Reklama

Służby Mundurowe

Czy Beneluks zatrzyma falę narkotyków i przemocy?

Operatorzy Dienst Speciale Interventies, fot. Defensie, Creative Commons, licencja CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication
Operatorzy Dienst Speciale Interventies, fot. Defensie, Creative Commons, licencja CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication

Jedną z kluczowych obecnie linii frontu walki z narkobiznesem w Europie są dwa państwa Beneluksu. Od działań policjantów i innych funkcjonariuszy w Niderlandach oraz Belgii zależy skala przemytu narkotyków do innych państw, a grupy przestępcze walczą o olbrzymie pieniądze i wpływy, stąd są skłonne sięgać po nasiloną przemoc. 

Po głośnych lipcowych rajdach niderlandzkiej policji w Wouwse Plantage (w pobliżu Rotterdamu), gdzie odkryto siedem kontenerów przekształconych na sale tortur oraz prowizoryczne cele, toczy się dyskusja o dynamice rozwoju przestępczości zorganizowanej w państwach Beneluksu. Dla przypomnienia, znalezienie kontenerów miało być pochodną śledztwa będącego efektem dekryptażu zabezpieczonego kanału łączności przestępców (sprawa EncroChat), a wykorzystywanego w różnych państwach europejskich. Wracając jednak do Niderlandów i Belgii, podkreśla się, że stały się one kluczowym hubem w zakresie przerzutu do Europy różnych narkotyków, przede wszystkim jeśli chodzi o najbardziej lukratywne zaopatrywanie innych europejskich struktur przestępczych w kokainę. Ta ostatnia ma pochodzić oczywiście ze źródeł w Ameryce Południowej i być transportowana na pokładach kontenerowców. 

O skali aktywności przestępców i ich profesjonalizacji miał świadczyć chociażby fakt, że według śledztwa z 2015 r. przemytnicy mieli mieć dostęp przez pewien czas do systemu kontroli przesyłek i śledzenia kontenerów w sieci bezpieczeństwa portu w Antwerpii. Planując tym samym, w sposób wręcz opierający się o założenia klasycznej logistyki, swoje działania związane z przemytem. Potwierdzając również fakt, iż europejskie grupy przestępcze często sięgają po najnowsze narzędzia technologiczne – od kwestii związanych z łącznością szyfrowaną po aktywność w sferze penetrowania sieci danych, niezbędnych np. przy planowaniu przestępstw.

Kluczową rolę w tym zakresie mają odgrywać na kokainowej mapie Europy dwa porty - wspomniany już Rotterdam oraz Antwerpia. Niderlandzkie służby celne wskazują, że w samych tylko pierwszych sześciu miesiącach 2020 r. zauważyły znaczny wzrost szmuglu narkotyków, w porównaniu do roku ubiegłego. Oczywiście mowa jest jedynie o transportach narkotyków, które zostały przechwycone przez stróżów prawa. Co więcej, o skali świadczy również fakt, iż w 2020 r. miały przecież miejsce wszelkie perturbacje związane z pandemią koronawirusa. Chociaż, część źródeł mówi wręcz o planowym przyspieszeniu transferu dużych ilości kokainy do Europy, właśnie na wypadek szerszego tzw. lockdownu.

Nie zmienia to kluczowego problemu, że w Niderlandach i Belgii swoje "filie" mają mieć już niemal wszystkie liczące się zorganizowane grupy przestępcze. Stąd obok rodzimych gangów, obserwowana ma być obecność włoskich rodzin mafijnych, irlandzkich gangów, struktur przestępczych z Afryki, rodzin przestępczych zakorzenionych na Bałkanach, a także z Europy Środkowej i Wschodniej. Oczywistym są również kwestie obecności eksporterów z Ameryki Południowej (Kolumbia, etc.) oraz kluczowych struktur przestępczych, dążących do kontroli spedycji narkotyków (Brazylia oraz Meksyk).

Olbrzymie pieniądze płynące z rozwoju narkobiznesu powodują realne obawy, że przestępcy coraz częściej będą sięgali po przemoc w próbach przejmowania i ochrony własnych zysków. Dotyczy to w pierwszej kolejności walk pomiędzy lokalnymi gangami w Belgii i Niderlandach. Trzeba bowiem pamiętać, że oprócz kokainy, bardzo ważne jest ulokowanie w tym rejonie Europy infrastruktury wytwarzającej syntetyczne narkotyki, są również tradycje chociażby w przemycie haszyszu. Lecz w żadnym razie nie można wykluczyć przeniesienia bardziej regionalnych (europejskich) i globalnych waśni właśnie na strategicznie istotne dla narkobiznesu terytoria obu państw Beneluksu.

Tym samym, policja i inne struktury zajmujące się porządkiem w Niderlandach i Belgii walczą z możliwością przekształcenia się tych dwóch niepozornych, na pierwszy rzut oka, miejsc na mapie Europy w przestrzeń opanowaną przez narkobiznes. Kazus Meksyku pokazuje przy tym, że przysłowiowe odpuszczenie przestępcom może skończyć się tragicznie dla całej populacji danego państwa.

Żeby pokazać, iż w tej wojnie z narkobiznesem oraz generalnie nawet najsilniejszą przestępczością zorganizowaną państwa czy też struktury międzynarodowe nie są bezbronne należy wrócić do sprawy EncroChat. Komunikator miał oferować łączność szyfrowaną i zabezpieczoną przed możliwością złamania, także przez stróżów prawa. Stąd stał się ważnym elementem w aktywności przestępców. Ostatecznie, dzięki kooperacji służb brytyjskich z NCA (National Crime Agency), stróżów prawa z Francji i Niderlandów (o tych wiemy), wkroczono w świat komunikacji uznawanej przez przestępców za bezpieczny.

Wobec tego, w ostatnim czasie doszło nie tylko do 800 zatrzymań (większość w Wielkiej Brytanii), ale również przejęcia broni, narkotyków itp. rzeczy, ściśle powiązanych z przestępczością zorganizowaną. Przy czym, podkreśla się, że cała sprawa jest rozwojowa.

Reklama

Komentarze

    Reklama