Reklama

Brytyjski minister spraw zagranicznych Philip Hammond wskazał otwarcie, że uchodźcy koczujący we francuskim Calais są coraz większym zagrożeniem dla bezpieczeństwa funkcjonowania tunelu pod kanałem La Manche. Dotychczas ani Francja, ani Zjednoczone Królestwo nie podjęły zdecydowanych działań mających na celu zmniejszenie napięcia wokół wjazdu do tunelu po stronie francuskiej. Kolejnym próbom wtargnięcia do pojazdów, zwłaszcza tirów jadących do Wielkiej Brytanii, nie zapobiegają ani wysokie ogrodzenia, ani dodatkowe patrole służb porządkowych. Wielu uchodźców próbuje także samodzielnie pokonać tunel, próbując pieszo dojść na terytorium brytyjskie, wykorzystują do tego szyby techniczne. Pojawiały się również informacje, że niektórzy skaczą na przejeżdżające pociągi stwarzając zagrożenie dla życia i zdrowia własnego oraz osób postronnych. Problem z dnia na dzień ewidentnie narasta wraz z kolejnymi falami uchodźców, podążających różnymi szlakami prowadzącymi z południa kontynentu do Zjednoczonego Królestwa. 

Według brytyjskiego polityka należy jak najszybciej podjąć działania, których celem będzie odesłanie osób koczujących w Calais do państw pochodzenia. Jego zdaniem, osoby te nie opuszczą już Europy z własnej woli, a jednocześnie państwa kontynentu nie są w żadnym razie przygotowane na przyjmowanie kolejnych milionów nielegalnych imigrantów. Pochodzą oni w głównej mierze z Afryki, a motywacją jest - przede wszystkim - różnica w rozwoju ekonomicznym obu regionów świata. Obecnie, w wyniku konfliktów w Syrii czy Libii, wielu nielegalnych imigrantów stara się wykorzystać sytuację w tych państwach, dążąc do usankcjonowania swoich wniosków o azyl polityczny. Część z nich celowo, by uniknąć deportacji, przedstawia się jako byli więźniowie, ofiary prześladowań lub tortur.

Jednak zdaniem brytyjskiego polityka Europy nie stać na absorpcję tak wielu uchodźców, jeśli nadal chce utrzymywać obecny poziom życia oraz strukturę społeczną poszczególnych państw. Szacuje się, że do samego Calais codziennie przybywa kolejnych 100 do 150 uchodźców, a wokół tunelu i w rejonie miasta koczuje ok. 4 tysięcy osób. Zjednoczone Królestwo wydało już ponad 12 mln funtów na poprawę zabezpieczeń po swojej stronie tunelu. Jak stwierdził Hammond, nie można jednak pominąć potrzeby ścisłej współpracy pomiędzy służbami brytyjskimi i francuskimi.

Wystąpienia podobne do wypowiedzi brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, dobitnie pokazują zmianę w myśleniu o problemie nielegalnej imigracji, jaka zachodzi wśród wielu europejskich polityków. Coraz większa liczba decydentów rozumie potrzebę uszczelnienia granic, szczególnie tych stanowiących granice zewnętrzne Unii Europejskiej. Rodzą się także obawy o zdolność do utrzymania standardu przekraczania granic, znanego części Europejczyków, mieszkających w państwach sygnatariuszach układu z Schengen. Kolejnym dylematem jest możliwość przeprowadzenia szerszej akcji deportacyjnej wobec osób, które trafiły do Europy w sposób nielegalny.

W tym kontekście zwraca się uwagę na doświadczenia chociażby Australii. To właśnie to państwo wobec napływu tzw. „ludzi z łodzi” z Azji Południowej wprowadziło bardzo restrykcyjną i równie mocno krytykowaną, szczególnie przez europejską lewicę oraz organizacje zajmujące się prawami człowieka, politykę antyimigrancką. Jedną z form radzenia sobie z niekontrolowanym napływem imigrantów, nie spełniających norm prawa pozwalających na osiedlenie, było utworzenie na Papui Nowej Gwinei obozów dla uchodźców. Europę, tak czy inaczej, czeka dyskusja o polityce względem nielegalnych imigrantów, gdyż żadne kontyngenty, przydzielane odgórnie państwom, nie wyeliminują tego narastającego problemu.

(JR)

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. kac

    Wyrzucić tych brudasów i czarnuchów oraz ciapatych