Reklama

Straż Pożarna

Jakość, a nie masowa "produkcja" oficerów. Nadbryg. Feltynowski o planach dla Szkoły Głównej Służby Pożarniczej

Fot. Tomasz Zamiela/SGSP
Fot. Tomasz Zamiela/SGSP

”Ubolewam nad tym, że większość osób odpada właśnie na testach sprawnościowych, a potem zdarza się tak, że ludzie nie kończą szkoły albo mają problemy już w pierwszym semestrze, bo intelektualnie nie nadążają za kryteriami wyższej uczelni technicznej w zakresie matematyki, fizyki, chemii czy języka angielskiego” - mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl nadbryg. dr inż. Mariusz Feltynowski, rektor-komendant Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Jak dodaje, uczelnia chce „stawiać na jakość, a nie masowo <<produkować>> oficerów”.

Dominik Mikołajczyk: W najbliższym czasie zmienią się, jeśli oczywiście odpowiednia nowela rozporządzenia wejdzie w życie, wymagania sprawnościowe dla kandydatów do SGSP. To dobry pomysł, by obniżać normy już przy przyjęciu?

Nadbryg. dr inż. Mariusz Feltynowski, rektor-komendant Szkoły Głównej Służby Pożarniczej: Nie myślałbym o tym w taki sposób, a raczej tak, że lepiej po prostu mieć - jako produkt - bardzo dobrego inżyniera pożarnictwa i oficera dowódcę, który zarządza poziomem strategicznym i taktycznym, nie tylko interwencyjnym. Nie trzeba iść do SGSP na dzienne 4-letnie studia, żeby być wyłącznie strażakiem liniowym. To zbyt kosztowne dla służby. Bardziej zależy nam na tym, by poszerzyć na wejściu pule osób, z których rekrutujemy najlepszych merytorycznie. Sprawność fizyczną można "podciągnąć" systematyczną pracą przez 4 lata w szkole. Ubolewam nad tym, że większość osób odpada właśnie na testach sprawnościowych, a potem zdarza się tak, że ludzie nie kończą szkoły albo mają problemy już w pierwszym semestrze, bo intelektualnie nie nadążają za kryteriami wyższej uczelni technicznej w zakresie matematyki, fizyki, chemii czy języka angielskiego. Chcemy stawiać na jakość, a nie masowo "produkować" oficerów.

Mówi Pan o uzupełnianiu kadry dowódczej, jednak bardzo często zdarza się przecież tak, że świeżo upieczeni oficerowie trafiają do JRG na tę pierwszą linię, na podział bojowy. A tam z kolei ta sprawność fizyczna jest niezbędna.

I na początku tak powinno być. Przypominam, że każdy strażak co roku przechodzi test sprawności fizycznej. Ja mówię tylko o tym, że na starcie, w trakcie rekrutacji na dzienne studia do SGSP, gorsza sprawność fizyczna przy bardzo dobrych wynikach matury z przedmiotów ścisłych nie powinna być czynnikiem eliminującym kandydata.

Często strażacy na podziale bojowym mają problem z przechodzeniem tych corocznych testów sprawności fizycznej. Ja jestem w stanie z marszu przystąpić do takiego testu, a pewnie po drugiej konkurencji uzyskam już maksymalną liczbę punktów. Zapewniam więc, że żaden absolwent SGSP, już po pierwszym roku nie będzie miał gorszej sprawności fizycznej niż strażak będący na tej przysłowiowej pierwszej linii, zwłaszcza jeżeli spędzi rok skoszarowany na poligonie. 

"Planujemy zresztą, aby SGSP kształciła tylko absolwentów mundurowych" – mówił w rozmowie z Przeglądem Pożarniczym nadbryg. Andrzej Bartkowiak. To brzmi jak zapowiedź rewolucji. SGSP odejdzie od kształcenia cywilnego?

Uważam, że SGSP powinna zachować właściwe proporcje. Powinniśmy kształcić przede wszystkim strażaków, mundurowych i powinni oni stanowić 80 proc. wszystkich naszych studentów - licząc wszystkie rodzaje studiów dla mundurowych. Natomiast 20 proc. studentów cywilnych, na kierunkach inżynierii bezpieczeństwa pożarowego, powinna jednak pozostać w szkole, bo inaczej przy jednym kierunku nie będziemy akademią a wyższą szkołą zawodową. Inżynierowie cywilni po naszych studiach znajdują przecież zatrudnienie np. w Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej czy SGSP oraz niektórych komendach, w tym także komendzie głównej. Najlepsi z nich potem "wchodzą" w mundur. W CNBOP cywile stanowią ponad 90 proc. całej załogi i znaczna cześć to absolwenci cywilni SGSP.

Moim zdaniem nie powinniśmy rezygnować zupełnie z kształcenia cywilnego, tylko ustalić właściwe proporcje. Musimy mieć silną inżynierię bezpieczeństwa pożarowego, otwierać się na nowe kierunki - niezbędne dla zmieniających się dla naszej formacji okoliczności i wyzwań - takie jak np. ratownictwo medyczne, bo co dziesiąty strażak i tak jest już ratownikiem medycznym - czy te związane z dowodzeniem i zarządzaniem. Jednak, tak jak powiedziałem, moim zdaniem nie powinniśmy się zamykać na inżynierskie kształcenie cywilne, bo to nas ograniczy w świecie uczelni technicznych.

Nie jest jednak żadną tajemnicą, że mundurowe uczelnie prowadzą cywilne kierunki by móc się utrzymać. Czy podobnie jest w SGSP?

Pieniądze to jedna kwestia. Oczywiście, na kilkadziesiąt etatów uczelnia musi zarobić, więc po części się zgadzam. Ale myślę, że ważniejsze w utrzymywaniu tych cywilnych kierunków jest to, że mamy wtedy pretekst do rozwoju naukowego, badawczego oraz kadry, nawiązywania współpracy i "zaciągania wiedzy" z dobrych uczelni technicznych. To jest również cel naszej szkoły - być otwartym na zewnątrz, wymieniać się wiedzą, pisać projekty naukowo-badawcze – takie, które przerodzą się na utylitarne dla służby wdrożenia. Jeśli my nie będziemy tego robić, zrobią to bardzo szybko uczelnie prywatne, a ich absolwenci, o nie wiadomo jakim poziomie wykształcenia, i tak wrócą do nas do pracy.

Jakie jeszcze zmiany w kształceniu prowadzonym przez SGSP niebawem mogą stać się faktem? Pojawiły się informacje, że będziecie odchodzić od oficerskich studiów podyplomowych.

Uważam, że każdy komendant powiatowy powinien być inżynierem, najlepiej inżynierem pożarnictwa. Więc kształcenie inżynierów, zarówno na dziennych jak i na zaocznych studiach, powinno być podstawowym zadaniem naszej szkoły. I to jest jedna kwestia. Inna dotyczy tego, że niestety przez kilka ostatnich lat, ze względu na to, że powstała duża luka kadrowa i komendanci muszą mieć możliwość uzupełniania kadr, studia podyplomowe typu SPO czy SPK, o które pan pyta, do momentu "zasypania" tej dziury kadrowej będą jeszcze musiały być kilka razy realizowane. Natomiast docelowo, uważam że studia inżynierskie – dzienne i zaoczne – to powinna być ta właściwa, podstawowa ścieżka kariery. 

Usystematyzujmy zatem. Jak będzie można zostać w PSP oficerem? Jakie będą możliwe ścieżki?

W tej kwestii powinno wypowiedzieć się Biuro Szkolenia, w przyszłości Biuro Edukacji Komendy Głównej PSP. Mogę powiedzieć, jak ja chciałbym, żeby to wyglądało. Więc – tak jak już wspominałem – stawiamy przede wszystkim na standard kształcenia teoretycznego i zwiększonego kształcenia praktycznego na dziennych i zaocznych studiach inżynierskich. I to powinna być ta główna droga. Jeśli jednak pozyskujemy dobrego specjalistę i jest on cywilem, niekoniecznie pełniącym docelowo służbę w pionie operacyjnym lub prewencyjnym, to taka ścieżka uzupełniająca też powinna być możliwa, choćby po to, by było możliwe utrzymanie kogoś na kierowniczym stanowisku. Przykładowo, moim zdaniem, szef logistyki czy informatyki albo finansów nie musi skończyć dziennych lub zaocznych studiów inżynierskich na SGSP. To jednak powinny być sytuacje wyjątkowe, a nie reguła. 

Zależy mi też na tym, żebyśmy szli w kierunku studiów MBA dla komendantów wojewódzkich i studiów podyplomowych z zarządzania dla powiatowych. Chciałbym, żeby SGSP była szkołą, która uczy jak zarządzać organizacją oraz w trakcie działań na poziomie strategicznym i taktycznym. Chcemy również realizować studia doktoranckie tak, żeby nasi strażacy nie musieli już robić doktoratów na innych uczelniach, w tym często tych prywatnych czy wojskowych. Po pozytywnej ewaluacji taką szkołę doktorską moglibyśmy otworzyć np. wspólnie z Wyższą Szkołą Policji w Szczytnie.

Czy w kwestii studiów doktoranckich podjęto już jakieś konkretne decyzje?

To są, póki co, plany na przyszłość. Dziś jesteśmy formalnie akademią zatrudniającą wysokospecjalistyczną kadrę naukową i naszym głównym celem jest utrzymanie parametryzacji na poziomie B+, by nie spaść do poziomu wyższej szkoły zawodowej. Do pierwszego kwartału przyszłego roku pracujemy przede wszystkim nad tym, byśmy mogli zachować status akademii. Być może w przyszłości związana z tym będzie też zmiana nazwy uczelni. Stawiamy na rozwój kadry. Nauczyciele powinni rozwijać się, szkolić oraz prowadzić innowacyjne badania na światowym poziomie, a przede wszystkim proponować i wdrażać efekty swoich działań naukowych dla potrzeb naszej służby. 

Ta certyfikacja na poziomie B+, o którą walczymy, jeśli uda nam się ją osiągnąć, sprawi, że nie stracimy przede wszystkim uprawnień do nadawania doktoratów, ale – co jeszcze ważniejsze – nie będziemy też musieli nikogo zwalniać. Jeżeli obronimy się na B+, to będziemy chcieli wyjść do ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz rektora WSPol z propozycją stworzenia wspólnej szkoły doktorskiej. Szczytno nie ma dziś takiej możliwości, a my właśnie przez to, że mamy dwa kierunki, tę szansę posiadamy. Jesteśmy dumni, że możemy zapewnić oficerom pożarnictwa możliwość rozwoju naukowego w ramach naszych struktur, bo krzywdzące byłoby to, gdyby musieli szukać tego poza szkołą i często poza MSWiA. Wszystko to realizujemy w ramach nadzoru MSWiA, a dokładniej bezpieczeństwa wewnętrznego i ochrony ludności oraz inżynierii bezpieczeństwa, w tym przede wszystkim inżynierii bezpieczeństwa pożarowego. Ale już od października tego roku uruchamiamy studia MBA dla kadry zarządzającej PSP.

Dopytam jeszcze o tę nazwę. Jaki szyld mógłby zawisnąć na murach SGSP?  

Nazwę uczelni zmienia formalnie minister właściwy do spraw nauki i szkolnictwa wyższego, natomiast wiadomo, że ostatecznie zadecyduje o tym bezpośrednio nas nadzorujący minister spraw wewnętrznych i administracji. Chcielibyśmy by w nazwie znalazł się człon "akademia" i byśmy pozycjonowali się wśród uczelni technicznych. Mamy kształcić przede wszystkim inżynierów, oficerów pożarnictwa. Tak jak wspomniałem, ostateczna decyzja dotycząca nazwy zapadnie w MSWiA po konsultacji z KG PSP. Gdybym to jednak ja miał decydować, zaproponowałbym przełożonym po wiosennej ewaluacji, czyli z końcem następnego roku akademickiego, "Akademię Pożarniczą" lub "Akademię Pożarnictwa" i sądzę, że co do tego, że te dwa człony powinny znaleźć się w nazwie, większość decydentów się zgodzi. A to, czy w nazwie znajdą się jeszcze inne słowa, takie jak "techniczna" czy "oficerska", to decyzje na ten temat jeszcze zapewne będą podejmowane. Postęp jest napędzany myślą ludzką i taką zasadą kierować można się również w przyszłej akademii oficerów PSP.

Formalnie rektor SGSP podlega ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, z drugiej strony trudno wyobrazić sobie funkcjonowanie uczelni bez ścisłej współpracy z KG PSP. Uważa Pan, że nie należałoby pomyśleć o zmianie modelu podległości? Może SGSP powinna podlegać bezpośrednio pod KG PSP?

Ja nie mam problemu z tym modelem podległości. W zakresie operacyjnym jako jednostka organizacyjna PSP szkoła podlega pod komendanta głównego PSP – tworzymy Centralny Odwód Operacyjny – i ta podległość jest kluczowa, ponieważ ci strażacy, będący dziś w szkole jako "pierwszy rzut", trafią potem do jednostek i komend PSP i będą tworzyć wojewódzkie odwody operacyjne. 

Jeśli chodzi o budżet oraz dodatkowo to, że np. w przyszłorocznej ustawie modernizacyjnej po raz pierwszy przewidziana została SGSP, ta nadrzędność ministra spraw wewnętrznych i administracji też jest w zupełności zrozumiała. Co więcej, jeżeli jesteśmy wyższą uczelnią o profilu ogólnoakademickim, a o to przecież podczas strajku walczyli podchorążowie 40 lat temu, by nie obejmowała nas ustawa o szkolnictwie wojskowym, ale o szkolnictwie wyższym, występuje też - zgodnie z ustawa 2.0 -  zależność i nadrzędność ministra właściwego do spraw nauki i szkolnictwa wyższego. To wszystko da się pogodzić. Co więcej, daje to szansę na rozwój uczelni, zwłaszcza infrastruktury i poligonu, bo wnioskować możemy o środki do kilku przełożonych. Kreatywny i aktywny zawodowo nauczyciel akademicki, który stale poszerza swoją wiedzę i umiejętności, a także zna aktualne trendy i nowości, jest w stanie stworzyć takie treści i przekaz w ramach swoich przedmiotów, które będą procentować ugruntowaniem wiedzy u przyszłych oficerów PSP, jak również skłaniać ich do samodzielnych poszukiwań i kreatywnych rozwiązań, a to zaowocuje rozwojem naszej formacji.

Ewentualne sprofilowanie podległości tylko pod komendanta głównego PSP sprawi, że będziemy uczelnią zawodową i zapomnijmy wtedy o tym, że pozyskamy w dłuższej perspektywie wiedzę z innych uczelni technicznych czy mundurowych, takich jak np. Wojskowa Akademia Techniczna, bo każdy równa "do góry" i takich partnerów szuka. Jako SGSP chcemy dążyć do poziomu, jaki reprezentuje WAT, ale jako uczelnia techniczna podległa ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, kształcąc na najwyższym możliwym poziomie na potrzeby PSP, ochrony przeciwpożarowej i ochrony ludności.

Wspomniał Pan o ustawie modernizacyjnej, a w zasadzie jej projekcie, który nie został jeszcze zaprezentowany opinii publicznej. Nie zapytam o kwotę, jaka przewidziana jest dla uczelni, bo na to pytanie zapewne nie otrzymam odpowiedzi, ale może powie Pan, jakie inwestycje mogłyby zostać zrealizowane, gdyby środki w takiej wysokości, jak te przewidziane w projekcie, trafiłyby do SGSP?

Rozmawiamy o zaległościach z trzech, czterech dekad. SGSP była wielokrotnie pomijana przez KG PSP w zakresie środków na modernizację infrastruktury w stosunku do 4 pozostałych szkół pożarniczych czy też proporcjonalnie nie aż tak wspierana przez MSWiA jak WSPol. Zauważyło to dopiero obecne kierownictwo KG PSP i MSWiA i faktycznie są plany by zainwestować także w infrastrukturę SGSP.

Szkoła od lat się rozrasta. Kształcimy już ponad 2 tys. studentów i musimy po prostu zbudować kolejny budynek. Chcemy tam umiejscowić nowe laboratoria, trenażery ratownictwa medycznego, ale też część logistyki czy administracji. Druga niezbędna inwestycja dotyczy budynków (magazynów) Centralnego Odwodu Operacyjnego KG PSP i instalacji do ćwiczeń praktycznych wszelkich specjalizacji i dziedzin ratownictwa PSP na naszym poligonie w Nowym Dworze Mazowieckim. Pięć lat temu SGSP pozyskała w końcu, jak szkoły aspirantów, własny poligon szkoleniowy, ale to jest finansowa studnia bez dna i perspektywa na dobrych kilka lat. Dlatego sami szukamy różnych źródeł krajowych i zagranicznych by pozyskać odpowiednie projekty inwestycyjne. Uważamy, że bez dobrej praktyki na poliginie, na dobrych instalacjach i stanowiskach badawczych, nie będziemy mieli dobrych strażaków praktyków, dowódców czy inżynierów bezpieczeństwa pożarowego pionu prewencji. Chcemy wykorzystać ten czas, że szkoła jest 4-letnia i to jest moim zdaniem wystarczający okres, by w każdej specjalizacji wykształcić dobrych praktyków, którzy jak "załapią bakcyla", to w JRG i komendach będą dalej rozwijać daną specjalizację. 

Ilu oficerów rocznie opuszcza mury uczelni?

Jest to średnio około 100 osób. W obecnej rekrutacji będzie 96 miejsc. Średnio są to trzy plutony po 30 osób. Mówię tutaj o absolwentach dziennych studiów inżynierskich. Bardzo ubolewam nad tym, że pierwszy raz w historii zdarzyło się tak, że na dzienne studia magisterskie (kilkanaście najlepszych osób) nie było chętnych. Mój wniosek jest taki, że wpływ na to miała właśnie ta szybsza ścieżka w postaci studiów podyplomowych – SPO i SPK. Patrząc z perspektywy uczestnika, niestety łatwiej jest przejść przez studia podyplomowe niż spędzić w szkole 4 lata, a potem jeszcze zostać na studiach magisterskich. Moje obserwacje potwierdzają w rozmowach komendanci wojewódzcy, bo na zaoczne studia inżynierskie też jest mniej chętnych niż na podyplomowe SPK czy SPO. Zawsze jest coś kosztem czegoś.

Stąd właśnie pomysł, by ograniczyć ofertę tego oficerskiego kształcenia uzupełniającego?

Taka byłaby moja intencja, by to był wyjątek, a nie reguła. Jednak – tak jak powiedziałem – ostateczną decyzję w tym zakresie będzie podejmował komendant główny PSP.

Kieruje Pan SGSP już prawie pół roku, zdążył więc Pan zapewne przyjrzeć się funkcjonowaniu szkoły. Co wymaga pilnej zmiany, poprawy? 

Nie jestem zwolennikiem rewolucji, a upraszczania i optymalizacji procesów. Jeżeli zmieniać coś szybko, to tylko to, co zdecydowanie nie działa. Słabo wyglądała kwestia komunikacji wewnętrznej, zwłaszcza poziomej. W tej sprawie przeprowadziliśmy już pierwsze szkolenia, by usprawnić przepływ decyzji, będą też kolejne. Problemem była też spionizowana i scentralizowana struktura podejmowania decyzji. Do niedawna z każdą najmniejszą sprawą szło się do rektora. Dochodziło do tego, że zakup taśmy klejącej też zatwierdzał rektor.

System kadrowo-płacowy, za który płacimy bardzo duże pieniądze, okazał się – bardzo delikatnie mówiąc – nieoptymalny. Więc prowadzimy prace mające na celu zinformatyzowanie uczelni. Jesteśmy na etapie dialogów technicznych.

Bardzo ważnym elementem jest też formalne przekazanie uprawnień i upoważnień "w dół" – choć komendant-rektor ma jednego zastępcę ds. operacyjnych – analogicznym szefom pozostałych pionów uczelni: prorektorowi ds. nauki, kanclerzowi, dziekanowi czy wspierającemu go prorektorowi ds. jakości kształcenia. To są de facto wszyscy moi zastępcy. Dotychczas, w sporym uproszczeniu, z każdym problemem przychodziło się ostatecznie do rektora, często bez żadnej propozycji rozwiązania problemu. Zawsze tak było, bo rektor jako organ i tak odpowiada za wszystko, wiec samodzielność mogła być wyłączona. Staram się to bardzo konsekwentnie zmieniać. Chciałbym, żeby do rektora SGSP przychodzono tylko z takimi problemami, z którymi nie poradził sobie "zastępca" nadzorujący konkretny pion. Ja też mam swój pion i musze sobie radzić. Bardzo chętnie angażuję się gdy ktoś sobie nie radzi, wspieram, ale muszę też odzyskać czas właśnie na tematy strategicznie ważne dla szkoły, które niejednokrotnie przekładane były przez kilka dekad, bo rektor decydował o sprawach bieżących.

Rok temu o SGSP zrobiło się głośno, m.in. za sprawą zakażeń koronawirusem wśród podchorążych. Czy dziś uczelnia jest lepiej przygotowana i do takiej sytuacji by nie doszło?

Zdecydowanie tak. Bardzo dobrą robotę zrobiła kadra uczelni, nasi ratownicy medyczni, koordynatorzy pod nadzorem zastępcy komendanta ds. operacyjnych i jego pionu. Jeśli mieliśmy jakikolwiek sygnał, że ktoś może mieć wynik pozytywny, to od razu wykonywaliśmy u nas, na miejscu szybki test wymazowy i wtedy, jeśli wynik był pozytywny, taka osoba była od razu separowana, a pomieszczenia ozonowane lub fumigowane.

Co ważne, ciągłość komórek organizacyjnych została zachowana. Już na początku, kiedy tylko objąłem stanowisko, podjąłem decyzję o tym, że w każdym obszarze musi być druga osoba, która pełni zastępstwo w razie nieobecności oraz docelowo trzecia, która w razie czego wie czego sprawa dotyczy, jak i gdzie jest prowadzona, tak by można było sprawnie działać.

Zaoferowaliśmy też pracownikom i podchorążym możliwości szczepień, które prowadzone były również u nas na uczelni. Więc kto faktycznie chciał, ten mógł się szczepieniu poddać.

Dodatkowo, prowadziliśmy rozmowy z podchorążymi o tym, dlaczego niezbędna jest separacja i dlaczego, jeśli ktoś nie jest zaszczepiony i wraca z przepustki, to obowiązuje go najpierw 5-dniowa izolacja. To wszystko wpłynęło na to, że koledzy szybciej trafili na podział bojowy i jak zobaczyli na czym polega tam praktyka strażaków, to ich nastawienie zmieniło się o 180 stopni, z czego jestem dumny. Pierwszy rocznik, który wnioskował o to, że powinien mieć – z uwagi na ich obecne skoszarowanie – więcej niż dwa miesiące wakacji, sam z siebie zmienił podejście. To fantastyczni młodzi ludzie, którzy sami przyszli i zaproponowali rezygnację z miesiąca swoich wakacji na rzecz pójścia na podział, by mieć więcej praktyk. Niech pan zgadnie, ile ze 100 osób napisało oświadczenia, że chcą mieć dodatkowe służby na podziale bojowym zamiast miesiąca wakacji? 

Połowa?   

78 osób, czyli prawie 80 proc. Jestem tym naprawdę zbudowany i będę się tym chwalił komendantowi głównemu, bo w ciągu kilku miesięcy, pokazując ludziom co wspólnie chcemy w szkole zrobić, angażując ich do tego, udało się zmienić ich podejście. Trzy koła studenckie złożyły projekty naukowe i mimo bardzo dużej konkurencji dostały dofinansowanie z ministerstwa nauki i edukacji na swoja działalność, każde w zakresie realnych potrzeb naszej formacji. To zaangażowanie naszych podchorążych to bardzo dobry prognostyk na przyszłość. Może wcześniej nikt ich nie motywował tak, jak to robi teraz kadra, sam nie wiem.

Wszystko wskazuje na to, że powoli wychodzimy z pandemii, można więc zacząć myśleć o nowych wyzwaniach. Gdyby miał Pan wskazać jedno najważniejsze, które teraz stoi przed SGSP, co by to było?

O jaką perspektywę czasową pan pyta?

Kilkuletnią.

Stąd moje pytanie. Bo uważam, że SGSP powinno patrzeć nie tak daleko jak dotychczas, kiedy strategie rozpisywane były na 10 lat. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było skrócenie tej strategii. Skoro kadencja senatu uczelni trwa 4 lata, to zaproponowałem żebyśmy nie robili strategii, z której nikt nas nie rozliczy, tylko zaplanujmy to, co będziemy w stanie zrobić i z czego będzie można nas rozliczyć. Do strategii wpisaliśmy nie tylko naukę i dydaktykę, ale też część operacyjną i infrastrukturę budowlaną, o której już trochę mówiłem. Jeśli będzie mi to dane, to razem z senatem gwarantujemy, że za 4 lata te planowane budynki będą oddane, łącznie z nowymi laboratoriami i kierunkiem studiów, a każdy strażak będzie tak zdyscyplinowany, z dobrą praktyką na nowoczesnym poligonie, że komendanci powiatowi będą się wręcz o nich zabijać, bo będą mieli gotowych do służby ukształtowanych i zdyscyplinowanych młodych inżynierów, oficerów pożarnictwa.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama



Reklama
Reklama

Komentarze