Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Brudziński: oddaję się do dyspozycji premiera

fot. MSWiA
fot. MSWiA

„Nie mam żadnych wątpliwości, że działania podejmowane przez policjantów po zabójstwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza były profesjonalne, ale zabrakło elementu dobrej wymiany informacji i dobrego kojarzenia faktów” – powiedział wczoraj w Sejmie Joachim Brudziński. Dodał, że „czuje się odpowiedzialny za to, co się stało” i „oddaje się do dyspozycji pana premiera”.

W środę Sejm przyjął informację rządu dotyczącą wątpliwości pojawiających się wokół śledztwa dotyczącego zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza oraz funkcjonowania systemu więziennictwa i wymiaru sprawiedliwości.

Informację przedstawiali szefowie resortów spraw wewnętrznych i administracji, resortu sprawiedliwości, a także wiceszefowa resortu zdrowia. Szef MSWiA Joachim Brudziński ocenił działania policji po zabójstwie prezydenta Gdańska jako profesjonalne.

"Jestem ostatni, który chciałby unikać odpowiedzialności politycznej z racji faktu sprawowania nadzoru nad policją, ale nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że działania, które były podejmowane przez policjantów były działaniami z jednej strony profesjonalnymi, wynikającymi z obecnie obowiązujących przepisów, ale wydaje się też oczywistym, że zabrakło tutaj tego elementu dobrej wymiany informacji i dobrego kojarzenia faktów" – ocenił minister.

"Moja odpowiedzialność w tej sprawie jest oczywista. Ja przedstawiam wysokiej izbie, która ma prawo mnie odwołać, i oddaje się do dyspozycji pana premiera. Za plecami kogokolwiek nie mam zamiaru się chować. Czuje się odpowiedzialny za to, co się stało" – powiedział Brudziński z sejmowej mównicy. Dodał, że z dramatu, który wydarzył się 13 stycznia, należy wyciągnąć wnioski na przyszłość, które "być może uniemożliwią komukolwiek dokonanie tak dramatycznego przestępstwa". Jak zauważył, Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji prowadzi postępowania, które mają wyjaśnić, "czy nie nastąpił brak należytej staranności i należytego poprowadzenia sprawy". Mają także odpowiedzieć na pytanie, jak postępować w przyszłości, by nie dochodziło w takich sytuacjach do "zatorów komunikacyjnych".

Brudziński zaznaczył, że wszystko wskazuje na to, że sprawca przeskoczył przez barierki podczas "światełka do nieba", kiedy uwaga wszystkich, w tym "nieprofesjonalnej ochrony", skierowana była w zupełnie inną stronę. Dodał, że nie potwierdziły się początkowe informacje o tym, że napastnik wszedł na scenę dzięki temu, że miał przy sobie plakietkę z napisem "media".

Szef MSWiA powiedział, że po zabójstwie Pawła Adamowicza policjanci ustalili 20 osób, które kierowały groźby karalne i nakłaniały do przemocy. "Osoby te zostały doprowadzone do jednostek policji. Pięć z nich zostało aresztowanych" – powiedział. Dodał, że w środę została aresztowana osoba, która groziła prezydent stolicy Hannie Gronkiewicz-Waltz.

"Osoba dopuszczała się gróźb wobec pani prezydent. Została zatrzymana przez policję 27 stycznia, a dziś decyzją sądu została aresztowana na trzy miesiące. Niech to będzie przestrogą wobec tych wszystkich, którzy próbują tego typu sytuacje wykorzystywać do wyjątkowo niedopuszczalnych postaw i czynów" – zaznaczył szef MSWiA. 

Jak powiedział, do 30 stycznia policjanci wszczęli 58 postępowań dotyczących czynów popełnionych z nienawiści oraz gróźb karalnych. 

Brudziński odniósł się także do zachowania matki Stefana W., która informowała policję o obawach związanych z jej synem. W jego ocenie Jolanta W. zachowała się "niezwykle odpowiedzialnie". Jak dodał, informacje pochodzące od matki tego samego dnia zostały przekazane do zakładu karnego.

Brudziński, odpowiadając na pojawiające się w niektórych mediach zarzuty dotyczące tego, że służba więzienna nie wiedziała, że chodzi o informację od matki Stefana W., powiedział: "Jest rzeczą oczywistą, że jest to problem źródła informacji, a po drugie, oczywiste jest, że żadna matka nie byłaby zainteresowana, żeby o tym informować, a w tym przypadku pani Jolanta W. zachowała się w sposób niezwykle odpowiedzialny". Dodał, że tylko dlatego nie znalazła się tam informacja o źródle informacji.

Szef MSWiA dodał, że telegram z zakładu karnego z informacją o podjętych działaniach wpłynął 4 grudnia do komisariatu policji w Gdańsku, a dwa dni później opracowano notatkę, która miała zostać przesłana do policji na terenie kraju. W notatce miała się znaleźć informacja o tym, że W. napadał na banki z użyciem atrapy pistoletu i ma zamiar dokonać podobnych przestępstw po wyjściu. 

Brudziński przypomniał o trwającej procedurze cofnięcia koncesji agencji ochrony "Tajfun", która zabezpieczała finał WOŚP w Gdańsku. Jak dodał, wykazała ona m.in., że nie weryfikowano karalności pracowników oraz zatrudniano osoby niepełnoletnie. Podkreślił, że już 14 stycznia ujawniono, że impreza, podczas której doszło do tragedii, nie była imprezą masową. "To jest ważna informacja (...), nie było reżimu bezpieczeństwa, który towarzyszy imprezom masowym" – powiedział. Odpowiadając na pytania posłów, podkreślił, że "to ratusz wyraził zgodę na to, aby finał WOŚP w Gdańsku odbył się w formie zajęcia pasa ruchu drogowego".

"Gdyby przepisy prawa w odniesieniu do imprezy masowej przez ratusz gdański również były potraktowane poważnie, do tej imprezy być może by nie doszło" – ocenił. Zaznaczył przy tym, że nie zrzuca odpowiedzialności na ratusz.

Z kolei wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko przypomniała, że w Ministerstwie Zdrowia i w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają analizy uregulowań dotyczących leczenia psychiatrycznego.

Nowa procedura mogłaby objąć sprawców przestępstw, u których w trakcie wykonywanej kary rozpoznano choroby psychiczne, zaburzenia osobowości czy uzależnienia od alkoholu, narkotyków i innych substancji, a także upośledzenie umysłowe. Wiceszefowa MZ wskazywała także na potrzebę monitorowania kontynuacji terapii rozpoczętej podczas pobytu w zakładzie karnym. 

"Wobec osób, które nie wywiązują się z nałożonych obowiązków kontynuacji terapii, nie poddają się terapii, sąd opiekuńczy mógłby – w zależności od stopnia ryzyka – zdecydować o umieszczeniu tych osób w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym" – powiedziała Szczurek-Żelazko.

Dodała, że w ocenie ministra zdrowia wszystkie działania służb ratunkowych, od momentu przyjęcia zgłoszenia przez dyspozytora medycznego do przekazania do oddziału ratunkowego przebiegały zgodnie z zachowaniem aktualnie obowiązujących procedur. 

"Dziękuję wszystkim lekarzom i pielęgniarkom Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Wiem, że robili państwo wszystko, żeby uratować życie pana prezydenta. Niestety obrażenia zadane przez sprawcę ataku były tak rozległe, że niestety nie udało się uratować życia" – powiedziała wiceminister.

Poinformowała, że minister zdrowia Łukasz Szumowski, biorąc pod uwagę determinację, z jaką pracownicy ochrony zdrowia walczyli o życie prezydenta Adamowicza, podjął decyzję o przyznaniu odznak honorowych "Zasłużony dla Ochrony Zdrowia w Polsce" dla tych pracowników, którzy brali udział w akcji. 

Podziękowała także mieszkańcom, którzy odpowiedzieli na apel Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa i oddali krew. Jak poinformowała "w samym Gdańsku w tym czasie zgłosiło się 521 osób, które oddały ponad 170 litrów krwi".

W niedzielę 13 stycznia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Do zdarzenia doszło na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie w poniedziałek 14 stycznia po południu zmarł. Pogrzeb odbył się 19 stycznia. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze