Amerykański sąd wojskowy skazał Bradleya Manninga na 35 lat więzienia za przekazanie blisko pół miliona dokumentów serwisowi WikiLeaks. W całej sprawie najistotniejsze wydają się dwie kwestie: jej wymiar etyczny oraz zbyt duży dostęp do informacji analityka niskiej rangi- pisze Andrzej Barcikowski, Szef ABW w latach 2002 - 2005.
Jaki wymiar etyczny miało postepowanie Bradleya Manninga, który przekazał portalowi WikiLeaks blisko pół miliona chronionych dokumentów związanych z działalnością swojego państwa? Podobno zdecydował się na to gdy obejrzał film obrazujący zabicie przez załogę amerykańskiego śmigłowca w Iraku grupy dziennikarzy, których żołnierze wzięli za wrogich bojowników. Niektórym pochwalającym postawę Manninga to wystarcza...
Czytaj także: Dlaczego reforma służb specjalnych nie zostanie wykorzystana do zlikwidowania CBA? Były szef ABW specjalnie dla Defence24.pl
Czy jednak z jednej przesłanki, z jednego filmu obrazującego wojenną patologię, można wywodzić legitymację moralną dla ujawnienia pół miliona dokumentów? Przecież Manning nie znał ich treści. Nie mógł ocenić zawartości. Przecież był żołnierzem, który służył swojemu krajowi, a dokumenty przekazywał niejako na ślepo, zresztą osobie, która jak się okazało kierowała się obsesyjną wrogością wobec USA.
Uważam, że w tej dziedzinie nie wolno wyrażać ani tolerancji, ani tym bardziej zrozumienia dla racji Manninga. Jest zdrajcą, człowiekiem pozbawionym patriotycznej i wojskowej dyscypliny. Jego postępowanie zasługuje na potępienie zarówno z pozycji amerykańskich jak też uniwersalnych. Nie można pobłażać postawie żołnierskiej zdrady, powiązanej z głupotą i brakiem wyobraźni. Gdyby tolerować, „machać ręką”, na takie postępki to poddalibyśmy w wątpliwość uniwersalne zasady więzi społecznej, patriotyzmu i żołnierskiej misji. W moim przekonaniu Bradley Manning jest degeneratem , pozbawionym zasad i wyobraźni. Nie wiedział tak naprawdę komu i co przekazuje, choć bez trudu mógł zrozumieć, że działa na szkodę swojego państwa.
Zobacz także- Barcikowski: Internet a służby specjalne
Jest i drugi aspekt sprawy, który muszą już rozważyć wnikliwie sami Amerykanie. Jak to się stało, ze niski rangą analityk miał dostęp do takiej liczby wrażliwych informacji? Podobny problem zarysował także przypadek Edwarda Snowdena. Coś chyba szwankuje w USA pod tym względem...
Andrzej Barcikowski