Reklama

Za Granicą

Niemieckie służby „ucho w ucho” z Amerykanami, czyli rewelacje Edwarda Snowdena – tradycyjnie w Der Spiegel.

Edward Snowden- fot. endtimebibleprophecy.wordpress.com
Edward Snowden- fot. endtimebibleprophecy.wordpress.com

Niemieckie służby wywiadowcze są od dawna kluczowym partnerem służb USA trwa od dawna w procesie wymiany informacji – poinformował „Der Spiegel” podkreślając, że współpraca ta jest znacznie bliższa niż dotychczas sądzono. Sensacja? Raczej nie. Dlatego dziwi dość nerwowa reakcja Kanclerz Angeli Merkel.



Edward Snowden najwyraźniej próbuje swoimi sensacjami wpłynąć na kształt kampanii wyborczej przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi. I może mu się to udać zważywszy na nerwowy ton, jaki pojawił się w wypowiedziach niemieckich polityków. Kanclerz Angela Merkel utrzymuje, że o amerykańskiej inwigilacji dowiedziała się z prasy a szef opozycyjnego SPD mówi wręcz, że Pani Kanclerz reprezentuje interesy amerykańskiego wywiadu. Takie zachowanie jest oczywiście na rękę autorowi zamieszania i zwiększa prawdopodobieństwo pojawienia się kolejnych informacji.

Więcej: Kim jest Edward Snowden? Na łamach Defence24.pl odpowiada były szef ABW

Czy jednak bliską współpracę amerykańsko niemiecką można uznać za nadzwyczaj sensacyjną? Absolutnie nie. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) rzeczywiście od kilku lat intensywniej pracuje zarówno z Federalnym Urzędem Ochrony Konstytucji (BfV – odpowiednik polskiego ABW) jak i z Federalną Służbą Informacyjną (BND – odpowiednik Agencji Wywiadu). Powód jest dość oczywisty – muzułmańska diaspora w Niemczech. Warto przy tym zauważyć, że dotychczas Niemcy są wolne od aktów terrorystycznych wymierzonych wprost we w obywateli. Wiele organizacji terrorystycznych traktuje bowiem Niemcy tak, jak traktowano Polskę w latach 70 i 80 ub. wieku, tzn. jako bazę logistyczną i centrum usług wspólnych – mówiąc językiem korporacyjnym. Niemcy są więc siłą rzeczy kluczowym partnerem w penetracji środowisk islamistycznych, działających nie tylko na terenie UE.

Jednak najważniejszym elementem wpływającym na spójność relacji z USA w zakresie bezpieczeństwa jest geneza powstania niemieckich służb – tak kontrwywiadowczych jak i wywiadowczych. Należy bowiem pamiętać, że były one organizowane przez Amerykanów i w mniejszym stopniu przez Brytyjczyków a ich szeregi zasilali w dużej mierze byli naziści. Taki stan rzeczy wynikał z amerykańskich obaw przed rosyjską dominacją w Europie. Dodajmy obaw bardzo umiejętnie podsycanych przez byłych nazistów, którzy w zamian za odpuszczenie win oferowali swoje usługi Amerykanom. Naturalnie Amerykanie skwapliwie korzystali z tego typu okazji.

Więcej: Efekt Snowdena: Co dalej ze strategiczną umową o wolnym handlu UE – USA?

Architektem, by nie powiedzieć symbolem pomysłu łagodnego przenikania byłych funkcjonariuszy służb hitlerowskich – przede wszystkim wywiadowczych – do nowych służb niemieckich pozostaje gen.Reinhard Gehlen. Trzeba pamiętać, że Gehlen od października 1940 roku kierował sekcją wschodnią w wydziale operacyjnym sztabu czyli był odpowiedzialny za działania wywiadowcze na wschodzie. Zdymisjonowany przez Hitlera w kwietniu 1945 roku za wyolbrzymianie sowieckiej potęgi (znamienne w kontekście jego późniejszych losów), dostał się do amerykańskiej niewoli pod koniec maja 1945 roku. Przewieziony do USA był jednym z cenniejszych źródeł amerykańskich służb, dlatego szybko nawiązał współpracę z OSS. Jako karty przetargowej użył także rozbudowanej siatki szpiegowskiej działającej na terenie ZSRR, która jeszcze za czasów jego służby na rzecz Hitlera miała stanowić zalążek przyszłej zbrojnej opozycji antykomunistycznej.

Reinhard Gehlen w zasadzie od końca 1945 roku tworzył podwaliny przyszłego wywiadu zachodnioniemieckiego, który ostatecznie, oficjalnie powstał w 1956 roku. Na jego czele przez 12 lat stał nie kto inny jak Gehlen.

Ta przydługa nieco historia najlepiej chyba obrazuje jak bardzo nierozerwalne więzi łączą służby specjalne obydwu państw. Na razie Snowden skupia się na teraźniejszości, wywołując tak dobrze znany z naszego podwórka efekt „bujania łodzią”. Jestem pewien, że zarówno Niemcy jak i Amerykanie nie mają już najmniejszych złudzeń co do kierunku inspiracji Snowdena. Wciąż aktualne pozostaje natomiast pytanie, które ponawiam ze względu na jego niebagatelną wagę, o rozmiar szkód z jakimi przyjdzie się borykać służbom państw NATO w najbliższym czasie.

Więcej: Putin: Snowden opuści Rosję kiedy tylko będzie mieć taką możliwość

Działania Amerykanów koncentrują się obecnie nie tylko na próbie oszacowania strat, co nie jest wcale proste z powodu ilości przetwarzanych informacji, ale także na próbie znalezienia odpowiedzi na krytyczne pytanie – gdzie w strukturze NSA znajdują się inne luki (aby nie nazwać ich inaczej). Bo, że są nikt już chyba nie ma wątpliwości.

Maciej Sankowski
Reklama

Komentarze

    Reklama