Reklama

Straż Pożarna

Wymiana ubrań ochronnych w PSP - głos w sprawie

zdjęcie ilustracyjne, fot. straz.chrzanow.pl
zdjęcie ilustracyjne, fot. straz.chrzanow.pl

Państwowa Straż Pożarna jest dziś u progu wielkiej wymiany umundurowania specjalnego. Już niebawem zmienić się ma jego kolor, a użytego do jego produkcji materiały mają być odpowiedzią na zapotrzebowanie i zagrożenia z jakimi obecnie mierzą się strażacy. O drodze jaką PSP przeszło od wojskowego moro do ubrań specjalnych, a także o tym dlaczego strażak musi mieć umudurowanie na miarę „naszych czasów” pisze st. bryg. Janusz Szylar.

Mundur jako wytwór cywilizacyjny od swego zarania związany był ze sferą militarną i miał zastosowanie wszędzie tam, gdzie ludzie prowadzili ze sobą konflikty zbrojne. Mundur posiadał trzy zasadnicze funkcje: chronił od skutków ataku, czynników atmosferycznych i  pozwalał odróżnić swojego od wroga. Dziś mundur przeszedł długą drogę. 

Przez wieki mundur przechodził ewolucję. Zbroja jako ubranie ochronne osiągnęła swoje apogeum  na końcówce wieków średnich. Dobra zbroja w znacznym stopniu chroniła przed mieczem lub grotem wpisując się w stały wyścig pomiędzy ostrzem a pancerzem. Wraz z rozwojem broni palnej zbroja zaczęła tracić swoje znaczenie, by w wieku siedemnastym stać się zbędną. Rozwój technologii broni palnej spowodował, że nie było sensu dźwigać zbroi, którą przebijała kula z każdego muszkietu. Mundur na parę wieków przestał chronić swojego użytkownika od ataku,  a chronił tylko przed pogodą i pozwalał stwierdzić do kogo strzelać, a do kogo nie.

Broń palna swoje apogeum rozwoju osiągnęła w wieku XX i pozostaje, pod względem skuteczności praktycznie niezmienna do dzisiaj. I tu historia zatoczyła koło. Postęp technologiczny w rozwoju nowych materiałów pozwolił na opracowanie środków ochrony zdolnych do zatrzymania klasycznego pocisku lub odłamka. Żołnierze znowu używają zbroi, tylko teraz wykonanej z nylonu balistycznego, kevlaru i płytek ceramicznych. Składniki  umundurowania stały się znowu ubraniem ochronnym. Rozwój technologii wymusił zmiany w tym co żołnierze na sobie noszą i trudno się z tym nie zgodzić.

Ubrania ochronne straży pożarnej

Pokolenie strażaków, do którego należę, rozpoczęło służbę na początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Wtedy umundurowanie ochronne nie różniło się od mundurów polowych wojska czy służb MSW. Klasyczne moro wykonane z dobrej jakościowo bawełny. Na okres zimowy bawełniane podpinki i ciepła kurtka zapewniały komfort pewien komfort. Ubranie było w miarę wytrzymałe na trudy służby. Szczególnie wzory z końca  lat osiemdziesiątych ze ściągaczem na plecach i kieszeniami udowymi w spodniach były lubiane przez strażaków. Był to jednak ciągle mundur o małej skuteczności ochrony przed płomieniem czy substancjami agresywnymi. Dlaczego był taki ?

Może w jedynie słusznym systemie nie opłacało się dla strażaków przestawiać zakładów produkcyjnych na inne wzory lub wpisywało się to w ówczesną doktrynę militarną. Wystarczyło przecież zamienić kask na hełm, a toporek na AK-47 i miało się 30 000 żołnierzy II linii. Dochodzić tego dzisiaj chyba nie ma już sensu.

Po 1992 roku „Ojcowie Założyciele PSP” orzekli,  że nowa cywilna służba ratownicza nie potrzebuje  munduru polowego, ale profesjonalnego ubrania ochronnego. Parę  spojrzeń na zachód wystarczyło, by przyjąć sprawdzone przez innych wzorce. PSP zaczęło użytkować nowe typy ubrań ochronnych.

undefined
fot. gddkia.gov.pl

25 lat służby to proces. Od ubrań, w których w lecie było gorąco, a w zimie zimno, przez ubrania, w których plastikowa podpinka topiła się w płomieniach, bo miała atest na 60°C  doszliśmy do wzorów eksploatowanych obecnie. Całe sztaby fachowców  pracowały nad ich zmianą i ulepszeniem. Wprowadzano nowe materiały, podwyższano parametry, zmieniano krój i konstrukcję. Firmy produkujące musiały zrozumieć, że w nowej rzeczywistości PSP płaci i ma prawo żądać dobrego produktu. Kolejni Komendanci Główni PSP, wspomagani przez CNBOP i zespoły zadaniowe, tworzyli zasady i normy jakie ubrania ochronne powinny spełniać. Jest rok 2018 i strażak PSP ma w miarę dobrze służące mu ubranie ochronne.

Kto stoi w miejscu ten się cofa

Nasi koledzy z policji mają większą specjalizację wykonywanych działań. Łatwiej zaprojektować ubranie ochronne dla służby patrolowej, inne dla funkcjonariuszy AT, czy jeszcze inne dla saperów unieszkodliwiających ładunki wybuchowe.

Strażak w jakiej by JRG nie służył ma większy zakres wykonywanych zadań. Po zmianie służby może pojechać wydobywać topielca, w południe ratuje ofiary wypadku drogowego, po południu gasi las, a w nocy może pojechać do pożaru wewnętrznego budynku mieszkalnego lub hali przemysłowej. Powinien do wszystkich działań pojechać w tym samym ubraniu ochronnym zarówno w lipcu, przy temperaturze +30°C, jak i w lutym kiedy jest -25°C.

undefined
fot. straz.gov.pl

Coś uniwersalnego to rzecz, która w większości przypadków spełnia swoje zadanie, ale nigdy do końca. Po rozszerzeniu zadań PSP pojawiły się żądania od grup wykonujących czynności specjalistyczne. „Wysokościowcy” wnioskowali o jednoczęściowe kombinezony, w których można pracować na linach na dużych  wysokościach, ratownicy wodni argumentowali, że wpadnięcie do wody w pełnym ubraniu ochronnym nawet w kapoku niesie dla ratownika zagrożenie, grupy poszukiwawczo-ratownicze chciały ubrań takich, jak ich koledzy z zagranicy, i mieli rację bo przydatność naszych ubrań np. na Haiti wydaje się być mocno wątpliwa, chemicy również dołożyli swoją cegiełkę argumentując, że muszą ubierać coś pod ubrania pełnej ochrony chemicznej, a ubranie koszarowe jakie posiadają nie są ubraniami ochronnymi.

undefined
fot. gddkia.gov.pl

Wnioski te były brane pod uwagę przez wprowadzanie nowych wzorów ubrań lub zmienianie zasad bezpieczeństwa w czasie działań. Efektem jest podwójny standard. Wszystkie JRG używają klasycznych ubrań ochronnych, a wybrane specjalistyczne grupy ratownicze posiadają ubrania stosowne do swoich specjalistycznych zadań.

W tym miejscu należy zadać pytanie: czy obecnie używane przez strażaków ubrania ochronne spełniają ich oczekiwania? Do ich podstawowych zadań należy:

  • ochrona ratownika przed czynnikami zewnętrznymi i zagrożeniami w czasie działań ratowniczych (działanie wysokiej temperatury, zagrożenie skaleczeniem, przebiciem czy innym urazem mechanicznym, ochlapanie substancjami niebezpiecznymi);
  • zapewnienie swobody ruchu w czasie wykonywania czynności ratowniczych (praca narzędziami ratowniczymi, wchodzenie po drabinach, obsługa sprzętu, ewakuacja poszkodowanych, praca w aparatach oddechowych i szelkach ratowniczych);
  • zapewnienie komfortu termicznego ratownika (we wszystkich porach roku);
  • wyróżnianie ratowników PSP od innych służb.

Ratownicy, którzy w tych ubraniach pracują na większość pytań odpowiedzą pozytywnie. Ubranie chroni przed płomieniami, zabezpiecza przed oparzeniami i jest odporne na rozerwanie. W czasie akcji gaśniczych długo chroni przed przemoknięciem, a w czasie działań technicznych zapewnia ochronę mechaniczną i swobodę ruchu. Strażak jest w nim rozpoznawalny przez inne służby i osoby postronne. Strażacy są zadowoleni ze swojego ubrania ochronnego, szczególnie w czasie chłodnych pór roku. Sytuacja zmienia się w czasie upałów, szczególnie przy działaniach długotrwałych. Wiosenne pożary traw to czasem kilkanaście wyjazdów w czasie służby. Wysoka temperatura zewnętrzna i obciążenie pracą powodują szybkie zmęczenie i efekt przegrzania organizmu. Takich działań jest więcej, wystarczy przywołać działania powodziowe, gdzie parametry ochronne ubrań nie mają żadnego zastosowania. Ciężka  praca przez wiele godzin, noszenie worków z piaskiem i umacnianie wałów, ewakuacja czy usuwanie skutków w temperaturze 25-30°C w ubraniach chroniących przed płomieniem i posiadających ograniczoną przepuszczalność cieplną jest absurdem i może być groźna dla zdrowia ratowników. Podsumowując mamy ubranie dobre, ale nie idealne.

Obecnie używane ubranie ochronne pozwala bez problemu odróżnić strażaków od członków innych służb. W czasie dużych działań ratowniczych występuje natomiast problem odróżnienia strażaków z jednostek ratowniczo-gaśniczych od ich kolegów ochotników i nie chodzi tu bynajmniej o dyskredytowanie tych drugich, ale o ich bezpieczeństwo. Przywołam tu działania takie, jak katastrofy kolejowe czy drogowe z dużą ilością poszkodowanych oraz działania gaśnicze w obiektach przemysłowych (fabryki, składy paliw lub zakłady chemiczne). Wejdźmy w położenie dowódców odcinków. W zmieniającej się sytuacji, dowodząc dużą liczbą zastępów, w sytuacji zagrożenia, muszą mieć pewność, że wysyłając do danego zadania ratowników nakładają na nich zadania, które nie przekraczają ich kompetencji i umiejętności. Nie można wymagać od druhów ochotników, na co dzień wykonujących inne zawody, takiego poziomu doświadczenia i bezpieczeństwa działań, jak od ratowników JRG. Wprowadzono już dawno zasadę, że PSP  używa kasków czerwonych, a OSP białych, ale znamy wiele przypadków, gdzie jednostki OSP wyposażono w kaski koloru czerwonego, kupowane z dotacją lub takich OSP, które eksploatują kaski wycofane z JRG. Tak samo wygląda sytuacja z tłem napisu STRAŻ, który miał mieć kolor odpowiednio żółty lub różowy, ale zasada także nie była przestrzegana. Może kolor ubrania ochronnego rozwiąże ten problem ?

undefined
FOT. SENIOR AIRMAN NICHELLE GRIFFITHS - U.S. AIR FORCE

Czy widzę potrzebę wymiany ubrań ochronnych na nowe?

Oczywiście, jeżeli będą lepsze. Postęp technologiczny powoduje pojawienie się nowych materiałów i rozwiązań  mogących dać wyższy stopień ochrony przy poprawie komfortu pracy. Należy z tego skorzystać. Uparte trwanie przy sprawdzonych, ale starych rozwiązaniach i niechęć do szukania lepszych,  to w części przypadków nie przywiązanie do tradycji, ale stagnacja.

Jest powiedzenie, że” lepsze jest wrogiem dobrego”, ale ma zastosowanie tylko w sytuacji, gdy nie damy sobie możliwości praktycznego sprawdzenia czy skutki zmiany będą pozytywne. Oczywistym jest, że poziom ochrony i wszelkie parametry mające wpływ na bezpieczeństwo muszą ustalić eksperci w danej dziedzinie, ale ostateczną opinię powinni wydać ratownicy, którzy w nowych ubraniach będą pełnić służbę. Wymaga to okresu testowania w każdych warunkach rzeczywistych działań, a nie tylko testów laboratoryjnych z praktyki bowiem wiadomo, że jest mało prototypów, które nie wymagają poprawek.


st. bryg. w st. spocz. Janusz Szylar – polski strażak. Z ochroną przeciwpożarową związany od 1982 roku. Absolwent Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Członek zespołu roboczego ds. programów szkolenia Ochotniczych Straży Pożarnych i autor podręcznika „Szkolenie Strażaków Ratowników OSP z zakresu działań przeciwpowodziowych oraz ratownictwa na wodach.” Do sierpnia 2016 roku Zastępca Komendanta Wojewódzkiego PSP w Warszawie.

Reklama

Komentarze

    Reklama