Straż Pożarna
"Latający strażacy" gaszą nie tylko Czarnobyl
![An-32P podczas zrzutu. Fot. dsns.gov.ua](https://cdn.defence24.pl/2020/04/23/800x450px/X5fT44xz2L6WqlK1zcgPzGrDWvhp6VIDHEhpIGVO.i7su.jpg)
Od początku kwietnia trwa na Ukrainie epidemia pożarów, z których najbardziej medialny to oczywiście płonąca „Zona”, zamknięty obszar wokół Czarnobyla. W akcji gaśniczej biorą udział tysiące strażaków i specjalistyczny sprzęt, w tym flota samolotów i śmigłowców Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. W jej skład wchodzą m.in. dwusilnikowe samoloty pożarnicze An-32P i śmigłowce Mi-8 zdolne do przenoszenia specjalnych zbiorników gaśniczych.
Można powiedzieć, że nasz region płonie. W Rosji płonie tajga, lecz tam pożarów się w zasadzie nie gasi, o ile nie zagrażają ludzkim osadom czy zakładom i instalacjom. W Polsce spaliło się ponad 8 tys. hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego, a dym dotarł w okolice Warszawy. Jednak światowe zainteresowanie wzbudziły przede wszystkim pożary w rejonie słynnej, nieczynnej elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wzbudziły również w Polsce zupełnie bezzasadne lęki związane z możliwością skażenia, umiejętnie podsycane przez internetowych trolli.
![image](https://cdn-legacy.defence24.pl/infosecurity24.pl/upload/2020-04-23/q98pjj_POzarlasu.jpg)
Tymczasem już od kilku tygodni intensywne pożary trawią lasy na Ukrainie, co spowodowało zadymienie Kijowa. Stolica Ukrainy przez kilka dni wyglądała dość apokaliptycznie – spowita w dymach i z płomieniami na horyzoncie. Wszystko to, pomimo zaangażowania tysięcy ludzi, ciężkiego sprzętu, jak również lotnictwa. Bowiem samoloty i śmigłowce to jeden z najskuteczniejszych sposobów radzenia sobie z pożarami lasów i innych rozległych obszarów.
Ukraina jest pod tym względem przygotowana na tyle dobrze, że w ostatnich latach wspierała inne kraje Europy oraz Izrael. W dyspozycji Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych znajduje się Specjalny Lotniczy Oddział Służby Ratowniczej, który wyposażony jest we flotę ponad 20 śmigłowców i samolotów. Wśród wiropłatów przeważają Mi-8, jednak trwają obecnie dostawy nowych maszyn Airbus Helicopters H145 i H225. Samoloty to przede wszystkim maszyny transportowe, w tym transportu medycznego, typu An-26, An-30 i An-32. Wśród tych ostatnich znajdują się, najbardziej interesujące nas cztery maszyny pożarnicze An-32P. Planowany jest zakup piątego samolotu tego typu.
![image](https://cdn-legacy.defence24.pl/infosecurity24.pl/upload/2020-04-23/q98pmq_An32P.jpg)
Antonow "Ogniobójca"
An-32P Firekiller powstał na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku i jak łatwo się domyślić, jego bazą jest popularna maszyna transportowa An-32 oblatana w 1976 roku. Samolot ten powstał jako rozwinięcie eksploatowanego w przeszłości również w Polsce transportowca An-26, poprzez wymianę silników i modernizację płatowca przy zachowaniu ogólnego układu. Główne różnice to nowe silniki, które umieszczono nie pod, ale nad skrzydłami, aby umożliwić użycie śmigieł o większej średnicy. Dzięki temu znacznie poprawiono osiągi takie jak prędkość, pułap czy zasięg. An-32 zabiera o 6700 kg (o 1700 więcej niż An-26), osiąga prędkość maksymalną 530 km/h i zasięg 2500 km.
Wersja pożarnicza powstała w 1991 roku, ale certyfikat typu uzyskała w 1995 roku. To, co od razu wyróżnia An-32P względem zwykłych maszyn, to owiewki ciągnące się po obu bokach kadłuba na całej długości ładowni. Mieszczą one umieszczone parami cztery zbiorniki na wodę lub inne substancje gaśnicze, każdy o pojemności 2 ton. Mogą być one opróżniane jednocześnie lub w dowolnej kombinacji oraz napełniane na ziemi z wykorzystaniem pomp. Co istotne, kiedy samolot nie służy do gaszenia pożarów, można korzystać z jego ładowni w całkowicie standardowy sposób, korzystając z rozkładanej tylnej rampy. Wówczas zbiorniki mogą zostać zdemontowane, aby zwiększyć dostępną przestrzeń.
![image](https://cdn-legacy.defence24.pl/infosecurity24.pl/upload/2020-04-23/q98qa2_An32PUkrainalot.jpg)
System zrzutu wody został zoptymalizowany tak, aby minimalną wymaganą do gaszenia pożarów lasów ilością wody można było pokryć jak największy obszar. Podczas takiego optymalnego nalotu samolot An-32P powinien lecieć na wysokości 30 m z prędkością 230 km/h, co pozwala na ugaszenie obszaru o szerokości 50 m i długości 150 m. Obszar pokrywany jest ponad 8000 litrów wody. Dla porównania stosowane w Polsce do gaszenia pożarów samoloty jednosilnikowe PZL M18 Dromader zabierają około 1800 litrów wody.
Silne lotnictwo pożarnicze, duże wyzwania
Ukraiński Specjalny Lotniczy Odział Służby Ratowniczej dysponuje czterema samolotami pożarniczymi An-32P, ale do walki z rozległymi pożarami wykorzystuje również śmigłowce Mi-8. Pod maszyną na haku ładunkowym podwieszany jest w tym celu elastyczny, składany czerpak na wodę, od popularnej marki nazywany często Bambi Bucket. Jego zaletą jest to, że napełnić go można w mgnieniu oka z dowolnego zbiornika wodnego, nawet z basenu czy sadzawki. Śmigłowiec zawisa na małej wysokości i zanurza po prostu "wiadro" w wodzie. Zrzutu ładunku dokonuje się otwierając dno czerpaka.
![image](https://cdn-legacy.defence24.pl/infosecurity24.pl/upload/2020-04-23/q98px5_Mi8MTbambibucketUkraine.jpeg)
Ukraińskie śmigłowce korzystają z takich właśnie składanych czerpaków, które na miejsce akcji mogą przewozić w ładowni maszyny i zawiesić pod śmigłowcem w ciągu kilku minut. Dla Mi-8 pojemność czerpaka to 3,5-4 tys litrów. Dla porównania polskie W-3 Sokół, wykorzystywane do gaszenia pożarów np. w Hiszpanii, używają podobnych zbiorników o pojemności 1590 litrów (420 galonów).
Czytaj też: Polski Sokół w subtropikach
Maszyny i załogi Specjalnego Lotniczego Oddziału Służby Ratowniczej mają duże doświadczenie w akcjach gaśniczych, gdyż często wspierają służby pożarnicze innych krajów. W ostatnich kilku latach była to m.in. Gruzja, Czarnogóra czy Izrael. Obecnie jednak pełne ręce roboty mają w kraju. Tradycyjne wypalanie łąk, panująca w tym roku susza oraz nieostrożność ludzi w posługiwaniu się ogniem w lasach prowadzą do wybuchu dziesiątek pożarów każdego dnia. Załogi pożarnicze wykonują więc ogromną liczbę lotów.
![image](https://cdn-legacy.defence24.pl/infosecurity24.pl/upload/2020-04-23/q98pt9_tankowanieAn32P.jpeg)
Szczególnie aktywnie samoloty i śmigłowce wykorzystywane są tam, gdzie tradycyjne zespoły gaśnicze mają problem z przemieszczaniem się. Na przykład w lasach w rejonie Żytomierza oraz na obszarze strefy otaczającej nieczynną elektrownię w Czarnobylu i słynny reaktor, który uległ awarii 34 lata temu i jest obecnie przykryty betonowym sarkofagiem. Na przykład w ciągu jednego dnia, 6 kwietnia 2020 roku w tym rejonie dwa samoloty An-32P i śmigłowiec Mi-8MT zrzuciły łącznie 206 ton wody. Samoloty, ze względu na potrzebę każdorazowego powrotu na lotnisko i kilkunastominutowego uzupełniania zbiorników wody wykonały łącznie 16 "nalotów". Śmigłowiec, który wraca na lądowisko tylko aby uzupełnić paliwo, a wodę czerpał z rzek i jezior, wykonał w tym dniu 30 zrzutów wody.
Jak wynika z raportów ukraińskiej Państwowej Służby ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w dniach 12-23 kwietnia w operacjach gaśniczych codziennie biorą udział trzy śmigłowce Mi-8 oraz trzy samoloty pożarnicze An-32P.
Czytaj też: Skrzydła SG dołączają do akcji nad BPN
Warto w tym miejscu wspomnieć, ze Państwowa Straż Pożarna w Polsce, pomimo planów z roku 2017, aby pozyskać trzy śmigłowce gaśnicze, nie posiada żadnych maszyn latających o takich możliwościach. Powietrzne akcje gaśnicze realizowane są przez firmy zakontraktowane do tego zadania przez Lasy Państwowe. Wykorzystują one samoloty PZL M18 Dromader oraz śmigłowce wyposażone w czerpaki o pojemności nie przekraczającej 1500 litrów. Nie jest to sprzęt wystarczający do tłumienia pożarów z jakimi mamy obecnie do czynienia w Polsce. Co istotne, w sytuacji regularnie pojawiających się susz, jest to zagrożenie z którym będziemy mieli do czynienia coraz częściej i w rosnącej skali. Jest to efektem zarówno zmian klimatu, jak też skandalicznej gospodarki wodnej na terytorium Polski.