Reklama

Policja

40 osób zatrzymanych podczas zamieszek przed komendą policji w Lubinie

Fot. Dolnośląska Policja
Fot. Dolnośląska Policja

Manifestacja przed komendą w Lubinie w związku z piątkową interwencją policji, po której zmarł 34-letni mężczyzna, przerodziła się w kilkugodzinne zamieszki. W stronę policjantów poleciały butelki, kamienie a także koktajle Mołotowa. Funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej. Policjanci zatrzymali ponad 40 osób, które uczestniczyły w tych zajściach.

W piątek, 6 sierpnia lubińscy policjanci interweniowali wobec zachowującego się w agresywny sposób mężczyzny. Film z zatrzymania trafił do internetu. Widać na nim, jak czterech funkcjonariuszy próbuje obezwładnić mężczyznę i umieścić go w radiowozie. Mężczyzna próbuje się wyrywać, krzyczy i wzywa pomocy. W pewnym momencie traci przytomność. Jak poinformowała kolejnego dnia policja, mężczyzna zmarł po dwóch godzinach od przewiezienia do szpitala. Z kolei poseł KO Piotr Borys na podstawie zdobytych informacji twierdzi, że zatrzymany zmarł jeszcze w karetce.

W niedzielę przed Komendą Powiatową Policji w Lubinie zgromadziło się ok. 200 osób, aby zaprotestować przeciwko brutalnemu - ich zdaniem - zachowaniu policji podczas interwencji. Część manifestantów przyniosła znicze, które zapalili przed komendą. Pod adresem funkcjonariuszy wykrzykiwali m.in. "Zawsze i wszędzie policja j… będzie", "mordercy".

Protestujący rzucali też jajkami, a po pewnym czasie także kamieniami w elewację budynku komendy. W pewnym momencie tłum ok. 30 osób zaczął szturmować wejście do budynku. Policjanci użyli wobec nich gazu łzawiącego. W odpowiedzi manifestujący zaczęli rzucać w kierunku policjantów oraz budynku butelkami. Wybite zostały szyby.

Policjanci, wyposażeni w tarcze i broń gładkolufową, którzy wcześniej stali za bramą, wyszli przed nią i uformowali szyk. W ich stronę ponownie rzucone zostały kamienie, butelki a także kostki brukowe. Odpalono race. Manifestanci podpalili też kontener na śmieci, który następnie próbowali popchnąć w stronę budynku komendy.

W czasie zamieszek mundurowi kilkukrotnie oddali strzały ostrzegawcze z broni gładkolufowej. Wielokrotnie apelowali też przez megafon o rozejście się. Na ulice wyjechała armatka wodna. Po pewnym czasie manifestanci zaczęli się rozbiegać. W stosunku do osób, które wybiegały z tłumu w kierunku policjantów, użyto broni gładkolufowej.

Zatrzymanych zostało pięć najbardziej agresywnych osób w związku z popełnionymi przestępstwami. Mieliśmy tutaj do czynienia z sytuacjami takimi jak podpalenie koszy, mienia policyjnego, czy z próbą podpalenia drzwi wejściowych do komendy, tak więc agresja tego tłumu jest naprawdę bardzo duża.

podkom. Wojciech Jabłoński, biuro prasowe dolnośląskiej policji

Ok. godz. 21:00 liczba zatrzymanych wzrosła do 30. Jabłoński dodał, że w stronę policjantów rzucone zostały nie tylko kamienie i cegłówki, ale także koktajle Mołotowa. Poszkodowanych zostało kilku funkcjonariuszy. "Mieliśmy także do czynienia z sytuacją, w której wezwani na miejsce strażacy zostali obrzuceni kamieniami i nie byli w stanie przeprowadzić czynności związanych z ugaszeniem ognia. Podobnie karetka pogotowia, która zjawiła się na miejscu by pomóc poszkodowanym niestety nie została wpuszczona przez demonstrujących" – mówił policjant.

Dolnośląska policja, która w sobotę odniosła się do piątkowych wydarzeń poinformowała, że lubińscy funkcjonariusze ok. godz. 6:00 rano udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna zabudowań. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków.

We wskazanym miejscu policjanci zastali agresywnego mężczyznę, którego próbowali uspokoić i wylegitymować. Ten jednak nie reagował na polecenia, był bardzo agresywny i niezwykle pobudzony. Z uwagi na irracjonalne zachowanie mężczyzny użyto wobec niego chwytów obezwładniające oraz kajdanki. Mężczyzna w dalszym ciągu nie podporządkowywał się poleceniom, szarpał się i wyrywał. Mając na uwadze agresywne zachowanie, a także uzasadnione podejrzenie, że może znajdować się pod wpływem narkotyków, na miejsce wezwano dodatkowych funkcjonariuszy w celu zapobieżenia eskalacji całej sytuacji oraz pogotowie ratunkowe z ratownikami.

fragment oświadczenia dolnośląskiej policji

Według wyjaśnień policji, "mężczyzna został następnie przekazany w ręce medyków i z uwagi na jego zachowanie, w asyście policjantów, został przewieziony do szpitala, a następnie trafił na SOR". "Po około 2 godzinach od przewiezienia do szpitala, dyżurny KPP w Lubinie został powiadomiony, że mężczyzna zmarł" – podano. Dolnośląska policja dodała, że o całym zdarzeniu natychmiast powiadomiono prokuraturę, która zgodnie z obowiązującymi procedurami, wszczęła śledztwo w tej sprawie. Powiadomiono również komórkę kontrolną KWP we Wrocławiu. "Trwają czynności dotyczące ustalenia przebiegu interwencji. Zapewne na polecenie prokuratury zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która wskaże przyczynę śmierci" – czytamy w oświadczeniu.

Interwencję poselską w sprawie działań policji podjął poseł KO z Dolnego Śląska Piotr Borys. "Nie jest prawdą komunikat Policji Wojewódzkiej we Wrocławiu. Według informacji dyrekcji szpitala zgon młodego lubinianina nastąpił w karetce przed przyjazdem do szpitala. Będę pytał o filmy z kamer policjantów i podduszanie w interwencji" – napisał Borys na Twitterze. 

W lubińskiej komendzie poseł złożył pismo z pytaniami dotyczącymi przebiegu interwencji. "Jestem po rozmowie z rodziną i obejrzeniu niepublikowanego nagrania. Jest więcej pytań. Dlaczego nie podjęto reanimacji, nie zastosowano kajdanek, wielokrotnie przyduszano Bartka? Żądamy wyjaśnień" – podkreślił.

PAP/IS24

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze

    Reklama