Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Kto podszywał się pod władzę? Fałszywe wiadomości SMS również na Ukrainie

fot. pixabay, licencja Creative Commons CC0
fot. pixabay, licencja Creative Commons CC0

Dezinformacja, wojna informacyjna, fake news – to tylko niektóre określenia jakie pojawiły się wczoraj po tym jak ujawniono, że mieszkańcy gmin znajdujących się przy granicy z Ukrainą otrzymali fałszywy „Alert RCB”, który dotyczył zgłaszania się mężczyzn do urzędów gmin w związku z kryzysową sytuacją na Ukrainie. Okazuje się, że najprawdopodobniej podszywanie się pod RCB, może być częścią szerzej zakrojonej akcji dezinformacyjnej. Podobne, fałszywe SMS-y, wysyłane w imieniu Ministerstwa Obrony Ukrainy, otrzymali mieszkańcy, graniczącego z Rosją, obwodu Sumskiego. W wiadomościach informowano o konieczności zgłoszenia się do najbliższej jednostki wojskowej.

W poniedziałek, do mieszkańców gmin na wschodzie Polski trafił sms zobowiązujący do stawienia się w urzędzie gminy w związku z kryzysową sytuacją na Ukrainie. Jak się potem okazało, wiadomość pochodząca od nadawcy „Alert RCB”, była fałszywką, a Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zdementowało całą sprawę. „Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie wysyłało Alertu RCB, dotyczącego zgłaszania się mężczyzn do urzędów gmin” – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie RCB. Jak poinformowało Centrum, sprawą zajmuje się Policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Z informacji jaka przekazał Rzecznik Ministra Koordynatora Służb Specjalnych wynika, że za wcześnie jest by mówić o tym kto stoi za całą sprawą. „Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymała sygnał o wysyłaniu fałszywych Alertów Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Z dotychczasowych informacji wynika, że wskazane działania miały charakter lokalny. ABW rozpoczęło wyjaśnianie wszelkich okoliczności incydentu" - pisze Stanisław Żaryn.

Wiadomości zostały wysłane niemal w tym samym czasie, w którym zapadła decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainie. Jak się okazuje, mieszkańcy przygranicznych gmin w Polsce nie byli jedynymi którzy dostali informacje mówiące o konieczności podjęcia działań w związku z kryzysem na Ukrainie. Podobne SMS-y zostały rozesłane także do mieszkańców, graniczącego z Federacją Rosyjską, obwodu Sumskiego. 27 listopada w SMS-ach, których nadawca podawał się za Ministerstwo Obrony Ukrainy, poproszono o stawienie się w najbliższej jednostce wojskowej.

Ukraiński MON dość szybko poinformował, że nie ma nic wspólnego z wiadomościami. „Informacje wysyłane obywateli Ukrainy, którzy mieszkają w obszarach granicznych z Rosją, to nic innego jak kolejny przejaw „hybrydowej” rosyjskiej agresji wobec naszego kraju” – czytamy w oświadczeniu ukraińskiego ministerstwa obrony. Jak podkreślono w komunikacie, „istnieje wiele przykładów >>spamowych<< wiadomości rosyjskich sił okupacyjnych i nielegalnych grup zbrojnych wspieranych przez Rosję w regionach Doniecka i Ługańska. Dlatego ta taktyka inwazji agresora jest już znana”. "Na niektórych obszarach wzdłuż granicy państwowej, Federacja Rosyjska realizuje prowokacyjne działania informacyjne" - poinformowano na Twitterze. 

Ministerstwo Obrony Ukrainy zaapelowało też do Ukraińców, by nie poddawali się prowokacjom służb specjalnych Federacji Rosyjskiej. Poproszono również przedstawicieli mediów, by korzystali wyłącznie z oficjalnych źródeł.

W całej sprawie, podstawowym pytaniem jest to kto stoi za fałszywymi wiadomościami. Część komentatorów dość jasno i wyraźnie wskazuje na to, że tego typu działania są klasyczną formą testowania odporności systemów i elementem wojny informacyjnej. Odpowiedź na pytanie komu najbardziej zależy na wprowadzaniu niepokoju i zamętu w związku z eskalacją konfliktu na Ukrainie, jest dla wielu oczywista. Jak zauważa dr Jacek Raubo „Ukraina jest poligonem doświadczalnym dla wielu współczesnych rosyjskich rozwiązań, zarówno wojskowych jak i tych z pogranicza służb specjalnych i działań informacyjnych”. Raubo dodaje też, że dla każdego „obserwatora kluczowe jest dostrzeganie sygnałów płynących z nowej taktyki, ale też zdolności do działań na płaszczyźnie operacyjnej”. Jego zdaniem, Ukraina uświadamia nam, że Rosjanie bardzo sprawnie odczytują nowe wymagania nie tylko w cyberprzestrzeni, ale również te związane z systemami łączności. Jak podkreśla, wszystkie te działania, są elementem, jak to nazywa, „dotychczasowej szkoły operacji psychologicznych”.

Przypomnijmy, w poniedziałek Ukraina ogłosiła stan wojenny w części kraju. Decyzja jest wynikiem zaatakowania przez Rosję trzech okrętów ukraińskiej marynarki wojennej w Cieśninie Kerczeńskiej między Morzem Czarnym i Azowskim. W wyniku zdarzenia rannych zostało sześciu ukraińskich marynarzy. Ukraińskie jednostki zostały ostrzelane i przejęte przez rosyjskie oddziały specjalne, i jak wynika z pojawiających się informacji znajdują się obecnie w porcie w Kerczu, leżącym na kontrolowanym przez Rosję Krymie.

Reklama

Komentarze

    Reklama