W piątkowy wieczór oraz do późnych godzin nocnych, Paryż i jego mieszkańcy stali się celem zmasowanego ataku terrorystycznego. Jego skala oraz ilość poszkodowanych wskazują, że niestety kolejna europejska stolica dołączyła do Londynu oraz Madrytu, jako swoistych dotychczasowych zbiorowych ofiar działań islamskich terrorystów w XXI w. Terroryści w Paryżu nie działali chaotycznie, ich akcja była prowadzona w sposób ewidentnie przemyślany oraz skoordynowany. Zapewne, gdyby nie do końca wyjaśnione jeszcze wydarzenia wokół stadionu, na którym rozgrywany był ważny towarzyski mecz piłkarski, mogłoby być więcej ofiar. Jednocześnie do ograniczenia strat wśród postronnych osób przyczyniła się wbrew pozorom twarda reakcja francuskich antyterrorystów, szturmujących jeden z celów wcześniej zajętych przez islamistów. Trzeba przyznać, że oczy całego świata skupiły się na stolicy Francji, a wielu Europejczyków wzięło dziś na serio wszelkie ostrzeżenia, wysyłane od dłuższego czasu przez ekspertów do spraw terroryzmu. Lecz emocje prędzej czy później opadną, zaś społeczeństwa i instytucje państwowe staną przed dylematem długookresowej walki toczonej zapewne na całym Starym Kontynencie. W dłuższej perspektywie także Polska nie będzie mogła się od niej odseparować. Ponadto, w dobie korelacji bieżących tragicznych wydarzeń z trwającym kryzysem imigracyjnym, musimy przygotować się na trudny okres w historii Europy.
Nie dać się przestraszyć, ale dokładnie przeanalizować sytuację
Na wstępie bardzo mocno chciałoby się powiedzieć coś bardzo banalnego czyli: nie pozwólmy się przestraszyć. Równocześnie należy zadbać o samoświadomość w zakresie potencjalnych zagrożeń terrorystycznych. Europa stoi bowiem przed trudnym okresem - okresem decyzji i walki z bardzo zdeterminowanym oraz wyznającym inne wartości wrogiem. Niestety nikt obecnie nie jest w stanie powiedzieć, kiedy i czy można wygrać z tą swoistą plagą krwawego, islamskiego terroryzmu. Państwo Islamskie (Da`ish) zapowiada przy tym kolejne ataki, również we Francji.
Zapewne jeszcze nim zamilkły ostatnie strzały, a objęci paniką Paryżanie szukali schronienia, do akcji ruszyły już służby specjalne z całego świata. Nie tylko we Francji, ale wszędzie tam gdzie znajdują się jej sojusznicy (lub potencjalni sojusznicy) rozpoczęło się przeszukiwanie informacji w oparciu o źródła osobowe HUMINT lub sygnałowe SIGINT. Oczywiście w orbicie poszukiwań pierwsze miejsce, w obrębie potencjalnych celów, zapewne zajmowało tzw. Państwo Islamskie (Da`ish). Jak się okazało później, to właśnie samozwańczy kalifat wystosował komunikat, w którym wziął odpowiedzialność za ataki. Organizacja, która wbrew pozorom dotychczas stroniła od działań poza podstawowym obszarem swej aktywności w Iraku, Syrii, Egipcie, Libii czy Afganistanie. Jednak, być może, widząc swoje niedostatki w obrębie opanowanego w sposób konwencjonalny terytorium, cały czas bombardowanego i atakowanego na każdym z frontów, jej władze wdrożyły plan B.
Przenieść działania na terytorium przeciwnika
W tym ujęciu chodzi w głównej mierze o przerzucenie ciężaru walki na terytorium swoich przeciwników, nie tylko w Europie. Taką hipotezę może wzmocnić chociażby niedawny atak w stolicy Libanu oraz bastionie Hezbollahu - Bejrucie. Tego rodzaju taktyka sprawdza się idealnie w przypadku prowadzenia wszelkich bieżących akcji propagandowych, mających umacniać własnych bojowników lub rekrutować nowych. W perspektywie strategicznej może to również implikować wzrost wydatków po stronie państw obawiających się kolejnych zamachów. Nie wspominając o kolejnym, po Egipcie, ciosie wymierzonym w symbol turystyki. Można spokojnie założyć, że ilość wycieczek do Paryża będzie malała, zwłaszcza, kiedy w popularnych rejonach będzie na stałe pojawiało się np. wojsko. Nie można zapomnieć, że to właśnie Francuzi są organizatorami przyszłych mistrzostw Europy w piłce nożnej i będzie to ewidentnie impreza podwyższonego ryzyka.
Strach to w końcu największy z atutów, jakim dysponują od swoich początków organizacje terrorystyczne. Lecz dziś, siewcy strachu z ramienia tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish), wydawać by się mogło, że przekroczyli wszelkie dotychczasowe granice. Traktując już nie tylko same zamachy, ale ich brutalność za podstawy swojego funkcjonowania. Celem są nie tylko symbole państw i ich władze, ale zwykli obywatele, czy też zwykli wojskowi. Dołączają również do tego profesjonalną umiejętność zaspokojenia potrzeb mediów, czy przede wszystkim portali społecznościowych, w zakresie pokazywania wszelkiego rodzaju tragedii. Dlatego kolejne generacje terrorystów już nie muszą przechodzić przez pilnie strzeżone lotniska, atakować infrastruktury krytycznej i tym podobnych celów - wystarczy najzwyczajniejsza w świecie kawiarnia, dyskoteka czy też centrum handlowe. W dodatku zmniejszają się niewątpliwie wymogi, co do budowy rozległego zaplecza logistycznego w obrębie organizacji terrorystycznych. Dziś wystarczy dysponować minimalnymi sumami pieniędzy oraz mieć rozeznanie w środowiskach dysponujących nielegalną bronią, chociażby w obrębie środowisk przestępczości zorganizowanej.
Ryzykowna gra terrorystów i test francuskiego społeczeństwa
Trzeba stwierdzić otwarcie, że dla samych terrorystów jest to oczywiście dość ryzykowna gra. Szczególnie, że jak pokazała reakcja na zamachy z 11 września 2001 r. może równie dobrze mobilizować do działania państwa i ich społeczeństwa. Francja już wcześniej była przecież skłonna do wysyłania żołnierzy do Mali (op. Serwal), ale także do szerszych działań w ramach operacji Barkhane. Dlatego obecnie władze otrzymują w pewnym sensie wolną rękę do szukania i eliminowania terrorystów. W dodatku nie będzie tego trzeba robić za kurtyną milczenia - a wręcz prawdopodobnym jest prześciganie się różnych stronnictw politycznych w przyjmowaniu twardej linii wobec terrorystów. Jest jeszcze inny, trochę zapomniany, kazus - niewątpliwa wygrana terrorystów w kontekście zamachów z Madrytu w 2004 r. To wówczas ich działania doprowadziły do zmiany rządu w Hiszpanii, a odejście prawicy i przyjście lewicy skutkowało wycofaniem jednego z najważniejszych kontyngentów koalicji w Iraku. Przy czym, spoglądając na dotychczasową historię V Republiki, można sądzić, że Francja będzie starała się odpowiedzieć w sposób podobny do Amerykanów po 11 września.
Dla samego tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) zamachy w Europie Zachodniej mogą być, oprócz wspomnianego wymiaru przeniesienia działań na terytorium przeciwnika oraz zysków propagandowych, próbą ostatecznego rozprawienia się z Al-Kaidą. Dotychczas to właśnie Al-Kaida przeprowadzała najbardziej spektakularne zamachy terrorystyczne na Zachodzie. Jednak, gdy znalazła się w defensywie, ta możliwość została drastycznie ograniczona, a przecież na spektakularności działań opierała się cała struktura sieciowej organizacji terrorystycznej. Dziś, być może, pomniejsze komórki na całym świecie, w sposób szybszy niż to się działo przed zamachami z Paryża, zaczną kierować się ku samozwańczemu kalifowi. Państwo Islamskie może więc chwalić się już nie tylko swoją utopią, która rozciąga się na terytorium Syrii i Iraku, ale również globalnym zasięgiem swoich działań. Może to być wielce użyteczne w przypadku potencjalnego ograniczenia ich konwencjonalnej kontroli w rejonie Bliskiego Wschodu, zejście do terrorystycznego podziemia będzie bowiem odpowiednio przygotowane.
Imigranci i terroryści, dwa problemy oraz potencjalne skutki ich przenikania się
Nie da się jednak pominąć kwestii wpływu zamachów z Paryża na kryzys związany z nielegalnymi imigrantami. Niezależnie od ilości terrorystów, którzy trafili do Francji przez obecny szlak przerzutu ludzi z Bliskiego Wschodu i Afryki, sukces może być długookresowy. Przede wszystkim do Europy mogły przedostać się osoby zradykalizowane oraz odpowiednio wyszkolone w obozach zlokalizowanych w Syrii, Iraku, a nawet Afganistanie. Jednocześnie masy nielegalnych imigrantów mogą stanowić w przyszłości świetne źródło do pozyskiwania nowych zwolenników, szczególnie w przypadku gdy nie dojdzie do spełnienia ich oczekiwań bytowych, socjalnych itp. Nie wspominając o możliwości coraz szerszego przeciwdziałania obecności nowych imigrantów przez lokalnych radykałów. Jeszcze niedawno o tego rodzaju zagrożeniach wspominano m.in. w kontekście państw skandynawskich, dziś jest to scenariusz możliwy również w obrębie wszystkich innych państw. W dodatku trzeba podkreślić, że kryzys imigrancki uwypuklił problem zabezpieczenia granic nie tylko w aspekcie przerzutu ludzi, ale również broni czy ładunków wybuchowych.
Dziś to właśnie granice, a raczej wznowienie kontroli na nich, będzie jednym z pierwszych skutków ataków terrorystycznych. Dotychczas część państw obawiała się prowadzenia twardej polityki wobec osób łamiących prawo i dokonujących wtargnięcia na terytorium UE. Stawiając pod pręgierzem negatywnych komentarzy chociażby Węgry, a także coraz częściej Zjednoczone Królestwo. Jednak potrzeba walki z terrorystami może zablokować wszelką opozycję wobec przywracania i uszczelniania już nie tylko granic zewnętrznych całej UE, ale i granic państwowych. Dlatego już dawno na łamach Defence24, wskazywałem na potrzebę myślenia w kategoriach nie tyle strefy Schengen co nowego jej ujęcia lub wręcz rozpadu.
Taką wojnę prowadzili już inni, dziś Europa musi przypomnieć sobie ich doświadczenia
Podsumowując, kończy się niewątpliwie okres spokojnego oglądania przez Europejczyków zamachów terrorystycznych w Bagdadzie, Bejrucie, Damaszku, Jerozolimie itd. Zaczyna się czas myślenia o zagrożeniach terrorystycznych w perspektywie czegoś bliskiego, do czego trzeba się odpowiednio przygotować - zarówno na szczeblu państwowym, jak i obywatelskim. Dlatego niewątpliwie już za chwilę będzie trzeba sobie odpowiedzieć na pytania dotyczące zwiększenia zdolności służb specjalnych, przede wszystkim w obrębie Internetu. Wszystko po to, aby czytelnie ulokować linię pomiędzy potrzebami taktycznymi, a dotychczasowym systemem praw, wolności i obowiązków w państwach demokratycznych. Nie da się również pominąć debaty o potencjalnych działaniach ekspedycyjnych w obrębie wojsk specjalnych, a także jednostek konwencjonalnych w regionie MENA. Po traumie Iraku oraz Afganistanu, a także przy destabilizacji Ukrainy, wydawało się bowiem, iż to zamknięta karta w Europie. Lecz teraz trudno będzie uznawać, że same samoloty i efektowne, choć mniej efektywne, uderzenia z powietrza będą wystarczające, aby „ukarać” terrorystów odpowiedzialnych za ataki w Paryżu.
Ważne abyśmy nie zapominali, że taką wojnę z terroryzmem na ulicach swoich miast prowadzili już inni, przykładowo Izraelczycy. Stąd też nie trzeba wszystkiego uczyć się od podstaw i można ocenić skalę zagrożeń przed jakimi stoimy. Oczywiście wymaga to pogłębionej analizy i to nie tylko na obszarze samych służb zwalczających terrorystów (one czynią to zapewne od lat), ale również innych instytucji realizujących swoje działania na rzecz społeczeństw - szczególnie w obrębie reagowania kryzysowego. Przykładowo - ochrona meczów piłkarskich, a nawet prywatne służby zapewniające bezpieczeństwo w obrębie centrów handlowych, dyskotek, czy sal koncertowych, nie powinny zostać obojętne i przynajmniej przećwiczyć scenariusze zakładające zagrożenia terrorystyczne. Dotyczy to także władz, które muszą przygotować narzędzia prawne, aby ich służby mogły działać w nowych warunkach. Jednak pojawia się również smutna konkluzja - nigdy nie uda się nikomu, tym bardziej w państwie demokratycznym, zapobiec wszystkim atakom terrorystycznym - nie może to jednakże ograniczać woli walki z terrorem oraz zdolności do twardego reagowania na każdy jego przejaw.
Czytaj też: Francuzi bombardują twierdzę IS [WIDEO]
Czytaj też: Po zamachach w Paryżu – będą zmiany w polityce bezpieczeństwa wewnętrznego
Czytaj też: Szengal, Hawl, Paryż – wspólna sprawa? "Ogromny cios dla terrorystów" [Relacja]
orca
A co to za slowa "odseparowac", " trauma" czy "konkluza"? Nie mozna tego ladnie po Polsku "odlaczyc", "uraz", " zakonczenie" (lub podobnie)? Rozumiem pisac takim Poglish-szem jak ktos mieszka za granica przez 20/30 lat i zapomina polskie slowa, ale tak pisac na profesjonalnym polskim portalu? Wstyd.