Bezpieczeństwo Wewnętrzne
Prezydent bacznie obserwuje sprawę eksplozji w Komendzie Głównej Policji
Prezydent bacznie obserwuje sytuację związaną z eksplozją w KGP, do której doszło w ubiegłym tygodniu. Na razie jest za mało faktów, aby odpowiedzieć na pytanie, czy szef Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk powinien zostać zdymisjonowany – ocenił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
"Kolejne fakty wypływają na powierzchnię i ocena sytuacji, która miała miejsce na samym początku, która była przygniatająca, druzgocąca (dla gen. Szymczyka – przyp. red.) istotnie ulega wyjaśnieniu. Pojawiają się nowe fakty dotyczące śledztwa, po stronie ukraińskiej zawieszono zastępcę służby ds. nadzwyczajnych" – powiedział w środę w RMF FM szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Zapytany, czy komendant główny Policji powinien zostać zdymisjonowany, odrzekł: "To nie jest odpowiedź, która może paść dzisiaj. Mamy za mało informacji". Dodał, że oceniając sytuację zbyt pochopnie "można dokonać bardzo krzywdzącego osądu". Przypomniał, że Szymczyk na w śledztwie status pokrzywdzonego i "jest ku temu powód".
Czytaj też
Szef BBN zapewnił, że "prezydent bacznie obserwuje te sytuację". Również jest ona przedmiotem zainteresowania BBN. "Nie ma dnia, w którym ten temat nie byłby przeze mnie omawiany" – podkreślił.
W ubiegłą środę o godz. 7:50 - jak informowało MSWiA - w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem komendanta głównego Policji doszło do eksplozji. "Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dniach 11-12 grudnia bieżącego roku, gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb" - podało ministerstwo. Podkreśliło wówczas, że w wyniku eksplozji komendant doznał lekkich obrażeń i przebywa na obserwacji w szpitalu. Dodano, że lekkich obrażeń niewymagających jednak hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński napisał w poniedziałek na Twitterze, że "w związku z sytuacją dot. ukraińskiego prezentu dla gen. Szymczyka gotowość przyjazdu do Polski i spotkania ze mną wyraził szef MSW Ukrainy D. Monastyrski". "Do spotkania dojdzie niebawem. Jednocześnie, ucinając spekulacje medialne, wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji" - podkreślił.
Komendant Szymczyk w poniedziałek w TVP Info powiedział, że po eksplozji w swoim gabinecie nie zamierza składać wniosku o dymisję, choć zawsze podporządkuje się decyzjom premiera i szefa MSWiA. "W moim gabinecie doszło do zdarzenia, które należy dokładnie wyjaśnić, gdyż eksplodował prezent, który otrzymałem podczas spotkania z szefami jednej z najważniejszych służb odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo Ukrainy" - mówił.
Czytaj też
Opowiedział ze szczegółami o tym, jak spotkał się z komendantem głównym Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenko i szefami Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Sierghiejem Krukiem i gen. Dmytro Bondarem. "Na pierwszym spotkaniu otrzymałem tubę po granatniku, która – jak mi powiedziano – jest tubą zużytą, pustą, bezpieczną, przerobioną na głośnik, z którego nawet puszczano muzykę" - tłumaczył szef KGP.
W czwartek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Marcin Saduś poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie zdarzenia mającego miejsce w budynku Komendy Głównej Policji. Dodał, że postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowaniu gwałtownego wyzwolenia energii, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
Prokurator poinformował, że bezpośrednio po zdarzeniu prokuratorzy wykonali czynności procesowe. "Status pokrzywdzonych mają aktualnie trzy osoby, w tym Komendant Główny Policji" - mówił. Jednocześnie dodał, że "z uwagi na specyfikę, miejsce oraz charakter zdarzenia nie jest możliwym na obecnym etapie udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach".
We wtorek gen. Szymczyk został przesłuchany przez prokuratorów prowadzących dochodzenie.