Policja
Konsekwencje dyscyplinarne dla policjantów, a dla sądu przeprosiny. Komenda tłumaczy zajście w Poznaniu
Policjanci nie mieli prawa legitymować sędzi na sali rozpraw Sądu Okręgowego. Na wszelkie konflikty na terenie sądu powinna reagować Policja Sądowa - pisze Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jak dodaje, poznańska policja przyznała, że „zachowanie policjantów, którzy weszli do sądu (w odpowiedzi na zgłoszenie - przy. red.), mogło godzić w dobre obyczaje oraz szczególny szacunek wobec składu orzekającego w imieniu Rzeczypospolitej”.
"(...) działania wskazanych funkcjonariuszy na terenie gmachu sądu nie powinny mieć miejsca" - pisze komendant Komisariatu Policji Poznań Stare Miasto mł. insp. Michał Woźniak w odpowiedzi na pismo z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Wspomniane pismo dotyczyło zdarzenia z 22 października 2019 r. Do poznańskiego komisariatu zadzwonił tego dnia mężczyzna, który zgłosił awanturę pod salą rozpraw w Sądzie Okręgowym. Oznajmił, że chce znać personalia sędzi (była to Beata Woźniak), bo go znieważyła (mężczyzna wcześniej przegrał sprawę o alimenty). Dyżurny dał się przekonać, choć nazwiska sędziów podawane są na wokandzie, i wysłał do sądu patrol, a ten na sali rozpraw zażądał od sędzi okazania dowodu osobistego. Jak podkreślił komendant w odpowiedzi, "winę za całą sytuację ponosi najprawdopodobniej brak doświadczenia ze strony policjantów", gdyż "funkcjonariusze wysłani na tę interwencję byli młodzi i mieli krótki staż służby".
(Funkcjonariusze - przyp. red.) otwarcie przyznali, że nigdy wcześniej nie spotkali się z taką sytuacją i nie wiedzieli do końca co robić. Ponadto jak wynika ze zgromadzonego materiału zostali oni wprowadzeni w błąd przez zgłaszającego, który oświadczył, iż konsultował sprawę z prezesem sądu. Niemniej jednak ich zachowanie naruszyło społeczny wizerunek poznańskiej Policji, jako formacji, w której obaj funkcjonariusze służą.
RPO zajął się sprawą, gdyż policja nie powinna podejmować "interwencji bez refleksji oraz tam, gdzie co do zasady o bezpieczeństwo dba policja sądowa".
Zgodnie ze szczegółową relacją komendanta, na stanowisko kierowania Komisariatu Policji Poznań-Stare Miasto zadzwonił mężczyzna, który prosił o interwencję w Sądzie Okręgowym. Chodziło mu o spisanie danych personalnych sędziów, którzy odmówili mu udzielenia informacji na swój temat, a w jego ocenie dopuścili się "znieważenia, naruszenia, pomówienia i dyskryminacji jego osoby". Dane te miały być mu niezbędne do postępowania karnego przeciwko sędziom.
Czytaj też: Policja z szyfrowaną łącznością. Umowy podpisane
Dyżurny jednostki zapytał mężczyznę, czy na miejscu nie ma policji sądowej. A ten oświadczyć miał, iż policja sądowa nie dokona spisania i sporządzenia notatki, dlatego też potrzebny jest patrol interwencyjny. Do interwencji została zadysponowany patrol składający się z dwóch funkcjonariuszy.
Jak wynika z relacji komendanta, policjanci w holu głównym spotkali funkcjonariusza Sekcji Policji Sądowej Wydziału Konwojowego KWP w Poznaniu, który pełnił służbę przy punkcie kontroli osób wchodzących, a który zapytał ich o cel przybycia do sądu. W odpowiedzi poinformowali, że mają zgłoszenie zakłócenia porządku w sali rozpraw. W tym momencie do policjantów podszedł mężczyzna, który po wylegitymowaniu okazał się być zgłaszającym i oświadczył, iż to on wzywał patrol, ponieważ został znieważony przez jednego z sędziów orzekających na rozprawie i chciał ustalić jego dane personalne.
Jak czytamy dalej w relacji, zgłaszający został poinformowany, że dane sędziego znajdują się w aktach sprawy oraz na wokandzie, ale nadal nalegał na wykonanie czynności powołując się na przypadek z innej sprawy, gdzie zapis audio-wideo z rozprawy miał zaginąć, podobnie jak dokumentacja dotycząca składu sędziów. Co więcej, miał konsultować się z prezesem gabinetu prezesa sądu. Przed salą wskazaną przez zgłaszającego nie było żadnej osoby. Policjanci nie wiedząc, czy ktoś jest w środku, otworzyli drzwi i weszli do środka, gdzie toczyła się rozprawa.
Później sędzia miała oświadczyć, że wezwie ich na salę po zakończeniu rozprawy. Gdy zostali poproszeni do środka, podeszli do składu sędziowskiego i poinformowali sędzię, że zostali wezwani przez zgłaszającego, który twierdził, że został znieważony na sali sądowej przez jej osobę. Zaprzeczyła znieważeniu i oświadczyła że rozprawa jest nagrywana a zgłaszający może złożyć stosowne zawiadomienie.
Policjanci przeprosili za zaistniałą sytuację i zapytali czy mogą potwierdzić jej dane osobowe. W tym momencie Przewodnicząca miała oświadczyć, że to chyba jakieś żarty, że ubrana jest w togę sędziowską i znajduje się w budynku Sądu, a jej dane znajdują się w aktach sprawy oraz na wizytówkach znajdujących się na stole za którym zasiadają. Policjanci po raz kolejny przeprosili za zaistniałą sytuacje tłumacząc, iż pierwszy raz przeprowadzają interwencję w budynku sądu i, że nie chcieli w żaden sposób urazić jej osoby.
Komendant podkreśla, że przyjęta przez funkcjonariuszy taktyka przeprowadzenia interwencji była "nieadekwatna do okoliczności, a dane personalne składu sędziowskiego można było ustalić w inny sposób". Podejście policjantów okazało się "zbyt szablonowe". Wiadomo, że zarówno wobec interweniujących, jak i dyżurnego jednostki Komisariatu Policji Poznań Stare Miasto wdrożone zostały procedury związane z odpowiedzialnością dyscyplinarną. Natomiast do Prezesa Sądu Okręgowego trafiły wyrazy ubolewania i przeprosiny.
Wtargnięcie
Reakcja RPO związana była z doniesieniami medialnymi dotyczącymi wydarzenia z 22 października br. W ocenie biura rzecznika, działania funkcjonariuszy mogły być nieadekwatne do informacji, jakie otrzymali w zgłoszeniu, a zakłócenie rozprawy w celu wylegitymowania sędziego budzi poważne zastrzeżenia w kontekście zadań i funkcji, jakie zostały powierzone sędziom w art. 178 Konstytucji, w ramach sprawowania przez nich wymiaru sprawiedliwości. Miało to budzić wątpliwości w kontekście prawa każdego dostępu do niezależnego sądu (art. 45 ust. 1 Konstytucji).
Zgodnie z relacją medialną, opublikowaną krótko pod zdarzeniu, poznańscy policjanci mieli wtargnąć na salę rozpraw i chcieli wylegitymować sędzię w trakcie rozprawy. Interwencja była wynikiem zgłoszenia Marka M., byłego kandydata na posła z list Konfederacji w zakończonych niedawno wyborach. Wobec niego toczyć ma się również postępowanie karne o znęcanie się nad partnerką. W rozmowie z Gazetą Wyborczą, policjanci z sądu podkreślali, że dobrze znają mężczyznę, gdyż często wykłócał się z nimi i pisał skargi na policjantów. Co więcej, ma sprawę w sądzie za odmowę okazania policjantom dowodu tożsamości.
MR