Za pożarem w Wilnie i Warszawie stoją rosyjskie służby. "Zgodnie z naszymi podejrzeniami" [AKTUALIZACJA]

„Litewska prokuratura oświadczyła, że za podpaleniami w Wilnie i w Warszawie (Marywilska) stoją rosyjskie służby specjalne. Zgodnie z naszymi podejrzeniami” – podkreślił premier Donald Tusk. Do podpalenia sklepu na Litwie doszło 9 maja 2024 r., natomiast do pożaru hali targowej przy Marywilskiej 44 – zaledwie kilka dni później – 14 maja 2024 roku.
Poniedziałek (17 marca) - godz. 16.45
Według litewskiej prokuratury jeden z przestępców został zatrzymany na Litwie, drugi w Polsce i obaj staną przed sądem w tych krajach. Do tej sprawy odniósł się w poniedziałek rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak. „Dzisiaj Litwa podała, że skierowała akt oskarżenia przeciwko jednemu z podejrzanych dotyczący podpalenia w maju zeszłego roku sklepu Ikea w Wilnie. Moja informacja w tym zakresie jest taka, że w związku z tym zdarzeniem my również mamy podejrzanego” – powiedział rzecznik PK.
Jak przekazał, jest to zatrzymany 16 maja 2024 roku obywatel Ukrainy Aleksander H. „Ma on zarzut współdziałania w tym zdarzeniu z podejrzanym litewskim” - wyjaśnił. Dodał, że prokurator wówczas postawił mu zarzut szpiegostwa na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany.
„Ani podejrzany litewski, ani zatrzymany w Polsce Aleksander H. nie mają zarzutu podpalenia hali przy Marywilskiej 44” – dodał prok. Przemysław Nowak.
Poniedziałek (17 marca) - godz. 16.30
Do sprawy odniósł się na platformie X (dawny Twitter) szef MSWiA Tomasz Siemoniak. „Podobnie jak prokuratura litewska również prokuratura polska oraz polskie służby specjalne i policja posiadają informacje wskazujące na to, że rosyjskie służby wywiadowcze zlecały podpalenia dużych obiektów handlowych w naszym kraju, w tym hali przy Marywilskiej. Sprawcy i zleceniodawcy tych podpaleń są znani polskim służbom. Część z nich jest aresztowana, część ścigana w innych krajach. Postawienie przed sądem zleceniodawców i sprawców tych aktów dywersji jest naszym absolutnym priorytetem” - napisał Siemoniak.
Podobnie jak prokuratura litewska również prokuratura polska oraz polskie służby specjalne i policja posiadają informacje wskazujące na to, że rosyjskie służby wywiadowcze zlecały podpalenia dużych obiektów handlowych w naszym kraju, w tym hali przy Marywilskiej. Sprawcy i…
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) March 17, 2025
W poniedziałek litewska Prokuratura Generalna poinformowała, że przesłała do sądu akt oskarżenia wobec jednej osobie, która oskarżona jest o pożar sklepu sieci IKEA w Wilnie. Czyn ten traktowany jest jako atak terrorystyczny. Arturas Urbelis z Prokuratury Generalnej Litwy przekazał podczas poniedziałkowej konferencji, że do podpalenia sklepu doszło 9 maja 2024 r. i dokonali tego dwaj obywatele Ukrainy w wieku poniżej 20 lat. Jedna z osób w chwili popełnienia przestępstwa była nieletnia. Jeden z podpalaczy – według litewskiej prokuratury – ma być w rękach polskich organów ścigania.
Według ustaleń litewskich śledczych oskarżony przez nich mężczyzna przybył do Polski wiosną 2024 roku. „Podczas tajnego spotkania w Warszawie on i inna osoba zobowiązali się podpalić i wysadzić w powietrze centra handlowe na Litwie i Łotwie, oferując za to nagrodę w wysokości 10 tys. euro” – czytamy w opublikowanym komunikacie litewskiej Prokuratury Generalnej.
„W trakcie planowania i przygotowywania do przeprowadzenia aktów terrorystycznych, oskarżeni wielokrotnie odwiedzali Polskę i Litwę, zbierali i przekazywali za pomocą kanałów komunikacji szyfrowanej informacje istotne dla planowania aktów terrorystycznych innym członkom grupy, meldowali o wykonanych zadaniach oraz analizowali i wielokrotnie sprawdzali możliwości przeprowadzenia aktu terrorystycznego” – podała w komunikacie litewska prokuratura.
Dodatkowo litewscy śledczy ustalili, że oskarżony mężczyzna dzień przed podpaleniem sklepu Ikea w Wilnie przyjechał do niego i ukrył w jednym z działów ładunek zapalający z zapalnikiem czasowym, który został aktywowany około godziny 4 rano 9 maja. „Po sfilmowaniu pożaru i przesłaniu nagrania oskarżony, wspólnie z inną osobą natychmiast pozbyli się pozostałych zapalników elektrycznych, ubrań noszonych na miejscu zbrodni i innych drobnych przedmiotów. Tej samej nocy udali się do Warszawy, gdzie oskarżony otrzymał nagrodę w postaci BMW 530 za wykonane zadanie” – czytamy.
Oskarżony – według litewskich śledczych – po jakimś czasie wrócił na Litwę, skąd miał się udać autobusem do Rygi, gdzie również miał przeprowadzić „atak terrorystyczny”. „Jednakże oskarżony nie dotarł ani do stolicy Łotwy. Został zatrzymany pod Poniewieżem przez funkcjonariuszy Litewskiego Biura Policji Kryminalnej i Jednostki Operacji Antyterrorystycznych Litewskiej Policji »Aras«. Podczas aresztowania znaleziono narzędzia przeznaczone do zaplanowanego zamachu terrorystycznego w Rydze” – dodała litewska Prokuratura Generalna.
Podpalenie warszawskiej hali targowej
Litewska prokuratura poinformowała także, że za ubiegłorocznym podpaleniem sklepu sieci IKEA w Wilnie stoi rosyjski wywiad wojskowy. Według informacji medialnych GRU stoi też za podpaleniem hali targowej w Polsce. Do sprawy odniósł się m.in. premier Donald Tusk. „Litewska prokuratura oświadczyła, że za podpaleniami w Wilnie i w Warszawie (Marywilska) stoją rosyjskie służby specjalne. Zgodnie z naszymi podejrzeniami” - napisał premier na platformie X (dawny Twitter).
„Podobnie jak przy próbie podpalenia fabryki farb we Wrocławiu, Rosjanie wynajęli obywateli Ukrainy. Wyjątkowa perfidia” – dodał Donald Tusk.
Niedługo potem premier Tusk opublikował kolejny wpis, tym razem anglojęzyczny, w którym zwrócił się do sojuszników. „Śledztwo litewskiej prokuratury potwierdziło nasze podejrzenia, że za podpalenia centrów handlowych w Wilnie i Warszawie odpowiedzialne są rosyjskie służby. Dobrze to wiedzieć przed negocjacjami. Taka jest natura tego państwa” - napisał szef rządu.
Przypomnijmy, do pożaru hali targowej przy ul. Marywilskiej w Warszawie doszło w niedzielę 12 maja 2024 roku w godzinach porannych. Pożar objął halę targową o wymiarach 250 x 250 m. Ogniem objęte zostało ponad 80 proc. hali. W gaszenie pożaru zaangażowanych było 88 pojazdów i 254 strażaków, w tym specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologiczego (SGRChem).
Po ugaszeniu śledztwo w tej sprawie wszczęła Komenda Stołeczna Policji wspólnie z Mazowieckim Wydziałem Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Oględziny miejsca zdarzenia rozpoczęły się 30 lipca i zajęły śledczym około 200 dni. Działania na miejscu zakończyły się pod koniec zeszłego roku. W oględzinach brało udział 100 policjantów oraz 55 prokuratorów.
„Celem oględzin było odzyskanie mienia i zabezpieczenie materiału dowodowego, który w dalszej fazie śledztwa prokuraturze oraz biegłym pozwoli na wyjaśnienie przyczyn pożaru. Dotąd śledczy zabezpieczyli w sumie 8 bankomatów, 33 sejfy i 48 kasetek. Do rąk właścicieli trafiło blisko 1,9 mln zł, a także blisko 1 kg złota w sztabkach i 3 kg biżuterii” – informowała Komenda Stołeczna Policji.