Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Kokainowa Belgia wyzwaniem dla całej Europy

Fot. U.S.Coast Guard, domena publiczna
Fot. U.S.Coast Guard, domena publiczna

Europa mierzy się obecnie z dynamicznie rosnącym napływem kokainy, z czego coraz więcej tego narkotyku przepływa przez belgijskie porty. W ostatnich latach to właśnie tamtejsza Antwerpia stała się nieformalną kokainową „stolicą” starego kontynentu. W dodatku przestępcy z roku na rok działają na coraz większą skalę. 

Wielkie transporty kokainy kojarzą się współcześnie, m.in. w związku z popularnością takich seriali jak „Narcos” czy „El Chapo”, przede wszystkim z Ameryką Południową oraz Północną. Jednak w ostatnim czasie także w Europie doszło do ważnych zatrzymań w związku z próbami przemytu znacznych ilości tego rodzaju narkotyku. Co więcej, od kilku lat na miano kokainowego punktu przerzutowego wyrasta, na mapie państw UE, Belgia. Kokainowe szlaki prowadzące przez belgijskie porty coraz częściej martwią nie tylko tamtejszych stróży prawa, ale również polityków, dostrzegających zagrożenia wynikające z szybkiego rozwoju zorganizowanej przestępczości narkotykowej w kraju.  

W sierpniu, w trzech kontenerach znajdujących się na jednym ze statków handlowych płynących z Ameryki Południowej do Europy, znaleziona została przesyłka 2 ton kokainy. Statek z Brazylii, zawinął z narkotykami do Gandawy, gdzie policjanci z Belgii dokonali zatrzymania ładunku ukrytego pomiędzy płytkami. Później, w belgijskich mediach można było zauważyć prezentację części, z w sumie 1,9 tys. paczek, wypełnionych kokainą. Co więcej, oprócz tego, że udaremniony przerzut obejmował rekordowe dla tego konkretnego portu 2 tony narkotyku, uwagę mediów przykuło samo oznaczenie paczek. Znalazł się bowiem na nich symbol niedźwiedzia oraz kolory rosyjskiej flagi. Całe logo było "zbliżone" do symbolu używanego przez partię Jedna Rosja. 

Wątek „polityczny” niejako przykrył problem samego zatrzymania rekordowej ilości kokainy. Jednak w sprawie gandawskiego przerzutu, pojawiły się również rozważania obejmujące wcześniejszą, głośną antynarkotykową operację argentyńsko-rosyjską, również wymierzoną w przemyt kokainy z tym, że za pomocą rosyjskich kanałów dyplomatycznych. Wtedy skonfiskowano niemal 400 kg narkotyków zapakowanych w 12 walizek podróżnych, które miały trafić do rosyjskich przestępców i dokonano zatrzymań osób, które uznano za odpowiedzialne lub powiązane z całym procederem.

Jednak jeśli 2 tony kokainy, o szacunkowej wartości niemal 100 milionów euro, robią wrażenie, to trzeba przypomnieć, że na przełomie roku 2017/18 służby celne w Belgii przechwyciły transport 7 ton tego narkotyku. Miało to miejsce, w chyba obecnie jednym z najważniejszych portów dla narkobiznesu w UE, a więc w Antwerpii. Valentina Pop, w swoim artykule zamieszonym w „The Wall Street Journal” wskazała, że w samym tylko 2017 r. w Belgii skonfiskowano transporty kokainy o wadze 41 ton i wartości ok. 2,5 miliarda dolarów.

Tym samym, coraz częściej pojawia się uzasadnione twierdzenie, że cała Belgia, na czele z portem w Antwerpii, stała się europejskim kokainowym rajem dla przestępców. W dodatku "kierunek belgijski" jest wspierany przez silne grupy przestępcze, które od dawna usadowiły się w pobliskiej Holandii i wykorzystywały dotychczas, przede wszystkim port w Rotterdamie. Stąd też nie może zaskakiwać, że pod koniec marca tego roku, w jednym dniu w Rotterdamie skonfiskowano transport 230 kg kokainy, ukrytej pomiędzy bananami z Brazylii, a w Antwerpii w innej operacji zatrzymano 270 kg kokainy, ukrytej pomiędzy bananami z Surinamu.

Jednak należy przy tym zaznaczyć, że oprócz wspomnianej Belgii, wzrost przemytu kokainy uwidocznił się także w przypadku Hiszpanii oraz Francji, co zostało odnotowane w zestawieniach Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA). Jednocześnie, w „Europejskim raporcie narkotykowym. Tendencje i osiągnięcia 2018” podkreślono, że rosnąca produkcja kokainy w Ameryce Łacińskiej zaczyna być odczuwalna na rynkach europejskich. Wskazano też, że o ile ceny kokainy utrzymują się na niezmiennym poziomie, jej czystość jest obecnie w Europie najwyższa od ponad dziesięciu lat.

Potwierdzają to również badacze z Uniwersytetu w Antwerpii wskazujący, że obecnie dostarczane do Belgii porcje kokainy wyróżniają się wysokim poziomem działania aktywnych składników. Tym samym, siła dostarczanej przez przemytników kokainy gwałtownie wzrosła, prowadząc do szybszego uzależnienia osób ją zażywających.

W samej tylko Antwerpii, zgodnie z badaniami, gwałtownie wzrósł odsetek osób zażywających kokainę. Tym samym, to belgijskie portowe miasto, jest nie tylko miejscem przerzutu dużych partii narkotyków, ale stało się de facto kokainową "stolicą" Europy. Takiego określania użył m.in. Martin Banks z „The Brussels Times”, wskazując na detronizację dotychczasowego kokainowego lidera Europy, a więc Londynu.

Niestety władze miasta muszą się równocześnie mierzyć z bardzo gwałtownym wzrostem "spożycia" amfetaminy w Antwerpii. W dodatku, generalnie w całej Belgii odnotowywane są jedne z najniższych cen większości narkotyków. Wracając zaś do samej kokainy, to szacuje się, że nawet 25 proc. kokainy jaka trafia do Europy, przepływa obecnie przez Belgię. Przy czym, ok. 80 proc. przerzuconej do Belgii kokainy ma być transportowana do Holandii i tam dystrybuowana dalej przez grupy przestępcze.

Problem z przemytem kokainy obejmuje również coraz większą infiltrację struktur porządkowych, pracowników celnych czy też biznesmenów przez zorganizowaną przestępczość. Przede wszystkim, pojawia się banalna zależność. Im więcej narkotyków, tym większe zyski, im większe zyski tym bardziej wzrasta zdolność do korumpowania lub zastraszania osób mogących stanąć przeciwko narkobiznesowi. Wspominał o tym, cytowany przez “WSJ” szef antwerpskiej policji Stanny De Vlieger. Stąd też, jego zdaniem, tak ważna jest współcześnie współpraca instytucji belgijskich z partnerami z Holandii oraz chociażby amerykańską DEA (ang. Drug Enforcement Administration). Nie da się nie zauważyć, że Belgowie mają coraz większe problemy, a ich porty stają się obiektem działania całej sieci międzynarodowych grup przestępczych, często "kosztem" dotychczasowych szlaków wiodących przez Półwysep Iberyjski.

O nowym wyzwaniu dla całego państwa belgijskiego, w kwestii przemytu kokainy, świadczyć mogą również słowa rzecznika prasowego policji państwowej Holandii. Stwierdził on, że wraz ze wzrostem zabezpieczeń w Rotterdamie, tamtejsi najgroźniejsi przestępcy przenoszą ciężar działań właśnie do sąsiedniej Belgii. W dodatku, jego zdaniem, wzrósł poziom pewności grup przestępczych zajmujących się przemytem kokainy do Europy właśnie tym szlakiem. Coraz rzadziej duże partie narkotyków są w jakiś wyjątkowy sposób kamuflowane lub specjalnie chowane, a wręcz przeciwnie są zwyczajnie pakowane do kontenerów z bananami.

Skalę kokainowego problemu poruszył także obecny burmistrz Antwerpii, Bart De Wever. Polityk mówi wprost w wywiadach, że narkobiznes zalewa jego miasto i na masową skalę kupuję sobie przychylność, generując wzrost korupcji. Narkobiznes odbija się jego zdaniem coraz bardziej na funkcjonowaniu całej społeczności Antwerpii i przekłada się również na inne regiony.

Powołując się przy tym na dane, które wskazują, iż w momencie objęcia przez niego władzy w porcie skonfiskowano 4 tony kokainy, zaś obecnie ilość zatrzymanego narkotyku oscyluje nawet w granicach 40 ton rocznie. Nie można zapominać, że wraz z narkobiznesem ręka w rękę idzie również przemoc. W tym belgijskim mieście miano już np. odnotować morderstwa związane z próbami infiltracji grup przestępczych przez policyjnych informatorów.

Problem kokainowego "boomu", nie jest odczuwany tylko w Belgii czy wspomnianej Holandii. Wzrost znaczenia tranzytowego Antwerpii na szlakach kokainowych odnotowały chociażby służby w Niemczech. Co więcej, coraz częściej to właśnie belgijscy przestępcy rozprowadzają kokainę dalej. Przykładem może być głośna w Wielkiej Brytanii sprawa Frederica Fagnoula. Miał on uczestniczyć w przerzucie kokainy z kontynentu na Wysypy Brytyjskie. Wszystko miało się odbywać za pomocą śmigłowca i siatki zbudowanej w oparciu o luksusowe hotele.

Tak czy inaczej, wspomniane już EMCDDA szacuje, że w 2017 r. 2,3 mln młodych Europejczyków w wieku 15-34 zażyło kokainę. Europejski rynek dynamicznie się rozwija, a wraz z nim dynamicznie rozwija się produkcja narkotyków w Ameryce Łacińskiej. Niestety popyt nie maleje, co utrudnia walkę z narkobiznesem.

Konkluzja jest tym samym mało optymistyczna. Śmiało można stwierdzić, że patrząc przez pryzmat Belgii narkobiznes ma się w Europie dobrze. Co więcej, gdy państwa UE wydają miliony euro na głośną walkę z terroryzmem, ich służby w sposób zdecydowanie mniej medialny mierzą się z równie groźnym przeciwnikiem. A być może nawet groźniejszym niż Al Kaida czy Da`ish, gdyż dysponującym relatywnie większą liczbą osób oraz zasobami finansowymi, pozwalającymi na operacje z coraz większym rozmachem. Są to również struktury bardzo szybko dostosowujące się do działań poszczególnych państw, co widać po przenoszeniu przemytu do słabiej chronionych portów i zmieniającej się metodzie przemytu. Można zatem zaryzykować tezę, że nawet gdyby Belgia ruszyła do bardziej zdecydowanej walki z kokainowym półświatkiem, grupy przestępcze przeniosłyby się do innego państwa. Jak choćby Irlandii, gdzie w sierpniu irlandzka Garda zatrzymała przemyt kokainy o szacunkowej wartości 10 milionów euro. Trzeba też pamiętać, że im słabsza będzie presja na samych producentów w Ameryce Łacińskiej, tym więcej transportów trafi nie tylko do Stanów Zjednoczonych i Kanady, ale również do Europy.

Reklama
Reklama

Komentarze