Mogą zawyć syreny. Większość Polaków nie wie co oznaczają sygnały alarmowe [WYNIKI BADAŃ]

Autor. Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie
Ponad trzy czwarte Polaków (75,4 proc.) przyznaje, że nie potrafi odróżnić sygnałów ostrzegawczych – wynika z badania Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) zrealizowanego na zlecenie InfoSecurity24.pl. Zdecydowana większość ankietowanych (73,8 proc.) uważa też, że potrzebne są szkolenia z zakresu zachowania się w sytuacji zagrożenia.
Badanie Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) zostało zrealizowane na zlecenie InfoSecurity24.pl. IBRiS zapytał Polaków o stan wiedzy w zakresie powszechnego ostrzegania i zachowania w sytuacjach kryzysowych.

Kluczowym i najbardziej niepokojącym wnioskiem płynącym z badania IBRiS jest niski poziom znajomości powszechnych sygnałów ostrzegawczych. Zaledwie 23,2 proc. respondentów (8,3 proc. „zdecydowanie tak” i 14,9 proc. „raczej tak”) deklaruje, że zna te sygnały.
W zdecydowanej opozycji stoi ponad trzy czwarte Polaków (75,4 proc.), którzy przyznają, że raczej nie potrafią lub zdecydowanie nie potrafią rozpoznać tych sygnałów. W tej grupie 36,8 proc. wybrało odpowiedź „raczej nie”, a aż 38,6 proc. „zdecydowanie nie”. Warto zauważyć, że największy odsetek osób, które zdecydowanie nie znają sygnałów, odnotowano wśród ludzi z wykształceniem wyższym (50 proc.) oraz w grupie wiekowej 40-49 lat (54 proc.).
Największe braki w rozpoznawaniu sygnałów ostrzegania mają - jak wynika z badania - wyborcy Trzeciej Drogi (Polska 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe). Aż 74 proc. z nich przyznało, że „zdecydowanie nie” zna sygnałów alarmowych. Podobne trudności mają sympatycy Nowej Lewicy, z których 48 proc. odpowiedziało „zdecydowanie nie”. Na „podium” znaleźli się również wyborcy Koalicji Obywatelskiej – „zdecydowanie nie” zna sygnałów 35 proc. z nich.
Czytaj też
Z kolei wyborcy Konfederacji wyróżniają się większą świadomością – 23 proc. z nich „zdecydowanie tak” zna sygnały, a kolejne 27 proc. „raczej tak”. Nieco lepiej od przeciętnej wypadają również sympatycy KO – 29 proc. przyznało, że raczej zna sygnały alarmowe.
Podział ze względu na płeć ujawnia dodatkowe dysproporcje. Kobiety częściej niż mężczyźni przyznawały, że nie znają sygnałów ostrzegawczych – aż 90 proc. z nich odpowiedziało „zdecydowanie nie” lub „raczej nie”. Z kolei 62 proc. mężczyzn wskazało opowiedź „zdecydowanie nie” i „raczej nie”.

Nieco lepsze, choć nadal mieszane, są wyniki dotyczące wiedzy na temat zachowania się w sytuacji alarmu przeciwlotniczego – jak należy postępować i gdzie się schronić. Połowa badanych (50,4 proc.) deklaruje, że wie, jak się zachować. W tej grupie 12,4 proc. odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 38 proc. „raczej tak”.
Niemniej jednak, duża grupa, obejmująca 48,2 proc. respondentów, przyznaje, że raczej nie wie lub zdecydowanie nie wie, jak postępować. Wśród tych, którzy nie wiedzą, jak się zachować, dominują osoby w wieku od 40 do 49 lat (25 proc.) oraz mieszkańcy średnich miast od 50 do 250 tys. mieszkańców (18 proc.).
W pytaniu o znajomość zasad postępowania w czasie alarmu najpewniej czuli się wyborcy Lewicy i KO. W obu grupach około połowa ankietowanych odpowiedziało, że „raczej tak” lub „zdecydowanie tak” zna zasady postępowania. Z kolei aż 64 proc. sympatyków Konfederacji zadelarowało, że wie jak zachować sie w sytuacji alarmu oraz gdzie należy się schronić.
W przypadku osób, które w ostanich wyborach głosowały na PiS, aż 44 proc. badanych przyznało, że raczej nie wie, jak się zachować, a kolejne 15 proc. wybrało odpowiedź „zdecydowanie nie”. Z kolei sympatycy Trzeciej Drogi niepewnością podzielili się praktycznie na pół – 52 proc. ankietowanych wyborców tego ugrupowania raczej wie jak się zachować, natomiast 48 proc. „raczej nie”.
W pytaniu o zachowanie podczas alarmu kobiety częściej deklarowały brak wiedzy – 46 proc. odpowiedziało „raczej nie”, a niemal 20 proc. „zdecydowanie nie”. U mężczyzn proporcje wyglądały lepiej: niemal połowa z nich (49 proc.) uważała, że raczej wie, jak się zachować. Zdecydowanie pewnych swojej wiedzy było 19 proc. mężczyzn,

Choć wiedza na temat ostrzeżeń i procedur jest stosunkowo niska, badanie IBRiS wskazuje dużą świadomość braków i potrzebę edukacji wśród społeczeństwa. Zdecydowana większość Polaków uważa, że potrzebuje szkolenia z zakresu zachowania się w sytuacji zagrożenia/kryzysowego. Aż 73,8 proc. respondentów wyraziło potrzebę szkolenia, z czego 29,1 proc. uważa, że zdecydowanie go potrzebuje, a 44,7 proc. odpowiedziało, że raczej potrzebuje takiego kursu.
Tylko 22 proc. Polaków uważa, że szkolenie nie jest im potrzebne (16,1 proc. „raczej nie” i 5,9 proc. „zdecydowanie nie”). Najwyższy odsetek osób czujących zdecydowaną potrzebę szkolenia stanowią kobiety (38 proc.) oraz osoby w wieku od 30 do 39 lat (49 proc.). Co ciekawe, największą grupą osób, która „raczej” potrzebuje szkolenia, stanowią mieszkańcy średniego miasta od 50 do 250 tys. mieszkańców (62 proc.) oraz dużych miast od 250 tys. mieszkańców (51 proc.).
Czytaj też
Bez względu na predyspozycje polityczne, Polacy w większości dostrzegają potrzebę szkoleń w zakresie zachowania w sytuacjach kryzysowych. Najwięcej zwolenników dodatkowej edukacji odnotowano wśród wyborców Nowej Lewicy (49 proc. odpowiedziało „zdecydowanie tak” i 45 proc. „ raczej tak”, co daje łącznie 94 proc.), a także Trzeciej Drogi (łącznie 90 proc. wskazań na „zdecydowanie tak” i „ raczej tak”). Również elektoraty PiS i KO uznały, że szkolenia są potrzebne – odpowiednio 70 i 69 proc. wskazań „zdecydowanie tak” lub „raczej tak”.
Co ciekawe, w pytaniu o potrzebę szkoleń kobiety wykazywały się większą otwartość – łącznie 81 proc. pań odpowiedziało się na „zdecydowanie tak” i „ raczej tak”. Wśród mężczyzn 21 proc. ankietowanych było „zdecydowanie tak”, a 46 proc. na „raczej tak”, co daje łącznie 67 proc.
Biorąc pod uwagę wieloletnie zaniedbania w kwestii ostrzegania ludności, wyniki badań nie są zaskakujące, ale powinny być alarmujące. Wyraźnie widać, że poziom wiedzy o tym, jak zachować w się w razie zagrożenia, jak zareagować na sygnały, które mają nas ostrzegać, jest zdecydowanie za niski. A to ma bezpośredni wpływ na nasze bezpieczeństwo. Budujące jest to, że zdecydowana większość badanych uważa, że potrzebuje szkolenia z tego, jak należy zachować się w kryzysie. Problem jednak w tym, że skala zaniechań, z którymi mamy do czynienia jest tak duża, że państwo samo może nie dać rady - efektywnie, a więc relatywnie szybko - uzupełnić powstałych przez lata ubytków. Potrzebujemy głębokiej, systemowej współpracy sektora pozarządowego i prywatnego z instytucjami, które w Polsce odpowiadają za bezpieczeństwo. Takie narzędzia zapisano w ustawie o ochronie ludności i obronie cywilnej, więc trzeba jak najszybciej zacząć z nich korzystać. Nie bez znaczenia są oczywiście działania, takie jak kampania informacyjna, podejmowane przez MSWiA, RCB i MON, czy testy syren, które w tym tygodniu odbędą się w Warszawie. Dziś potrzebujemy jednak skoordynowanego przez państwo swoistego pospolitego ruszenia. W myśl zasady wszystkie ręce na pokład. Bez tego – jako naród – pozostaniemy w szarej strefie niewiedzy, a ta, w przypadku realnego zagrożenia, może nas kosztować więcej, niż nam się wydaje.
Dominik Mikołajczyk, redaktor naczelny InfoSecurity24.pl
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 14 maja 2025 r. w sprawie alarmów i komunikatów ostrzegawczych wchodzi w życie już jutro❗️
— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) May 30, 2025
Dokument określa sposoby ogłaszania alarmów oraz to, jakie komunikaty mogą pojawić się w sytuacjach zagrożenia.
Buduj… pic.twitter.com/FauDdL7Z9f
Badanie dla InfoSecurity24.pl przeprowadził Instytut Badań Rynkowych i Społecznych (IBRiS) w dniach 19-20 września 2025 r. na ogólnopolskiej próbie 1,1 tys. osób. Sondaż realizowano metodą telefoniczną, wykorzystując standaryzowane wywiady kwestionariuszowe wspomagane komputerowo (CATI).
WIDEO: Wiceminister finansów: wszyscy funkcjonariusze powinni być traktowani równo, jeśli wykonują te same zadania