Skąd taka zmiana? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy może być to podyktowane zagrożeniem dokończenia całego przetargu ze względu na zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Francuski Komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, miał być w tej sprawie bardzo zasadniczy. MON – a w zasadzie prowadzący postępowanie Inspektorat Uzbrojenia tak bowiem zaprojektował wytyczne do przetargu, że w bardzo łatwy sposób mógłby on zostać całkowicie unieważniony.
Mamy więc pierwszy efekt złego założenia, że wszystko uda się załatwić jednym przetargiem na różne typy śmigłowców – ale oparte na „jednej uniwersalnej platformie”. Teraz wiemy z MON, że nastąpiła zmiana i w „…w ramach prowadzonego postępowania pozyskiwane będą następujące wersje śmigłowców: wielozadaniowe – transportowe, bojowego poszukiwania i ratownictwa CSAR (w tym śmigłowce przeznaczone do wykonywania zadań odzysku personelu na morzu) oraz zwalczania okrętów podwodnych”.
Tymczasem przypomnijmy, że zgodnie z planem, na 70 kupionych śmigłowców - 48 wielozadaniowych maszyn miały otrzymać Wojska Lądowe, 10 poszukiwawczo-ratowniczych (CSAR) miało trafić do Sił Powietrznych, natomiast Marynarka Wojenna miała otrzymać sześć śmigłowców ZOP (zwalczania okrętów podwodnych) oraz sześć poszukiwawczo - ratowniczych SAR. Jak się okazało „miała”.
Przy okazji złamano Uchwałę Nr 164 Rady Ministrów z dnia 17 września 2013 r. w sprawie ustanowienia programu wieloletniego „Priorytetowe Zadania Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach programów operacyjnych”. W zadaniach tych bowiem również wskazano, że w ramach programu „Śmigłowce wsparcia bojowego, zabezpieczenia i VIP” będą pozyskiwane m.in.: śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze SAR”. Jak się okazało „nie będą”.
CSAR dla Marynarki Wojennej – czyli ratujemy przetarg?
Zakup śmigłowców dla Sił Zbrojnych był przygotowywany od kilku lat. Zgodnie z założeniami koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej prezentowanej 29 marca 2012 r. w obecności ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka jednym z zadań, do którego powinna być przygotowana Marynarka Wojenna miało być nadal „wspieranie podmiotów cywilnych w zakresie ratownictwo morskiego (SAR)”. Dlatego w planach założono kupno do 2022 r. 3 śmigłowców poszukiwawczo – ratowniczych i do 2026 trzech następnych.
W czasie Dni Przemysłu 19 marca 2013 r. pośród wszystkich śmigłowców szef Sztabu Generalnego nadal wyszczególniał sześć „śmigłowców SAR”. O śmigłowcach SAR było natomiast „cicho” w czasie Dni Przemysłu 2014. Nikt na to nie zwrócił uwagi, tym bardziej, że zadania prezentowano tam według zdolności, a dodatkowo na stronie MON do dzisiaj znajduje się „Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych w latach 2013 – 2022”, gdzie nadal wyszczególniono „6 śmigłowców ratownictwa morskiego”.
Potrzeby: jakie i ile helikopterów powinno zostać zakupionych były długo konsultowane ze specjalistami wszystkich rodzajów sił zbrojnych, w tym z Marynarką Wojenną. Ostatecznie ustalono, że śmigłowce SAR mają być kupione, a więc że są niezbędne. Teraz należy się zastanowić, czy to Komisja Europejska ma aż tak duży wpływ by zmieniać nasze priorytety, czy też po prostu warunki przetargu zostały ustalone nieprofesjonalnie?
CSAR to nie SAR
Zgodnie z wyjaśnieniami sił zbrojnych: „Śmigłowce bojowego poszukiwania i ratownictwa CSAR (Combat Search and Rescue) w odmianie „morskiej” są statkami powietrznymi zdolnymi do prowadzenia misji poszukiwawczo-ratowniczych na morzu w warunkach oddziaływania przeciwnika oraz odzyskiwania zagrożonego personelu. Zostaną wyposażone dodatkowo w systemy łączności, w tym specjalnej, ochrony i obrony własnej, uzbrojenia strzeleckiego i opancerzenia. Śmigłowce będą posiadały zdolność do bazowania na okrętach.”
Śmigłowce CSAR mają więc mieć nadprogramowe wyposażenie, za które trzeba będzie słono zapłacić i dodatkowo będzie to wyposażenie kompletnie nieprzydatne w czasie ich normalnej służby na morzu. Waga tego wyposażenia (w tym przede wszystkim opancerzenia i uzbrojenia) ograniczy ilość zabieranego paliwa – a więc czas prowadzenia poszukiwania i liczbę ludzi, których będzie można podjąć z wody. Jeżeli więc „CSAR morski” będzie wykorzystywany jak obecny SAR, to trzeba będzie ten zbędny, choć drogo opłacony balast po prostu zdjąć i schować do magazynu. I za to też zapłacimy (wprowadzenie zmian konstrukcyjnych na statkach powietrznych to kosztowny i skomplikowany proces).
Wojsko się do tego zresztą uczciwie przyznaje: „Rozszerzenie spektrum zadań dla śmigłowców CSAR wiąże się z rozbudowaniem systemów pokładowych. Takie rozwiązanie generuje dodatkowe koszty pozyskania niezbędnych systemów pokładowych. Jednakże pozwala jednocześnie na realizację innych zadań do których należałoby pozyskać inne, dedykowane do tych zadań nowe śmigłowce. W chwili obecnej, przed złożeniem ofert ostatecznych przez wykonawców nie możliwe jest określenie kosztów pozyskania takiego śmigłowca”.
Do śmigłowców SAR się nie strzela
Przygotowywanie się przy poszukiwaniu rozbitków do działania „w warunkach oddziaływania przeciwnika” będzie wydatkiem mało potrzebnym, ponieważ na morzu śmigłowce SAR z Krzyżem Maltańskim są tak samo traktowane jak obiekty z czerwonym krzyżem i półksiężycem. Nie potrzebują więc opancerzenia, a tym bardziej uzbrojenia, ponieważ ratują rozbitków i nikt do nich strzelać nie będzie. To nie jest to samo, co ewakuacja własnych żołnierzy z terytorium nieprzyjaciela (do czego rzeczywiście potrzeba helikopterów CSAR).
Według obecnych wyjaśnień MON: „Wszystkie pozyskiwane 70 śmigłowców wielozadaniowych w ramach postępowania są śmigłowcami wojskowymi, przeznaczonymi do wykonywania misji bojowych, w tym w warunkach oddziaływania przeciwnika. Wynika to z funkcji realizowanych przez jednostki docelowego przeznaczenia tych śmigłowców, zarówno w czasie pokoju, kryzysu jak i wojny. W takim przypadku po uznaniu tego postępowania jako ważne i stanowiące podstawowy interes bezpieczeństwa państwa, możliwe jest zastosowanie procedury pozyskania według Decyzji nr 291/MON”.
Po co więc wcześniej planowano kupno śmigłowców SAR? Czy jest możliwe by w MON nie wiedziano, że przepisy unijne nie pozwolą na kupowanie cywilnego sprzętu (śmigłowców SAR) według takich procedur, jakie stosuje się dla uzbrojenia?
Zapłacimy za to wszyscy
Obowiązek przygotowania środków pozwalających na skuteczne poszukiwanie i ratowanie życia na morzu wynika z międzynarodowej Konwencji o poszukiwaniu i ratownictwie morskim, której stroną jest również Polska. Nasz kraj musi więc zapewnić gotowość lotniczych sił ratowniczych – a więc również kupić nowe śmigłowce SAR.
Niestety, oficerowie ratownictwa Marynarki Wojennej potwierdzili nam z żalem, że rzeczywiście Ministerstwo Obrony Narodowej nie ma nałożonego prawem obowiązku posiadania śmigłowców SAR. Wojsko wzięło na siebie to zadanie, ponieważ dla państwa było to najtańsze i najlepsze rozwiązanie. Specyfika działań nad morzem wymagała bowiem wyszkolenia personelu i utrzymania sprzętu, do czego siły morskie są najlepiej przygotowana - mając odpowiednich ludzi i odpowiednią infrastrukturę. Ponadto ze względu na wykonywane zadania Marynarka Wojenna musi mieć własne platformy ratownicze więc załatwiano od razu dwie sprawy. Było to również korzystne dla sił zbrojnych, ponieważ dzięki ciągłej służbie - wojskowe załogi śmigłowców SAR pod względem wyszkolenia stanowią elitę. I to dlatego 3/4 krajów europejskich powierza lotnicze zadania SAR właśnie siłom morskim.
Tymczasem już w 2011 r. MON poinformował że „Konwencje międzynarodowe o ratownictwie morskim podpisała Rzeczpospolita Polska, a nie Ministerstwo Obrony”. MON wtedy również informował, że zapisy ustawy z dnia 9 listopada 2000 r. o bezpieczeństwie morskim „wskazują ministra właściwego do spraw gospodarki morskiej jako odpowiedzialnego za funkcjonowanie służby SAR (art.41)”. Czy jest to rozwiązanie optymalne dla Polski i czy nas na to stać? W ten sposób można się spodziewać kolejnego przetargu organizowanego przez państwo polskie tym razem na „cywilne” śmigłowce SAR.
Tymczasem to nieważne, który to będzie minister, jeżeli polski rząd i tak będzie musiał wyłożyć na to pieniądze. Z tym, że przez obecną decyzję MON będziemy musieli za to zapłacić praktycznie dwa razy, rezerwując jednocześnie środki na zbudowanie cywilnej infrastruktury i wyszkolenie ludzi.
Polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (zwana często służbą SAR - Search And Rescue) nie posiada własnego lotnictwa, Ratownicze statki powietrzne zapewnia obecnie Marynarka Wojenna, która tylko dla zadań SAR posiada 7 śmigłowców ratowniczych W-3RM Anakonda i 2 śmigłowce Mi-14 PŁ/R.