Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Rekrutacja do Grupy Wagnera w Polsce? Sprytne działanie psychologiczne, którego cel został osiągnięty

Autor. wikimedia commons/emblematWagnera

Policja bada sprawę naklejek, które pojawiły się najpierw w Krakowie, ale znaleziono je już również w innych częściach Polski, np. w Warszawie. Mowa o nalepkach promujących rosyjską Grupę Wagnera. Znajduje się na nich hasło zachęcające do dołączenia do rosyjskich najemników oraz kod QR. Jak ocenia Adam Jawor, płk rez. kontrwywiadu, to sprytne działanie psychologiczne, które wywołało zamierzamy efekt, bowiem wszyscy o tym mówimy.

Reklama

AKTUALIZACJA: To dwóch mężczyzn kolportowało w Polsce materiały propagandowe Grupy Wagnera? Rosjan, którzy mieli rozklejać nalepki nawołujące do przyłączenia się do rosyjskich najemników, miała zatrzymać Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kim są?

Reklama

Reklama

"We are here. Join us" (pol. Jesteśmy tu. Dołącz do nas) - czytamy na naklejkach, które pojawiły się w miejscach publicznych, m.in. w Krakowie. Widnieje na nich również kod QR, odsyłający do strony internetowej, gdzie można znaleźć więcej informacji o rosyjskich najemnikach. Promują one bowiem dołączenie do Grupy Wagnera, aktywnej m.in. w wojnie w Ukrainie, a od paru tygodniu stanowiącej potencjalnej zagrożenie przy granicy polsko-białoruskiej. Jak poinformowała TVN24 małopolska Policja, zgłoszeń i sygnałów o kartkach A4 było kilka. Umieszczono je na murach czy filarach wiaduktu. Formacja stara się dotrzeć do osób odpowiedzialnych za ich rozprowadzanie, analizując np. monitoring.

Co najważniejsze w tej "akcji promocyjnej", podkreśla płk rez. kontrwywiadu Adam Jawor, o sprawie informują polskie media. Innymi słowy, główny cel, czyli rozpowszechnienie tej informacji, został osiągnięty - o naklejkach, nawet jeśli było ich zaledwie 50, mówią wszyscy. I jest to element klasycznego działania psychologicznego w szarej strefie.

Czy ktokolwiek na ten apel odpowie? Raczej nie, ale nie o to chodzi. Chodzi o wywołanie pewnej dyskusji, pewnej obawy, pewnego stanu zagrożenia, że ludzie związani z Grupą Wagnera czy opłaceni przez nią, robią coś takiego. Jeżeli pojawiło się to w Krakowie, oznacza to, że albo rzeczywiście - rzecz skrajna, ale mało prawdopodobna - wagnerowcy przeniknęli, albo - co bardziej prawdopodobne - ktoś musiał ten materiał dostarczyć, aby nakleić tego typu ulotki. A my wszyscy o tym mówimy.
płk rez. kontrwywiadu Adam Jawor

Jak dodaje Jawor, ludzie widząc takie naklejki są zszokowani. Pojawi się też zapewne masa plotek, domysłów, opowieści - znowu zostaje więc wywołany chaos czy jakaś destabilizacja. Pytanie również, czy w dyskusję włączą się politycy, szczególnie że mamy kampanię wyborczą. A to na pewno nada sprawie jeszcze większy rozgłos.

Czytaj też

To również przykład tego, dodaje, jak małym nakładem sił i środków można osiągnąć zamierzony efekt, jakim jest rezonowanie tej wiadomości i zmniejszenie stanu poczucia bezpieczeństwa.

Polskie władze na razie nie komentowały sprawy, ale mają zrobić to wkrótce. Tak w rozmowie z portalem niezalezna.pl zapewniał wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.

Po drugiej stronie zapory

Najemnicy Grupy Wagnera na Białorusi pojawili się w ostatnich tygodnia, po tym, jak ich dowódca Jewgienij Prigożyn rozpoczął w Rosji bunt i zaczął z siłami poruszać się w kierunku Moskwy. Ostatecznie, jeszcze tego samego dnia ogłosił odwrót, po zawarciu układu z Łukaszenką. Zgodnie z ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieli przemieścić się na Białoruś. I, jak wiemy, tak też się stało.

Od połowy lipca do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyć miało co najmniej kilka tysięcy wagnerowców, ale pozostaje niejasne, co stało się z ich ciężkim sprzętem. Białoruskie media informowały w ostatnich tygodniach, że z Rosji do sąsiedniego kraju wjechało już kilkanaście kolumn najemników. Pojawiły się jednak spekulacje, że najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera wracają z Białorusi do Rosji, ponieważ Alaksandr Łukaszenka odmówił ich finansowania.

Czytaj też

W obliczu potencjalnego zagrożenia, jakie rosyjscy najemnicy mogli i dalej mogą stanowić dla polsko-białoruskiej granicy, na miejsce wysłano dodatkowe siły policyjne oraz zwiększono wsparcie wojskowe. W przypadku Policji, mowa o 500 funkcjonariuszach z prewencji i kontrterrorystach (ze sprzętem, jak pojazdy opancerzone TUR VI, pojazdy z armatkami wodnymi Tajfun IV, czy śmigłowce), a część wojskowa w sile ok. 2 tysięcy miała zostać wzmocniona kolejnymi dwoma tysiącami żołnierzy. To wszystko w ramach operacji Gryf, prowadzonej pod dowództwem Straży Granicznej. Jej celem jest uszczelnienie tego odcinka granicy.

Ale to nie koniec, szef MON Mariusz Błaszczak podjął również decyzję o stworzeniu wojskowego zgrupowania zadaniowego w operacji pod kryptonimem Rengaw w pobliżu granicy z Białorusią. Celem operacji są głównie szkolenie żołnierzy Wojska Polskiego, ale zgrupowanie będzie też stanowić odwody w przypadku pogorszenia sytuacji na wschodniej granicy. Będzie więc miało charakter szkolno-obronny.

Czytaj też

Dowódca utworzonego zgrupowania zadaniowego "Podlasie", płk Arkadiusz Mikołajczyk, poinformował że zgrupowanie będzie działać na obszarze o szerokości 400 km i głębokości 150 km od granicy. "Będziemy działać bardzo często w porze nocnej, będziemy mieć do dyspozycji tak naprawdę najlepsze w tej chwili - pod względem szkoleniowym - jednostki WP z doświadczeniem, które zdobyły realizując wiele misji zarówno w Polsce, jak i za granicą" - mówił.

Źródło:PAP / InfoSecurity24.pl
Reklama

Komentarze (3)

  1. gregoz68

    Paradoks. Może i dobrze. Nasz spacer do Kielc przeszedł bez echa:)

  2. kwp

    a skąd wezmą kierowców ? za44 zł za dobę ciężko będzie znaleźć chętnych , skończyły się czasy niewolnictwa .Dodatki dla leśnych dziadków to niech jadą na stałe .Wiele osób rzuci kwitem i wybierze za normalne pieniądze zagranicę

  3. franky

    działania psychologiczne ....i owszem, bardziej refleksyjne są pytania - przedostali się do RP, wykorzystali śpiochów lub też stałą zakamuflowaną agenturę - z kontaktami i dostępem w każdej potrzebnej chwili - a wiele "przypadków" wskazuje jednoznacznie - że coś jest nie tak !!!

Reklama