Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Matury w cieniu alarmów bombowych

fot. policja.pl
fot. policja.pl

W ostatnich dniach w całej Polsce mieliśmy do czynienia z plagą fałszywych alarmów bombowych w szkołach. Wcześniej analogiczne sytuacje zdarzały się m.in. w szkołach wyższych czy urzędach. W sumie, w trakcie trwania tegorocznych matur, już 663 placówki zgłosiły informacje o otrzymaniu sygnału o podłożeniu ładunku na ich terenie. Za każdym razem fałszywe sygnały pochodzić miały z e-maili jakie wysyłane były do każdej z placówek. W sumie w 181 szkołach, po sprawdzeniu, trwające obecnie egzaminy dojrzałości rozpoczęły się z opóźnieniem. W jednej szkole ewakuowano maturzystów, a sam egzamin został przerwany.

W informacji rozesłanej do dyrektorów można przeczytać, że do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wpłynęło pismo od Centralnego Biura Śledczego Policji, informujące o działaniach podejmowanych przez osobę lub osoby, których celem jest sparaliżowanie przebiegu egzaminu maturalnego w sesji majowej. Podano w nim, że ktoś będzie próbował sparaliżować przebieg egzaminu maturalnego w sesji majowej, rozsyłając wiadomości o podłożeniu na terenie placówek ładunków wybuchowych. CBŚP podała, że sprawca lub sprawcy mogą posłużyć się m.in. sformułowaniem "za chwilę detonacja, eksplozja, zasobnik z gazem bojowym fosgen, bomba, ratujcie się zginą ludzie".

Centralne Biuro Śledcze Policji, jak przekazała CKE poinformowało, że będzie wystawiało ocenę wiarygodności informacji o podłożeniu ładunków wybuchowych jako "niską". CKE zaapelowała w piśmie do dyrektorów o wzmożony nadzór nad bezpieczeństwem zdających, w tym uniemożliwienie wejścia i przebywania na terenie budynków osobom nieuprawnionym.

Mł. asp. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji potwierdził, że w poniedziałek do policji wpłynęła informacja o podłożeniu ładunków wybuchowych w niektórych szkołach, w których odbywają się matury. "Nie ma żadnego zagrożenia, w tej chwili pracujemy nad ustaleniem tożsamości osób, które o tym informowały" - zaznaczył.

Równocześnie policjanci deklarują wzmocnienie patroli, aby zapewnić uczniom i nauczycielom pewność, że w szkołach nikt nie podłożył niebezpiecznych ładunków. Proponują także dyrektorom szkół plombowanie sal, w których odbywają się egzaminy. Jak wyjaśnił rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka, funkcjonariusze chcą utwierdzić dyrektorów w tym, że nie ma konieczności prowadzenia ewakuacji podczas matur. Jednocześnie, funkcjonariusze prowadzą czynności, których zadaniem jest ustalenie sprawców dotychczasowych fałszywych alarmów bombowych. Współpracują m.in. z Centralną Komisją Egzaminacyjną i dyrektorami placówek.

Należy przypomnieć, że do połowy listopada 2011 r. fałszywy alarm o podłożeniu bomby traktowany był jako wykroczenie. Obecnie jest to przestępstwo, za które można trafić do więzienia nawet do 8 lat. "Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8" - głosi art. 224a Kodeksu karnego. Oprócz sankcji karnych sprawcy muszą liczyć się także z konsekwencjami w postaci odszkodowania za straty finansowe związane z przerwaniem funkcjonowania obiektów. 

Warto też spojrzeć na fałszywe alarmy bombowe jako na szerszy problem dla bezpieczeństwa wewnętrznego w kraju, który powinien stać się przyczyną do rozszerzonych działań w zakresie budowania świadomości oraz uświadamiania groźnych skutków tego rodzaju działań. Równocześnie, mając na uwadze rozwój technologii m.in. w zakresie sposobów kamuflowanego komunikowania, Polska jako państwo powinna przygotowywać się do występowania fałszywych alarmów innego typu, z którymi borykają się dziś m.in. Stany Zjednoczone. Należy systematycznie zwiększać zdolności w zakresie działań w sferze cyberbezpieczeństwa, skąd może pochodzić coraz więcej celowych i fałszywych przekazów, realnie angażujących służby oraz struktury zarządzania kryzysowego.

PAP/jr

Reklama

Komentarze

    Reklama