Rosja nadal posiada znaczne siły skoncentrowane na granicy z Ukrainą, a FSB melduje prezydentowi Władimirowi Putinowi o rzekomym zagrożeniu ze strony Zachodu. Tymczasem Ukraina stara się pokazać siłę, wzmacniając posterunki na granicy z Krymem i podrywając do ćwiczeń w powietrzu ponad 130 maszyn bojowych.
Rosjanie nadal posiadają w rejonach graniczących z Ukrainą około 30 tys. żołnierzy którzy nie powrócili do swych baz po niedawnych "ćwiczeniach". Jednak jak informują władze Ukrainy spada aktywność agentów i dywersantów we wschodnich rejonach kraju. Cichną też głosy o autonomii i niezależności od Kijowa.
Natomiast kontrolowane przecieki z Moskwy mówią o meldunkach Federalnej Słuzby Bezpieczeństwa, ostrzegających prezydenta Putina przed rzekomym zagrożeniem ze strony USA i państw zachodnich, które próbują osłabić wpływy Rosji na Ukrainie.
Prawomocne pragnienia narodów Krymu i mieszkańców wschodnich regionów Ukrainy, aby być z Rosją, wywołują histerię Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.
Siły powietrzne Ukrainy przeprowadziły właśnie bezprecedensowe ćwiczenia, w których jak informuje ministerstwo obrony, wzięły udział wszystkie zdolne do działania samoloty i systemy przeciwlotnicze znajdujące się na wyposażeniu.
Oznaczałoby to, że w powietrze poderwano około 100 myśliwców MiG-29 oraz Su-27, 35 samolotów bombowych Su24M i rozpoznawczych Su-24MR, ponad trzydzieści szturmowych Su-25 i zbliżoną liczbę szkolnych L-39 Albatros, oraz kilkanaście samolotów transportowych. Jednak trudno jest powiedzieć jak wiele z tych maszyn jest obecnie zdolnych do działania.
Oprócz lotnictwa w zakresie obrony powietrznej Ukraina dysponuje 60 dywizjonami rakietowymi uzbrojonymi w systemu Buk-M1, S-300W1, S-300PS.
Działania Kijowa są odpowiedzią na trwające, duże manewry lotnicze sił powietrznych Federacji Rosyjskiej i jej obrony przeciwlotniczej.
ach to dodawanie... 100+35+30+30+kilkanaście= 130 .....
Porównywanie Władimira Putina do Stalina wydaje się przesadą. Wystarczy krótka rozmowa z duchem dyktatora, by upewnić się, że prezydentowi Rosji daleko do poprzednika, pisze burmistrz Londynu Boris Johnson. Władimir Putin Władimir Putin Foto: Reuters Na Kremlu wybiła północ. Władimir Putin stał przed lustrem i z zadowoleniem przyglądał się lśniącym, napiętym mięśniom klatki piersiowej. "Niczego sobie" - uznał. Za jego plecami na biurku leżał stos zachodniej prasy z krzykliwymi nagłówkami – a wszystkie dokładnie po jego myśli. "Putin zmusza Zachód do pokazania kart" - informował jeden. "Obama – ty mięczaku" - krytykował amerykański brukowiec. "Putin wskrzesza ZSRR"; "Narodził się car!" i tym podobne. Zaciśnięte usta byłego funkcjonariusza KGB na moment wykrzywiły się w uśmiechu. Tak, próbował wskrzesić ducha byłego Związku Radzieckiego, może nawet... ducha samego Stalina! REKLAMA Nagle powietrze się poruszyło. Okno drgnęło i siateczkowa firanka uniosła się gwałtownie. Putin odwrócił się i ujrzał za sobą mężczyznę o krzaczastych wąsach. Tego złowrogiego błysku zmrużonych gruzińskich oczu nie sposób nie rozpoznać. - Józefie Wissarionowiczu! – zawołał, odkładając hantle. Zauważył, że ramiona mu drżą. - Doniesiono mi, że ktoś przywołuje mojego ducha – warknął Stalin. – Widzę, że jestem w moim dawnym gabinecie. Coś ty za jeden i co u diabła się tu dzieje? Rosyjski przywódca pobieżnie wprowadził swojego poprzednika w sprawy kraju i świata. – A zatem kapitalizm nie upadł pod ciężarem własnych sprzeczności? – zdziwił się komunistyczny tyran. – Hm, niezupełnie, towarzyszu Stalin – odparł Putin, zupełnie naturalnie powracając do używania dawnego tytułu. – Hmm – zadumał się jeden z największych ludobójców w historii Rosji i świata. Jego wzrok spoczął na nagłówkach. – Cóż, przynajmniej nadal walczysz z imperializmem. Piszą tu, że rozpocząłeś inwazję. To dobrze, tylko na kogo najechałeś? Putin głośno przełknął ślinę. – Tak się złożyło, towarzyszu sekretarzu, że byliśmy zmuszeni wysłać naszych doborowych żołnierzy przeciwko faszystom na K... K.. – zająknął się speszony. – No gdzie? – huknął Stalin. – K... K...! Co z tobą, człowieku, wyduś wreszcie! Kogo najechaliśmy? Karaiby? - Krym! – wyrzucił wreszcie Putin, nieco przygaszony. Stalin zamrugał. Wydawało się, że jego groźne brwi stopiły się w jedną włochatą gąsienicę. – Krym? – zapytał łagodnie? – Czyś ty oszalał? Nie możemy najeżdżać na Krym. Krym jest nasz. Na miły Bóg, nasi carowie mieli tam letni pałac. Sam odniosłem tam największy triumf dyplomatyczny w mojej karierze. – Na jego twarzy pojawił się cień zwątpienia. – Chyba kojarzysz szczyt w Jałcie, co? – Ależ oczywiście, towarzyszu sekretarzu! – zapewnił Putin. – Stworzyliście tam nowy porządek świata. Roosevelt umierał, Churchill nie miał żadnych kart w rękawie, a wtedy wy, towarzyszu sekretarzu, wykorzystaliście triumfy Armii Czerwonej i podporządkowaliście Związkowi Sowieckiemu kawał Europy. Niebywałe osiągnięcie. – Dziękuję – uciął dumnie Wódz. - Niestety... – ciągnął Putin. - Niestety co? – przerwał mu Stalin, wyraźnie już poirytowany. - Niestety, sprawy niezupełnie potoczyły się tak, jak przewidywaliście, towarzyszu. - W jakim sensie? Putin spuścił wzrok, wydawało się, że zaraz się rozpłacze. - Aż wstyd mi o tym mówić – wyznał. - Mów, wyznaj wszystko, bo zgnijesz na Łubiance! – ryczał Stalin. – Mów zaraz którzy sojusznicy z Układu Warszawskiego pomogą nam walczyć z tymi, jak to nazywasz, faszystami na Krymie! - Nie ma już Układu Warszawskiego – westchnął cicho Putin. - Nie ma Układu Warszawskiego? – Stalin zrobił krok w jego stronę. – Powiedz zatem, kto jest w NATO! - Och, takie różne kraje, jak Węgry. - Jakie znowu kraje jak Węgry? – dziwił się Stalin. - Na przykład Polska. - Polska w NATO! – Dyktator spurpurowiał. – Polska w sojuszu z imperialistami i kapitalistami z Wielkiej Brytanii i Ameryki! Każę cię rozstrzelać! Sam cię zaraz zastrzelę. Ty durniu! Czy rządziłeś Związkiem Radzieckim, gdy do tego wszystkiego doszło? - Proszę o wybaczenie, towarzyszu Stalin – odparł Putin, zbierając się w sobie. – Związek Radziecki nie istnieje. Rozpadł się, zanim objąłem władzę. Kraje nadbałtyckie odwróciły się od nas i dziś są w NATO. Wszystkie nasze republiki porozchodziły się każdy w swoją stronę. Amerykańscy żołnierze stacjonują w miejscach takich jak Uzbekistan. Nawet Mołdawianie chcą odejść i dołączyć do Rumunii. - Do Rumunii? – powtórzył z niedowierzaniem Stalin. – Przecież Churchill dał mi władzę nad 90 procentami terytorium Rumunii! Zapisał to na serwetce w Moskwie, to było to nasze "porozumienie o procentach". Chyba nie chcesz powiedzieć, że Rumunię też straciliśmy? - Obawiam się, że tak, towarzyszu sekretarzu. Wszyscy oni wstąpili do takiego burżuazyjnego, zachodniego, kapitalistycznego klubu gospodarczego... Tego Stalin już nie zdzierżył. Zaczął krążyć wściekle po gabinecie, jakby zaraz miał wydać rozkaz likwidacji całej inteligencji i kułactwa. - Milczeć! Litwa w NATO! Łotwa i Estonia w NATO! Niebywałe! Jak się nazywasz, ty ofermo o sterczących uszach? Putin? Putin, skazuję cię na stracenie za zdradę Związku Radzieckiego! Sięgnął do kieszeni, wydobył z niej mały rewolwer i wymierzył w drżącą postać. Z prezydenta Rosji w jednej chwili uszła cała aura macho, zapomniał wszystkiego, czego się nauczył o sztukach walki. Łkając padł do stóp dyktatora i objął go pod kolanami w błagalnym geście. - To nie moja wina, towarzyszu Stalin. Sowiecki system gospodarczy był po prostu beznadziejny i wszystko upadło. Zastąpiliśmy go gigantyczną kleptokracją, finansowaną pieniędzmi z eksportu paliw kopalnych... a i tak mamy szokująco niską średnią długość życia, a wskaźnik urodzeń woła o pomstę do nieba. Obawiam się, że prędzej czy później będziemy musieli pogodzić się z tym, że ludzie naprawdę chcą demokracji, chcą końca korupcji, wolnego rynku i rządów prawa. To dlatego tak wielu Ukraińców zwraca się ku Zachodowi... mimo góry pieniędzy, jaką im dałem. Dlatego czuję, że koniec końców, stracimy Kijów... - Stracimy Kijów? – tubalny głos Stalina zamienił się w piskliwy wrzask. – Miejsce, gdzie nasz Włodzimierz Wielki przyjął chrzest? Jesteś szaleńcem i zdrajcą! Nagle rozległ się hałas. Putin otworzył oczy i spostrzegł, że jest sam. To tylko przycisk do papieru spadł na podłogę, gdy poruszone powiewem powietrza gazety rozsypały się wokół biurka, szydząc nagłówkami. "Czy Putin to drugi Stalin?", zastanawiano się w jednym z dzienników. Autor: Boris Johnson Źródło: Daily Telegraph z zwiń zwiń zwiń 6 minut temu