Policja
"Brak 2,5 tysiąca ludzi raczej mnie ogranicza, niż pozwala na rozwój". Szef KSP o wakatach i bolączkach stołecznej Policji
Nie trzeba być filozofem, by stwierdzić, że dwa i pół tysiąca nieobecnych policjantów w garnizonie stołecznym wpływa na zarządzanie bezpieczeństwem – powiedział w rozmowie z InfoSecurity24.pl komendant stołeczny Policji inspektor Dariusz Walichnowski. Tym bardziej, że – jak dodał - „średnio, w ciągu doby, stołeczni funkcjonariusze kierowani są do około 1,8 tysiąca interwencji”.
Inspektor Dariusz Walichnowski zarządza garnizonem stołecznym od kwietnia. W fotelu Komendy Stołecznej Policji zastąpił nadinsp. Pawła Dzierżaka. W rozmowie z InfoSecurity24.pl, szef KSP odniósł się m.in. do braków kadrowych, z jakim zmaga się kierowana przez niego jednostka.
Według danych Komendy Głównej Policji, zgodnie ze stanem na 1 września, w garnizonie stołecznym brakuje aż 2,5 tysiąca policjantów. „Gdybym patrzył wyłącznie przez pryzmat liczb, a nie procesów, jakie zachodzą w zarządzaniu bezpieczeństwem, to bym powiedział, że jest bardzo ciężko. Natomiast to tak nie jest” – podkreślił inspektor Dariusz Walichnowski. Jak dodał, „dzisiaj biorąc pod uwagę liczbę wakatów, ktoś mógłby ocenić, że jest to dla nas sytuacja kryzysowa. I owszem w wielu momentach działamy w takim trybie awaryjnym, ale póki co staramy się, żeby nie przekładał się on na jakość świadczonych przez nas usług” – zaznaczył.
Insp. Walichnowski zwrócił też uwagę, że średnio w ciągu doby stołeczni policjanci kierowani są do około 1,8 tysiąca interwencji. „Działamy w trybie interwencyjnym. Do tego dochodzą kwestie kolizji, wypadków, zdarzeń kryminalnych, których też jest sporo. Mamy również wiele zgromadzeń. Nad tym też musimy się pochylać, aby zapewnić ludziom bezpieczeństwo, bo od tego jesteśmy” – powiedział szef KSP.
Czytaj też
Komendant w rozmowie z redakcją zapewnił, że KSP cały czas pracuje nad tym, żeby uzupełniać braki kadrowe. „Jednym z takich elementów jest określenie zadań służbowych. Bo to nie jest tak, że każdy z policjantów tuż po przyjściu do Policji, złożeniu śrubowania jest gotowy do realizacji zadań na drodze, czy zadań dochodzeniowo-śledczych lub wykrywczych. Trzeba tych ludzi przygotować i my to robimy” – powiedział.
W ocenie komendanta stołecznego Policji istotna w tym procesie jest edukacja, w tym również utworzenie Ośrodka Szkoleniowego Policji, który – decyzją komendanta głównego Policji – został powołany do życia przy KSP z siedzibą w podwarszawskim Piasecznie. „To będzie mnie uprawniało do robienia kursów, których do tej pory nie mogłem robić. Będę mógł też przeprowadzać szkolenia, których do tej pory nie byłem w stanie zrealizować” – powiedział.
„Podjęliśmy też mocną współpracę z CSP w Legionowie, które posiada stosowne uprawnienia. Policjanci, pełniący służbę w naszych szeregach, mogą dodatkowo podnosić swoje umiejętności i kwalifikacje. Właśnie dzięki takim wspólnym inicjatywom dzisiaj w KSP jest już kilkuset więcej przeszklonych policjantów” – dodał insp. Dariusz Walichnowski.
W rozmowie z InfoSecurity24.pl komendant odniósł się też do zmian organizacyjnych, jakie chciałby wprowadzić w KSP. Chodzi o rozdzielenie komórki kadrowej od komórki, która zajmuje się wyłącznie doborem. „Żeby coś robić dobrze, profesjonalnie i skutecznie, to trzeba temu poświęcić wiele czasu. Jeżeli był Wydział Kadr i Doboru, to te same osoby zajmowały się i kadrami i doborem. A są to dwie różne rzeczy” - zaznaczył.
Czytaj też
„Komórki kadrowe mają bardzo wiele różnych obowiązków związanych z prawami pracowników, czy też funkcjonariuszy, którzy pełnią służbę. I tam jest liczba zadań ogromna, a trzeba poświęcić też czas na szukanie kandydatów. Mam świadomość, że jeżeli wyznaczę odpowiednich ludzi, którzy zajmą się tylko doborem, to zwiększę szanse na to, że znajdą oni większą liczbę kandydatów” – tłumaczy szef stołecznego garnizonu.
Podkreślił przy tym, że chciałby działania doborowe do służby wesprzeć odpowiednią promocją. „Proszę zauważyć, jeszcze kilkanaście lat temu w telewizji nie było reklam ogłaszającego się wojska, pokazującego, jaka wygląda służba. Nie było też ogłoszeń w sieci, czy w wielu innych miejscach” - zauważył. Jak dodał, w jego ocenie, takie działanie stwarza szansę na zwiększenie liczbę chętnych do wstąpienia w policyjne szeregi. „Więcej kandydatów, to potencjalnie większa szansa na przyjęcie większej liczby funkcjonariuszy do Policji” – powiedział.
Wskazał również, że przy doborze kandydatów do służby ma świadomość, że „rynek zewnętrzny da większe pieniądze prawnikowi, niż Policja jest w stanie mu zaoferować”. „Więc pewnie gdzieś z tych powodów także przegrywamy. I mam tego świadomość. Im większe miasto, większe możliwości i szanse” – ocenił.
„Czy to w Warszawie ma znaczenie? Ma ogromne, ponieważ jeżeli ktoś chce pełnić służbę w Warszawie, a nie jest stąd, nie ma mieszkania, to musi je wynająć. Nie muszę tłumaczyć, ile kosztuje wynajem mieszkania w Warszawie. Są to znaczące różnice. I może się okazać, że w Warszawie nie będzie go na to stać. I miałem już takie sytuacje. Spotkałem się z głosami, że policjanci nie tylko chcą odejść z garnizonu stołecznego, ale chcieli w ogóle odejść z Policji, ponieważ najzwyczajniej wprost powiedzieli, że nie było ich stać na to, żeby wynajmować mieszkanie” – powiedział inspektor.
Czytaj też
„Dlatego też myślę, że jest to taki czas - i o tym mówi się - żeby zmodyfikować nasze podejście do tego, jakie mamy potrzeby w zakresie bezpieczeństwa i co zrobić, żeby było ono zapewnione. Dziś każdy, kto ma świadomość, czym jest bezpieczeństwo wie też, ile trzeba zrobić, żeby je zapewnić. Bezpieczeństwo kosztuje. Na koszty tego bezpieczeństwa składa się wiele rzeczy, m.in. to, że trzeba zatrudnić ludzi, którym trzeba dobrze zapłacić” - zaznaczył.
Komendant stołeczny Policji, podczas rozmowy z redakcją zwrócił też uwagę na specyfikę Warszawy. „Jest tutaj wiele instytucji państwowych, publicznych, użyteczności publicznej, związanych z obecnością Polski na rynku międzynarodowym. Są też ambasady, konsulaty, które ochraniają stołeczni policjanci z jedynego na skalę kraju Wydziału Ochrony Placówek Dyplomatycznych. Nie bez kozery o tym mówię, bo tych funkcjonariuszy mógłbym skierować do patrolu na ulicach. Ale niestety muszę też dbać o bezpieczeństwo właśnie tych obiektów, bo - z racji chociażby dzisiejszych zagrożeń - są one w pierwszej kolejności narażone na różnego rodzaju zamachy czy ataki” – podkreślił.
„Komenda Stołeczna Policji zajmuje się również wydawaniem pozwoleń na broń. Proszę zobaczyć, ile przeprowadzamy postępowań administracyjnych. Z roku na rok jest ich coraz więcej. To spowodowało, że takie wydziały jak stołeczny Wydział Postępowań Administracyjnych musiał zostać zasilony dodatkowymi ludźmi. Chciałbym dzisiaj - zamiast do WPA - skierować tych ludzi na ulicę, ale nie mogę. Konflikt na Ukrainie spowodował, że tysiące ludzi w Polsce postanowiło ubiegać się o pozwolenie na broń. Tym też się zajmuje Policja. Bardzo wielu ludzi tego nie wie” – mówił inspektor Walichnowski.
Czytaj też
W rozmowie z InfoSecurity24.pl szef KSP zwrócił uwagę, że może to jest czas też dla Polskiej Policji, żeby „podzielić się trochę swoimi kompetencjami z innymi instytucjami czy organizacjami”. Dopytywany co ma na myśli, podkreślił, że przykładem może być kierowanie policjantów do kolizji, albo sprawdzanie naniesionych punktów na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa. Wskazał też na ochronę placówek dyplomatycznych przez stołecznych funkcjonariuszy. „Będę sprawdzał wszystkie możliwości i dążył do tego, żeby uwolnić jak największą liczbę policjantów od tych zadań. Dopóki nie uzupełnię wakatów, dopóty będę ciągle patrzył przez pryzmat tego, co mogę zrobić bazując na tym, co dzisiaj mam do dyspozycji. To nie jest proces prosty i tego się nie zrobi w jeden dzień” - podkreślił.
„Oczywiste jest, że brak 2,5 tysiąca ludzi raczej mnie ogranicza, niż pozwala na rozwój. Nie mając tylu wakatów, byłbym w stanie zrobić na pewno więcej, szybciej i lepiej. To jest jasne” - powiedział. Zapewnił przy tym, że każdy stołeczny patrol, który trafia w określony rejon czy miejsce, jest tam z określonymi, konkretnymi zadaniami. „Nie mam policjantów, którzy nie mają co robić. I wiem też na pewno, że takich nie będzie, bo zmierzamy do tego, żeby jak najlepiej zarządzać tymi siłami i środkami jaki dysponujemy” – dodał inspektor Dariusz Walichnowski.