Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Wyciekły dane posiadaczy broni w Wielkiej Brytanii. Chodzi o ponad 111 tys. osób

Fot. Ken/Flickr CC BY 2.0
Fot. Ken/Flickr CC BY 2.0

Jak podaje The Register, 111 000 nazwisk i adresów domowych posiadaczy broni palnej w Wielkiej Brytanii zostało udostępnionych w sieci w postaci pliku CSV.

Informacje na temat wycieku ujawnił bloger, który działa na rzecz praw zwierząt. Skradziona baza danych firmy Guntrader (brytyjska firma handlującą nową i używaną bronią: strzelbami, karabinkami, wiatrówkami, pistoletami i sprzętem strzeleckim) była "reklamowana" jako ta, która pomoże skontaktować się z właścicielami broni, zaangażowanymi w strzelanie do zwierząt. Dane, które wyciekły, to nazwiska, adresy domowe, kody pocztowe, numery telefonów, adresy e-mail i adresy IP. Znajdowały się w pliku CSV na Dysku Google, wraz z dokładnymi współrzędnymi geograficznymi 111 295 osób. Wykradziono je w lipcu br.

Dokładne dane lokalizacyjne, pokazujące gdzie najprawdopodobniej znajduje się broń, są sporym ułatwieniem dla przestępców, chcących dokonać np. jej kradzieży. Policja w Wielkiej Brytanii wydała stosowne ostrzeżenie dla posiadaczy broni, w którym prosi by ci uważali, zwłaszcza poza domem i na strzelnicach, gdzie nie jest ona odpowiednio zabezpieczona i ukryta. The Register udało się porozmawiać z jedną z ofiar wycieku. Mężczyzna miał stwierdzić, "że chociaż jego dane znajdowały się w skradzionym pliku, informacje geolokalizacyjne wskazywały na dom jego rodziców, a nie na jego własny". Z kolei inna osoba, na co dzień zajmująca się handlem bronią, miała wskazać, że "wygooglowanie" jej nazwiska ujawniało dokładną lokalizację magazynu, w którym przechowywano uzbrojenie. 

Firma Guntrader nie podaje powodu, dlaczego zbierała współrzędne z dokładną lokalizacją. Jak podaje The Register, włamanie do jej bazy danych może zostać objęte ustawą o terroryzmie z 2000 roku, zgodnie z którą przestępstwem jest zbieranie "informacji, które mogą być przydatne dla osoby popełniającej lub przygotowującej czyn terroryzmu". Działanie wbrew przepisom owej ustawy podlega karze 15 lat pozbawienia wolności. The Register podaje też, że dochodzenie w tej sprawie prowadzi regionalna jednostka ds. cyberprzestępczości oraz National Crime Agency.

British Association for Shooting and Conservation (BASC) miało poinformować, że jest zaniepokojone tym wydarzeniem. Radzi, by ludzie zachowali czujność w zakresie ochrony swojej broni, a o wszystkich dziwnych zdarzeniach informowali policję.

Przepisy dotyczące posiadania broni w Wielkiej Brytanii są dość rygorystyczne. Ustawa o broni z 1968 roku stwierdza m.in. że nabywanie, posiadanie i korzystanie z broni palnej, broni pneumatycznej oraz amunicji bez uzyskania licencji jest na obszarze Wielkiej Brytanii nielegalne. By uzyskać pozwolenie, należy podać poważny powód uzasadniający jej posiadanie, wraz z bardzo szczegółowymi danymi. Restrykcje związane są z wydarzeniami z 1987 roku. Doszło wtedy do masakry w Hungerford, gdzie Michael Ryan zastrzeli 16 osób, w tym swoją matkę oraz ranił 14 osób, po czym popełnił samobójstwo. Ryan użył wtedy m.in. dwóch półautomatycznych szybkostrzelnych karabinów typu US M1. Broń, którą posiadał, nabył leganie. Po tych wydarzenia znowelizowano ustawę o broni. Dziś przepisy zabraniają posiadania szybkostrzelnych, samoładujących się karabinów. Zmieniono też zasady wydawania licencji na strzelby z samopowtarzalnym systemem ładowania kul, które mają magazynki na więcej niż dwa pociski.

PM

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze