Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Sprawa Snowdena-kolejny po Wikileaks wyciek uderzający w zachodnie służby i stawiający Rosjan w roli pokrzywdzonych

Edward Snowden- fot. endtimebibleprophecy.wordpress.com
Edward Snowden- fot. endtimebibleprophecy.wordpress.com

Analiza tzw. „sprawy Snowdena” prowokuje pytania związane z jakością ochrony wrażliwych danych przez Stany Zjednoczone. Stawia również pod znakiem zapytania tezę o szlachetności intencji wspomnianego whistleblowera. To bowiem kolejny po Wikileaks wyciek, który uderza w zachodnie służby i stawia Rosjan w roli pokrzywdzonych.


Edward Snowden, specjalista IT, były żołnierz, zwerbowany do pracy przez CIA, pracował w rezydenturze w Szwajcarii. Potem trafił do pracy w firmach z branży IT wykonujących usługi na rzecz NSA. To właśnie wtedy zdobył dostęp do ściśle tajnych dokumentów tej specyficznej rządowej agencji. Specyficznej, bo prowadzącej szeroki, trudny wręcz do wyobrażenia (ze względu na ilość gromadzonych i przetwarzanych danych) monitoring elektroniczny na całym świecie. Po co? Aby skuteczniej walczyć z terroryzmem.


Snowden od dłuższego czasu nie tylko zbierał, ale także, co bardzo istotne, analizował zgromadzony przez siebie materiał. Nie wiemy oczywiście jaki był rzeczywisty powód opuszczenia przez niego terytorium USA i ujawnienia posiadanych informacji. Mogła to być rzeczywiście działalność z pobudek czysto ideowych, ale nie tylko. Tak czy inaczej Amerykanie mają bardzo poważny problem, nie pierwszy zresztą raz w ostatnim czasie. Budzi to liczne pytania o to w jaki sposób chronione są wrażliwe dane przez amerykańskie służby specjalne. Należy przy tym od razu dodać, że ich ilość nie może stanowić usprawiedliwienia dla jakości ich ochrony. Jest to szczególnie istotne w kontekście współpracy sojuszniczej. Przecież pierwsze informacje dotyczące współpracy Polski z USA w zakresie gromadzenia i przetwarzania danych pozyskanych drogą nasłuchu elektronicznego już dziś przedostają się do mediów. 


Zobacz także: „Guardian” ujawnił źródło przecieków ws. amerykańskiego systemu inwigilacji elektronicznej


Trudno zrozumieć i zaakceptować sytuację, w której niewysoki rangą funkcjonariusz uzyskuje dostęp do danych mających bezpośredni wpływ na relacje multilateralne. Mało tego, osoba ta przechodzi procedury sprawdzające a system nie jest w stanie zidentyfikować faktu wykradania owych danych. Podkreślmy – wykradania z pozycji podmiotu zewnętrznego, wykonującego usługi na rzecz NSA. Wiarygodność takiego partnera musi budzić poważne wątpliwości. Tym bardziej, że nie znamy ani zasięgu, ani rozmiarów potencjalnych strat dla służb (nie tylko amerykańskich).


Czytaj: Facebook i Microsoft ujawniają skalę współpracy z NSA


Na koniec, wracając na chwilę do możliwych scenariuszy i motywów działania Snowdena, warto zwrócić uwagę na jeden, wspólny mianownik łączący jego aktywność oraz twórców WikiLeaks. Otóż przecieki dotyczą jak na razie czynności podejmowanych jedynie przez służby wywiadowcze Wielkiej Brytanii i USA. Po drugiej stronie barykady, oczywiście w roli poszkodowanych ponownie występują Rosjanie. To ciekawe zważywszy, że również informacje WikiLeaks – choć niezwykle interesujące, nigdy nie wspominały o tym, co dzieje się w Rosji. Oczywiście to tylko spostrzeżenie i nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków, szczególnie na obecnym etapie sprawy. Jednak obawiam się, że już niebawem poznamy kolejną, większą część przejętego z NSA materiału. I ponownie głównymi bohaterami zostaną służby państw zachodnich. 


Maciej Sankowski

Reklama

Komentarze

    Reklama