Reklama


Zdaniem szefa rządu Bondaryk nie został zdymisjonowany przez niego, ale sam chciał odejść. W dodatku sygnalizował taki ruch wiele tygodni temu. Motywował swoje postanowienie planowaną reformą ABW, która „nie była zgodna z jego wyobrażeniem”. Premier dodał również, że z Bondarykiem będzie jeszcze współpracować a do jego pracy nie ma zastrzeżeń.


Premier nie ma zastrzeżeń do Bondaryka?


Tymczasem na początku września premier Donald Tusk podczas sejmowej debaty na temat afery Amber Gold zapowiedział rychły koniec funkcjonowania ABW w obowiązującej obecnie formule. Skrytykował wtedy tą największą w Polsce służbę specjalną za zbyt słabą aktywność w sprawie tego parabanku. Już pod koniec września szef rządu mówił bez ogródek o ograniczeniu uprawnień śledczych ABW i konieczności większego nacisku na pracę analityczną. Wkrótce po tych wydarzeniach w październiku ubiegłego roku po blisko 5 latach pracy ze stanowiska odeszli wszyscy zastępcy Krzysztofa Bondaryka.


Premier zmienił zdanie w sprawie reformy ABW pod wpływem Bondaryka?


7 grudnia Premier w swoim wystąpieniu właściwie wycofał się z wcześniejszych pomysłów i stwierdził, że ABW ma się skupić na zwalczaniu zagrożeń związanych z terroryzmem, ekstremizmem, a także ochroną informacji niejawnych. Przyznał także, że ta służba pozostanie pod nadzorem Prezesa Rady Ministrów i co najważniejsze, że utrzymane zostaną uprawnienia śledcze. Czy zmiana zdania przez Donalda Tuska miała związek z listopadowym zatrzymaniem Brunona K. przez ABW? Pokazowa konferencja prasowa z udziałem Krzysztofa Bondaryka przez większość komentatorów została skorelowana właśnie z ujęciem polskiego Breivika. Chodziło jednak raczej o coś innego. Sytuacja Bondaryka wcale się nie poprawiła, a zmiana zdania premiera nie wynikała z nacisku jaki zastosował on dzięki sprawie Brunona K. Po prostu nadal nie istniała spójna wizja zapowiedzianej przez Tuska reformy służb specjalnych. Było wiele wariantów i nawet ministrowie Siemoniak i Cichocki mieli na jej temat rozbieżne zdania. To prawdopodobnie dlatego mimo doniesień prasowych mówiących o tym, że już w połowie listopada szefowie MON i MSW mieli przedstawić opinii publicznej założenia reformy służb specjalnych, tak się nie stało...


Bondaryk nie został zdymisjonowany przez premiera, ale sam chciał odejść?


Najwidoczniej konsensus w tej sprawie został jednak osiągnięty przed nowym rokiem ponieważ Bondaryk złożył swoją rezygnację „w związku z niezgodnością jego wyobrażeń o reformie ABW”. Złożył rezygnację uprzedzając prawdopodobnie dymisję ze strony Premiera, który po jego zastępcach ma według informacji Dziennika Gazety Prawnej pozbyć się również bliskiego znajomego Bondaryka - Andrzeja Parafianowicza, wiceministra finansów nadzorującego wywiad skarbowy. Brak zastrzeżeń szefa rządu do byłego już szefa ABW to zatem piękny PR nie pokrywający się z faktami.


Piotr A. Maciążek

Reklama

Komentarze

    Reklama