Reklama

Za Granicą

Presja migracyjna to część rosyjskiego "arsenału". Co zrobi Zachód?

Wspólne ćwiczenia fińskich pograniczników z żołnierzami sił zbrojnych
Wspólne ćwiczenia fińskich pograniczników z żołnierzami sił zbrojnych
Autor. Fińska Straż Graniczna, raja.fi

Sygnały o możliwości wywoływania w krajach nordyckich, niejako sztucznych kryzysów migracyjnych to element zamierzonej strategii Rosji. Pokazuje to, że działania wymierzone w Polskę, Litwę i Łotwę od 2021 roku nie były w żadnym razie przypadkiem i nie miały jedynie białoruskiego tła. Trzeba je raczej potraktować w kategorii testu „bojowego” nowej formy działań rosyjskich pod progiem wojny. Polskie, krajowe działania oraz sojusznicza pomoc wymusiły modyfikację założeń Rosji i Białorusi, ale w żadnym razie nie wyeliminowały zagrożenia. Wręcz przeciwnie, Kreml przestał się umownie ukrywać za wspomnianą Białorusią i już sam otwarcie wykorzystuje swoje zasoby i działa używając własnego terytorium.

Reklama

Próbując obecnie zdestabilizować granicę z Finlandią oraz mając doświadczenia z lat 2015-2016 wobec Norwegii, Rosjanie starają się wywrzeć na tych państwach i całym NATO presję inną niż wojskowa. Dokładniej, stosowane jest narzędzie migracyjne, tak dobrze znane z granicy Polski z Białorusią. Okazuje się zatem, że poprawne były hipotezy mówiące, iż najprawdopodobniej to co działo się na polskich granicach (jak i Litwy oraz Łotwy) było testem systemu odporności regionu i samego modelu działania.

Reklama

Operacje graniczne wspierające przygotowania do wojny

Reklama

Trwające niestety nadal uderzenie w polskie, łotewskie i litewskie granice miało być elementem rozpraszania uwagi państw nie tylko wschodniej flanki NATO, ale szerzej Zachodu. Finalnie miało to dać Rosji większą swobodę w agresji na Ukrainę, ograniczając szanse na przeprowadzenie skutecznej pomocy wojskowej ze strony, zaangażowanej w wykreowany i zadaniowany kryzys migracyjny, Europy. Twarda postawa (dyslokacja sił i środków na granicę oraz zwiększenie szczelności granicy pod kątem barier oraz systemów obserwacji) państw nadbałtyckich (Litwy oraz Łotwy) oraz przede wszystkim Polski, zminimalizowała efektywność pierwotnego celu operacji granicznej białorusko-rosyjskiej (należy założyć, że Rosjanie woleli wówczas ukryć się niejako za Białorusią, licząc na większą efektywność swojej agresji zbrojnej na Ukrainę). Jednak w żadnym razie nie odsunęła zagrożenia tego rodzaju od granic zewnętrznych państw NATO.

Czytaj też

Rosjanie wręcz przeciwnie mogli uznać, że chociaż nie udało się w latach 2021-2022 osiągnąć celów operacyjnych, to jednak należy grać sztucznymi kryzysami migracyjnymi w skali strategicznej. Zostało to obecnie potwierdzone wywieraniem presji na granice Finlandii, ale też Norwegii, czy w mniejszym stopniu również Estonii. Lecz w tym samym czasie utrzymywana jest zdolność do eskalacji na granicach, na których narzędzia sztucznej presji migracyjnej użyto wcześniej. Rosja posiada więc zdolność do nękania innych państw, nawet jeśli nie jest w stanie tego czynić narzędziami stricte wojskowymi. Zauważmy bowiem, że Zachodni Okręg Wojskowy i Flota Północna odczuwają nie tylko znaczną skalę zaangażowania Rosji w agresję na Ukrainę, ale również muszą borykać się ze zmianą środowiska bezpieczeństwa w związku z rozszerzeniem NATO. Stąd też, już teraz można uznać, że Rosjanie częściej niż dotychczas sięgną po bardziej zbilansowane ekonomicznie trio narzędzi - presja migracyjna, groźby nuklearne (szczególnie przesuwanie systemów rakietowych bazowania lądowego) i potencjalnie również zwiększając działania dywersyjne (w tym morskie i podmorskie).

Rosjanie przechodzą do działań rozpisanych na wiele lat

Sztucznie stworzona presja migracyjna w tym zakresie ma już inne cele niż ta zastosowana przeciwko Polsce i ma też dłuższą perspektywę jeśli chodzi o oczekiwane przez władze rosyjskie efekty. Zamierzeniem jest przede wszystkim stworzenie presji psychologicznej (operacja PSYOPS) wobec bezpieczeństwa państw europejskich oraz ich społeczeństw. Bazując przy tym na uznaniu, że możliwe jest wytworzenie wizji masowego przerzutu nielegalnych imigrantów od Dalekiej Północy, aż po Morze Śródziemne i Bałkany, potencjalnie w jednym czasie. Rosja wymusza też niejako na państwach granicznych zwiększanie kosztów fizycznego zabezpieczenia granic, w tym poprzez zaangażowanie znacznych zasobów osobowych do fizycznego ich patrolowania. Wysoko pozycjonowane, przez Rosjan, jest także najprawdopodobniej uznanie podważania efektywności NATO właśnie przez tego rodzaju działania. Szczególnie obecnie, gdy prowadzone są one z otwartą przyłbicą z wykorzystaniem nie tyle Białorusi, jej terytorium i służb, ale już bezpośrednio zasobów rosyjskich.

Czytaj też

Perspektywa czasu na osiągnięcie efektów została przesunięta z wizji krótkookresowego osiągania celów operacyjnych, na długofalową erozję umownego Zachodu. W tym miejscu kluczowe jest podkreślenie, że narzędzie sztucznego kryzysu migracyjnego jest naturalnie połączone z przestrzenią aktywności w domenie informacyjnej. Budowane są różnego rodzaju narracje – pro-imigracyjne, anty-imigracyjne, ugodowe, itp., które wywierać mają wpływ na systemy polityczne, społeczne i medialne w państwach NATO. Co więcej, postawienie na sztuczną presję migracyjną otwiera przed władzami rosyjskim i ich służbami specjalnym możliwości tworzenia sieci powiązań ze zróżnicowaną grupą organizacji przestępczych (w tym zorganizowanej przestępczości) zajmujących się procederem przejmowania i transferowania nielegalnych imigrantów już na terytorium państw europejskich. Pozwala to uznać, że istnieje realne zagrożenie wykorzystania takich kanałów w przyszłości do zwiększania zagrożeń terrorystycznych oraz przestępczości kryminalnej.

Co może zrobić Zachód?

Należy jednak zaznaczyć, że państwa NATO nie są obecnie pozbawione możliwości przeciwdziałania rosyjskim działaniom z wykorzystaniem sztucznie kierowanej presji migracyjnej. Po pierwsze posiadają już lepsze zrozumienie tego modelu oddziaływania na nasze bezpieczeństwo, dysponując przede wszystkim pełnym obrazem korelacji sztucznej presji migracyjnej z aktywnością państwową strony rosyjskiej (zaangażowanie służb specjalnych Rosji, innych służb oraz infrastruktury państwa). Pozwala to ograniczyć zaskoczenie, ale też ułatwia mobilizację zasobów obronnych państwa. Nie trzeba przechodzić przez fazę np. debaty społeczno-polityczno-medialnej, w której rozważane jest czy powinno się angażować w takiej sytuacji zasoby wojskowe do wsparcia bezpieczeństwa granic. Przypomina to pewne dywagacje - chociażby w Polsce - a odnoszące się do tzw. zbytecznego/niebezpiecznego militaryzowania bezpieczeństwa granic. Dziś, dla każdego innego państwa posiadającego granicę z Rosją (i Białorusią), każda „anomalia” na granicy to wyraźny sygnał o potrzebie pełnej mobilizacji zasobów, nie mówiąc o potrzebie tworzenia barier fizycznych i nasycania granic systemami obserwacji.

Czytaj też

Co więcej, działania przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie uwydatniły wymóg odwoływania się do wsparcia sojuszniczego. I to nie tylko w zakresie uzyskania pomocy fizycznej, jeśli chodzi np. o zasoby inżynieryjne (przykładem była pomoc brytyjska czy estońska na polskich granicach), ale również lub może przede wszystkim jeśli chodzi o wymianę informacji oraz doświadczeń. Dlatego, nie powinno zupełnie zaskakiwać, że inni również obserwują polskie know-how wiedząc, że właśnie strona polska miała dotychczas najdłuższy odcinek granicy, na której Rosjanie i Białorusini testowali różne modele sterowania sztuczną presją migracyjną.W tym miejscu należy przypomnieć, że na naszych granicach zaobserwować możemy scenariusze zakładające m.in.:

  • stworzenie koczowiska na granicy, nagłaśniane medialne i sterowane przez agresora;
  • próby wywołania przemocy na przejściu granicznym, w tym również z mocnym nastawieniem na efekty w domenie informacyjnej;
  • próby masowego przerzucania nielegalnych imigrantów w jednym czasie w trudnodostępnych odcinkach granicy;
  • utrzymanie stałej presji w postaci prób przenikania, angażujących znaczne siły i środki do ochrony granicy;
  • wytwarzanie pojedynczych aktów przemocy wobec funkcjonariuszy i żołnierzy strzegących granicy.

Czytaj też

Można więc uznać, że Polska może posiadać dziś zapis całego spektrum narzędzi w obrębie metody działania pod progiem wojny, jaką jest sztuczny kryzys migracyjny. Nie mówiąc o zróżnicowanych doświadczeniach w zakresie patrolowania obszarów trudnodostępnych w kontekście prób wywołania sztucznego kryzysu migracyjnego przez Rosję. Chcąc czy nie chcąc, także Polska wyciąga szereg wniosków (zarówno pozytywnych, jak i negatywnych) jeśli chodzi o wzmacnianie ochrony granic pod kątem fizycznej bariery (budowa i utrzymanie) oraz stosowania środków technicznych.

Nękające i saturacyjne ataki na granice państw NATO

Konkludując, trzeba stwierdzić, że brak sukcesów operacyjnych w latach 2021-2022 w zakresie stosowania sztucznej presji migracyjnej nie odwiódł w żadnym razie Rosji (i Białorusi) od sięgania do tej metody atakowania granic państw NATO. Wręcz przeciwnie, pozwolił na uzyskanie pewnego rodzaju doświadczeń o naszej odporności, jako państw Zachodu, podkreślając, że najcenniejsze z punktu widzenia strony rosyjskiej jest stosowanie sztucznej presji migracyjnej w rodzaju ataków saturacyjnych (odpowiednik niekinetyczny np. stosowania kinetycznego tanich bomb latających i rakiet wobec miast oraz obrony przeciwlotniczej Ukrainy), w dłuższej perspektywie dążąc do obciążenia wojska, straży granicznej i aparatu całego państwa zaatakowanego znacznymi kosztami. Jest to również narzędzie odwetowe, pozwalające tymczasowo minimalizować problemy własnych sił zbrojnych jeśli chodzi o wywieranie presji psychologicznej na Zachód.

Czytaj też

Trzeba również uznać, że Rosjanie widzą znaczne możliwości w wykorzystaniu takich narzędzi, jak sztuczne kryzysy migracyjne w swych działaniach w domenie informacyjnej, wywołując turbulencje medialne, społeczne i polityczne w państwach zaatakowanych oraz pośrednio porażonych (np. państwa docelowe dla nielegalnych imigrantów), ale i odnosząc się do prób podważania efektywności NATO oraz UE. Smutną konstatacją jest stwierdzenie, że Rosjanie są w stanie prowadzić tego rodzaju działania (z różnym nasyceniem) w dłuższej perspektywie czasu i to na trudniejszych do skontrolowania granicach zewnętrznych NATO. Tym samym, kluczowe staje się uznanie, że tylko działania sojusznicze oraz mocne nakreślenie wspólnego stanowiska wobec takich zagrożeń powinny stanowić zachodnią odpowiedź – niezależnie czy mowa o granicach Norwegii, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski. Potrzebna jest również szersza debata o przeciwdziałaniu możliwościom logistycznym strony rosyjskiej w państwach, z których pochodzą nielegalni imigranci, odnosząc się do naszych reakcji na wydarzenia na Bliskim Wschodzie, Afryce, ale także w Azji Centralnej. Uznać trzeba takie długofalowe oddziaływanie za wpisane bezpośrednio w bezpieczeństwo naszych granic i bezpieczeństwo flank NATO. Finalnie trzeba również przypomnieć, że rosyjska straż graniczna, nie bez przyczyny są częścią imperium FSB.

Reklama

Komentarze (2)

  1. user_1050711

    Niestety, to nie wystarczy wypchnąć migranta spowrotem za zaporę graniczną - on przejdzie za piątym, za dziesiątym razem. Trzeba stosować także przepadek mienia, na koszty operacji granicznej. W tym także telefonu komórkowego. Inaczej jest nieskutecznie. Niestety, ale wojna to wojna. /dim Grecja

  2. kimeR

    Napewno nietylko Putin, ale tez inni dyktatorzy licza na postednie oslabienie europejskich budzetow zbrojeniowych i zwiazane z potencjalnym podbiciem dalszego terytorium. Liczac minimalnie jeden imigrant ekonomiczny obciaza na rok budzet panstwowy na 10.000 Euro/45.000ZL...grupa 1 milionowa wchlania ekwiwaletnie rocznie 10 miliard.Euro/45 miliard.ZL.Niemcy maja jusz gigantyczna luke ponad 60 miliardow i wiecej, K.O. na dalsze inwestycje dla niemeckiego MON. Ale co bedzie jak hipotetycznie uda sie w bliskim czasie europejskim krajom redukowac migracje na praktycznie zero, to nieznaczy ze maja piekna przyszlosc przed soba, ogromna liczba migrantow dlugofalowo oslabia te panstwa w kazdej dziedzinie sozio-ekonomicznej.

Reklama