Reklama

Bezpieczeństwo Wewnętrzne

Polskie służby odpierają atak na granicy [15.11-19.11]

Fot. DWOT
Fot. DWOT

Polscy funkcjonariusze mierzą się z masową próbą sforsowania granicy z Białorusią. Duża grupa migrantów zgromadziła się 8 listopada przy linii granicznej i próbują, często masowo, wejść na terytorium Polski. Relacje i nagrania z wydarzeń w okolicach Kuźnicy, a także całego odcinka granicznego z Białorusią, udostępniają polskie władze. 

MATERIAŁ AKTUALIZOWANY

PIĄTEK, 19 LISTOPADA



12:40

Przy polskiej granicy z Białorusią mają być już pierwsi żołnierze brytyjskich wojsk inżynieryjnych - Royal Engineers, których zadaniem będzie reperowanie tymczasowego ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej oraz utrzymanie i udrożnienie połączeń drogowych. Niedługo dołączyć ma do nich kolejnych 100 mundurowych, a łącznie ma ich być ok. 150. 

Wsparcie wysłać mają również Estończycy. Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, podał że trwają już rozmowy na temat szczegółów tej współpracy. Na granicy polsko-białoruskiej w jej ramach zjawić by się miało prawie 100 estońskich żołnierzy. Szef MON zapowiedział przekazanie wkrótce bliższych szczegółów tej inicjatywy.

Estończycy informują, że pomogą w umacnianiu zapór chroniących Polskę przed białoruskim atakiem hybrydowym, ale przywiozą ze sobą również drony. Grupa składać ma się z rezerwistów, żandarmerii wojskowej oraz rozpoznania. Jednostka przygotowawcza zostać ma wysłana do Polski już w ten weekend, a jednostki główne powinny przybyć w przyszłym tygodniu. Decyzja o udzieleniu wsparcia zostać miała podjęta w odpowiedzi na prośbę polskiego MON.



10:00

"Dwie duże grupy próbowały siłowo przekroczyć granicę - jedna liczyła 500 a druga 50 cudzoziemców. Osoby były agresywne" - podała na Twitterze Straż Graniczna. Pierwsza grupa próbowało siłowo przekroczyć granicę polsko-białoruską około godz. 17:00 w czwartek w rejonie placówki SG w Dubiczach Cerkiewnych. "Zauważyliśmy, że gromadzi się duża grupa osób. Na początku było to 100 osób, następnie białoruskie pojazdy ciężarowe dowiozły kolejnych migrantów. W rezultacie było tam ok. 500 osób" - mówił ppor. Anna Michalska, rzecznik szefa SG. Jak dodała, grupa zaczęła rzucać kamieniami, gałęziami. "Ktoś z tłumu użył też gazu łzawiącego w kierunku służb polskich. W tym czasie funkcjonariusze służb białoruskich świecili laserami. Cudzoziemcy przerzucili przez concertinę kładkę, którą nasze służby ściągnęły" – powiedziała rzecznik SG. Po chwili wycofano się z próby przekroczenia granicy. Następnie podjechały ponownie białoruskie ciężarówki i zabrały część tych osób, a reszta przeszła dalej wzdłuż linii granicy, rozpraszając się na mniejsze grupy. "W trakcie tej próby czterech żołnierzy zostało uderzonych kamieniami, została udzielona im pomoc medyczna" – powiedziała Michalska.

Do drugiej większej próby siłowego forsowania granicy polsko-białoruskiej doszło na odcinku ochranianym przez funkcjonariuszy placówki SG w Mielniku. Około 50-osobowej grupie udało się na kilkanaście metrów przekroczyć linię granicy. Osoby zostały poinformowane o obowiązku opuszczenia terytorium Polski i zostały zawrócone do linii granicy. "Do pomieszczeń służbowych SG zabraliśmy 5-osobową rodzinę z Iraku, w tym trójkę dzieci. Kobieta jest prawdopodobnie w ciąży. Prawdopodobnie dalej trafią do ośrodka. Na razie nie wymagają pomocy medycznej" - przekazała rzecznik Straży Granicznej.

Nadal część migrantów, według niepotwierdzonych informacji około kilkuset, przebywa w ośrodku czy też centrum logistycznym przygotowanym przez białoruskie władze. Tam też, jak podaje Straż Graniczna, przeniesionych miało zostać sporo osób z koczowiska w pobliżu przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi. Obozowisko natomiast opustoszało. Opustoszał także miał obóz przy samym przejściu. Jak wynika z nagrań publikowanych m.in. przez białoruskie opozycyjne media, nie dla wszystkich migrantów znalazło się jednak w ośrodku miejsce. Duża grupa wciąż spać ma na zewnątrz. Kilkusetosobowa grupa, ok. 400, Irakijczyków wróciła także wczoraj do kraju lotem zorganizowanym przez władze tego kraju. 

"To, że opustoszało obozowisko przy przejściu w Kuźnicy nie oznacza, że sytuacja się uspokoiła. Mamy próby zbiorowych przekroczeń granicy w innych punktach" - mówił w piątek w rozmowie z radiową Jedynką gen. insp. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. Jak zaznaczył, dzisiaj miało to miejsce w okolicach Dubicz Cerkiewnych, gdzie kilkusetosobowa grupa przy wsparciu służb białoruskich próbowała sforsować ogrodzenie. "To pokazuje nam, że nadal te grupy wzdłuż granicy gdzieś są i podejmowane są próby przerzutu migrantów do Polski" - powiedział. 

Mówił też o międzynarodowych grupach przestępczych, które pojawiają się na terenach przygranicznych, które zajmują się przewożeniem migrantów dalej na zachód - do Francji i Niemiec. "Nad powiązaniami między nimi pracują policjanci z pionu kryminalnego" - powiedział komendant, dodając, że została stworzona międzynarodowa grupa policjantów, która zajmuje się rozbijaniem tych grup". 

Jak wyliczał, na granicy pracują nie tylko policjanci z prewencji czy kontrterroryści, są tam też patrole konne, patrole na quadach czy policjanci ruchu drogowego. "Są też psychologowie" - zaznaczył. Skomentował też warunki, w jakich przebywają na granicy policjanci. "Funkcjonariusze są zakwaterowani w pensjonatach, hotelach i chwalą sobie warunki i wyżywienie" - zapewnił.

Niedługo u boku polskich mundurowych pełniących służbę przy granicy z Białorusią pojawią się żołnierze Wielkiej Brytanii. Jak poinformował szef MON, minister Mariusz Błaszczak, wsparcia udzielą dokładnie wojska inżynieryjne, których zadaniem będzie reperowanie tymczasowego ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej oraz utrzymanie i udrożnienie połączeń drogowych. Jak ocenił w piątek gen. insp. Jarosław Szymczyk, "gdyby nie to ogrodzenie to skuteczność naszych działań byłaby nieporównywalnie mniejsza". Możliwe, że Brytyjczycy służbę rozpoczną jeszcze w listopadzie. 

Co ważne, minister Mariusz Kamiński polecił komendantowi głównemu Straży Granicznej zwrócenie się do przewodniczącego Państwowego Komitetu Granicznego Republiki Białorusi gen. Anatolija Lappo z pismem nawołującym do ustabilizowania sytuacji w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy. W przypadku braku odzewu na ten apel, Polska zawiesi działalność znajdującego się tam kolejowego przejścia granicznego. W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej, od 9 listopada br. do odwołania został zawieszony ruch graniczny na drogowym przejściu granicznym w Kuźnicy. Znajduje się tam także kolejowe przejście graniczne, na którym nadal odbywa się ruch pociągów towarowych.



CZWARTEK, 18 LISTOPADA



08:40

Pod Połowcami, w pobliżu granicy z Białorusią, zaatakowani zostali funkcjonariusze policji. Napaści dokonać mieli mężczyźni ubrani w białoruskie mundury, którzy rzucali w mundurowych kamieniami. Jak podkreśla formacja, był to kolejny atak inspirowany przez służby wschodniego sąsiada Polski. Do incydentu doszło w czasie interwencji związanej z kolejną próbą nielegalnego, siłowego przekroczenia granicy przez migrantów. Interweniowało tam ok. 70 funkcjonariuszy policji. "Policjanci zostali zaatakowani przez dwóch ubranych w mundury mężczyzn, którzy stali po stronie białoruskiej i rzucali kamieniami w funkcjonariuszy z oddziału prewencji policji ze Szczecina" - mówił rzecznik komendanta podlaskiej policji podinspektor Tomasz Krupa.

Jak podkreślał InfoSecurity24.pl, na codziennych przekazach z polsko-białoruskiej granicy widać, po przeciwnej stronie, liczne umundurowane osoby. Niestety nie mają one żadnych oznak białoruskiej przynależności państwowej, żadnych oznak identyfikujących formację w której służą, ani nawet dystynkcji określających stopień wojskowy. Powoduje to, iż obserwujący ich polscy żołnierze i funkcjonariusze mogą się tylko domyślać z kim mają do czynienia.

Ogólnie, minionej doby tj. 17 listopada Straż Graniczna odnotowała 501 prób nielegalnego przekroczenia odcinka z Białorusią. Doszło również do kilku prób siłowego przekroczenia granicy przez duże grupy cudzoziemców, z której jedna liczyła ok. 500 osób.

Do próby nielegalnego przekroczenia granicy doszło m.in. w Dubiczach Cerkiewnych przez ok. 100-osobową grupę. Resort obrony narodowej relacjonuje, że białoruskie służby najpierw dokonały na tym obszarze rekonesansu i najprawdopodobniej uszkodziły ogrodzenie. 

MON wprost stwierdza, że atakiem w Dubiczach Cerkiewnych kierował białoruski Specnaz.



ŚRODA, 17 LISTOPADA



12:11

O tym, że cudzoziemcy w pobliżu przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi spakowali się i opuszczają obozowisko, Straż Graniczna poinformowała na Twitterze. "Obserwujemy, że cudzoziemcy koczujący po stronie białoruskiej, w pobliżu przejścia granicznego Bruzgi, spakowali się i opuszczają obozowisko. Przemieszczają się pod nadzorem białoruskich służb w nieznane miejsce" - napisano. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik na antenie TV Republika informował z kolei o tym, że migranci wsiadają do autobusów, a koczowisko "powoli pustoszeje".

Pytana o ten fakt na środowym briefingu rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej ppor. Anna Michalska potwierdziła, że funkcjonariusze SG, pełniący służbę, zauważyli stojące autokary. "Mamy nadzieję, że te osoby zostaną zabrane, aczkolwiek widzimy, że część grup zabiera ze sobą kłody drewna (używane do forsowania granicy - przyp. red.), dlatego nie do końca wiemy, czy te osoby wszystkie będą zabierane przez autokary, czy są po prostu przemieszczane w inne miejsce, gdzie mają koczować czy próbować forsować granicę" - wskazała ppor. Michalska.



09:30

Rzecznik rządu mówił w środę w TVP Info, że przygotowywany jest raport ws. ataków na polskich funkcjonariuszy, którzy pracują na polsko-białoruskiej granicy. "My nie chcemy wszystkich informacji szczegółowo przekazywać, bo pamiętajmy o tym, że to też jest test ze strony służb białoruskich, w jaki sposób my weryfikujemy liczbę użytych instrumentów przeciwko naszym funkcjonariuszom" - podkreślał. Jak przekazał, obecnie incydenty są raportowane z odpowiednią częstotliwością. "Ale też nie po to, żeby służby białoruskie wiedziały o tym, że zidentyfikowaliśmy pewnego rodzaju ataki czy nowe sposoby próby przekroczenia granicy" - powiedział Müller.

Pytany, jakie to są nowe sposoby przekroczenia granicy, przypomniał, że do tej pory dochodziło do siłowego forsowania granicy. "Ale też są inne sposoby, żeby ją omijać - w sposób zorganizowany lub niezorganizowany, z użyciem nowych sprzętów, z użyciem urządzeń" - podkreślił. "Mamy do czynienia z kolejnym etapem przygotowywania przez służby białoruskie próby forsowania naszej granicy" - mówił. "My musimy uważać na każdą nową formułę" - dodał. "Widzimy, że w tej chwili służby białoruskie w ogóle się z tym nie kryją. One w sposób oficjalny pomagają tym osobom, a właściwie zmuszają je do przekroczenia tej granicy, ale technicznie wspomagają nowe metody forsowania granicy" - przekazał.

Na antenie Pierwszego Programu Polskiego Radia szef MON Mariusz Błaszczak, pytany o sytuację na granicy, mówił że "noc nie była spokojna, natężenie (prób nielegalnego przekraczania granicy - przy. red.) było mniejsze niż to, co mogliśmy zobaczyć w Kuźnicy, ale wciąż metoda ataku na polską granicę jest taka sama". Na innych odcinkach granicy na terytorium Polski próbowały przedrzeć się mniejsze grupy migrantów. Wiadomo, że do jednej z prób przejścia, przez ok. 50 osób, doszło w okolicach Czeremchy (ok. godz. 18:00). Grupie towarzyszyć miały służby białoruskie, które korzystać miały z lasera, a cudzoziemcy rzucać mieli kamieniami w stronę polskich służb. Stanisław Żaryn dodaje, że polscy mundurowi mieli być ogłuszani petardami i wystrzałami z pistoletów sygnałowych. Do drugiej próby forsowania granicy doszło we wtorek ok. godz. 23:00 w Dubiczach Cerkiewnych. "Była to grupa około 100 osób, z czego 50 z nich bardziej agresywnie próbowało forsować granicę" - informowała ppor. Anna Michalska, rzecznika komendanta głównego SG. Spokojnie noc upłynęła natomiast na lubelskim odcinku z Białorusią. 

Przypomnijmy, że we wtorek doszło do trwającego ponad dwie godziny ataku na przejście graniczne Kuźnica-Bruzgi. Łącznie rannych wtedy zostało zostało 12 osób z polskich służb. Jako rannych zdiagnozowano dziewięcioro funkcjonariuszy policji, a także dwóch funkcjonariuszy Straży Granicznej i jeden żołnierz. "Najciężej ranny policjant obecnie jest po diagnostyce w szpitalu, na własną prośbę ten szpital w tej chwili opuścił" - mówił we wtorek na antenie Polsat News gen. insp. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji. Formacja tłumaczyła natomiast, że część mundurowych odczuła skutki obrażeń po "zejściu z granicy", gdy przestała "trzymać ich adrenalina".

Szef polskiej policji podał również, że zabezpieczane są wszystkie przedmioty, "które przeleciały w kierunku tych, którzy dziś stali na straży polskiej granicy i ten brutalny atak odpierali", a Prokuratura Rejonowa w Sokółce podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa ws. podejrzenia czynnej napaści na funkcjonariuszy policji, SG i żołnierzy.

"Patrząc na osoby, które rzucały tymi kamieniami, sposób w jaki się zachowywały, to są osoby w mojej ocenie dosyć dobrze wyszkolone i doświadczone w różnego rodzaju walkach. W mojej ocenie wśród osób najbardziej agresywnych byli funkcjonariusze służb białoruskich" - ocenił komendant główny policji. Jak powiedział Szymczyk, "osoby te były zamaskowane, w kominiarkach, uniemożliwiając jakąkolwiek identyfikację, więc wiele wskazuje na to, że to właśnie funkcjonariusze służb białoruskich byli inicjatorami i głównymi prowodyrami tych zajść, aczkolwiek w tych zajściach wzięło udział bardzo dużo przede wszystkim młodych mężczyzn (…)".

Stanisław Żaryn podał na Twitterze we wtorek wieczorem, że "w godzinach wieczornych w miejscu, w którym atakowano granicę RP i skąd rzucano w Polaków m.in. kamieniami, pojawili się białoruscy funkcjonariusze, którzy zachowywali się jakby zabezpieczali dowody w śledztwie". Ale białoruskie media już wcześniej informowały o tym, że sprawą zajęła się komisja śledcza. Co więcej, resort spraw zagranicznych tego kraju podał, że to Polska "bezpośrednio prowokuje incydenty na granicy". 



WTOREK, 16 LISTOPADA



16:29

Rośnie liczba funkcjonariuszy, którzy zostali ranni podczas wtorkowego odpierania ataku cudzoziemców na przejście graniczne z Białorusią. Jak poinformowała policja, jest to już siedmiu policjantów. "To m.in. policjant uderzony kamieniem w głowę i przewieziony do szpitala; policjantka z urazem głowy przewieziona do szpitala oraz 5 policjantów z obrażeniami rąk i nóg. Obrażenia powstały po rzucanych w nas przedmiotach" - podała formacja. Wiadomo również, że wśród rannych jest funkcjonariuszka Straży Granicznej oraz żołnierz Wojska Polskiego.

Polska policja udostępniła także nagrania i zdjęcia przedmiotów, których użyto wobec mundurowych we wtorek. "Ataków dokonywały ze strony białoruskiej osoby inspirowane do tego przez służby reżimu i ich funkcjonariusze" - dodała. 

Szereg nagrań z wydarzeń na granicy opublikowało również Ministerstwo Obrony Narodowej. Na jednym z nich widzimy wydawałoby się kilkunastoletnie dziecko.

Jednocześnie państwowa agencja informacyjna BiełTA informuje, że część migrantów z obozowiska przy granicy polsko-białoruskiej udaje się do położonego w pobliżu centrum logistycznego. Przygotowanie centrum dla rozmieszczenia migrantów polecił gubernatorowi grodnieńskiemu Alaksandr Łukaszenka – podaje kanał Puł Pierwogo. Jak podano, mają tam być umieszczone przede wszystkim kobiety i dzieci.

BiełTA pisze, że migranci w niewielkich grupach opuszczają przejście graniczne w Bruzgach i udają się w kierunku centrum logistycznego. Agencja informuje również o przygotowaniach do przyjęcia migrantów, które już rozpoczęły się na jego terenie.

Na miejsce wydarzeń, czyli na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi przybył również - jak informuje Tadeusz Giczan - białoruski komitet śledczy, który zająć ma się zbadaniem polskich "zbrodni wojennych". 



14:20

"Funkcjonariuszka Straży Granicznej z Placówki z Kuźnicy została poszkodowana podczas dzisiejszego ataku cudzoziemców na polską granicę. Jeden z kamieni ją uderzył, funkcjonariuszka została przewieziona na SOR, będzie jej udzielona pomoc medyczna" – poinformowała we wtorek Straż Graniczna na Twitterze. Uderzony kamienień w twarz został również, podczas wtorkowego ataku, polski żołnierz. Jak podał MON, została mu udzielona pomoc medyczna, a jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wydaje się więc, biorąc wcześniejsze doniesienia, że rannych zostało trzech mundurowych. Najpoważniejsze obrażenia wydaje się mieć policjant, u którego doszło do pęknięcia kości czaszki. 

Straż Graniczna podaje również, że cudzoziemcy wracać mają obecnie do poprzedniego obozowiska znajdującego się kilkaset metrów od przejścia Kuźca-Bruzgi. Ma się to odbywać pod nadzorem białoruskich służb. 

Stanisław Żaryn w jednym z wpisów na Twitterze podkreśla, że dzisiejsza siłowa próba sforsowania, która trwała ponad dwie godziny, polsko-białoruskiego przejścia organizowana była przez służby białoruskie i część migrantów. Podkreślała to również rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej ppor. Anna Michalska, która podczas zorganizowanego w Warszawie spotkania z mediami wyjaśniła, że wśród cudzoziemców atakujących polską granicę identyfikowani są funkcjonariusze służb białoruskich. W cywilnym przebraniu biorą udział w niszczeniu zapory oraz atakach na polskich strażników granicznych, policję i wojsko. "Nasi funkcjonariusze pełnią tam służbę i kojarzą niektóre osoby. Widzimy, że czasami funkcjonariusze białoruskich służb są przebrani w ubrania cywilne, czasami są również w mundurach" – powiedziała.

Wtorkowy atak zaczął się po prawej stronie przejścia granicznego (patrząc z polskiej strony granicy). Tam policjanci zostali zaatakowani kamieniami i granatami hukowymi - poinformował rzecznik komendanta podlaskiej policji Tomasz Krupa. Powołując się na przekazy live w mediach, pochodzące z białoruskiej strony granicy, zwracał uwagę, że niektóre osoby do miotania granatów czy kamieni używały pewnego rodzaju proc, by zwiększyć zasięg - ręcznie nie były bowiem w stanie dorzucić niebezpiecznych przedmiotów na stronę polską. "Uchodźcy raczej granatów ze sobą nie przywieźli. Poza tym ci najbardziej agresywni byli zamaskowani, byli w kominiarkach, kapturach, w miarę jednolicie byli ubrani, oczywiście w stroje cywilne" - mówił rzecznik. Dodał, że potem agresywne zachowania przeniosły się na platformę drogowego przejścia granicznego.

Krupa przypomniał, że gdy w miniony poniedziałek przeszło tam z pobliskiego koczowiska co najmniej kilkaset osób, w pierwszej linii przez zasiekami, znalazły się kobiety z dziećmi. "One bardzo szybko zostały wycofane stamtąd i tam dziś pojawił się ten agresywny tłum. Z nieba leciał naprawdę grad kamieni" - relacjonował. Dodał, że obecnie jest w tym miejscu już spokojnie. "Jest cisza, z nieba nie lecą kamienie, my użyliśmy armatek wodnych. W pewnym momencie napastnicy zaprzestali ataków (...), leciały, leciały kamienie a potem był stop" - mówił. "Widzieliśmy, że tym agresorom cały czas donoszono w workach kamienie, więc to ktoś zorganizował, worki z kamieniami były przygotowane" - dodał. Przyznał, że część osób nie miała zasłoniętych twarzy i było widać kim są, ale najbardziej aktywne i agresywne były osoby zamaskowane. "To było od początku do końca przygotowane" - mówił.

Zaznaczył, że cały czas linia granicy jest zabezpieczana przez służby, są tam wciąż armatki wodne, policja obserwuje też teren ze śmigłowca. "Jesteśmy wciąż przygotowani, czekamy jak sytuacja będzie się rozwijała" - dodał rzecznik komendanta podlaskiej policji.

Dwa tysiące policjantów prewencji pojechało na granicę polsko-białoruską w związku z zaostrzającą się sytuacją migracyjną.



13:03

Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski podczas konferencji w Nowej Wsi Ełckiej powiedział, że "tam gdzie jest to niezbędne, na wniosek ministra obrony narodowej i ministra spraw wewnętrznych i administracji przekazuje odpowiednie środki i materiały funkcjonariuszom, którzy pełnią służbę na naszej granicy". M.in. stąd, z Ełku, wyruszają w poszczególne miejsca kontenery, które są kontenerami zapleczowymi, socjalnymi, mieszkalnymi. Jest to ważny element zabezpieczenia" – powiedział prezes Kuczmierowski.

Zaznaczył, że w najbliższych godzinach kontenery dla polskiego wojska i służb wyjadą na granicę. Posłużą do budowy zaplecza socjalnego, mieszkalnego, żeby funkcjonariusze, którzy mieszkają w różnych miejscach, w sytuacji, gdy jest spadek temperatury, mieli większy komfort – wyjaśnił. Kontenery są ogrzewane, wyposażone m.in. w łóżka i szafki. W Nowej Wsi Ełckiej trwa załadunek kontenerów na lawety. 

Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych w kryzys, który jest na granicy polsko-białoruskiej, jest zaangażowana od połowy sierpnia. "Pierwsze transporty humanitarne wyjechały z naszych składnic w połowie sierpnia i dotarły na Litwę, bo Litwa nas pierwsza prosiła o wsparcie. Tam trafiły namioty, specjalne ogrzewacze, agregatory prądotwórcze, łóżka, koce, sprzęt, który pomagał Litwinom w aranżacji podstawowych obozów i miejsc zakwaterowania" – wskazał prezes Kuczmierowski. Mówił, że również trzy takie transporty były przygotowywane na potrzeby wsparcia Białorusi. "Białoruś do tej pory nie skorzystała z tych propozycji. Czekamy, bo ten transport jest przygotowany, w tej chwili jest relokowany do naszego magazynu. Ale jest gotowy, by w ciągu godziny wyjechać i dotrzeć jak najszybciej na granicę. Czekamy na zmianę polityki władz białoruskich" – mówił Kuczmierowski.



12:39

Zakończyła się próba siłowego sforsowania przejścia Kuźnica-Bruzgi. Cudzoziemcy wrócić mieli do znajdującego się nieopodal obozowiska, opuszczonego w poniedziałek rano, eskortowani przez białoruskie służby - podaje dziennikarz Tadeusz Giczan. Z relacji na żywo, udostępnionej m.in. na YouTube, wynika jednak, że część z nich znajduje się nadal w okolicach atakowanego wcześniej przejścia granicznego - rozpalają ogniska i rozstawiają namioty.

Sytuację na polsko-białoruskiej granicy omawiać miały dzisiaj białoruskie władze w ramach narady zwołanej w Mińsku przez Alaksandra Łukaszenkę. Jak przekazał we wtorek minister obrony Wiktar Chrenin, "białoruska armia ma plan reagowania na każdy scenariusz wydarzeń na granicy". "Przygotowaliśmy plany na wszystkie możliwe warianty rozwinięcia się (konfliktu) lub prowokacji, które mogą mieć miejsce od strony naszych sąsiadów" – przekazał.

W komunikacie resortu przytoczono jego wypowiedź, dotyczącą "zgrupowania przez Polskę na terytorium przygranicznym 23 tys. wojskowych". "Zbudowano dla nich 13 obozów. W tej sytuacji strona białoruska zwiększyła siły zwiadu na granicy, wzmocniła ochronę granic i przestrzeni powietrznej" – podano. "Widzimy precyzyjnie, co się dzieje na terytorium Polski i krajów bałtyckich. Traktujemy to jako określone wyzwania i zagrożenia" – dodał Chrenin.



11:57

Podczas zamieszek na granicy ranny został policjant. Przetransportowano go do szpitala - poinformował polska policja. "Prawdopodobnie doszło do pęknięcia kości czaszki po uderzeniu przedmiotem" - czytamy. 

Za grupą atakującą polską granicę widoczny ma być kordon służb białoruskich. Analitycy dostrzegają ich również w tłumie, podkreślając, że prawdopodobnie instruują migrantów.

W stronę polskich żołnierzy i funkcjonariuszy lecą już nie tylko kamienie, ale m. in. kostka brukowa. Jak przypomina Stanisław Żaryn, "w ostatnich dniach z białoruskich zakładów budowlanych wyjeżdżały w stronę granicy ciężarówki m. in. z kamieniami, żwirem". 



11:23

Wydarzenia na granicy, a dokładnie przejściu Kuźnica-Bruzgi, relacjonowane są na żywo przez białoruskie media państwowe.

W stronę polskich mundurowych, już zgodnie z relacją opozycyjnych mediów, lecieć mają także elementy namiotów, z których korzystali wcześniej migranci. Do forsowania ogrodzenia korzystają oni również z metalowych prętów. Udostępniane są również zdjęcia, na których osoby po drugiej stronie linii granicznej trzymają zapewne granaty hukowe.

Jak podkreśla na Twitterze Anna Maria Dyner, analityk PISM, "bezpośrednia transmisja telewizyjna pokazuje, że całość (ataku - przyp. red.) była przygotowana i skoordynowana przez białoruskie służby".

Polskie służby wraz ze sprzętem przesuwały się bliżej linii granicznej, na dokładnie powstałych na niej zasieków, niszczonych przez napierających migrantów. Nadawane są również komunikaty i ostrzeżenia, dotyczące możliwości użycia siły przez polską policję w przypadku, gdy atakujący nie będą szanować polskiej granicy. Formacja podkreśla też na Twitterze, że "agresywne ataki inspirowane przez stronę białoruską są cały czas odpierane", a "całość agresywnych zachowań służby białoruskie koordynują i obserwują przez drony".



10:34

Polskie służby użyły gazu łzawiącego i armatki wodnej wobec migrantów znajdujących się w pobliżu oraz na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi. Grupa miała zaatakować funkcjonariuszy po drugiej stronie ogrodzenia, rzucając w nich m.in. kamieniami. Nagrania z tego, co się ma właśnie dziać na granicy publikują już polskie władze. Atak trwać ma już od ok. godziny.

Według relacji polskiej policji, w stronę polskich mundurowych polecieć miały kamienie, butelki i kłody, po czym próbowano zniszczyć ogrodzenie graniczne. Co więcej, migranci mieli zostać wyposażeni przez białoruskie służby w granaty hukowe i obrzucić nimi polskich żołnierzy i funkcjonariuszy. 

To, co dzieje się przy polsko-białoruskiej linii granicznej Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych nazywa długotrwałą grą nerwów. "Taktyka białoruska obliczona jest na ciągłą destabilizację sytuacji na naszej granicy, szukanie nowych miejsc wywołania punktowego kryzysu i nieustanne próby masowego przedarcia się na teren RP" - pisze na Twitterze.

Wiceminister MSWiA Maciej Wąsik na antenie Polsat News podkreślał we wtorek, 16 listopada, że "pogranicznicy białoruscy przecinają zasieki i liczą, że zanim nasze służby się zorientują, to zdążą przepuścić przez granicę grupę 50-100 osób". O jednym z takich incydentów poinformował resort obrony narodowej. "Wczoraj w nocy 4 białoruskich funkcjonariuszy próbowało uszkodzić ogrodzenie i zmusić 11 migrantów do wejścia na teren Polski. Żołnierzom udało się udaremnić tę próbę" - podał. Możliwe, że chodzi o interwencję, z której nagranie udostępnił dziennikarz Tadeusz Giczan



09:15

Noc na granicy z Białorusią minęła spokojnie - oceniła we wtorek rano podlaska policja, która wraz z innymi służbami mundurowymi zabezpiecza odcinek tej granicy w regionie przez nielegalnym przekraczaniem przez imigrantów. Chodzi m.in. o teren nieczynnego obecnie, drogowego przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi, gdzie w poniedziałek po białoruskiej stronie zgromadziło się co najmniej kilkuset cudzoziemców i gdzie zostały skierowane wzmocnione siły policji, Straży Granicznej i wojska.

Jak poinformowała natomiast chor. sztab. Ewelina Szczepańska z sekcji prasowej Straży Granicznej, około godz. 16:00 w poniedziałek, 15 listopada doszło do siłowej próby przekroczenia granicy polsko-białoruskiej przez około 100-osobową grupę w okolicach miejscowości Dubicze Cerkiewne. "Używano laserów koloru zielonego, żeby oślepić naszych funkcjonariuszy. Cudzoziemcy rzucali kamieniami; rozbili szybę w pojeździe wojska. Nikt nie został ranny" - relacjonowała. Do drugiej próby sforsowania granicy polsko-białoruskiej doszło w okolicach miejscowości Czeremcha. Brało w niej udział około 50 cudzoziemców. "Była to również bardzo agresywna grupa. Rzucano gałęziami, kłodami, kamieniami. Jeden z żołnierzy został uderzony kamieniem w głowę. Mimo kasku, miał rozciętą głowę. Na miejsce wezwano pomoc medyczną" – dodała Szczepańska.

Nadal spokojnie ma być, a dokładnie "bez szczególnych wydarzeń ani incydentów", na granicy polsko-białoruskiej na terenie woj. lubelskiego. "Nie odnotowaliśmy prób nielegalnego przekroczenia granicy państwowej z Białorusi do Polski. Nie zaobserwowaliśmy większych grup osób w pobliżu granicy państwowej" - poinformował rzecznik komendanta NOSG kpt. Dariusz Sienicki.

Resort obrony narodowej podał we wtorek rano, że białoruskie służby pod osłoną nocy niszczą ogrodzenie, by umożliwić migrantom nielegalne przekroczenie granicy. MON opublikowało na swoim profilu na Twitterze krótki film, na którym widać, jak po białoruskiej stronie umundurowana postać czołga się w kierunku zasiek z drutu kolczastego znajdującego się na granicy. Osoba w mundurze przecina nożycami drut tworzący zaporę techniczną.

Nagrania z tego, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy publikuje również m.in. Tadeusz Giczan, białoruski dziennikarz. Wczoraj na jego Twitterze pojawił się materiał ukazujący, jak pisze sam Białorusin, jak służby pchają migrantów na ogrodzenie. Na nagraniu słychać również krzyki oraz rozmowy polskich funkcjonariuszy. Nie wiadomo jednak na razie przy okazji której próby siłowego forsowania granicy polsko-białoruskiej powstał ten materiał.

Napięta sytuacja na granicy polsko-białoruskiej na razie nie ulega deeskalacji i jak zapewnia wiceszef MSZ Marcin Przydacz, jeśli dalej będzie to tak wyglądać, to nie jest wykluczone, że zamykane będą kolejne przejścia graniczne z Białorusią.

Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 33 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego 5,3 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.



PONIEDZIAŁEK, 15 LISTOPADA



21:00

Podlaska policja informuje, że ok. godz. 16:00 kilkusetosobowa grupa miała podjąć nieskuteczną próbę sforsowania granicy w pobliżu Starzyny (ok. 2h godziny drogi od Kuźnicy, w kierunku województwa lubelskiego). Migranci mieli rzucać w polskich funkcjonariuszy kamieniami. Na udostępnionych przez formację zdjęciach widać m.in. uszkodzony kask, a także zasieki i leżące za nimi zbite deski.

Relację z tego, co dziać ma się w okolicach przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi udostępnił na Twitterze Stanisław Żaryn. Jak pisze, można powiedzieć, że migranci rozbili tam nowe obozowisko. 

Natomiast Wojska Obrony Terytorialnej udostępniły na oficjalnym koncie na Twitterze zdjęcie, z którego wynika, że na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi montowane są dodatkowe zabezpieczenia. W pracach udział biorą także strażacy Państwowej Straży Pożarnej.

Widoczne są one również na drugim zdjęciu opublikowanym przez Wojska Obrony Terytorialnej.

Informacje te potwierdza Stanisław Żaryn, a także Polska Policja. 

Porzucone pozostaje tym samym, przynajmniej na razie, poprzednie obozowisko, znajdujące się nieopodal przejścia granicznego w Kuźnicach. Jak podkreślała jednak na antenie Polsat News w poniedziałek, 15 listopada wieczorem ppor. Anna Michalska, rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej, polskie służby nie są pewne czy Białorusini nie chcą do niego sprowadzić kolejnych migrantów czy wrócą tam może osoby, które znajdują się obecnie przy przejściu. Na miejsce dostarczana mają być bowiem wciąż m.in. woda i drewno na opał.



15:25

Polskie służby w pełnej gotowości na granicy. Wzmacniane są nie tylko dodatkowymi mundurowymi, ale również sprzętem. Przy linii granicznej stoją już m.in. dwa pojazdy typu armatka wodna oraz policyjny LRAD (Long Range Acoustic Device), z którego zapewne nadawane są komunikaty skierowane do migrantów oraz białoruskich służb. 

Polska Policja podaje również, że Białorusini mają pilnować, by migranci znajdujący się obecnie przy przejściu granicznym nie mogli wycofać się wgłąb Białorusi. "Takiej możliwości nie zapewnia się nawet osobom, które chcą wrócić do Mińska i odlecieć do swojego kraju" - pisze formacja. 

Według MSWiA, grupa migrantów przy przejściu w Kuźnicy jest coraz większa. 

Jak wspomniano już wcześniej, na miejscu powstaje powoli koczowisko, a migranci rozstawiają namioty i rozpalają ogniska. 

Poniżej nagranie pokazujące sytuację przy przejściu granicznym w Kuźnicy oraz opustoszałe, przynajmniej na razie, położone nieopodal obozowisko. Na miejscu widać jednak m.in. zapasy drewna.



13:24

Polskie służby komunikaty i wiadomości kierować mają nie tylko do samych migrantów. Ich odbiorcami mają być również białoruskie służby. 

"Rozumiemy, że dostaliście takie rozkazy z góry. Nic nie usprawiedliwia jednak cierpienia kobiet i dzieci, niech stąd odejdą, sąsiedzi. Pozwólcie im wrócić do domu. Niedawno ręka w rękę chroniliśmy granicy, a teraz wy postępujecie tak strasznie wobec niewinnych ludzi. Naprawdę po tym wszystkim będziecie mogli spojrzeć w oczy żonom i dzieciom? Opamiętajcie się proszę. Białorusini, proszę was, przestańcie. Nie krzywdźcie tych ludzi. Oni nie zrobili wam niczego złego. Z powodu tego co robicie oni mogą zginąć. Pozwólcie im żyć. Pozwólcie im wrócić do domu" - mają słyszeć. 

Na razie migranci zachowują spokój, nie ma prób siłowego forsowania przejścia na terytorium Polski. Cześć z nich rozstawiać ma już na miejscu namioty. Nie oznacza to jednak, że obozowisko w którym wcześniej się znajdowali zostało całkowicie porzucone. Wiceminister Maciej Wąsik podaje, że na miejsce nadal zwożone jest drewno na opał.



12:38

Na poniedziałkowym briefingu rzeczniczka komendanta głównego Straży Granicznej ppor. Anna Michalska poinformowała, że wbrew temu, czego się spodziewano, ostatniej nocy w Kuźnicy nie doszło do próby siłowego forsowania granicy. Doszło do niej natomiast na odcinku granicy podlegającym placówce Straży Granicznej w Czeremsze, gdzie siłowo na terytorium Polski próbowało wejść 60 osób. "Oni codziennie, regularnie w nocy próbują tę granicę przekroczyć" - powiedziała, dodając, że grupa zachowuje się w agresywny sposób, m.in. rzucając w funkcjonariuszy kamieniami.

Ppor. Michalska poinformowała jednak, że z najnowszych informacji wynika, iż na nieczynnym przejściu granicznym w Kuźnicy po stronie Białorusi zaczęła gromadzić się duża grupa cudzoziemców. "To już jest kilkaset osób" - wskazała rzeczniczka SG, dodając, że chodzi o osoby, które do tej pory koczowały przy granicy.

"Spodziewamy się, że będzie próba siłowego sforsowania granicy. W tej chwili skierowane są tam wszystkie nasze siły, jakie mogliśmy tam skierować" - powiedziała. Jak dodała, funkcjonariuszy Straży Granicznej wspomagają żołnierze oraz policjanci. Rzeczniczka nie wskazała, o jakiej liczbie funkcjonariuszy mowa, zaznaczając jedynie, że są to siły proporcjonalne do zagrożenia.

Rzeczniczka SG wskazała też, że "z pewnością" zmianie uległa taktyka związana ze sposobem nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów. "Jest mniej indywidualnych prób. Są to praktycznie tylko i wyłącznie siłowe forsowania granicy" - przekazała.



12:14

Jak podaje Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, "obecna próba masowego, nielegalnego, wejścia do Polski to skutek plotek rozpuszczanych wśród migrantów, które dodatkowo uwiarygadniane były przez białoruskie służby". Chodzi mianowicie o informacje, że zapewniony im dzisiaj zostanie autokarowy transport do Niemiec, które dementowane były za pośrednictwem alertów smsowych i komunikatów głosowych w różnych językach przez polskie służby. 

Sytuacja na przejściu Kuźnica-Bruzgi monitorowana jest m.in. z wykorzystaniem policyjnego śmigłowca. Na ujęciach widać maszynę S-70i Black Hawk. 

Nagrania z tego, co dzieje się przy polsko-białoruskiej granicy publikują również Białorusini. 

Co ważne, opustoszeć miało już obozowisko, w którym do tej pory znajdowali się migranci przetransportowani/przeprowadzeni na przejście graniczne.



11:16

Spora część migrantów z obozu, znajdującego się w okolicach Kuźnicy, opuściła go i zmierza w kierunku pobliskiego przejścia granicznego z Białorusią. Towarzyszyć im mają funkcjonariusze białoruskich służb, o czym informuje m.in. opozycyjny dziennikarz Tadeusz Giczan. Kolumna miała mieć długość nawet kilometra. 

Jak dodaje, na zamkniętym przecież w ubiegłym tygodniu przez polskie władze przejściu, po stronie polskiej "czekać" mają już polscy funkcjonariusze oraz m.in. pojazdy typu armatka wodna. Informacje te potwierdza Straż Graniczna, informująca że migranci gromadzą się tam od poniedziałku rano.

Do osób czekających już po białoruskiej stronie granicy przy przejściu Kuźnica-Bruzgi dołączać mają kolejne grupy. "Przygotowywana jest próba siłowego forsowania granicy. Wszystko odbywa się pod nadzorem białoruskich służb" - zaznacza formacja. 

Nagrania z przejścia Kuźnica-Bruzgi udostępnia także resort obrony narodowej, skupiając się również na tym, że pojawiający się tam migranci są "instrumentalnie wykorzystywani" przez białoruskie media, by mogły one "przygotować swoje propagandowe materiały". Na miejscu, jak pisze Giczan, znajdować mają się dziesiątki nie tylko białoruskich, ale również rosyjskich dziennikarzy i ekip telewizyjnych. 

Według wiceministra MSWiA Macieja Wąsika, przy zamkniętym przejściu znajdować mają się już "tysiące migrantów", a "polskie służby są przygotowane na każdy scenariusz". Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, pisze o setkach osób. 

Resort obrony narodowej podaje również informacje o kolejnych prowokacjach Białorusinów. Jak dodaje, "odgłosy strzałów, prawdopodobnie ze ślepej amunicji to codzienność". 



RELACJA Z WYDARZEŃ NA POLSKO-BIAŁORUSKIEJ GRANICY MIĘDZY 8 LISTOPADA A 14 LISTOPADA. 

PAP/MR

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze (27)

  1. Em

    Takie info: jak donoszą niezależni dziennikarze z Białorusi, setki imigrantów są prowadzone przez wojsko Białoruskie pod granicę z Polską. Szykuje się kolejna prowokacja, jednak na bardziej masową skalę i z użyciem paru tysięcy imigrantów, wspieranych przez służby specjalne.

  2. ACAN

    Piesze to wszędzie gdzie się da. Należy na całym zagrożonym odcinku granicy nadawać przez głośniki komunikat w języku rosyjskim skierowany do białoruskich służb informujący że jeżeli którykolwiek z białoruskich mundurowych zbliży się do granicy i poprosi o udzielenie azylu politycznego to państwo Polskie obejmie go ochroną i umożliwi życie i pracę w Polsce i na terenie całej UE. Wyobraźcie sobie wydźwięk propagandowy takiego wydarzenia. Białoruscy pogranicznicy dezerterują i uciekają do polski. Wywiady w BBC CNN itp. Propagandowe zwycięstwo szach mat.

    1. Chyżwar

      Dobre. Nawet bardzo dobre.

    2. 333

      Jakby chcieli to juz dawno by uciekli.Mało Białorusów jest w Polsce ? Daj spokój,to nie check-point Charlie,ani nie granica pomiędzy Koreami.

  3. Xx

    Ciekawe co mają teraz do powiedzenia ci co tak krzyczeli do policjantów " ściągnij mundur przeproś matkę"

    1. Krzys

      Czy nowe zadania zdejmują odpowiedzialność za stare grzechy?

  4. Policja nie doceniona od zawsze - dlaczego?

    Policja - jedyna formacja nie powołana do obrony granicy (powołani sa sg i wp) a broni jej na pierwszej linii i w największej ponoć ilości funkcjonariuszy skierowanych do działań 25 tyś. Wojsko skierowano 15 tyś a cała sg ma 16 tyś. w mediach przede wszystkim podziękowania dla sg i wp. Piniądze też większe dla sg i wp - rządzący może czas docenić funkcjonariuszy policji i wyrónać im uposażenie z SG lub WP - dotyczy też dodatków socjalnych i mieszkaniowych.

    1. Q

      Nie ma tam 25 tys.policjantów,skąd Ty to wziąłeś ?Reszta się zgadza.

  5. Proszę pamiętać

    Służba Ochrony Kolei to też służba mundurowa.

  6. wiem

    Władze polskie powinny powołać jak najwięcej rezerwistów bezrobotnych, takich, co siedzą po chałupach i boją się komornika, chociażby do rozstawiania namiotów, pilnowania obiektów, parkingów, sprzętu czy nawet dowożenia zaopatrzenia, żywności, opału, części zamiennych. Nawet kilkudziesięcioletnie dziadki pamiętające warty i patrole w ludowym wojsku się nadadzą a chociażby do obsługi kuchni polowych, gotowania grochówki i obierania ziemniaków, wożenia gorących napojów, a nawet patrolowania obrzeży leśnych kilka kilometrów od granicy. Tam powinno być nie 20 tysięcy wojska, a 200 tysięcy. Bo to akcja na dwa lata, aż do wybudowania zapory granicznej.

  7. Wawiak

    Pytanie, czy oni nie chcą odwrócić uwagi od innego miejsca...

    1. Łukasz

      Chcą. Od Donbasu, pogranicza syryjsko -tureckiego, Kaukazu... I dobrze im idzie.

    2. Wawiak

      To także - zwłaszcza w kontekście zaopatrzenia Krymu w wodę (na coś więcej chyba by się nie porywali...), ale oprócz tego mogą odwracać uwagę np. od innego miejsca na granicy i przerzucać agenturę.

  8. Wawiak

    "część grup zabiera ze sobą kłody drewna".... No, w końcu przyjechali na Białoruś jako turyści, to może chcą ze sobą zabrać jakieś pamiątki z "wakacji"... Oby to się wreszcie uspokoiło. Może do Wołodi i Batki dotarło, że nic nie ugrają?

  9. X

    Ja się tylko zastanawiam od kiedy Policja ma zadanie obrony granicy państwowej.

    1. Wiem co piszę

      Nie ma, ale ma armatki wodne i sprzęt do walki z tłumem. Trudno tego nie wykorzystać. W jedności siła.

    2. prewencja dla głupoty

      na tak skomplikowany problem, można uzyskać odpowiedź w każdym przedszkolu

    3. iarr

      SG i wojsko nie dają rady. Trzeba o pomoc prosić zawodowców.

  10. Bama

    Mamy nadzieję, że WP, WOT, SG i Policja pamięta, kto ich opluwał i opluwa.

    1. Eee tam

      Jak brutalnie łamią prawo ONZ nie rozpatrując wniosków o azyl to co się dziwią?

    2. Autor Widmo

      Wystarczy że naród zapamięta. WP, WOT, SG i Policja zadowoli się tym, że okażemy im należny szacunek i wsparcie którego potrzebują.

    3. Chyżwar

      Ci, którzy usiłują forsować granicę mówią wprost, że chcą do Pani Merkel. Twierdzą, że to jest "najlepsza kobieta na świecie". O ile pamiętam, ty chcesz, żebyśmy ich wpuścili do Polski i tutaj zatrzymali. Taka postawa jest gorsza od faszyzmu. Rzekłbym, że ociera się o czysty nazizm.

  11. strażak sam

    Wreszcie ruszyli armatki wodne, przy tych temperaturach zupełnie wystarczą.

    1. wiarus

      Też się cieszę z tego "środka". Im zimniej, tym będzie skuteczniejszy. Poza tym, trudno przerobić to na propagandę, że woda jest do ataku i zabija :)

  12. emeryten

    Jak na razie jest 1:0 dla BY,nasi nic nie robią aby pokazać siłę a ciapate podludzie widzą że mogą sobie pozwolić na więcej i coraz agresywniej atakują.Zaczyna być coraz więcej rannych z obrażeniami i zapewne liczba będzie rosła z dnia na dzień.Nasi powinni podchodzić agresywniej do obrony.Akurat mieszkam w strefie nadgranicznej gdzie jest trójstyk PL-UA-BY nad Bugiem gdzie też są próby przekroczenia na pontonach.Tutaj jeszcze spokój jest póki co i nie ma takich jazd co na północy.

  13. Zen

    Najwięcej rannych policjantów, eskalacja przemocy, wojna nabiera coraz większego rozmachu, dziękujemy wszystkim służbom za ofiarną ochronę granic i naszego bezpieczeństwa!

  14. Grzyb

    Murem za polskim mundurem! Dziękujemy wam Żołnierze, Policjanci, WOT i Strażnicy za ochronę polskich granic!

    1. Autor Widmo

      Już oczyma wyobraźni widzę, jak europosłowie i posłowie opozycji jadą z gorącą pizzą na granicę dla Naszych.

  15. Wizjoner

    Sytuacja na granicy wymusza posiadanie w służbach mundurowych właściwego sprzętu. Przydałyby się pojazdy klasy Żubr/Tur, inny 4x4 z wyrzutniami setek granatów łzawiących rozcalających się kilka metrów nad ziemią. Taki pojazd jadąc wzdłuż granicy wystrzeliwałby je seriami nad głowami tłumu. To jedyny skuteczny środek, na dzień dzisiejszy, na odpędzenie najeźdźców od naszej granicy. A poza tym może znajdziecie w internecie jak się broni granicy państwa w Izraelu. Bardzo ciekawy materiał.

    1. RR

      Jak tu nikt nawet jednego ręcznego ugł-a nie może użyć, bo granica...

    2. Autor Widmo

      Wystarczy woda i niska temperatura.

  16. Dalej patrzący

    Berlin skwapliwie korzysta z ochrony przez Polskę, a jednocześnie w rękawiczkach Brukseli sam prowadzi wojnę hybrydową przeciw Polsce. "Solidarność europejska" - jak z Nord Stream II. Jakieś marne kroczki UK na pokaz - i nijakie mamrotanie Bidena zza oceanu - też pokazują, ile warci w godzinie próby są "sojusznicy". Właśnie UE, USA, UK zdają z tego egzamin - i oblewają na całej linii. Zapamiętamy.

    1. Wiem to

      Powtórka z historii

    2. Ważne są czyny odważne

      Niestety, nie pierwszy i nie ostatni raz stoimy sami i bronimy naszych granic, jak zawsze dużo nam obiecują, dużo mówią, nic to, tylko czyny są ważne, a tych na razie brak.

  17. PL

    A dlaczego to mamy być w tym sami, płacić i budować drogie ogrodzenia, angażować tyle służb, gdzie jest solidarność Unijna?, gdzie środki finansowe na podobne cele?. Jak dotąd oprócz słów wsparcia nic się wydarzyło, nikt wam tyle nie da ile my możemy wam obiecać... Gdzie są Niemcy?, przecież Polska jest dla nich strefą buforową, to naprawdę tylko nasza sprawa?, warto rozważyć art.4 NATO, przecież to się będzie ciągnąć miesiącami, a czy świat pomyślał co z tymi zmanipulowanym i ludźmi którzy tak naprawdę nie mogą wrócić do swoich domów bo Łukaszenka celowo ich zablokował i zastrasza, jest jak zawsze, wspieramy was słowem, radźcie sobie, dacie radę. ...

    1. hehe

      a dlatego, że chcemy być sami. Jakoś na Litwie czy Łotwie takich szopek nie ma, no ale tam jest Frontex bo ani Litwa ani Łotwa nie życzą sobie takich szopek jak w Polsce. I pamiętaj....nie ma drożyzny, jest wojna hybrydowa.

    2. C

      Problem w tym, że nikt tej Unii o pomoc nie prosi. Sami na siłę przecież pod granicę swoich służb nie wyślą.

    3. haha

      Chcemy być sami? Jak w biurokratycznym Eurokołchozie nie będzie kolaborantów z PO, to Polska będzie traktowana właściwie, a POza tym to o Polskę trzeba walczyć, bo wielu ma na nią ochotę.

  18. MArio

    Dlaczego nasze służby nie kupią i użyją zestawów do "strącania" dronów, które używają Białorusini do koordynacji ataków na nasze służby i terytorium przez tzw migrantów? Mamy takie systemy produkowane w Polsce i zagranicą. Trzeba się bronić...

  19. 1111

    prąd podłączyć pod siatkę żaden nie przejdzie .

  20. pp

    Bywałem często w strefie nadgranicznej do czasu wybuchu obecnego kryzysu i bywam obecnie w granicach obowiązywania stanu wyjątkowego oraz w strefie przyległej. Dużo wojska, policji i strażników z oddaniem pełniących swe funkcje. Zauważyłem jednak pewną różnicę. W spokojnych czasach często się tam widywało kobiety w roli strażników granicznych. Obecnie, kiedy trzeba w zimnie, również nocami, tkwić na posterunkach i patrolować tereny leśne nie widziałem żadnej kobiety w mundurze. Kiedy zapytałem strażnika granicznego gdzie są jego koleżanki strażniczki powiedział jedynie kilka gorzkich, męskich słów pod adresem swoich koleżanek. Więc sobie pomyślałem - a po co się zatrudnia w straży granicznej jeśli w sytuacji kryzysowej gdzieś się poukrywały ?

    1. ...

      Mnie to zupełnie nie dziwi, zwykły standart

    2. xmen222

      i do jakich doszedłeś wniosków?

    3. Wiem to

      Kobiety są obecnie na L4.

  21. Schengen Area Thank You, Thank You Poland, Stop.

    100 metrów granicy jest chronione, granica Polski z Białorusią circa about 400 km, ile furgonetek się zmieści, dziękujemy wam żołnierze, dziękujemy wam strażnicy, dziękujemy wam policjo, mówię to jako jeden z 8.000 Irakijczyków, którzy przez ostatnie dwa tygodnie przyjechali do Niemiec, kocham polska, kocham rolnik podlasie.

    1. wyborca

      I tak oto Europa staje się wybuchową mieszaniną kultur, a pracować na tą mieszankę będzie rodowity mieszkaniec UNII. Miało być bezpiecznie w tym związku, jest kolorowo i wybuchowo.

  22. ;)))

    Cześć i hwała bohaterom

  23. dropik

    No i teraz pytanie czy jak będzie szturm i sobie przejdą to wyjdziemy na tym lepiej niż gdyby odrobinę mniej tej granicy pilnować i pozwalali im na przedostanie się do Niemiec? Niemcy by mieli kłopot i musieliby sie dogadać z puti-puti. Z pewnością trupy po białoruskiej stronie nie zatrzymają backi przed sprowadzeniem kolejnych.

    1. Box123

      Tak. Najlepiej żebysmy ją zostawili i sobie poszli do domów. Twoja ulubiona targowica pewnie by tak zrobiła. W końcu według niej powinniśmy przyjąć milion uchodźców. A Niemcy by mieli taki kłopot, że zamknęli by granice z nami, a my zostalibyśmy z dziesiątkami tysięcy uchodźców. A mostów trochę łatwiej pilnować niż granicy lądowej, chyba że rzeki na granicy z Niemcami też nie zauważyłeś? P.s twoja targowica właśnie zapowiedziała, że nie poprze wzmocnienia straży granicznej

    2. Czytelnik

      Niemcy odeślą ich do Polski i zabezpieczą swoją granicę. I co wtedy? Ty ich przyjmiesz na swoje utrzymanie? A po nich przyjdzie kolejne 300 tysięcy chętnych na "łatwe" życie....

    3. Alebtr

      ale że jaki szturm? Przecież to szopka. Akurat by szturmowali tam gdzie są największe siły. Jest pokazowe, "spontaniczne" rzucanie kamieniami i tyle. Lud się boi, a inni sobie patrzą zajadając czipsy i zastanawiając się jaka kolejna odsłona tego teatru. Mi to się już znudziło. Jakoś na Litwie i Łotwie do takich szopek nie dochodzi, no ale tam jest Frontex i jakby ich funkcjonariusz dostał kamieniem w głowie to byłby raban w jego kraju więc Łuki nie pozwala rzucać (musiałby mieć pewność, że nie trafi nikogo z Frontexu). Myślę, że powoli wyczerpuje się formuła tego przedstawienia mająca przykryć drożyznę w sklepach i na stacjach benzynowych, na mnie już nie działa, zwłaszcza jak muszę zatankować samochód.

  24. easyrider

    Policja musi być przygotowana także na użycie broni gładkolufowej, bo tarcze, pałki, gaz i woda mogą okazać się niewystarczające. Wojsko musi być przygotowane by w razie konieczności udzielić wsparcia ogniowego, gdyby siły białoruskie ostrzelały naszych żołnierzy i funkcjonariuszy. To nie jest zabawa i każdy scenariusz jest możliwy. Nikt z nas nie chce konfliktu ale czasami walka ogniowa jest nie do uniknięcia, zwłaszcza, kiedy po drugiej stronie jest człowiek gotowy poświęcić własny naród, by utrzymać się u władzy. Nie możemy pozwolić, by w naszych żołnierzy i funkcjonariuszy bezkarnie rzucano kamieniami czy atakowano ich niebezpiecznymi przedmiotami i cały czas używano argumentu, że są profesjonalni i nie dają się sprowokować. To jest agresją. Polska powinna jeszcze bardziej zaostrzyć prawo azylowe a nawet wypowiedzieć te umowy międzynarodowe, które wiążą nam ręce. Sprawy wydaleń, tych którzy weszli tu nielegalnie muszą być prowadzone w trybie uproszczonym, bez zabawy w prawniczo-sądowe przepychanki proceduralne. Nielegalnie? Decyzja, zakaz wjazdu dożywotni, samolot, do widzenia. To jest doskonała sytuacja by zweryfikować naszą infantylną ufność w Schengen. Nie może być tak, że połowa granicy nie podlega regularnej kontroli granicznej.

    1. Policja jest przygotowana do gładkiej lufy od zawsze

    2. Ja

      Popieram

    3. Czytelnik

      Dobrze powiedziane. Tak trzeba.

  25. SAS

    Przyjdzie generał mróz, zawieje i zamiecie to i skończy się wojna na paskach w tv.

    1. dropik

      backi trupy nie wystraszą. nie ma takiej opcji.

Reklama