Reklama

Straż Pożarna

Polscy strażacy gotowi gasić pożary w Australii

Fot. Pixabay
Fot. Pixabay

Stu polskich strażaków w ciągu 48 godzin będzie gotowych wyruszyć do Australii, aby walczyć z gwałtownymi pożarami lasów, jeśli ze strony australijskiej padnie sygnał o takiej potrzebie - zapowiedział wiceszef MSWiA Maciej Wąsik. Pomoc zadeklarował australijskim władzom premier Mateusz Morawiecki.

Szef polskiego rządu poinformował we wtorek w mediach społecznościowych, że rozmawiał telefonicznie z premierem Australii Scottem Morrisonem. Premier Morawiecki złożył w imieniu Polaków wyrazy współczucia dla rodzin ofiar żywiołu i zadeklarował wszelką pomoc polskich specjalnych jednostek straży pożarnej.

Maciej Wąsik, któremu w MSWiA podlega Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej, podkreślił na wtorkowym posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, że zgodnie z deklaracją premiera, jeśli zajdzie taka potrzeba, Polska udzieli Australii niezbędnej pomocy.

Jak poinformował, po odebraniu sygnału od strony australijskiej, w ciągu 48 godzin będzie przygotowanych stu strażaków, wyposażonych w lekki sprzęt oraz m.in. żywność, wodę i śpiwory, co pozwoli im przetrwać dwa tygodnie w Australii. 

Wąsik zaznaczył, że Australii pomocy udzielają już strażacy z USA, Kanady i Nowej Zelandii. Chęć pomocy poza Polską zadeklarowało kilka krajów europejskich, w tym Francja i Rumunia. Wszystkie te kraje, mówił wiceminister, czekają na sygnał.

Nie możemy jechać tam wbrew władzom australijskim. Tam nie rząd federalny jest odpowiedzialny za walkę z żywiołem, ale rządy stanowe.

Maciej Wąsik, wiceszef MSWiA

"Będziemy przygotowani, wystarczy jeden sygnał ze strony australijskiej" – podkreślił minister.

Zarówno premier Morawiecki, jak i wiceszef MSWiA, przypomnieli o pomocy, której Polska udzieliła Szwecji latem 2018 r. Polscy strażacy pomagali Szwedom od 22 lipca do 4 sierpnia. Byli tam samowystarczalni pod względem logistycznym (zabrali namioty, wyżywienie, paliwo) i medycznym. Ugasili około 6,5 tys. hektarów lasów.

Tegoroczna fala pożarów w Australii rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie i przynosi tragiczne żniwo w skali niespotykanej w poprzednich latach. Na skutek pożarów tysiące osób musiało opuścić swoje domy, a część z nich chroniła się na plażach. W niektórych stanach, w tym w Nowej Południowej Walii, ogłoszono stan wyjątkowy, a władze przeprowadzają przymusową ewakuację ludności, w tym za pomocą należących do wojska okrętów i śmigłowców.

Temperatury w niektórych miejscach, w tym wzdłuż południowego wybrzeża Australii, przekraczały 40 stopni C. W wyniku pożarów zginęły również niezliczone ilości zwierząt. Na zagrożonych terenach przed supermarketami i stacjami benzynowymi ustawiają się długie kolejki, z półek znikają podstawowe produkty, takie jak chleb i mleko. Ponad 50 tys. ludzi jest pozbawionych prądu, w części miast nie ma dostępu do wody pitnej.

Premier Morrison poinformował w poniedziałek, że władze przeznaczą dodatkowe 2 mld australijskich dolarów (1,4 mld USD) na walkę ze skutkami pożarów. W poniedziałek na części obszarów objętych pożarami spadł deszcz i obniżyły się temperatury. Władze ostrzegają jednak, że pożary odrodzą się, a do czwartku temperatura wzrośnie.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze