Służby Specjalne
To GRU nadzorowało siatkę szpiegowską? "Grupa działających na naszym terenie obcych agentów, to prawdziwa sensacja"
Rozbita przez ABW siatka rosyjskich szpiegów najprawdopodobniej działała na zlecenie GRU – ocenia były wiceszef polskiego kontrwywiadu, Wojciech Brochwicz. „Przypuszczam, że to ich akcja, jako bezpośrednio zaangażowanych w dostarczanie rosyjskiej armii informacji” – ocenia. Jak podał w ubiegłym tygodniu Stanisław Żaryn, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych, od 24 lutego ubiegłego roku zatrzymano 18 osób, które współpracowały ze służbami z Rosji lub Białorusi.
W ostatnich miesiącach rosyjskich szpiegów zatrzymywano między innymi w Niemczech, Włoszech, Francji, Szwecji, czy Norwegii. Natomiast, jak podkreśla Brochwicz, namierzenie całej siatki agentów to rzadkość. "Zdarza się, że wydala się z kraju kilku, a czasem nawet kilkunastu dyplomatów. Jednak grupa działających na naszym terenie obcych agentów, to prawdziwa sensacja" – mówi.
Brochwicz przypomina, że region, w którym miała działać grupa jest obecnie największym zapleczem transportowo-magazynowym dla armii ukraińskiej. "Większość, płynącej z całego świata, pomocy dla Ukrainy przerzucana jest przez ten fragment naszego kraju" – mówi. Oprócz prowadzenia monitoringu, szpiedzy mieli też planować operacje dywersyjne. "Kolejnym krokiem mogłyby być akty sabotażu, np. wysadzanie składów kolejowych w powietrze" – wyjaśnia.
Czytaj też
Czy hub transportowy jest obecnie bezpieczny? Tego, jak mówi Brochwicz, nie wie nikt oprócz badających sprawę służb i samych aresztowanych agentów. Część broni transportowana jest tajnymi, opracowanymi przez służby trasami. Jednak, w przypadku rozpracowanej przez ABW siatki wszystko wskazuje na to, że agenci monitorowali zwykły, popularny szlak kolejowy, którym również przesyłane jest uzbrojenie. Dlatego też, zdaniem Brochwicza, poniesione straty najprawdopodobniej nie są duże.
W jaki sposób działają siatki szpiegowskie? Brochwicz tłumaczy, że zwerbowani agenci podlegają oficerom łącznikowym, którzy przekazują zdobyte informacje podejmującej decyzje centrali. W ten sposób w jedną stronę wędrują meldunki, a w drugą rozkazy i ewentualnie pieniądze. "Są to najczęściej poziome struktury agentów, kierowane przez grupy prowadzące. Te z kolei podlegają następnym, coraz wyżej postawionym zespołom, które utrzymują łączność z centralą" – wyjaśnia.
Czytaj też
Praca ABW wykazała, że infrastruktura krytyczna w naszym kraju jest na celowniku rosyjskich służb. Brochwicz zwraca uwagę, że nie jest to nowa praktyka. "Tego typu wiedza była pozyskiwana i gromadzona przez Rosję z dużym wyprzedzeniem" – stwierdza. Wskazuje, że cała sprawa skłania do refleksji na temat ochrony, jaką w Polsce, objęta jest infrastruktura krytyczna. Zaznaczył, że na szczególną uwagę zasługuje prawo regulujące tę kwestię. "Zastanówmy się, czy polskie prawo przewiduje - istniejące w nowej, wojennej rzeczywistości – zagrożenia" – apeluje były wiceszef UOP.
Dlaczego to tak ważne? Zdaniem Brochwicza warto przeanalizować sytuacje, w których materiały gromadzone dla potrzeb gospodarczych pozyskiwane na temat infrastruktury krytycznej trafiały za wschodnią granicę. I przestrzega: "Jak widać, nasi antagoniści są gotowi do zdecydowanych, wykraczających poza dotychczasowe normy działań. Z jednej strony próbują zakłócić dostawy broni dla Ukrainy, a z drugiej rozregulować i zdestabilizować sytuację w Polsce".
Czytaj też
Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu o rozbiciu przez ABW siatki szpiegowskiej działającej na rzecz Rosji informował minister Mariusz Kamiński, po tym, jak sprawę opisało RMF24. "W ostatnich dniach Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała dziewięć osób podejrzanych o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi. Podejrzani prowadzili działania wywiadowcze przeciwko Polsce oraz przygotowywali akty dywersji na zlecenie rosyjskiego wywiadu" - powiedział minister. Zaznaczył, że zatrzymani to cudzoziemcy zza wschodniej granicy, ale polskie władze nie zamierzają na razie podawać o jakie kraje dokładnie chodzi, ale nieoficjalnie mówi się ok Ukraińcach oraz Białorusinach. Później, sekretarz stanu w KPRM Stanisław Żaryn, podkreślał, że działali oni od niedawna a polskie służby "natrafiły na ten trop na tyle wcześnie, że udało się to zneutralizować największe zagrożenie". "Nie mamy na pewno do czynienia ze stałym procederem, który trwałby od początku wojny, to się zaczęło ostatnio" - dodał. Pytany o to, czy w wykryciu i zatrzymaniu szpiegów pomagały również zagraniczne służby, odpowiedział, że nie. "Ta sprawa jest urobkiem typowo polskich służb, tutaj nie było żadnej współpracy międzynarodowej na etapie wykrycia tej siatki" - zapewniał. Żaryn podawał, także w ubiegłym tygodniu, że od rozpoczęcia wojny w Ukrainie, zatrzymano 18 osób, które współpracowały ze służbami z Rosji lub Białorusi.