Reklama

Straż Graniczna

Przyspieszone zabezpieczanie Bugu. Co grozi Polsce na tym odcinku?

Autor. Nadbużański Oddział Straży Granicznej

Czas zabrać się za zapowiadaną budowę zabezpieczenia granicy państwowej z Białorusią na odcinku rzeki Bug, za który odpowiada Nadbużański Oddział Straży Granicznej. Formacja startuje z przetargiem, którego realizacja sfinansowana zostanie przede wszystkim ze środków unijnych. Przy okazji, co ciekawe, Straż Graniczna bardzo obszernie podsumowuje w dokumentach przetargowych to, co wpływa na jej kroki podejmowane na całej granicy polsko-białoruskiej.

Reklama

Zabezpieczenie zyska w przypadku tego przetargu odcinek rzeki granicznej Bug znajdujący się w rejonie odpowiedzialności Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej od znaku 001 do znaku 224. Firma, do której trafi umowa, zajmie się m.in. wykonaniem prac projektowych, robót (budowlanych z podziałem na odcinki wraz z dostawą i instalacją czujników oraz polegających na dostosowaniu pomieszczeń Centrum Nadzoru oraz dostawę i montaż wyposażenia), nadrzędnego oprogramowania klasy PSIM (Physical Security Information Management), przeprowadzeniem szkoleń funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej, a także realizacją prac serwisowych w okresie objętym gwarancją i rękojmią.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Dodatkowe zabezpieczanie wodnych odcinków granicy z Białorusią organizowane są dzięki zmianom w ustawie o budowie zabezpieczenia granicy państwowej. Pojawił się w niej przepis mówiący o możliwości realizacji inwestycji zabezpieczających granice ze środków publicznych pochodzących z budżetu Unii Europejskiej oraz innych niepodlegających zwrotowi, jak z pomocy udzielanej przez państwa członkowskie Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA). Na ten cel udało się pozyskać ze środków unijnych 350 mln złotych. Trochę pieniędzy dołoży również Straż Graniczna - 21 mln złotych z programu modernizacji. Pieniądze te mają jednak zostać wydane nie tylko na zabezpieczenie Bugu, ale również Świsłoczy.

Jak podkreślał jeszcze w lipcu br. InfoSecurity24.pl, ani politycy, ani formacja nie chcieli zdradzić, jak wyglądać będzie ta dodatkowa ochrona granicy z Białorusią, ale wiadomo np. że przy jakimś projekcie i założeniach pracować miała m.in. Wojskowa Akademia Techniczna. Tego, jak wyglądają szczegółowe wymagania techniczno-funkcjonalno-użytkowe do budowy zabezpieczenia granicy państwowej z Białorusią na odcinku rzeki Bug, nie wiemy. Dokumenty te, razem z projektem bariery elektronicznej, instrukcją konfiguracji i konserwacji systemu i projektem powykonawczym, zostały zastrzeżone.

Na składanie ofert czas wyznaczono do 26 września. Najważniejszym kryterium ich oceny będzie cena, ale formacja weźmie również pod uwagę okres gwarancji oraz czas realizacji. Teoretycznie, w ciągu 18 miesięcy od podpisania umowy, powinniśmy mieć na Bugu nowe elektroniczne zabezpieczenia.

Na wschodzie niepewnie

Postępowanie prowadzone jest w trybie przyspieszonym, co Straż Graniczna bardzo obszernie w dokumentach uzasadnia (korzystając chyba z okazji, by rozpisać się na temat tego, z czym ma się na tym obszarze mierzyć...). Mowa w nich o tym, że jest wiele czynników, które powodują pilną potrzebę udzielenia zamówienia. Po pierwsze, jest to zbrojna agresja Rosji na Ukrainę, wspierana - jak pisze SG - przez reżim białoruski (poprzez udostępnianie terytorium). Napaść ta ma być ściśle powiązana z próbami destabilizacji granicy polsko-białoruskiej, m.in. poprzez organizację hybrydowego ataku, polegającego na podniesieniu poziomu naporu migracyjnego na ten odcinek. Straż Graniczna zdecydowała się nawet dość szczegółowo opisać ten proceder w dokumentach przetargowych.

Choć kraje UE doświadczały w przeszłości problemów związanych z nielegalną migracją, sytuacja na polsko-białoruskiej granicy jest bezprecedensowa, ponieważ za organizację szlaku migracyjnego odpowiada agresywne i rządzone autorytarnie państwo trzecie, bezpośrednio graniczące ze Wspólnotą. Bierze w tym udział niemal cały aparat państwowy reżimu białoruskiego. Nadzorowane przez prezydencką administrację biura podróży (np. Centrkurort) wystawiają migrantom zaproszenia. Następnie migranci otrzymują od białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych wizy "turystyczne", co czyni ich pobyt w tym kraju całkowicie legalnym.
fragment ogłoszenia o zamówieniu

Na odcinku granicy z Białorusią, w odpowiedzi na presję migracyjną z tego kierunku, powstała nie tylko zapora fizyczna, ale również elektroniczna na jego lądowej części. Elementy zabezpieczenia pojawiły się również na fragmentach wód granicznych. To jednak za mało, bowiem formacja miała odnotować więcej prób dostania się do Polski przez rzeki graniczne. Tam, gdzie nowa bariera elektroniczna nie pojawiła się.

Czytaj też

Straż Graniczna powołuje się również na dane udostępniane regularnie przez Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej, Frontex. W lipcu pisano o wzroście liczby nielegalnych migrantów, którzy dostali się do Unii Europejskiej. W pierwszej połowie 2023 roku miało być takich osób o 10 proc. więcej, niż w tym samym okresie w roku ubiegłym. "W ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku liczba wykrytych przypadków nielegalnego przekroczenia granicy na zewnętrznych granicach UE wyniosła 132 370, co jest najwyższą liczbą w pierwszej połowie roku od 2016 r. i o 10 proc. większą niż rok temu" - podał Frontex. Połowa tej liczby przypada na środkową część Morza Śródziemnego, szczególnie na trasę z Tunezji do Włoch. Ruch na wszystkich pozostałych trasach, które migranci wykorzystują, by nielegalnie dostać się do UE, spadł od pierwszej połowy 2022 r. Dotyczy to także wschodniej, lądowej drogi, za której ochronę w części odpowiada Polska (cały odcinek ma 6 tys. km). Przez pół roku nielegalnych przekroczeń wynieść tu miała 2312, czyli 13 proc. mniej, niż w tym samym okresie w ubiegłym roku. Byli to głównie obywatele Ukrainy, Syrii i Afganistanu.

Frontex informuje jednak o przekroczeniach, a polska Straż Graniczna skupia się na próbach nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy. W lutym odnotować miała prawie 1,5 tysiąca takich przypadków, a w lipcu już prawie 4 tysiące.

Aktualny wzrost nielegalnej migracji, to wynik bezpośrednich decyzji białoruskiego reżimu, popieranego przez reżim rosyjski, który traktuje migrantów jako dogodne narzędzie ataku na UE. Napór migracyjny jest wprost zależny od działań białoruskich władz, które specjalnie na potrzeby szlaku migracyjnego ustanowiły szereg połączeń lotniczych, kierując na Białoruś coraz to nowe grupy migrantów w celu ich siłowego, nielegalnego przerzucenia na teren Unii Europejskiej.
fragment ogłoszenia o zamówieniu

Według formacji, migranci kierowani w stronę granicy z Polską są obecnie kontrolowani i instruowani przez białoruskich pograniczników (chociaż o sterowanej nielegalnej migracji mówi się przecież od czasu jej startu w 2021 roku). "Białoruskie służby skupiają migrantów w większe grupy, liczące nawet kilkaset osób, głównie mężczyzn, co ma ułatwić próbę siłowego sforsowania granicy. Dodatkowo migranci otrzymują od białoruskich służb przedmioty służące do niszczenia zabezpieczeń granicznych – drabiny, nożyce do cięcia drutu, metalowe drągi itp. Część migrantów zachowuje się agresywnie wobec strzegących granicy polskich żołnierzy i funkcjonariuszy" - relacjonuje w dokumentach Straż Graniczna. Prowokacje mają być, według formacji, coraz bardziej "starannie wyreżyserowane". Białorusini mają na widok polskich patroli oddawać strzały w powietrze lub puste strzały, symulować przerzucanie na stronę polską granatów, obrażać i oślepiać polskich mundurowych i brać udział w niszczeniu zapory fizycznej.

Czytaj też

"W ostatnim czasie", jak podaje Straż Graniczna, uszkodzonych miało zostać ponad 20 samochodów służbowych. Formacja nie podaje jednak jakie to uszkodzenia i w jakim dokładnie okresie do nich doszło. Zresztą kierownictwo zdecydowało się niedawno na instalację dodatkowych zabezpieczeń na kilkudziesięciu samochodach terenowych , które patrolują granicę polsko-białoruską. Będą to metalowe kraty i folie antywłamaniowe na szybach.

Straż Graniczna nie zapomina o najemnikach Grupy Wagnera, których pojawienie się na Białorusi doprowadziło przecież do wzmocnienia chroniących granicę sił (więcej strażników granicznych i delegacja policjantów, tysiące dodatkowych żołnierzy). Formacja mówi o potencjalnym zagrożeniu, które stanowi ta grupa. W obecnej sytuacji, czyli po śmierci jej założyciela oraz innych osób wysoko w niej postawionych, trudno powiedzieć jednak, jakie będą jej dalsze losy i jak wpływać ona będzie realnie na sytuację przy granicy z Polską. Pojawiły się np. informacje, że najemnicy ci wcielani są do Rosgwardi . Wygląda na to, że dowiemy się tego, jak jakieś decyzje w ich sprawie podejmą władze na Kremlu.

Już samo stacjonowanie najemników na białoruskim terytorium destabilizuje cały region i stwarza dodatkowe zagrożenia w postaci konieczności opracowania i wdrożenia scenariuszy na wypadek uczestniczenia najemników we wszelkich próbach ingerencji lub ataku na granicę polsko-białoruską spowodowanych różnymi czynnikami np. rozkazami lub inspiracjami reżimu białoruskiego i/lub rosyjskiego lub pobudkami własnymi powstałymi np. na skutek wstrzymania finansowania najemników.
fragment ogłoszenia o zamówieniu

No ale to nie koniec tej listy. Formacja pisze bowiem również o nasileniu się dezinformacji i manipulacji wymierzonej w RP, która towarzyszyć ma destabilizacji polskiej granicy. "Działania te uderzają bezpośrednio w interesy i bezpieczeństwo RP i zmierzają do zastraszenia i terroryzowania, rozbicia jedności europejskiej, wymuszenia poprzez szantaż politycznych ustępstw, wywołania niepokoju społecznego i wewnętrznych konfliktów, a także zrzucenia na Polskę rzekomej odpowiedzialności za sytuację, w jakiej znaleźli się migranci" - czytamy. Straż Graniczna stawia nawet tezę, że kobiety i dzieci pojawiające się przy granicy z Polską, próbujący ją przekroczyć, sprowadzane są tam celowo przez białoruskie władze, "by medialne obrazy z ich udziałem jeszcze mocniej oddziaływały na zarówno na polską, jak i międzynarodową opinię publiczną oraz na władze RP". "Przybywający na Białoruś migranci stanowią dla reżimu białoruskiego narzędzie w wywołanej przez niego wojnie hybrydowej, są przez niego wykorzystywani i oszukiwani" - dodaje w dokumentach.

W ramach narracji dezinformacyjnych białoruski aparat państwowy stara się obarczyć Polskę winą za kryzys na granicy, a także zrzucić z siebie odpowiedzialność za przypadki naruszenia i łamania praw człowieka. Białoruskie media reżimowe powielają również przekaz o fałszowaniu przez Polskę obrazu sytuacji, o rzekomej agresji polskich funkcjonariuszy wobec migrantów. Wykorzystywanie wątków humanitarnych w działaniach dezinformacyjnych ma za zadanie kreowanie wizerunku Polski – również w mediach zachodnich – jako państwa obojętnego na ludzką krzywdę, co ma na celu odwrócenie uwagi od proaktywnego udziału strony białoruskiej w całym procederze. Tego rodzaju tezy i oskarżenia należą do stałego repertuaru operacji informacyjnych stosowanych przez białoruskie i rosyjskie służby. Ich rozpowszechnianie wpisuje się we wrogie Polsce oraz UE scenariusze i zachęca Aleksandra Łukaszenkę do podejmowania kolejnych akcji godzących w bezpieczeństwo Polski i całej Unii Europejskiej.
fragment ogłoszenia o zamówieniu

Czytaj też

Nie ma co ukrywać, że to sporo informacji i dość obszerne stanowisko, jak na uzasadnienie rozpisania przetargu w trybie przyspieszonym. Dotyczącego przecież jedynie odcinka rzecznego fragmentu granicy z Białorusią, a nie całej linii granicznej z tym krajem...

Reklama

Komentarze

    Reklama