Reklama

Wiózł radiowozem nastolatki i spowodował wypadek. Były policjant skazany

Autor. Podlaska Policja

Były policjant Janusz R., który wioząc radiowozem dwie nastolatki, spowodował w 2023 r. wypadek w Dawidach Bankowych, jest winny zarzucanych mu czynów - zdecydował pruszkowski sąd. Uznał, że policjant przekroczył uprawnienia i nie dopełnił obowiązków służbowych. Janusz R. zapowiedział apelację.

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Pruszkowie zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd uznał Janusza R. za winnego zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Reklama

Poza karą pozbawienia wolności sąd nakazał Januszowi R. zapłacenie grzywny w wysokości 9 tys. zł. Były policjant musi także pisemnie przeprosić poszkodowane i zapłacić im nawiązki w wysokości 7 tys. i 5 tys. zł. Dodatkowo będzie musiał pokryć koszty sądowe - blisko 15 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny.

Asesor sądowa Justyna Gabrysiak w ustnym uzasadnieniu wskazała, że niesporne w sprawie od początku było to, że oskarżony zabrał do radiowozu dwie pokrzywdzone, że oddalił się z miejsca pożaru, do którego przyjechał, oraz że doszło do wypadku. „Pan oskarżony tych kwestii nie kwestionuje, nie podważa” – stwierdziła.

Czytaj też

Jako sporne wskazała natomiast: powód, dla którego pokrzywdzone wsiadły do radiowozu, przyczyny utraty panowania nad tym pojazdem i uderzenia w drzewo oraz to, czy oskarżony po wypadku udzielił pomocy pokrzywdzonym. „W zakresie tych trzech problemów oskarżony cały czas kwestionował zeznania pozostałych świadków i cały materiał dowodowy zebrany w tej sprawie” - powiedziała.

W toku procesu sądowego były policjant wyjaśniał m.in., że do wypadku doszło, mimo że poruszał się z prędkością zgodną z przepisami ruchu drogowego. Powiedział też, że poszkodowane znalazły się w radiowozie, ponieważ wyraziły chęć udzielenia mu informacji o okolicznościach pożaru. Sąd wyjaśnienia te uznał za niewiarygodne.

Reklama

Zdaniem sędzi „na dezaprobatę zasługuje całe postępowanie oskarżonego”, który jako funkcjonariusz publiczny powinien zainteresować się stanem osób poszkodowanych w wypadku i wezwać pomoc. Asesor Gabrysiak oceniła, że bał się on konsekwencji tego, że na światło dzienne wyjdzie fakt, iż przewoził w radiowozie osoby postronne.

Wyjaśniła, że wymierzając karę, wzięła pod uwagę obrażenia poszkodowanych, stopień winy oraz stopień społecznej szkodliwości obu czynów, który oceniła jako wysoki, a także fakt, że oskarżony nie był wcześniej karany.

Czytaj też

Po ogłoszeniu wyroku Janusz R. zapowiedział, że będzie się od niego odwoływał. Apelacji nie wyklucza także prokurator Maryla Potrzyszcz-Doraczyńska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W rozmowie z mediami przyznała, że zasądzona kara jest zbliżona do tej, o którą wnioskowała prokuratura - różni się jedynie długością okresu zawieszenia (zasądzone dwa lata, a wnioskowane trzy).

„Co do tego wyroku będziemy mogli się wypowiedzieć ostatecznie po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia sądu, które będzie umożliwiało wywiedzenie ewentualnej apelacji w tej sprawie” - powiedziała prokurator.

Reklama

Proces, który przed pruszkowskim sądem rejonowym toczył się od listopada 2024 r., zakończył się na początku czerwca. Jednak z uwagi na to, że sprawa była wielowątkowa, ogłoszenie wyroku zostało odroczone.

Do wypadku z udziałem nastolatek doszło w styczniu 2023 roku. Policjanci z Pruszkowa otrzymali wówczas zgłoszenie o pożarze wywołanym wypalaniem kabli. Odjeżdżając z miejsca interwencji, zabrali do radiowozu dwie nastolatki z grupy, która zgłosiła to zdarzenie. Chwilę potem w podwarszawskich Dawidach Bankowych policjant kierujący radiowozem stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Pojazd został rozbity, a pasażerki – ranne.

Reklama
Źródło:PAP
WIDEO: Nadinsp. Boroń o nowej mieszkaniówce: musimy wyrównać szanse, które dziś mają żołnierze
Reklama

Komentarze

    Reklama