Reklama

Informacje o tym problemie została opublikowana przez jednego z wysoko postawionych urzędników z Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jak się okazało w dwóch sprzedanych przez Francję do ZEA satelitach obserwacyjnych wysokiej rozdzielczości Falcon Eye (typu Pleiades) znaleziono dwa komponenty wyprodukowane przez podwykonawcę ze Stanów Zjednoczonych, które mogą pozwolić „stronie trzeciej” na przechwycenie tajnych danych przesyłanych z orbity do stacji naziemnej.

Po raporcie przekazanym do naczelnego dowództwa zwrócono się do Francuzów o usuniecie niepożądanych elementów, a także zaczęto prowadzić konsultacje z firmami z Rosji i Chin. Nie wyjaśniono, jaki cel mają mieć te rozmowy, ale zgodnie z informacjami przekazanymi z ZEA odkrycie niepożądanych elementów wywołało serię wizyt w Abu Dhabi i Moskwie, i to na wysokich szczeblach.

Oficjalnie miały one początkowo dotyczyć przekazania rosyjskiej technologii dotyczącej systemu nawigacji satelitarnej GLONASS tak, by można było go wykorzystać również do naprowadzania „zachodniego” uzbrojenia precyzyjnego.

Teraz jednak głośno się mówi, że jeżeli Francuzi nie rozwiążą szybko problemu z bezpieczeństwem przesyłanych danych to kontrakt na dostawę satelitów Falcon Eye może zostać zerwany. A wtedy ZEA będą szukały potrzebnych systemów w innych krajach

Co było w umowie podpisanej z Francją?

Zgodnie z kontraktem podpisanym 22 lipca 2013 r. przez szejka Muhammada ibn Zaid an-Nahajan, następcę tronu emira Abu Dhabi i zastępcę dowódcy sił zbrojnych Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz ministra obrony Francji Jean-Yves Le Drian oba satelity obserwacyjne wraz z naziemną stacją odbiorczą miały zostać dostarczone do 2018 r. Przewidziano również przeszkolenie 20 specjalistów.

Same satelity miały zostać wykonane w zakładach Airbus Defence and Space, natomiast wyposażenie na ich pokładzie miało być dostarczone przez firmę Thales Alenia Space. Był to pierwszy przypadek, gdy Francja wyraziła zgodę na przekazanie innych krajom systemów optycznych o tak wysokiej rozdzielczości.

I prawdopodobnie ta otwartość na współpracę zadecydowała, że Francja ostatecznie uzyskała kontrakt, który przygotowano od ponad 10 lat. Początkowo uczestniczyło w nim aż 11 kandydatów, ale najpoważniejsze oferty złożyli Amerykanie i Francuzi. Stany Zjednoczone były jednak ograniczone restrykcjami, które nakazywała zmniejszać możliwości sprzedawanego poza granice USA uzbrojenia (w przypadku optycznych systemów obserwacyjnych chodziło o tzw. „kontrolę migawki”).

Takie problemy miała między innymi Arabia Saudyjska, gdy kupując satelity od Stanów Zjednoczonych napotkała na twardy opór ze strony Izraela, który wprost żądał ograniczenia rozdzielczości, by utrudnić wykorzystanie tych danych do naprowadzania precyzyjnego uzbrojenia.

Upublicznienie obecności amerykańskich rozwiązań na francuskich satelitach szpiegowskich wzbudziło zdziwienie u wielu specjalistów również we Francji, którzy wiedzą, jakie znaczenie tego rodzaju systemy mają w ogólnym systemie bezpieczeństwa tego kraju. Możliwość przejmowania przez Amerykanów kontroli nad francuskimi satelitami szpiegowskimi byłaby najbardziej niepożądaną rzeczą, jakiej by sobie życzył Paryż.

Rzeczywisty problem czy gra polityczna?

Przekazanie rozwiązań amerykańskich do ZEA nie powinno być problemem biorąc pod uwagę porozumienie istniejące pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Francją na temat transferu technologii. Ponadto kraje arabskie już od dawna wykorzystują najnowsze rozwiązania wojskowe “made in USA” szczególnie w dziedzinie lotnictwa i uzbrojenia rakietowego.

Nie zawsze się to jednak odbywało bez problemów. Zjednoczone Emiraty Arabskie przekonały się o tym walcząc o kody źródłowe do kupowanych w latach 90-tych samolotów F-16 E/F Block 60 Desert Falcon. I być może dlatego kraje w tamtym regionie świata dywersyfikują swój sprzęt lotniczy, sprawdzając go nie tylko od Amerykanów. ZEA np. wykorzystuje jeszcze francuskie myśliwce Dassault Mirage 2000-9. Tak samo uczyniła Arabia Saudyjska, która poza samolotami F-15 kupiła również w Europie wielozadaniowe Tornado i Eurofighter Typhoon.

Ale być może afera rozpętana w Abu Dhabi ma być po prostu kartą przetargową w negocjacjach, jakie ZEA prowadzi z Francją na temat możliwego nabycia samolotów myśliwskich Rafale produkowanych przez Dassault Aviation. „W ten sposób satelity stałyby się częścią jeszcze większego pakietu zamówień”. Jak widać Arabowie są coraz bardziej wytrawnymi negocjatorami. I być może Francuzi już niedługo się o tym przekonają.

 

Reklama

Komentarze

    Reklama