Reklama

Policja

2,5 mln złotych za naprawę policyjnego Black Hawka. Ruszają przesłuchania ws. incydentu pod Sarnową Górą

Autor. Lubuska Policja

Płocka prokuratura zaplanowała na przyszły tydzień pierwsze przesłuchania w sprawie incydentu z udziałem policyjnego śmigłowca Black Hawk, który do tej pory jest uziemiony, a jego naprawa wyniesie około 2,5 miliona złotych. Jako pierwsi przesłuchani mają być policjanci z Głównego Sztabu Policji KGP. Niewykluczone jednak, że w roli świadka wezwany zostanie także były wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Do incydentu z udziałem policyjnego śmigłowca Black Hawk, który zerwał linię energetyczną w pobliżu osób obserwujących jego przelot, doszło 20 sierpnia podczas pikniku z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą niedaleko Ciechanowa na Mazowszu. Po zdarzeniu śledztwo dotyczące sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym wszczęła ciechanowska Prokuratura Rejonowa. Wkrótce postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Płocku. Powołano tam specjalny, trzyosobowy zespół prokuratorów z doświadczeniem w badaniu wypadków lotniczych.

Rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska w rozmowie z InfoSecurity24.pl przekazała, że Prokuratura otrzymała już częściową analizę danych z tzw. czarnej skrzynki, która były prowadzona z udziałem biegłego z zakresu lotnictwa. „Prokurator chciał się zapoznać ze stenogramami, a dopiero po tym mieli być wzywani świadkowie. Tak też się dzieje i w przyszłym tygodniu zaplanowane są pierwsze przesłuchania” – poinformowała prok. Śmigielska-Kowalska.

Czytaj też

Według ustaleń redakcji, jako pierwsi mają zostać przesłuchani policjanci ze Sztabu Głównego Policji KGP. Prokuratura ma również w planach wezwanie pilotów, a także - na końcowym etapie postępowania - w roli świadka, byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika.

Reklama

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku zaznaczyła również, że śledztwo w tej sprawie, choć pierwotnie miało zakończyć się 21 lutego, na pewno będzie przedłużone. „Zaczynamy dopiero przesłuchania, więc na pewno one do 21 lutego się nie zakończą” – dodała prokurator Iwona Śmigielska-Kowalska.

Do sprawy incydentu z udziałem Black Hawka w ostatnim czasie wrócił europoseł Krzysztof Brejza, który na swoim profilu na platformie X (dawny Twitter) poinformował, że maszyna „wymaga tak poważnej naprawy, że dalej jest uziemiona”. Do wpisu dołączył m.in. odpowiedź zastępcy komendanta głównego Policji nadinsp. Romana Kustera, który poinformował posła do Parlamentu Europejskiego o tym, że „śmigłowiec nie został jeszcze przywrócony do służby”. Generał dodał, że „obecnie procedura naprawy pozostaje w toku z uwagi na czas dostawy części zamiennych”.

Reklama

O szczegóły uszkodzeń i naprawy policyjnego Black Hawka, InfoSecurity24.pl zwróciła się do Komendy Głównej Policji. Pełniąca obowiązki rzecznika prasowego komendanta głównego Policji mł. insp. Katarzyna Nowak w rozmowie z redakcją podkreśliła, że po incydencie KGP zwróciła się do Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu z prośbą o wstępną wycenę kosztów oraz o wskazanie, jakie części policyjnego śmigłowca wymagają naprawy. „Fabryka w grudniu poinformowała nas zarówno o kosztach, jak i o tym co należy naprawić” – powiedziała mł. insp. Katarzyna Nowak.

„Już wiemy, że koszt naprawy wyniesie około 2,5 miliona złotych. To jest naprawa głównego elementu jakim jest łopata wirnika, bo to ta część miała bezpośredni kontakt z przewodem linii energetycznej. Natomiast pozostałe, drobniejsze elementy też muszą zostać wymienione” – przekazała policjantka. Dodała, że w styczniu Komenda Główna Policji zwróciła się do fabryki w Mielcu z zamówieniem o naprawę tej maszyny. „Z tego co nam przekazano maszyna ma wrócić do działań bojowych w maju tego roku” - powiedziała.

Reklama

Rzeczniczka komendanta głównego Policji wyjaśniła też, że naprawa śmigłowca będzie w głównej mierze finansowana z budżetu Policji. „Jeśli chodzi o funkcjonariusza, wobec którego toczyły się m.in. czynności dyscyplinarne to jego odpowiedzialność może być tylko w zakresie trzech jego pensji, bo tak mówią przepisy. Więc jeśli chodzi o jego wkład w naprawę, to jest on szczątkowy. W pozostałym zakresie odpowiedzialny będzie budżet Policji” – powiedziała. Zaznaczyła przy tym, że policyjne śmigłowce są ubezpieczone, „niemniej jednak w tej konkretnej sytuacji, z racji tego, że sprawcą zdarzenia był pilot obsługujący maszynę, ubezpieczenie całości nie pokrywa kosztów naprawy”.

Czytaj też

W zeszłym roku płocka Prokuratura Okręgowa informowała, w ramach śledztwa zebrano już dokumentację dotyczącą Black Hawka, w tym m.in. dziennik pokładowy, a także dokumentację dotyczącą załogi maszyny, a oprócz dwukrotnych oględzin miejsca zdarzenia oraz śmigłowca, wykonano też oględziny mechanoskopijne liny odgromowej przerwanej na skutek uderzenia łopatą śmigła.

W toczącym się postępowaniu płocka Prokuratura Okręgowa zwróciła się również do spółki Energa z Grupy Orlen o informację w sprawie szkód spowodowanych w wyniku przelotu śmigłowca. Według szacunkowych danych, koszt naprawy linii to ponad 280 tysięcy złotych.

Przypomnijmy, według MSWiA, o czym informowano z końcem sierpnia 2023 rok, policyjny Black Hawk zahaczył o przewód odgromowy linii energetycznej, który został zerwany. Do zdarzenia doszło tuż po starcie śmigłowca w czasie lotu powrotnego z Sarnowej Góry do Warszawy. O incydencie powiadomiona została Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Resort spraw wewnętrznych i administracji przekazał wtedy pisemną informację na temat zdarzenia Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

Czytaj też

W sprawie incydentu z policyjnym Black Hawkiem kontrolę w Komendzie Głównej Policji rozpoczęło na początku stycznia Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. „Departament Kontroli MSWiA rozpoczął kontrolę w Komendzie Głównej Policji w związku z wybuchem granatnika w gabinecie ówczesnego KGP gen. insp. Jarosława Szymczyka oraz incydentem z sierpnia ubiegłego roku, kiedy to policyjny śmigłowiec Black Hawk, zerwał podczas pikniku linie energetyczne” – przekazał wtedy resort spraw wewnętrznych i administracji.

Zgodnie z art. 174 Kodeksu karnego, kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat, a jeżeli sprawca działa nieumyślnie, grozi mu kara więzienia do lat trzech.

Reklama

Komentarze

    Reklama

    Najnowsze