkreślił również, że odnalezienia dokonano na obszarze podmokłym i odizolowanym, gdzie dzik nie pojawiłby się naturalnie, a wcześniejsze przeszukania prowadzone w okolicy od początku roku nie wykazały żadnych martwych zwierząt ani oznak choroby. „Wszystkie dowody wskazują na to, że dzik został przeniesiony (…) była to próba wprowadzenia tego czynnika na teren wolny” – powiedział.

Czytaj też

Do sprawy odniósł się w czwartek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński, który przekazał, że łódzki inspektorat weterynaryjny poinformował Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o tym zdarzeniu. „Tą sprawą zajmuje się komenda miejska Policji w Piotrkowie Trybunalskim. To Policja wyjaśnia okoliczności tego zdarzenia” – powiedział dziennikarzom w Sejmie Dobrzyński.

Zaapelował przy tym, aby nie wpadać w panikę i nie szerzyć dezinformacji. „Na tym etapie nie ma podejrzenia działania służb wywiadowczych państw obcych. Oczywiście wszelkie informacje są analizowane i weryfikowane” – mówił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

Afrykański pomór świń to zakaźna choroba wirusowa świń domowych wszystkich ras oraz dzików. Ludzie nie są narażeni na zakażenie tym wirusem, więc choroba ta nie stwarza zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Wystąpienie ASF ma przede wszystkim znaczenie ekonomiczne.

Reklama
Źródło:PAP / InfoSecurity24.pl
Reklama

Komentarze

    Reklama