Reklama

Policja

Komenda stołeczna "na dywaniku"

Fot. Komenda Stołeczna Policji
Fot. Komenda Stołeczna Policji

Garnizon stołeczny policji od zawsze był uważany przez wielu za najważniejszy w kraju. Nie tylko ze względu na fakt, że jest drugim co do wielkości w Polsce, ale też dlatego, że Warszawa jako stolica generuje nieco inne zagrożenia w znacznie większej skali niż dzieje się to w innych, mniejszych województwach. Komenda Stołeczna Policji ma przez to znacznie wręcz strategiczne. Zarówno komentatorzy jak i policjanci pracujący w Warszawie, od dłuższego czasu z niepokojem patrzą na to co dzieje się w Pałacu Mostowskich (red. siedziba Komendy Stołecznej). Przez ostatnie dwa lata warszawskim garnizonem rządzi już, de facto, piąty szef, a poprzednicy obecnego komendanta zmieniali się tak często, że nawet wprawny obserwator mógł stracić orientację. Oskarżenia kierowane pod adresem ostatniego kandydata na szefa stołecznej policji dopełniają tylko, już i tak skomplikowany, obraz tego co dzieje się w warszawskiej policji. 

Tak to się robi

Stanowiska komendantów wojewódzkich, a więc także komendanta stołecznego, są w Polsce bardzo często niczym „gorące krzesła”. Na ich obsadę mają wpływ nie tylko decyzje polityczne, ale też zmiany w samej Komendzie Głównej Policji. I, co do zasady, nie ma w tym podejściu nic odkrywczego. Każdy szef ma prawo do dobierania swoich współpracowników według własnego klucza, nawet jeśli znany jest on tylko jemu samemu. I tak z reguły zaraz po zmianach politycznych, nowy minister spraw wewnętrznych (i administracji – w zależności od okresu o jakim mówimy) wymieniał Komendanta Głównego Policji, a ten z kolei komendantów wojewódzkich, komendanta stołecznego, komendantów szkół policyjnych czy dyrektorów biur w KGP. Zmiany kadrowe następowały z reguły sukcesywnie i nie obejmowały od razy wszystkich policyjnych garnizonów. Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy Komendantem Głównym Policji został insp. Mirosław Maj. Wymienił on niemal wszystkich komendantów wojewódzkich i sporą część kierownictwa KGP w czasie krótszym niż każdy z jego poprzedników. „Moi poprzednicy wymieniali komendantów wojewódzkich i kadry w komendzie głównej policji w ciągu 2-3 lat. Ja dokonałem zmian w ciągu miesiąca korzystając ze swoich uprawnień” mówił, na początku 2016 roku, w rozmowie z tvn24.pl inspektor Maj.

Kadry do zmiany

Karuzela zmian w Policji, do KSP dotarła w lutym 2016 roku. Wtedy to, tuż przed swoim niespodziewanym odejściem ze stanowiska, komendant Maj odwołał ówczesnego Komendanta Stołecznego Policji nadinsp. Michała Domaradzkiego. Długo spekulowano kto zajmie fotel szefa warszawskich policjantów. Odwołanego nadinsp. Domaradzkiego zastąpił insp. Piotr Owsiewski, pełniąc obowiązki przez dwa miesiące. Po powołaniu na stanowisko szefa KSP oficera chwalonego przez MSWiA, insp. Roberta Żebrowskiego, wielu sądziło, że to koniec kadrowej karuzeli w kierownictwie KSP. Jednak zarówno Robert Żebrowski jak i jego następca Rafał Kubicki nie zabawili w mostowie zbyt długo, a okoliczności ich odejścia są zastanawiające. O dymisji inspektora Rafała Kubickiego opinia publiczna dowiedziała się pod koniec października. Informacja o przejściu przez Kubickiego na emeryturę zaskoczyła środowisko nie mniej niż wcześniejsze odejście Roberta Żebrowskiego. Oficjalnie Komendant Kubicki zdecydował o przejściu na emeryturę ze względów osobistych. Ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, pytany przez dziennikarzy o sprawę odejścia na emeryturę komendanta stołecznego policji, nie był zaskoczony.  „Nie zaskoczyła mnie ta decyzja, dlatego że zostałem poinformowany przez komendanta Kubickiego o jego planach – mówił minister Błaszczak. Co więcej, podczas tej samej konferencji poinformował, że kandydatem na szefa warszawskich policjantów jest ówczesny zastępca Kubickiego, insp. Andrzej Krajewski. „Myślę, że możemy już powiedzieć, że kandydatem (red. na stanowisko Komendanta Stołecznego Policji) jest obecny zastępca komendanta stołecznego policji pan insp. Andrzej Krajewski – zapewniał szef MSWiA.

Nieoczekiwana wolta

Inspektor Andrzej Krajewski, był zdaniem ministra Błaszczaka, najlepszym kandydatem na stanowisko szefa KSP. Taka deklaracja szefa MSWiA, pozwalała sądzić, że po pierwsze kandydatura niemal na pewno w niedługim czasie stanie się faktem, po drugie, skoro to minister przedstawił opinii publicznej nazwisko kandydata (co w przeszłości praktycznie się nie zdarzało) to musi to być osoba, którą darzy szczególnym zaufaniem. Sytuacja, jednak już niebawem ulec miała diametralnej zmianie. Dość niespodziewanie, na stanowisko Komendanta Stołecznego Policji powołany został nadinsp. Paweł Dobrodziej, wtedy, Komendant Wojewódzki Policji w Lublinie. Niedługo po objęciu stołecznego garnizonu, Dobrodziej zwrócił się do Komendanta Głównego Policji o odwołanie wszystkich zastępców argumentując to m. in. chęcią doboru na te stanowiska wybranych przez siebie oficerów Policji. Wśród odwołanych zastępców znalazł się też, insp. Andrzej Krajewski.

W tym samym czasie, media obiegła informacja o oskarżeniach o molestowanie i mobbing jakie jedna z policjantek KSP wysunęła pod adresem swojego szefa. Rzecznik KGP mł. insp. Mariusz Ciarka mówił, że informacje jakie posiada BSW KGP, wraz z zebranymi w tej sprawie materiałami zostały "niezwłocznie" przekazane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Co się dzieje w KSP?

Tak częste zmiany w kierownictwie KSP nie wpłynęły dobrze na morale policjantów. Funkcjonariusze komendy stołecznej z którymi rozmawiał Defence24.pl podkreślają, że kadrowa karuzela destabilizuje pracę. „Każdy kolejny komendant czy kandydat na komendanta przychodząc, chciał wdrażać swoje pomysły, każdy miał własną wizję tego jak powinna wyglądać praca w garnizonie stołecznym.” – mówi Defence24.pl oficer pracujący w KSP. Także sprawa molestowania, nawet jeśli zarzuty okażą się bezpodstawne, nie wpływa dobrze na wizerunek warszawskiej komendy. Ponad wszystko jednak, co podkreślają policjanci, praca tak dużego garnizonu jak stołeczny, wymaga ciągłości, spokoju i stabilizacji, a tej od dwóch lat brakuje w Pałacu Mostowskich.

Sytuacja w Komendzie Stołecznej Policji stała na tyle niejasna, że zajęła się nią sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych. Posłowie, 10 stycznia 2018 roku, wysłuchali informacji przedstawionej przez wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego oraz Komendanta Głównego Policji Jarosława Szymczyka. Na posiedzeniu komisji pojawił się też Komendant Stołeczny Policji, nadinsp. Paweł Dobrodziej.

Przedstawiciel wnioskodawców, poseł Marek Wójcik (PO), zauważył, że sytuacja w KSP budzi niepokój, nie tylko ze względu na częste zmiany kadrowe, ale też z uwagi na zarzuty o molestowanie i mobbing kierowane w stronę jednego z wysokich stopniem oficerów KSP.

To co dzieje się w garnizonie stołecznym musi niepokoić. (..) Uważam, że komisja powinna wysłuchać okoliczności zmian kadrowych

poseł Marek Wójcik (PO) 

Jarosław Zieliński odnosząc się do kwestii karuzeli kadrowej w KSP podkreślił, że choćby odejście insp. Kubickiego było związane z jego własnym wnioskiem o przejście na emeryturę o czym, jak przypomniał Zieliński, sam Kubicki informował opinie publiczną.

Zmiany kadrowe, za każdym razem, podyktowane były troską o zapewnienie jak najlepszego kierowania policją w Warszawie

Jarosław Zieliński, Sekretarz Stanu w MSWiA

 

Dopytywany, Zieliński przyznał, że po odejściu komendanta Kubickiego, kiedy obowiązki szefa KSP pełnił inspektor Andrzej Krajewski, rzeczywiście w MSWiA był zamiar powołania go na stanowisko Komendanta Stołecznego Policji. Minister stwierdził również, że biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności wg. których MSWiA ocenia pracę policji, pracę KSP ocenia bardzo pozytywnie.

Do pytań posła Wójcika, odniósł się także Bogdan Święczkowski, Prokurator Krajowy, który poinformował, że prowadzone postępowanie dotyczy ewentualnego naruszenie praw pracowniczych, tzw. mobbingu, w KSP. Jak zauważył, jedno ze zdarzeń, które jest badane, może nosić znamiona molestowania. Święczkowski zapewnił też, że według jego wiedzy nie ma przesłanek które pozwalają stwierdzić, że problem, którego dotyczy prowadzone postępowanie, jest problemem szerszym czy systemowym w Komendzie Stołecznej Policji.

Na temat sytuacji w garnizonie stołecznym głos zabrał także Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk. Podkreślił, że on także jest zwolennikiem stabilizacji na stanowiskach kierowniczych w Policji, jednak, jak zauważył, zmiany kadrowe często wynikały z bardzo różnych sytuacji, także osobistych. Szymczyk odniósł się m.in. do odejścia inspektora Roberta Żebrowskiego, którego jak zapewniał, bardzo ceni jako specjalistę i wybitnej klasy policjanta. Jak powiedział szef Policji, komendant Żebrowski odszedł ze służby „w związku z orzeczeniem komisji lekarskiej o całkowitej niezdolności do służby”.

Po czasie zmian miejmy nadzieję, że teraz KSP czeka stabilizacja i spokój. Obecny Komendant Stołeczny Policji, jak udało nam się dowiedzieć, przez środowisko oceniany jest dobrze i ma opinię merytorycznego i znającego się na policyjnej pracy. Jarosław Zieliński przed posiedzeniem komisji, pytany o zmiany kadrowe związane z rekonstrukcją rządu, zapewnił, że mimo zmiany na stanowisku ministra spraw wewnętrznych i administracji, fakt, że on sam pozostał na stanowisku i dalej pełni swoją misję w pewien sposób gwarantuje podobne podejście względem polityki kadrowej w służbach podległych MSWiA. Dodał także, że stabilizacja jest bardzo ważna, ale tam, gdzie należy dokonywać zmian, trzeba to robić. Zatem mimo zapewnień ministra, pytania o przyszłość kierownictwa KGP, a co za tym idzie komendantów wojewódzkich (i komendanta stołecznego) pozostają nadal otwarte. Tak samo jak pytanie, czy nowy minister spraw wewnętrznych i administracji nie będzie chciał sam „umeblować” kadr kierowniczych w podległych sobie służbach.  

Reklama
Reklama

Komentarze