Bezpieczeństwo Wewnętrzne
Władze Sri Lanki proszą o pomoc Interpol. Zidentyfikowano większość zamachowców
Władze Sri Lanki zwróciły się z prośbą o pomoc do Interpolu, który wyśle na miejsca zamachów międzynarodowy zespół ekspertów, mających wspomóc śledztwo w sprawie ataków na kościoły i hotele, do jakich doszło w Wielką Niedzielę. Zginęło w nich 359 osób, a kilkaset odniosło rany. Jednocześnie policja Sri Lanki poinformowała, że zamachów dokonało dziewięciu zamachowców, tożsamość ośmiu z nich jest już znana.
W zespole Interpolu, który uda się na miejsce ataków, znajdą się specjaliści zajmujący się badaniem i zabezpieczaniem miejsc zbrodni, eksperci od materiałów wybuchowych, działań kontrterrorystycznych, identyfikacji ofiar i analitycy. W razie konieczności dołączą do nich osoby biegłe w badaniu śladów cyfrowych, biometrii i analizie zapisów foto/wideo.
Interpol poinformował też, że oprócz wysłania zespołu eksperckiego, mającego wspomóc swym doświadczeniem śledczych pracujących w miejscach zamachów, uruchomione zostały również pełnoskalowe procedury wyszukiwania potencjalnych śladów i poszlak związanych z wątkami zagranicznymi śledztwa prowadzonego przez policję Sri Lanki.
Policja Sri Lanki poinformowała zaś, że wskutek dotychczasowych działań potwierdzono, że zamachów dokonało dziewięciu terrorystów, znana jest już tożsamość ośmiu z nich, wśród nich była kobieta. Inny z zidentyfikowanych zamachowców miał wcześniej studiować w Wielkiej Brytanii i w Australii.
Śledztwo prowadzone jest wielowątkowo - policja zajmuje się, między innymi, ustaleniem winnych po stronie władz państwa, które mimo kilkukrotnych ostrzeżeń o realnej groźbie zamachów, przekazanych przez służby wywiadowcze państw trzecich, w tym Indii, całkowicie je zignorowały.
Dotychczas w śledztwie w sprawie ataków aresztowano 60 osób, a ponad 100 prawdopodobnie zostanie aresztowanych - powiedział minister ds. przedsiębiorstw państwowych Lakshman Kiriella, nie podając jednak dalszych szczegółów.
Kiriella dodał, że "pewni wysocy rangą przedstawiciele służb specjalnych celowo wstrzymali informacje wywiadowcze", w których ostrzegano, że na Sri Lance może dojść do zamachów. "Informacje były, ale urzędnicy z najwyższych szczebli (władzy) nie podjęli odpowiednich działań" - dodał.
Według niego ostrzeżenie przed możliwymi atakami na kościoły, hotele i polityków na Sri Lance 4 kwietnia przekazał lankijskim władzom wywiad Indii, a trzy dni później odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa pod przewodnictwem prezydenta Maithripali Siriseny, ale informacji nie przekazano większej liczbie osób.
"Ktoś kontroluje tych najwyższych rangą urzędników. Rada Bezpieczeństwa zajmuje się uprawieniem polityki. Musimy to zbadać" - oświadczył Kiriella.
Zarówno premier Ranil Wickremasinghe, jak i prezydent Sirisena twierdzą, że nie zostali poinformowani o tym ostrzeżeniu.
Były dowódca armii i minister rozwoju regionalnego Sarath Fonseka ocenił w wystąpieniu przed parlamentem, że ataki "musiały być przygotowywane od co najmniej 7-8 lat".
Wiceminister obrony Sri Lanki Ruwan Wijewardene oświadczył, że bilans ofiar to 359 zabitych, w tym 39 obcokrajowców; wśród zamachowców była kobieta. Powiedział też, że "słabość" krajowego aparatu bezpieczeństwa sprawiła, że nie zapobieżono zamachom. "Dotąd ustalono, że służby wywiadu były świadome (zagrożenia) atakami i grupa osób odpowiedzialnych została poinformowana o zbliżającym się ataku. Informacja ta krążyła jednak wśród kilku urzędników" - dodał.
PAP/AM