Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Strategiczny plac budowy pod specjalnym nadzorem. Co władze planują po stanie wyjątkowym?

Fot. 18 Dywizja Zmechanizowana/Twitter
Fot. 18 Dywizja Zmechanizowana/Twitter

Budowa nowej, trudniejszej do pokonania - jak zaznaczają politycy - zapory na granicy polsko-białoruskiej to inwestycja o strategicznym znaczeniu dla Polski i dzięki przygotowywanej przez polskie władze specustawie, będzie odbywać się z mocno ograniczonym dostępem na tereny, na których będzie powstawać - wynika z informacji do których dotarł „Dziennik Gazeta Prawna”. Wygląda więc na to, że w pasie przy granicy z Białorusią władzom uda utrzymać się coś na kształt stanu wyjątkowego, choć jego obowiązywanie ustanie na początku grudnia.

Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, zapowiedział w rozmowie z "Polska Times", że obowiązujący na pasie przy granicy z Białorusią stan wyjątkowy pozwoli polskim władzom na opracowanie nowej koncepcji ochrony tego odcinka. Nie wiadomo jednak, czy szef MSWiA miał na myśli coś więcej, niż "tylko" budowę zapowiadanego przez polityków muru, czy czegoś na jego kształt. W tym samym wywiadzie minister Kamiński tłumaczył, że "będzie to połączenie trudnej do pokonania bariery fizycznej z najnowocześniejszymi elektronicznymi systemami zabezpieczenia granicy, między innymi perymetrią". Natomiast Mariusz Błaszczak, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia wyjaśniał, że Polska skorzysta z doświadczeń węgierskich, a na granicy powstanie "zapora inżynieryjna". Z informacji, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna" wynika, że na tę inwestycję polskie władze zamierzają wydać ok. 500 milionów złotych (kwota ta miała już zostać zabezpieczona w tegorocznym budżecie, z możliwością wydania do połowy 2022 roku). "Ni to płot, ni to mur, tylko coś pośredniego" - jak miał opisać inwestycję dla dziennika ktoś z rządu, ma mieć - co ważne - status strategicznego znaczenia dla państwa, a związana z nią specustawa ma sprawić, że choć stan wyjątkowy na tym terenie nie będzie już obowiązywał, to w kwestii dostępu do niego, niewiele może się zmienić.

Dostępu brak

Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", jeszcze w tym tygodniu światło dzienne ujrzeć może "projekt specustawy, który ureguluje sytuację na granicy po ustaniu stanu wyjątkowego", w obliczu wciąż trwającej presji migracyjnej. Przyjęcie dokumentu ułatwić ma budowę wspomnianej i zapowiadanej bariery. To ułatwianie prac, jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", nad zabezpieczeniem granicy z Białorusią zakładać ma przedłużenie obowiązywania ograniczonego dostępu do tych terenów (wynikającego obecnie ze stanu wyjątkowego), korzystanie z prawa zamówień publicznych czy branie pod uwagę decyzji środowiskowych. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego w ubiegłym tygodniu, plany projektu już sporządzono i, co więcej, wybrano już przedsiębiorstwa, która zajmą się budową.

Na prace nad specustawą oraz jej przyjęcie władze mają niewiele czasu. Musi ona bowiem przejść przez Sejm oraz Senat, a stan wyjątkowy ustanie na początku grudnia. Nie można go ponownie przedłużyć, gdyż nie pozwala na to Konstytucja. Już w tym tygodniu dokumentem zająć miał się rząd, ale odbędzie się to zapewne w trybie obiegowym.

Tak, przynajmniej w najbliższych miesiącach, wyglądać może więc zapowiadana przez ministra Mariusza Kamińskiego zmiana systemu ochrony granicy polsko-białoruskiej. Na razie jednak odcinka z Białorusią pilnują nie tylko funkcjonariusze Straży Granicznej, ale również policjanci oraz żołnierze. Na poniedziałek, 11 października, było to ok. 3 tys. mundurowych Wojska Polskiego, ale stan ten - jak zapowiedział we wtorek rano Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, zmieni się. Liczba żołnierzy zwiększy się zależnie od potrzeb określonych przez Straż Graniczną, ale szef MON zapewnia, że jest w stanie "z marszu podwoić tę liczbę". Na granicy budowane są również tymczasowe zapory, które spowalniają migrantów i mają dawać polskim funkcjonariuszom więcej czasu na reakcję.

Presja migracyjna na polsko-białoruską granicę bowiem nie tylko nie ustaje, ale rośnie - zapewniają politycy oraz Straż Graniczna, która udostępnia dobowe raporty. W poniedziałek odnotowano 605 prób jej przekroczenia, z czego zatrzymano 13 nielegalnych migrantów (wszyscy mają być obywatelami Iraku). Nie jest to jednak rekord, bowiem w weekend Straż Graniczna jednego dnia odnotowała 739 takich prób. Mundurowi zmierzyli się również z dwoma podejściami do siłowego forsowania granicy - przez grupę ok. 90 i ok. 130 osób. Polskie służby informują również o prowokacjach ze strony Białorusinów, jak np. oddawanie strzałów w powietrze czy w kierunku Polaków, ale z wykorzystaniem ślepej amunicji. 

Na Białorusi czekać ma jednak jeszcze nawet kilkanaście tysięcy obywateli innych krajów, którzy pojawili się w kraju skuszeni ofertą przerzucenia ich na terytorium Unii Europejskiej. Najwięcej jest wśród nich obywateli Iraku. Szlaki migracyjne Białorusini utworzyli jednak także z Turcji, Syrii, Libanu czy Rosji. "Te osoby wciąż przybywają do Białorusi i są na tym terenie legalnie" - mówił niedawno Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służ specjalnych. W sobotę, 9 października informował również, że zgodnie z wytycznymi Irackiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego, wstrzymane zostały wszystkie loty z Iraku na Białoruś, w tym loty irackich i katarskich linii lotniczych. 

Ogólnie, od sierpnia Straż Graniczna udaremniła ponad 16 tys. prób nielegalnego sforsowania granicy polsko-białoruskiej (od początku roku ok. 17 tys.), z czego ponad 5 tys. miało miejsce w październiku. We wszystkich ośrodkach straży granicznej przebywa obecnie ponad 1,5 tys. nielegalnych migrantów, którzy weryfikowani są przez służby.

Praktycznie codziennie polskie służby zatrzymują również osoby, które pomagają w nielegalnej migracji i dalszym transporcie na zachód. Przykładowo, w poniedziałek, 11 października było ich osiem - obywatele Iraku, Niemiec, Turcji, Ukrainy, Syrii i Polski.

Reklama
Reklama

Reklama
Reklama

Komentarze