Służby Specjalne
Wąsik: polskie służby wiedzą, gdzie znajdują się wagnerowcy
Polskie służby mają informacje, gdzie znajdują się wagnerowcy, monitorujemy sytuację; mają główny obóz, ale pojawiają się w innych miejscach w celu rzekomego szkolenia - podkreślił wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. „(…) po coś oni są na Białorusi. I są za drodzy, żeby byli do pomocy w żniwach” - ocenił.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji był w poniedziałek gościem w Radiowej Trójce. Podczas rozmowy został m.in. zapytany o to, czy polskie służby wiedzą, gdzie są wagnerowcy na Białorusi. "Tak, polskie służby mają takie informacje. Monitorujemy ten proces. Mają specjalnie wydzielone miejsce w centrum Białorusi na poligonie, gdzie przebywają i mają swój główny obóz. Oczywiście pojawiają się w różnych miejscach w celu rzekomego szkolenia. Tak naprawdę te cele nie są dokładnie znane, ale absolutnie polskie służby monitorują ten proces przemieszczania się po Białorusi wagnerowców" - wyjaśnił Maciej Wąsik.
Czytaj też
Zaznaczył przy tym, że wagnerowcy nie przyjechali na Białoruś, żeby się "wczasować". "Oni tam są po coś. Oczywiście jest pytanie, do czego ich użyje Łukaszenka wspólnie z Putinem, albo bez Putina. Są też służbą niezwykle drogą. To nie jest tak, że oni walczą za minimalny żołd. Oni walczą za grube pieniądze, więc to jest formacja kosztowna" - powiedział. Dodał przy tym, że nie można ich lekceważyć. "Wagnerowcy byli w Syrii, w Afryce, pod Bachmutem; to kryminaliści bez skrupułów, walczą i zabijają za pieniądze" - podkreślił.
W rozmowie w Radiowej Trójce wiceszef MSWiA odniósł się do słów gen. Waldemar Skrzypczak, który powiedział, że "Polska nie ma się czego obawiać w związku z przesunięciem 100 najemników Grupy Wagnera w kierunku Przesmyku Suwalskiego. To są działania propagandowe Putina i Łukaszenki, chcą nas zastraszyć i wprowadzić niepokój; zalecam spokój, nie dajmy się sprowokować ich propagandzie".
"Nie są groźni, tak? To dlaczego ludzie Putnia rozkopywali drogi, kiedy jechali na Moskwę. Grupa Wagnera jest bardziej liczna niż armia litewska. Pewno to jest mało znany fakt, ale po coś oni są na Białorusi. I są za drodzy, żeby byli do pomocy w żniwach. Oni nie będą pomagać w żniwach. Łukaszenka chce ich wykorzystać. Albo będzie to mniej niebezpieczny dla Polski czy dla innych sąsiadów scenariusz, albo bardziej. Nie wiemy, jaki jest to scenariusz i dlatego musimy niezwykle mocno monitorować tę sprawę" - powiedział Maciej Wąsik.
Czytaj też
Dodał, że opinia publiczna chce i musi wiedzieć, jaki jest stan bezpieczeństwa Polski i jakie są zagrożenia. "Musi wiedzieć, dlaczego wojsko wspiera Straż Graniczną przy ochronie granicy wschodniej - bo może dojść do prowokacji" - zaznaczył.
"Odpowiedzialny rząd będzie brał pod uwagę najbardziej czarny scenariusz, najtrudniejszy i my bierzemy to pod uwagę. Jesteśmy odpowiedzialnym rządem i jesteśmy gotowi na to, aby przeciwdziałać prowokacjom i niebezpieczeństwu na granicy wschodniej" - zapewnił.
Wiceszef MSWiA dodał też, że Polska jest również przygotowana do innej reakcji. "Łukaszenka czuje tylko zimną, brutalną siłę. Uważam, że trzeba rozważyć, czy nie doprowadzić do zupełnej izolacji Białorusi. Musimy o tym porozmawiać z naszymi przyjaciółmi - z Litwinami, z Łotyszami. Niewykluczone, ze dojdzie do sytuacji, że zamkniemy wszystkie przejścia. Mam nadzieję, że uczynią to także nasi sąsiedzi" - podkreślił.
W sobotę ukraińska straż graniczna podała szacunki, że na Białorusi może znajdować się obecnie ponad 5 tys. bojowników Grupy Wagnera.