Amerykańska agencja rządowa Office of Personnel Management poinformowała, że cyberprzestępcy zdołali wykraść „wrażliwe” dane dotyczące 21,5 mln osób. Zdecydowana większość skradzionych danych dotyczy osób wnioskujących o przeprowadzenie sprawdzenia informacji w związku z ubieganiem się o pracę w sektorze rządowym, bądź też osób współpracujących z agencjami federalnymi w inny sposób.
Wśród wykradzionych informacji znajdowały się, między innymi, numery ubezpieczenia społecznego i dane dotyczące zdrowia. Zgodnie z informacją agencji OPM hakerzy zdołali również uzyskać dostęp do wniosków z wywiadów prowadzonych w ramach sprawdzeń, a także około 1,1 mln odcisków palców.
W komunikacie zaznaczono, że jest wysoce prawdopodobne iż osoby, które przeprowadzały określone rodzaje sprawdzeń po 2000 r. padły ofiarą włamania. Nie jest również wykluczone, że cyberprzestępcy zdołali uzyskać dostęp do danych zebranych przez 2000 r.
Prawdopodobnie atak został przeprowadzili hakerzy z Chińskiej Republiki Ludowej. Zdarzenie jest określane jako „oddzielne” lecz pośrednio związane z włamaniem wykrytym w kwietniu br., w wyniku którego wykradziono dane ponad 4 milionów Amerykanów.
Stany Zjednoczone uznają ataki cybernetyczne na elementy infrastruktury krytycznej za jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego. Admirał Michael Rogers, szef dowództwa sił zbrojnych USA i agencji NSA stwierdził w ubiegłym roku w wypowiedzi dla CNN, że Chiny i „prawdopodobnie” jedno lub dwa inne państwa dysponują zdolnościami do przeprowadzenia ataków, które mogą mieć na celu wywołanie awarii całej sieci energetycznej w Stanach Zjednoczonych oraz nakierowanych na uszkodzenie innych elementów infrastruktury.