Funkcjonariusze CBA przekroczyli swoje uprawnienia - uważa b. szef KGP Zbigniew Maj, który w środę został zatrzymany przez służby. Dodał również, że otrzymał od funkcjonariusza CBA propozycję złagodzenia zarzutów, jeśli obciąży jednego z ministrów rządu PO-PSL.
Zbigniew Maj oraz byli dyrektorzy łódzkiej i poznańskiej delegatur CBA Krzysztof A. i Jacek L. zostali zatrzymani w środę rano przez CBA na polecenie Podkarpackiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie. Agenci CBA pojawili się w domu byłego szefa polskich policjantów w Kaliszu po godz. 6. Wszyscy trzej zatrzymani zostali przewiezieni do prokuratury w Rzeszowie, wcześniej przeszukano ich posesje. Maj zadeklarował w czwartek w Poznaniu, że złoży zawiadomienie w sprawie zatrzymania przez CBA, a także przebiegu czynności wykonywanych przez funkcjonariuszy.
W porannej rozmowie na antenie TVN24 Maj podkreślił, że nie czuje się przestępcą. Pytany, czy funkcjonariusze CBA złamali jakieś przepisy, Maj odparł, że w jego ocenie tak się stało. "I przekroczyli swoje uprawnienia" – dodał. Jak podkreślił, na tym etapie może tylko złożyć zażalenie. "Zastanawiam się jeszcze, jeśli będę miał podstawy do tego, złożę zawiadomienie o przestępstwie" – zapowiedział.
Prowadzący ocenił, że sądząc po relacji Maja, w jakimś sensie uczestniczył on w "wojnie z CBA". Pytany, czy miała miejsce próba dojścia do porozumienia z CBA, czy np. oficerowie CBA oferowali mu ugodę, Maj odparł, że nie było żadnych takich prób. Przytoczył jednak rozmowę z wiceszefem delegatury gdańskiej CBA, która miała mieć miejsce podczas przeszukania.
"W pewnym momencie oczywiście dobry policjant – w mojej nomenklaturze tak nazywany – rozmawia ze mną i rozmowa kierunkuje się, żebym udostępnił – ja nie wiem, o co chodzi, jakieś nagrania, bo tak naprawdę nie chodzi o mnie. Jeżeli pomogę, jeżeli wskażę pewne osoby, które miałem zasugerowane, nie powiedziane... w tym momencie ciężar gatunkowy tego, co się dzieje ze mną, będzie lżejszy" – powiedział Maj.
"Czy ja dobrze pana rozumiem, że była oferta: jeśli obciąży pan konkretną osobę, to panu odpuścimy?" – zapytał prowadzący. Maj potwierdził, dodając, że chodzi o jednego z ministrów rządu PO-PSL. Dopytywany, o jaką osobę chodzi, odparł, że nie chce w tym momencie wymienić nazwiska.
Prokuratura Krajowa poinformowała w środę, że zarzuty, które przedstawiono Majowi, obejmują okres od 1 stycznia do 10 lutego 2016 r., kiedy kierował policją.
Maj zrezygnował ze stanowiska 11 lutego 2016 roku po dwóch miesiącach od powołania. Tłumaczył tę decyzję tym, że byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych KGP przygotowali wobec niego prowokację. W mediach pojawiły się wówczas informacje, że chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał.