Reklama

Policja

Policjanci po skróconym kursie podstawowym wrócą na szkolenie uzupełniające. Gen. insp. Szymczyk: Mam świadomość ułomności tego sytemu [WYWIAD]

Gen. insp. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji. Fot. Adam Guz/KPRM
Gen. insp. Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji. Fot. Adam Guz/KPRM

”(…) gdybyśmy trzymali się cały czas tego 6-miesięcznego kursu, to dzisiaj do tych 5 tys. wakatów musielibyśmy doliczyć kilka tysięcy funkcjonariuszy, którzy nie mogą wychodzić na ulice polskich miast” - mówi w rozmowie z InfoSecurity24.pl gen. insp. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. Szef policji tłumaczy, że skrócenie kursu podstawowego to „potrzeba chwili” i  „jeżeli chcemy mieć policjantów na ulicach, jeżeli chcemy mieć zapewniony ciągle wysoki poziom bezpieczeństwa w Polsce, to w tej chwili nie da się tego zrobić inaczej”.

Dominik Mikołajczyk: Za nami 2020 rok, który dla policji był pod wieloma względami inny. Policjanci mieli sporo dodatkowych zadań, związanych m.in. z pandemią, ale też zabezpieczaniem masowych protestów. Jak ocenia Pan ten rok? Dostrzega Pan jakieś elementy, które można poprawić albo błędy, które można wyeliminować?

Gen. insp. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji: Ten rok był zupełnie inny i na pewno trudny dla policji. Praktycznie od pierwszych dni, kiedy pandemia koronawirusa dotarła do Polski, jako formacja byliśmy bardzo mocno zaangażowani w cały szereg dodatkowych zadań, które na nas spadły. Praktycznie od samego początku, kiedy tworzyliśmy na granicach RP punkty kontroli sanitarnej, policjanci byli bardzo mocno zaangażowani. To tam kierowaliśmy dodatkowe siły, by działać wspólnie z kolegami ze Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej. Później doszło przecież do całkowitego zamknięcia granic i w wielu miejscach, gdzie ten ruch graniczny był niemożliwy, to właśnie policjanci w pierwszych tygodniach i miesiącach tych przejść pilnowali. Potem, po ustaleniach z Ministerstwem Zdrowia, doszliśmy do wniosku, że obowiązkowa kwarantanna musi podlegać kontroli i jedyną formacją, która może się tym zająć jest policja. Od początku pandemii policjanci wykonali do końca roku 45 mln takich sprawdzeń. Później doszedł cały szereg zadań związanych z obostrzeniami, które – czego mam świadomość – są trudne dla nas wszystkich. To okres, w którym musieliśmy rezygnować z wielu swobód i przyzwyczajeń. Z całą pewnością nie był to też czas, który przysparzał nam sympatii, zwłaszcza tych osób w stosunku do których egzekwowaliśmy i egzekwujemy ograniczenia, ale jestem przekonany, że służba policjantów, nasze działania, choć często niepopularne, przełożyły się na to, że w pewnym sensie pandemia koronawirusa w Polsce przebiegała i przebiega pod dużą kontrolą.

Kiedy pierwsza fala koronawirusa przetoczyła się przez Polskę i wydawało nam się, że przeszliśmy ją w miarę spokojnie, weszliśmy w fazę rozciągniętej w czasie kampanii związanej z wyborami prezydenckimi, która również nałożyła na policjantów cały szereg dodatkowych zadań związanych z wiecami czy spotkaniami odbywającymi się w rygorze sanitarnym. Nie ma się też co oszukiwać, to napięcie politycznie było na dość wysokim poziomie, co generowało wiele innych interwencji związanych z naruszeniem różnego rodzaju przepisów prawa. Później przyszła niestety druga fala koronawirusa i idące jeszcze dalej ograniczenia i restrykcje, które ze względu na ich długotrwałość, powodują szereg frustracji. Ale, jak mówią medyczne autorytety, te obostrzenia są niezbędne, by w jakiś sposób kontrolować pandemię. A policjanci muszą stać na straży przestrzegania tych zasad i robimy to codziennie od wielu miesięcy.

Pod koniec października pojawiło się orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które wywołało masowe protesty w całym kraju. I znowu, dodatkowe obowiązki, związane z zabezpieczaniem i przede wszystkim przestrzeganiem prawa przez uczestników zgromadzeń, a także zapewnieniem bezpieczeństwa samym uczestnikom, spadły na policję. Dochodziło do wielu trudnych sytuacji, ale musieliśmy robić swoje. 

Jak widać, ten ubiegły rok był niezwykle trudny. Jednocześnie jednak, kiedy popatrzymy na policyjne statystyki, to jest to kolejny rok, w którym obserwujemy spadek przestępczości w Polsce, co niezwykle cieszy. Widzimy też bardzo wyraźnie, że poprawia się bezpieczeństwo na polskich drogach. 

Wymienił Pan szereg zadań, które w ubiegłym roku realizowali policjanci. Ja jednak wrócę do mojego pytania. Czy uważa Pan, że jest coś, co można było zrobić lepiej?

Nie ukrywam, że zarówno sytuacja epidemiczna czy zadania, które realizowaliśmy w trakcie kampanii wyborczej i ogólnopolskich protestów, to były dla nas rzeczy nowe. Nie mieliśmy wcześniej tego typu doświadczeń, jak funkcjonować w rzeczywistości z tak wieloma obostrzeniami. Na bieżąco modyfikowaliśmy podejście i działania. Na początku pandemii praktycznie codziennie, a nawet kilka razy dziennie, w trybie wideokonferencji, spotykaliśmy się z komendantami wojewódzkimi i omawialiśmy taktykę działania, podejście, analizowaliśmy poszczególne przypadki. Niektóre z nich bada obecnie Biuro Kontroli KGP, a inne Wydział Kontroli KSP, część materiałów znajduje się w prokuraturze, która także zajmuje się wyjaśnianiem pewnych spraw. Na efekty i wnioski tych prac będziemy musieli pewnie jeszcze chwilę poczekać, ale chce podkreślić, że staraliśmy się zawsze reagować na bieżąco.

Wydaje mi się, że w tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, a przypomnę, że chociażby rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące ograniczeń zmieniało się praktycznie co tydzień, trudno jest wypracowywać systemowe rozwiązania. Musieliśmy reagować bardzo elastycznie na to, co się działo.

Uważa Pan, że to się udało?

W większości przypadków, tak. Weźmy chociażby pod uwagę przykład z ostatnich tygodni i próbę uruchomienia dyskotek w niektórych miastach. Takie działania przez autorytety medyczne określone zostały mianem "społecznego łajdactwa". Nie mogliśmy dopuścić do tego, aby dyskoteki funkcjonowały, w związku z czym w Rybniku doszło niestety do starć z funkcjonariuszami. Ale wspólne działania właśnie policji, sanepidu, Państwowej Straży Pożarnej, Krajowej Administracji Skarbowej czy prokuratury, doprowadziły do tego, że korzystając z prawnie dostępnych narzędzi nie dopuściliśmy do uruchomienia tej działalności.   

Zostawiając na chwilę kwestie związane z pandemią, 31 grudnia 2020 roku zakończył się program modernizacji służb mundurowych. Dzięki niemu policja kupiła m.in. nowe śmigłowce, transportery opancerzone, a mundurowi otrzymali podwyżki. Zapowiadany na 2021 rok program rozwoju służb mundurowych jak na razie nie ruszył i nie wiadomo czy to się w tym roku w ogóle uda. Jak policja poradzi sobie bez tych modernizacyjnych pieniędzy?

Chcielibyśmy uciec od pandemii, a jednak się nie da, bo jedyną przeszkodą, która stanęła na drodze kontynuacji programu modernizacji, są skutki pandemii, znajdujące swoje odbicie w budżecie państwa. To spowodowało, że program rozwoju został odsunięty w czasie. Chcę to podkreślić, bo jestem w stałym kontakcie z kierownictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, absolutnie nikt nie zamierza rezygnować z kontynuacji programu modernizacji. Patrząc jednak na uwarunkowania budżetowe, trzeba to nieco odsunąć w czasie. Nie zmienia to jednak faktu, że cały czas pracujemy nad nowym projektem. Analizujemy to, co się udało zrealizować w ramach dotychczasowej ustawy modernizacyjnej, która była wielkim dobrodziejstwem dla policji, tak w zakresie wynagrodzeń i uposażeń, wyposażenia, sprzętu jak i inwestycji. Przypomnę, że w ramach programu modernizacji zostało zrealizowanych ponad 300 zadań inwestycyjnych. 

image
TUR VI. Fot. Śląska Policja

Pod koniec ubiegłego roku otrzymaliśmy dodatkowy miliard złotych z budżetu państwa, który możemy przeznaczyć w tym roku właśnie na inwestycje, a jest ich – zarówno w ramach kontynuacji, jak i nowych – 170, a więc dużo. Te pieniądze pozwolą nam też dalej kupować nowoczesne środki transportu. Bardzo zależy nam także na zakupie dużej liczby kamer nasobnych, które dla mnie będą jednym z symboli programu modernizacji. To sprzęt, który świetnie się sprawdza i jest nam naprawdę niezbędny do dokumentowania przebiegu służby funkcjonariuszy, także dla ich własnego bezpieczeństwa. Obecnie mamy prawie 3000 kamer, a chcemy kupić kolejne 3000 i kontynuować te zakupy w następnych programach. Ten miliard złotych pozwoli więc na pewnego rodzaju kontynuację zakupów, inwestycji i działania modernizacyjnego w 2021 roku. Ale, jak mówiłem, cały czas pracujemy nad kolejną, ambitną ustawą modernizacyjną. 

Na jakim etapie są obecnie te prace?

Główne założenia tego programu, priorytety, w ramach których chcielibyśmy lokować środki są już wstępnie opracowane. Teraz przede wszystkim musimy dostosować nasze oczekiwania do możliwości budżetowych i to się dzieje. 

Wspomniał Pan o dodatkowym miliardzie złotych, jednak budżet policji zaplanowany na ten rok jest niższy niż w roku 2020 i to nawet biorąc pod uwagę jego wysokość sprzed jesiennej nowelizacji. Tak jak mówiliśmy, jak na razie nie wystartowała też kolejna edycja programu modernizacji. Czy tych pieniędzy, jakie otrzyma policja w tym roku, nie będzie zwyczajnie za mało?

To jest problem, z którym policja boryka się od lat, a mianowicie niedoszacowanie naszego budżetu, ale trzeba przyznać też, że w ostatnich latach każdorazowo, w trakcie roku był zasilany dodatkowymi środkami pozwalającymi na normalne funkcjonowanie. Wierzę głęboko, że również w tym roku dodatkowe pieniądze pojawią się i pozwolą nam na uzupełnienie braków, które w tej chwili definiujemy. 

W 2021 roku, zgodnie z ustawą okołobudżetową, nie powstały fundusze nagród. Te mogą być przyznawane z oszczędności pochodzących m.in. z wakatów czy zwolnień lekarskich. Czy ustalono już jaki procent środków – pochodzących właśnie z wakatów czy L-4 –pozostanie na tych "uposażeniowych" paragrafach i będzie stanowił źródło finansowania tegorocznych nagród?

To jest praktycznie nierealne, żeby tak precyzyjnie wskazać jaka część środków wakatowych będzie mogła zostać wykorzystana na ewentualne nagrody. Faktem jest, że na tej pozycji budżetowej, na której dotychczas znajdowały się środki zarówno na nagrody jak i zapomogi, dziś są pieniądze tylko na zapomogi. Nikt jednak nie zlikwidował jako takich nagród w służbach podległych MSWiA. I o ile pojawią się środki, a te mogą pojawić się wyłącznie z tego niepełnego zatrudnienia, to w szczególnie uzasadnionych przypadkach, szczególnego zaangażowania funkcjonariuszy, spektakularnych osiągnięć, będziemy mogli po te pieniądze sięgnąć. 

Przy czym, tak jak mówię, środki pochodzić będą z niepełnego zatrudnienia. Dzisiaj poziom wakatów w policji oscyluje około 5 tys. Obserwujemy w ostatnim czasie zwiększone zainteresowanie służbą w policji, jednak ciężko jest nam dziś powiedzieć, jak będzie wyglądał nabór w kolejnych miesiącach. A trzeba pamiętać, że każdy przyjęty do służby funkcjonariusz będzie powodował zmniejszenie tych środków wakatowych. Musimy reagować na bieżąco. Pewną część środków, dokładnie 30 mln złotych, przekazałem już do dyspozycji komendantów wojewódzkich, by w szczególnych przypadkach związanych ze służbą, czy z reakcją poza służbą, mieli oni to narzędzie do dyspozycji. Oczywiście, w zależności od tego jak budżet wynikający z niepełnego zatrudnienia będzie się kształtował, w kolejnych miesiącach będziemy podejmować ewentualne decyzje o przesunięciu następnych środków. 

Musimy działać elastycznie, ale nie ukrywam, że gdyby okazało się, że mamy dużo chętnych i przyjmiemy dużo osób do służby, dla mnie jest to absolutny priorytet przed ewentualnymi nagrodami.

"6 miesięcy to za mało czasu na przygotowanie policjanta do służby" – tak mówił Pan podczas naszej rozmowy w czerwcu 2020 roku. Dziś kurs podstawowy skrócono do 2 miesięcy. Czy w takim czasie da się dobrze przygotować policjanta do pełnienia służby "na ulicy"? 

Nie zmieniam zdania. Nadal uważam, że 6 miesięcy to jest czas zbyt krótki do odpowiedniego przygotowania funkcjonariusza do pełnienia służby na ulicy. Znowu jednak wracamy do efektu pandemii. Pamięta pan, że na początku ubiegłego roku musieliśmy zupełnie zamknąć szkoły policji? Doprowadziło to do sytuacji, w której funkcjonariusze, którzy byli na kursach podstawowych nie mogli ich ukończyć, a więc nie mogli wejść do służby, a funkcjonariusze, których w międzyczasie przyjęliśmy do służby, nie mogli zostać skierowani na szkolenia podstawowe. Tym samym, stworzyła nam się grupa kilku tysięcy policjantów, którzy de facto nie mogli zostać skierowani do służby. Możliwość powrotu do kształcenia w policyjnych szkołach była tylko w warunkach tego wysokiego reżimu sanitarnego. Podjęliśmy więc decyzję, że będziemy policjantów kierować do szkół, ale w takim systemie, że każdy z nich trafia po przyjeździe do jednoosobowego pokoju i od razu poddawany jest testowi na koronawirusa. Test jest powtarzany po tygodniu i tylko ci, którzy mają oba wyniki negatywne, mogą przystąpić do zajęć. To spowodowało jednak, że możliwości szkoleniowe policji spadły o blisko 70 proc.

W międzyczasie prowadziliśmy oczywiście kolejne nabory, bo nie mogliśmy sobie pozwolić na to, by przerwać ten proces. Nieuchronną więc była decyzja, by kurs podstawowy, na czas trwania pandemii, skrócić do absolutnego minimum dającego gwarancję, że policjant po takim kursie – jeszcze raz podkreślę, nie twierdzę, że będzie doskonale przygotowany – będzie przygotowany w stopniu podstawowym do pełnienia służby na ulicach. To była bardzo trudna decyzja, ale obawiam się, że gdybyśmy trzymali się cały czas tego 6-miesięcznego kursu, to dzisiaj do tych 5 tys. wakatów musielibyśmy doliczyć kilka tysięcy funkcjonariuszy, którzy nie mogą wychodzić na ulice polskich miast. A codziennych zadań nikt nam nie odebrał. Dołożono nam szereg dodatkowych, więc musiałem dać przełożonym możliwość ich realizacji.

W kursie 2-miesięcznym zrezygnowaliśmy przede wszystkim z elementów, które mogą być realizowane w trakcie tzw. adaptacji zawodowej, którą przez ponad 2 miesiące każdy funkcjonariusz odbywa w oddziałach prewencji. Oczekujemy też zwiększonego zaangażowania przełożonych w zakresie doskonalenia lokalnego i uzupełniania tych obszarów, które być może w trakcie kursu podstawowego nie zostały poruszone. Tak jak powiedziałem, to jest potrzeba chwili, potrzeba sytuacji. Mam świadomość ułomności tego sytemu, ale innej możliwości nie ma. Jeżeli chcemy mieć policjantów na ulicach, jeżeli chcemy mieć zapewniony ciągle wysoki poziom bezpieczeństwa w Polsce, to w tej chwili nie da się tego zrobić inaczej. 

W takim razie, czy po zakończeniu pandemii policja ma zamiar doszkolić tych mundurowych, którzy teraz do służby tafią po 2-miesięcznym kursie podstawowym?

Tak, to było jedno z założeń, że przygotujemy program szkolenia uzupełniającego dla funkcjonariuszy, którzy w pewnym sensie stracili możliwość pełnego przeszkolenia podstawowego. Gdybyśmy tego nie zrobili, byłoby to też niesprawiedliwe z punktu widzenia tych, którzy ukończyli 6-miesięczne szkolenie. Mamy też świadomość, że przy obecnym stanie szkolnictwa policji, ten kurs podstawowy jest często przez wiele lat jedynym szkoleniem, jakie odbywa policjant. Więc, tak jak powiedziałem, myślę, że istnieje potrzeba powrotu do tych funkcjonariuszy po 2-miesięcznym szkoleniu, tak by móc uzupełnić pewien pominięty obszar wiedzy.

Zmianom ulega też system kształcenia oficerskiego. Egzamin – zgodnie z projektem rozporządzenia – składać się ma z jednej części. Czemu służyć mają nowe regulacje? 

To w pewnym sensie też efekt pandemii, bowiem staraliśmy się ograniczyć do niezbędnego minimum kontakt osobisty, a podczas egzaminu praktycznego było to nieuniknione. Ale nie ukrywam, że te zmiany to też wynik postulatów zgłaszanych przez absolwentów WSPol (Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie - przyp. red.), którzy bardzo często wskazywali na słabą "wykorzystywalność" egzaminów praktycznych w ich dalszej służbie. Bardzo często zdarzało się, że te scenki praktyczne nie miały nic wspólnego z tym, co ci oficerowie robili później. Więc na te zmiany wpłynęły dwa elementy.

Wspomniał Pan na początku naszej rozmowy o pionach kontroli działających w policji, tymczasem w Sejmie złożono projekt, w którym posłowie Lewicy postulują utworzenie Biura Monitorowania Policji. Uważa Pan, że taka instytucja jest potrzebna?

Policja jest tym organem, który stoi na straży prawa, ale tego prawa nie stanowi i mam taką zasadę, że staram się nie komentować projektów. Natomiast chcę podkreślić, że policja już dziś podlega bardzo głębokim mechanizmom kontroli. Proszę zauważyć, o czym już mówiliśmy, w policji funkcjonuje cały pion kontroli, który w moim przekonaniu działa niezwykle profesjonalnie. Dodatkowo mamy wyspecjalizowaną komórkę zajmującą się zwalczaniem przestępczości w szeregach policji, którą jest Biuro Spraw Wewnętrznych Policji. W ostatnich latach w MSWiA powstało Biuro Nadzoru Wewnętrznego. Do tego dochodzi cały pion związany z prowadzeniem czynności wyjaśniających i postępowań dyscyplinarnych.

image
Fot. Jacek Herok/Policja 997

Co więcej, nadzór nad policją sprawuje minister spraw wewnętrznych i administracji. Jest też przecież prokuratura, prowadząca postępowania przygotowawcze czy Najwyższa Izba Kontroli, która jest u nas bardzo częstym gościem. I nie czynię z tego uwagi, wręcz przeciwnie, uważam że te kontrole są bardzo często niezwykle konstruktywne i bardzo je sobie cenię. Dołączając do tego Rzecznika Praw Obywatelskich czy choćby sejmową Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych, naprawdę uważam, że tych mechanizmów kontroli policji w Polsce jest bardzo dużo. W mojej ocenie ich odpowiednie wykorzystanie w zupełności wystarcza. Obyśmy się nie zapętlili, tak że kontrolujący będą kontrolowali kontrolujących.

W ostatnich miesiącach przez Polskę przetoczyła się dyskusja na temat imienników na mundurach policjantów pełniących służbę w pododdziałach zwartych. Zwolennicy tych zmian podkreślali, że dziś dość trudno zidentyfikować policjanta np. zabezpieczającego manifestację czy protest. Pana zdaniem warto przemyśleć zmianę przepisów? 

Nie tylko myślę, że warto, ale już dawno trwają prace nad tym rozwiązaniem. Nie ukrywam też, że wydarzenia z 11 listopada i późniejsze, z protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, pokazały niestety, że w kilku incydentalnych przypadkach mamy problem z identyfikacją funkcjonariuszy. Nie powinno tak być. Stąd trwają intensywne prace, które są efektem pierwszych ustaleń i wniosków Biura Kontroli Komendy Głównej Policji i z całą pewnością będziemy chcieli zaproponować rozwiązania, zmieniające ten stan rzeczy, pozwalając na identyfikację funkcjonariusza. I takie jest moje zdanie. Jednak nie zgadzam się z umieszczaniem identyfikatorów zawierających imię i nazwisko u funkcjonariuszy pełniących służbę w pododdziałach zwartych, pamiętając to z jakim hejtem jeszcze niedawno spotykali się policjanci i ich rodziny. Tak jak pan powiedział, jest wiele innych możliwości zastosowania wyróżników identyfikujących funkcjonariusza, tak aby zdjąć tę zasłonę anonimowości i będę chciał takie rozwiązania w najbliższym czasie kierownictwu resortu spraw wewnętrznych i administracji przedstawić. 

Od stycznia specjalny dodatek otrzymują policjanci prewencji i policyjni kontrterroryści. Dlaczego zdecydowano się na przyznanie dodatkowych środków akurat tym dwóm grupom? 

Wynikało to z dwóch kwestii. Nie tak dawno, wojska specjalne, a więc niejako odpowiednik pionu kontrterrorystycznego w polskiej armii, otrzymały dodatkowe środki na dodatki specjalne, co powodowało z jednej strony pewną niesprawiedliwość, a z drugiej strony zagrożenie, że nasi kontrterrotyści będą do nich "uciekać". Stąd też, z panem ministrem Mariuszem Kamińskim podjęliśmy decyzję, że taki dodatek, który zbilansuje różnicę pomiędzy nami a wojskiem, musi pojawić się w strukturach kontrterrorystycznych. I to był główny czynnik determinujący, ale oczywiście nie bez znaczenia jest też to, jak wysoko cenimy ludzi, którzy funkcjonują w pionie kontrterrorystycznym i jak niebezpieczne zadania oni na co dzień realizują, wielokrotnie narażając swoje życie i zdrowie.

Jeśli chodzi o dodatek dla funkcjonariuszy oddziałów prewencji, to ten pomysł pojawił się w roku 2018 przy okazji podpisywania porozumienia po protestach. Wówczas związkowcy zabiegali o to, by taki dodatek się pojawił i argumentowano to tym, że w oddziałach prewencji mamy bardzo dużą fluktuację kadr, a stanowiska jakie zajmują tam policjanci to są najniższe grupy zaszeregowania. Bardzo często bywało więc tak, że funkcjonariusze zaraz po kursie podstawowym, trafiając do oddziałów prewencji, próbowali jak najszybciej z nich uciekać, po to żeby poprawić sobie sytuację finansową. Nam bardzo zależy na stabilizacji kadrowej w oddziałach prewencji, bo to są siły, które na co dzień wykonują bardzo ważne zadania związane np. ze służbą patrolową. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć jak ważne z punktu widzenia obywateli są m.in. patrole piesze. Z drugiej strony są to funkcjonariusze z ogromnym poziomem dyspozycyjności, z możliwością przemieszczania się po kraju by brać udział w zabezpieczeniach np. imprez masowych czy manifestacji. Z tych powodów, o których mówię, ta stabilizacja kadrowa jest niezbędna, ponieważ ona gwarantuje też to, że do służby wysyłamy doświadczonych funkcjonariuszy.

Musimy sobie też zdać sprawę z tego, że ten ciągły "przepływ" pomiędzy oddziałami prewencji a jednostkami terenowymi powoduje, że policjant przygotowany i wyszkolony do działania chociażby w pododdziale zwartym, przenosi się do innej jednostki, a do oddziału prewencji trafia młody funkcjonariusz, którego znowu trzeba szkolić. Dlatego niezwykle istotna jest ta stabilizacja kadrowa i to był główny cel przyświecający temu dodatkowi. Chcieliśmy zachęcić policjantów do służby w oddziałach prewencji.

Jakie są największe wyzwania dla policji w 2021 roku. Co spędza dziś sen z powiek kierownictwu formacji? 

Przede wszystkim sen z powiek spędza niepewna sytuacja, bo de facto nie wiemy co będzie jutro, a co za tym idzie, jakie dodatkowe ograniczenia mogą się pojawić i jakie w związku z tym nowe zadania zostaną przed policją postawione. Okres pandemii, również ze służbowego punktu widzenia, jest w pewnym sensie takim okresem niepewności kolejnego dnia.

Sen z powiek spędza nam też stan kadrowy. Bardzo zależy mi na tym, aby wakaty uzupełniać. Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiłem, że wakaty wiążą się z dwiema kwestiami. Z jednej strony to przyjęcia młodych adeptów do służby, i chcemy teraz wykorzystać zwiększone zainteresowanie naszą formacją. Z drugiej strony, niezwykle ważne jest to, żeby zatrzymać w służbie najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy i pierwszy kwartał będzie czasem, który pokaże nam, na ile działa dodatek przedemerytalny. W tym kontekście trzeba też pamiętać, że 30 lat temu, a więc w latach 1990-1991, do policji przyjęto łącznie ponad 20 tys. funkcjonariuszy, którzy teraz osiągają pełne wysługi emerytalne. 2021 rok jest więc naprawdę bardzo ważny pod względem kadrowym, pod względem tego, ilu funkcjonariuszy uda nam się przyjąć do służby i ilu z tych, którzy osiągnęli pełne prawa emerytalne, uda nam się przekonać do pozostania w formacji.

image
Fot. Świętokrzyska Policja

Dodatkowo trzeba też cały czas pamiętać o kwestiach budżetowych. Ja liczę jednak na to, że budżet będzie na przestrzeni kolejnych miesięcy weryfikowany, bo z całą pewnością zaplanowane kwoty nie spełniają naszych oczekiwań i nie zaspokoją potrzeb. 

Kolejną kwestią, trudną i problematyczną, jest program modernizacji. Bo nie czarujmy się, bez jego kontynuacji możemy trochę utracić to, co zyskaliśmy. By tak się nie stało, po prostu musimy dalej wymieniać sprzęt, inwestować w nowoczesne technologie i narzędzia, które muszą trafiać do policji, po to, żeby mogła się stawać jeszcze bardziej profesjonalna. Kolejnym takim obszarem, którym chcielibyśmy bardzo mocno rozwijać, jest pion do walki z cyberprzestępczością oraz sieć laboratoriów policyjnych. Dzisiaj, w postępowaniach przygotowawczych profesjonalne laboratoria wyposażone w pracownie genetyczne to jest przyszłość, ale przyszłość niezwykle kosztowna. 

Tych wyzwań jest naprawdę bardzo dużo.

Dziękuje za rozmowę. 

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze